niedziela, 20 października 2013

Po swojemu. Część 5 - opowiadanie Justy.

Hej Kochani!

Przed Wami ostatnia część opowiadania Justy - jj89 pt. Po swojemu. Przepraszam, że dopiero teraz, ale kompletnie zapomniałam, że nie wstawiłam jeszcze zakończenia..

Po swojemu - część 5 (ostatnia)

Alicja pędem założyła płaszcz i zeszła na dół. Pożegnała się z siostrą i podeszła do drzwi.

-Hej.- uśmiechnęła się do Maksa.
-Witaj.- podał jej rękę, którą Szymańska bez zawahania chwyciła.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję bardzo.

Podeszli do samochodu Maksa. Otworzył Alicji drzwi, żeby mogła wsiąść, po czym zajął swoje miejsce.
Spojrzała na niego bardzo czule. Czuła, że zaczynają puszczać jej hamulce. Atmosfera robiła swoje, oni byli tylko we dwoje i jeszcze perspektywa spędzenia z Maksem cudownego wieczoru. Odpalił samochód i ruszył. Ku zdziwieniu Alicji zajechali pod jego dom.

-Zapomniałeś czegoś?
-Nie.

Wysiadł, po czym pomógł wysiąść Szymańskiej i zasłonił jej oczy. Nie pozwolił jej podejrzeć, dopóki nie stanęli w salonie. Dopiero wtedy odsłonił jej oczy. Przed oczami miała salon oświetlony malutkimi lampkami, dającymi bardzo dyskretne i małe światło oraz stół z kolacją.

-Zapraszam do stołu.- uśmiechnął się sam do siebie widząc jej reakcję.

Kiedy znaleźli się naprzeciwko siebie, zrobiło się wyjątkowo romantycznie. Maks uruchomił cichą i odpowiednią do panującego nastroju muzykę. W czasie kolacji Keller bardzo intensywnie mierzył ją wzrokiem, co powodowało, że Alicji wypadały sztućce z rąk. Delikatne wino było dopełnieniem wspaniałego nastroju. Po kolacji Alicja kompletnie odpłynęła zasłuchana w muzykę. Było jej dobrze. Przy Maksie, w takim nastroju i tego wieczoru. Keller nie chcąc jej chwilowo odrywać z tego stanu, wyszedł na chwilę na taras, oświetlony również małymi lampkami co powodowało, że nie odczuwał tak bardzo chłodu. Wszedł  po chwili do środka. Znalazł Alicję przy oknie. Stała przy jednej z lampek. Światło delikatnie ją oświetlało. Maks pomyślał, że wygląda pięknie i chciałby, żeby co wieczór mógł tak na nią patrzeć. Szkoda, że nie wiedział, iż Szymańska myśli w tym momencie dokładnie to samo. Była zakochana. Nie chciała stąd wychodzić. Chciała zostać z nim, pragnęła by on był przy niej. Chwilę później Maks stał za Alicją. Patrzył na nią nadal, lecz w końcu podszedł bliżej i objął ją. Ala uśmiechnęła się i pozwoliła chwili trwać. Odkąd poczuła na sobie jego dotyk, wiedziała że już nie musi się przed niczym wzbraniać. Odwróciła się powoli w jego stronę. Ich spojrzenia spotkały się w ułamku sekundy. Keller delikatnie dotknął jej policzka. Alicję przeszedł dreszcz.

-Alicja… Chcę ci coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego.- mówiąc to uśmiechał się, tak samo jak Alicja.
-Ja też chcę ci coś powiedzieć i też jest to bardzo ważne.
-Mów pierwsza.
-Nie, ty mów. Byłeś pierwszy.

Maks zebrał powietrze, objął ją mocniej i patrząc głęboko w oczy, wyszeptał:

- Kocham Cię.

Alicja chciała odpowiedzieć, ale mówił dalej.

- Zwierzyłem się z tego Beacie, ale prosiłem o dyskrecję. Musiałem wszystko sobie przygotować. Kocham Cię, bardzo.
-I co ja mam odpowiedzieć? - Alicja płacząc ze szczęścia objęła twarz Maksa dłońmi i wypowiedziała te magiczne słowa:
-Kocham Cię Maks. I dziękuję, że mogę tu dzisiaj być razem z tobą.


