wtorek, 7 maja 2013

Najpiękniejszy poranek w życiu.

Kochani moi czytelnicy!

Na wstępie chciałam Was przeprosić, że pomimo obietnicy, wczoraj nie pojawiła się kolejna część opowiadania.. Było to jednak z przyczyn niezależnych ode mnie.. Oglądałam na Tvn Player następny odcinek i w momencie, kiedy Alicja zbiła szklankę, zaczęła płakać i podszedł do niej Krzysztof - padł mi internet. Czekałam prawie dwie godziny, ale nie włączyli.. Dopiero dzisiaj, przed chwilą. Dlatego też nie miałam jak wstawić następnego fragmentu. Wybaczcie!

Jeśli chodzi o odcinek, to bardzo mnie poruszył. Wracają te niesamowite emocje, które pojawiały się na początku serii. Kiedy mi się wczoraj wyłączył odcinek (i to chyba w najdramatyczniejszym dla mnie momencie), myślałam, że zwariuję. Przez pół nocy nie spałam, zastanawiając się, co się wydarzyło dalej i sprawdzając, czy jest już internet.

Alicja: Tyle rzeczy chciałam mu powiedzieć, a teraz może nigdy go nie zobaczę.. To wszystko moja wina. Gdyby nie ja, to w ogóle by tam nie pojechał.. Boże! Jaka jestem głupia! Później cały czas chce mu pomóc i cały czas coś pieprzę. Jeszcze teraz dowiaduję się o tej jakiejś lekarce, o Oldze, o Jezu.. ja każdego dnia na niego czekam, a on tam.. Tylko chcę, żeby przeżył, nawet jeśli nie dla mnie..

Ten fragment był niesamowity, a to ostatnie zdanie pokazuje, jak ona go naprawdę kocha..

Poniżej obiecane wczoraj opowiadanie. Mam nadzieję, że się nie gniewacie i osłodzi Wam ono oczekiwanie na kolejny odcinek. :)
Zaczyna się wierszem, na który natknęłam się przypadkiem i który mi tu pasował.


Pierwszy wspólny poranek
Otwieram oczy, obok Ty
ze słońcem śpisz na twarzy

wstrzymuję oddech po to by

nie zbudzić sennych marzeń.

Twej mapy ciała uczę się
by zdążyć tuż przed świtem
bo nie chcę byś przyłapał mnie
jak patrzę tak z zachwytem.
I w myślach w Ciebie wtulam się
i słucham jak oddychasz
"tak bardzo nie chcę zbudzić Cię"
pomyślę i ... zasypiam.
Otwierasz oczy, obok ja
ze słońcem śpię na twarzy
wstrzymujesz oddech, cicho tak
by nie obudzić marzeń.




        Obudziły ich promienie słońca, natarczywie wdzierające się przez okno sypialni. Wczorajszy wieczór i upojna noc, którą spędzili, wzbudziły w nich tak dużo emocji, że zarówno Ala, jak i Maks pospali sobie dłużej niż zwykle. Pierwszy wstał Maks i od dobrych liku minut wpatrywał się w śpiącą u jego boku kobietę. Mimowolnie uśmiechał się na wspomnienie wczorajszej nocy i widok twarzy ukochanej osoby. Po chwili obudziła się Alicja. Spojrzała na Maksa, uśmiechnęła się i ponownie zamknęła oczy. Była nieco zawstydzona, tak samo jak wtedy, gdy spotkała go pierwszy raz na szpitalnym korytarzu po skoku ze spadochronem i wzajemnym wyznaniu uczuć, na które się odważyli. Maks jednak nie dał jej długo trwać w tym stanie, przysunął się do niej i złożył na jej ustach pocałunek: Dzień dobry kochanie! Muszę ci coś powiedzieć.

Alicja otworzyła oczy i spojrzała na Maksa: Co takiego?

Maks: To najpiękniejszy poranek w moim życiu!

Ala spuściła głowę, gdyż czuła się jeszcze nieco dziwnie. Maks natomiast nie czekał ani chwili, objął rękoma jej twarz, uniósł nieco głowę i zaczął namiętnie całować. Alicja nawet nie próbowała się opierać, ale coraz śmielej zaczęła odwzajemniać jego pocałunki.  Po chwili Alicję opuściły wszystkie wątpliwości i szczęśliwa chwilą, która trwa, wtuliła się w Maksa z całych sił.

Maks: Co zrobimy z tak pięknie rozpoczętym dniem?

Alicja: Co proponujesz?

Maks: Proponuję zlekceważyć piękną pogodę za oknem, zasłonić rolety i spędzić cały dzień w łóżku!

Alicja: Wariat!

Maks: Widzę, że propozycja ci się podoba.

Alicja: Burak!

Maks: Kochanie musimy dbać o twój powrót do formy, więc trochę gimnastyki z samego rana nam nie zaszkodzi!