Nie czekał ani sekundy dłużej. Pocałował Alę, co ona tylko odwzajemniła. To był najszczęśliwszy i najpiękniejszy moment w ich życiu. Istnieli tylko oni. Cały wieczór należał do nich, podobnie jak noc. Alicja zrobiła wszystko po swojemu. Cieszyła się, że przyjechała tutaj z Maksem. To wyznanie, oni we dwoje. Szczęście na wyciągnięcie ręki.

Magiczna Moc Uśmiechu - Fanclub Magdaleny Różczki. ;))

Kochani!

Pragnę poinformować, że dnia 16 października 2013 roku oficjalnie rozpoczął swą pracę Fanclub Magdaleny Różczki – Magiczna Moc Uśmiechu. Aktorka wyraziła zgodę na jego funkcjonowanie i wykazała się chęcią współpracy z Zarządem Fanclubu w sprawie organizowania okazjonalnych spotkań z jego członkami. Serdecznie zapraszam wszystkich prawdziwych fanów Magdy do wstąpienia do organizacji. Aby to zrobić, należy wysłać zgłoszenie na Fanpage’a na Facebooku lub adres e-mailowy: fanklubmagdalenyrozczki@gmail.com. Każda chętna osoba zostanie indywidualnie rozpatrzona przez Zarząd i otrzyma dalsze wytyczne dotyczące warunków wstąpienia do Fanclubu. ;)))


Jestem jedną z pięciu osób wchodzących w skład Zarządu Fanclubu Magdy. Zachęcam wielbicieli aktorki do zaangażowania się w prace Fanclubu. Jeśli macie jakieś pytania - piszcie śmiało! ;)

poniedziałek, 14 października 2013

Po swojemu. Część 4 - opowiadanie Justy.

Hej!

Jak nastrój przed odcinkiem? Ja dziś pierwszy raz od dłuższego czasu nie mogę się doczekać! ;P

Teraz kolejna część opowiadania Justy - jj89. ;)

Po swojemu - część 4

Następnego dnia Szymańska obudziła się lekko zdenerwowana. Chociaż w zasadzie nie wiedziała, czym to jest spowodowane. Nie miała ku temu powodów. Wstała z łóżka i udała się na śniadanie.

-Cześć tato.
-No nareszcie cię widzę.- uśmiechnął się.
-No przepraszam bardzo, ale to ty ostatnio pracujesz i pracujesz. Mijamy się ciągle.-westchnęła.
-No i dzisiaj też nie pogadamy. Zaraz wychodzę. Nagła operacja, potem dyżur.

Leon wstał szybko, porwał jeszcze w biegu ostatnią kanapkę i popędził do szpitala.

-Cześć Ala.
-Hej. Lepiej wyglądasz.- spojrzała na Beatę.
- Zaczynam chyba dochodzić do formy. Ale lepiej się jeszcze trzymaj z daleka, bo cię zarażę przed tą twoją randką.- zaśmiała się.
-To nie jest żadna randka, tylko zwykłe przyjacielskie spotkanie.
-Żebyś ty wiedziała, że nie.- mruknęła pod nosem.
-Co?
-Nie, nie, nic. Ja tak tylko do siebie. Przyszłam zjeść.
-To jedz spokojnie, ja pościelę twoje łóżko, a potem muszę zająć się przeglądem swojej szafy.- westchnęła i poszła na górę.

Zajęła się łóżkiem Beaty, a potem weszła do swojego pokoju i zaczęła wertować zawartość szafy.
Jasińska przyglądała się temu. Widząc rosnącą stertę odrzuconych przez siostrę ubrań postanowiła jej pomóc. Usiadła na jej łóżku i przyglądała się ubraniom.

-Nic z tego?
-Nieee.  Nic nie pasuje. Albo niemodne, albo się nie nadaje, albo źle wyglądam.
-Ala. Musisz się ubrać elegancko, ale na luzie. Romantycznie, ale nie zobowiązująco.
-To mi doradziłaś.- powiedziała z kolejną parą rzeczy, które wylądowały na łóżku.
-Oj odsuń się. Siadaj, a ja ci coś wybiorę. A potem do fryzjera.

Alicja zaczęła się śmiać.

-Żartujesz? Po co mam iść do fryzjera? Przecież jakoś sama ułożę włosy, albo je zwiążę.
Beata spojrzała z politowaniem na Alę.
-Ułożysz? Czym? Suszarką? Albo może lokówką zrobisz sobie jakieś żałosne loczki, które rozwalą się zanim przyjdzie Maks. Albo zwiążesz je w kucyk, w najlepszym wypadku w jakiś kok bez ładu i składu. Ala! Mowy nie ma. Może to i jest spotkanie przyjacielskie, ale to nie znaczy, że masz na nim wyglądać jakbyś ubierała się pięć minut przed jego przyjściem.
-Przesadzasz.
-Nie. Wiesz co? Ty idziesz teraz do fryzjera, ja zajmę się wybraniem ci jakichś ciuchów. Leć, bo pewnie będzie kolejka, a ułożenie włosów trochę zajmie. Jak wrócisz musisz się przebrać i jakoś umalować. I błagam, nie mów, że pomalujesz tylko rzęsy. Do widzenia.

Wskazała jej ręką drzwi.
Alicja czuła, że nie ma wyjścia. Zgodnie z poleceniem siostry udała się do salonu fryzjerskiego. Rzeczywiście zeszło jej całkiem sporo czasu. Jednak po wizycie nie miała ochoty od razu wracać do domu, więc pokręciła się po mieście do późnego południa. Ale kiedy spojrzała na zegarek, zamarła. Było grubo po 17.00.

-Cholera!

Czym prędzej pojechała do domu.

-Jestem!
-No naresz…-  Beacie odebrało mowę.
-Co? Coś nie tak? Wiedziałam…- zaczęła panikować.
-Nie. Ala, jest nadzwyczajnie dobrze.

Włosy Alicji były lekko podcięte przy końcach, delikatnie pofalowane. Przy twarzy były mocniej zaakcentowane trochę bardziej widocznym lokiem, ale całość prezentowała się obłędnie.

-Chodź. Wybrałam ci coś naprawdę mega fajnego.

Beata wcisnęła Alicji ubrania do ręki.
Alicja miała coraz mniej czasu. Przebrana, wyszła z łazienki.

- I jak?
-No cudo!!!

Za sprawą blado kremowej bluzki i jasno niebieskiej spódnicy Alicja wyglądała cudownie. Założyła do tego jasne szpilki, dobrała torebkę i  poszła zająć się makijażem. Nie był za mocny, ale podkreśliła nim to, co najważniejsze.

-Maks padnie jak cię zobaczy.
-No ja myślę. – zaśmiała się.
-Ej, czy mi się wydaje, czy się zarumieniłaś? - uśmiechnęła się.
-Oj tam.


W tym momencie wybiła 19.00 i razem z nią rozległo się pukanie do drzwi.

niedziela, 13 października 2013

Po swojemu. Część 3 - opowiadanie Justy.

Hej!

Poniżej kolejna część opowiadania Justy - jj89. ;)

Po swojemu - część 3

Jednak mimo tego, że Alicja dyżur zaczynała dopiero po południu, nie mogła pospać długo. Z samego rana do jej pokoju wparowała Beata.

-Ala! Wstawaj.
-Mm. Co?
-Oj Ala no. Wstawaj i opowiadaj.- Jasińska szarpała za kołdrę siostry.
-Kurcze… Beata, daj mi pospać.- wymamrotała.
-Nie. Już. Siadaj i mów.

Szymańska nie miała wyjścia. Usiadła i spojrzała na Beatę.

- No mów wreszcie.
-Ale o czym? Beata, myśmy tylko rozmawiali. Nie doszukuj się czegoś, czego nie ma. Lubię Maksa, on lubi mnie, świetnie się dogadujemy w pracy i jak się wczoraj okazało nie tylko w pracy, to tyle.
-Maks cię tylko lubi? - Jasińska prychnęła, przy okazji rozlewając cały kubek herbaty na łóżko siostry.
- Beata! Cholera, świeża pościel!

Jasińska oberwała poduszką.