Maks zaczął się śmiać, a Ala rzuciła w niego poduszką. Co tu dużo mówić, propozycja Maksa bardzo się jej podobała, ale nie chciała się od razu do tego przyznać.

       Leżała na łóżku ubrana tylko w koszulę Maksa i wpatrywała się w ukochanego. Droczyła się  z nim trochę, ale sama nie mogła mu się oprzeć. Zbliżyła się więc w jego kierunku i zaczęła całować jego klatkę piersiową. Maks, czując, że Ala przystała na jego propozycję, puścił wodze fantazji. Pieścił jej szyję, ramiona, rozpinając przy tym guziki swojej własnej koszuli,  w którą była ubrana. Powoli schodził ustami w kierunku brzucha i długo namiętnie pieścił okolice blizny. Ala się już nie spinała, czuła, że Maks akceptuje ją w całości taką, jaka jest i kompletnie nie przeszkadza mu jej blizna, wręcz przeciwnie kilkanaście razy podkreślał, że to jego ulubiony ‘motylek’. Maks szybkim i zdecydowanym ruchem uniósł Alę do pozycji siedzącej. Zatopił się w jej ustach, błądził rękami po jej plecach, a ona gładziła rękoma jego włosy. Kochali się długo i jeszcze bardziej zachłannie niż wczoraj, po raz pierwszy. Odkrywali, jakby na nowo każdy skrawek swojego ciała. Co parę chwil odrywali się od siebie z wielkim trudem, spoglądali w oczy, uśmiechali i dalej kontynuowali wzajemne pieszczoty.


  

         Kiedy na chwilę poczuli się spełnieni i nie mieli już sił na kolejne zbliżenie, postanowili coś zjeść. Wspólnie przygotowywali śniadanie, chociaż była już pora zdecydowanie obiadowa. Trwało to dość długo, gdyż widząc siebie na wpół roznegliżowanych kompletnie nie mogli się skupić na tym, co robili. Alicja patrząc na Maksa rozsypała cukier, a on wgapiając się w jej zgrabne nogi, rozciął sobie palec. Oboje wybuchli śmiechem. Maks posadził Alę na kuchennym blacie i zaczął całować. Całą biała koszulę, w którą była ubrana wymazał krwią z rozciętego palca, ale to im nie przeszkadzało, a śniadanie oddalało się z każdą chwilą coraz bardziej i bardziej..

***

       Nadszedł moment rozstania, gdyż Maks miał nocny dyżur. Było to dla obojga bardzo trudne. Najchętniej nie rozdzielaliby się nawet na chwilę. Perspektywa kilkunastu godzin rozłąki, szczerze ich przerażała. Maks odwiózł Alę do mieszkania. Wysiadł z samochodu, aby się z nią pożegnać. Przycisnął ją swoim ciałem do samochodu i zaczął całować, gdy oboje usłyszeli: Bezwstydnicy! 

Natychmiast oderwali się od siebie i ujrzeli sąsiadkę Alicji i Sylwii. Starszą panią, która emanowała złością i wrogością, do każdego, kogo spotkała na swojej drodze.

To tylko pani Marysia! Nie ma się czym przejmować! – rzuciła Alicja i przyciągnęła Maksa do siebie.

Muszę lecieć, bo spóźnię się na dyżur. – wydusił pomiędzy pocałunkami Maks.

Alicja: Skoro musisz..

Ala spojrzała mu w oczy i zbliżyła swoje usta do jego na tyle blisko, że czuli na nich wzajemnie wydychane przez siebie powietrze, po czym odsunęła się na dobre i dodała: .. to leć. Uwielbiała się z nim tak drażnić. Oddalając się w kierunku kamienicy, odwróciła się jeszcze na chwilę i puściła do niego oko. Po chwili usłyszała za swoimi plecami: Jesteś niemożliwa. Nie mam do ciebie siły, ale wiesz co? Ożenię się z Tobą.


Uśmiechnęła się do siebie i weszła do bloku. Najchętniej pobiegła by za nim, ale wiedziała, że już jest spóźniony i nie może go dłużej zatrzymywać.

7 komentarzy:

  1. oj warto było czekać ;) piszesz ŚWIETNIE ;) i rób to jak najczęściej, bo potrafisz! Dzięki

    /Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam z zapartym tchem. Czekam na następne :-) Julka

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ;) ŚWIETNIE piszesz :D Oby tak dalej czekam na kolną notkę ;) Opowiadanko świetne !

    OdpowiedzUsuń
  4. super jak mozesz to napisz cos jeszcze dzisiaj i dodaj pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! :D Ta sąsiadka mnie rozwaliła xD

    OdpowiedzUsuń
  6. ŚWIETNE! <3

    faktycznie na osłodę:P
    to co dzisiaj kolejna część?: ))

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega !
    Sąsiadka była najlepsza :)
    Masz talent, pisz częściej :))
    A kiedy kolejna część?

    OdpowiedzUsuń