-Zmykaj stąd. Bo jeszcze ja się zarażę.

Zerwała się z łóżka i poszła po świeżą pościel i prześcieradło. Z Leonem nie zdążyła porozmawiać. Ledwo wrócił z nocnego dyżuru, musiała wracać do swojego pacjenta, któremu nagle się pogorszyło. Zanim się obejrzała, musiała już wychodzić do pracy. Ledwo zdążyła. Zapomniała, że samochód zostawiła pod szpitalem.

-O Ala. Jesteś w końcu. – zaśmiała się Sylwia lustrując ją wzrokiem.
- Co?
-Nie, nic, nic. Maks  jest w lekarskim.
-I co?

Matysik roześmiana oddaliła się do swoich obowiązków. Alicja zajęła się swoimi pacjentami, co zajęło jej sporo czasu. Zrobił się prawie wieczór. Przez cały dzień nie spotkała Maksa, a chciała z nim porozmawiać, zaproponować mu, żeby gdzieś razem wyszli. Kręciła się po szpitalu. W końcu znalazła Maksa w bufecie, przeglądającego  jakieś papiery.

-Hej. Szukałam cię.
-Hej.- od razu na jej widok zaczął się uśmiechać.

Usiadła naprzeciwko niego.

-Co to za papiery?
-Wyniki pacjenta.
-Co robisz po dyżurze?- zapytała ot tak po prostu.
-Nic szczególnego.
-To może chcesz spędzić wieczór w moim towarzystwie? Poszlibyśmy gdzieś, mogłoby być całkiem fajnie.- patrzyła na niego przenikliwie, oczekując odpowiedzi.
-Jakieś propozycje?
-To zostawię tobie.
-Ok, ale zdaje się, że masz jeszcze dyżur.
-Kurcze.. Zapomniałam.- w tym momencie Szymańska poczuła się trochę zmieszana.
-Nie martw się. Mam jutro wolne. Ty zdaje się też, więc jutro o 19.00.

Uśmiechnęła się, po czym wstała i udała się na zaplanowaną operację. Po kilku godzinach wreszcie wyszła z bloku. Była wykończona. Jedyne o czym marzyła to kolacja i rozmowa z siostrą. Jak najszybciej wróciła do domu. Przebrała się i po cichu weszła do pokoju Beaty.

- Chodź, chodź. Nie śpię.
-Późno jest, myślałam, że na pewno będziesz spać, ale dobrze, że tak nie jest.

Jasińska spojrzała poważnie na siostrę.

-Ala, co się stało?
-Czy… Czy ty zawsze robiłaś wszystko po swojemu?
-Nie rozumiem.
-Chodzi mi o podejmowanie decyzji. Czy nawet jak ktoś narzucał ci swoje zdanie to potrafiłaś postawić na swoim wbrew wszystkiemu i wszystkim? Wbrew opiniom o tym, co ktoś pomyśli i tak dalej…

Beata po chwili namysłu odparła:
-Wiesz no, jeśli chodzi o decyzje co do mojego życia, jak ma ono wyglądać, to zawsze podejmuję je sama. Owszem, czasem pytam o radę, ojca, ciebie czasem też. Zdarza się, że tata nie zawsze jest zadowolony, ale w końcu na tym polega życie. A tata, ty, wiem, że choćbyście nie zawsze się zgadzali z tym co myślę, co robię, to staniecie za mną murem. I to jest równie ważne.- uśmiechnęła się w stronę Szymańskiej chwytając ją za rękę.

-Dzięki.
-Nie ma za co. Możesz na mnie zawsze liczyć.
-Wiem. Jutro wychodzę z Maksem. To znaczy on tutaj po mnie przyjedzie.- powiedziała nieśmiało.
-No wreszcie!
-Co? Beata? Ty coś wiesz na ten temat?
-Na jaki?
-Wcześniej mówiłaś coś o tym, że Maks nie tylko mnie lubi. Skąd to wiesz?

Dziewczyna nie wiedziała, co ma teraz powiedzieć. Nie mogła przecież powiedzieć siostrze, że Maks zwierzał jej się, że zakochał się w Alicji. Prosił ją o dyskrecję.

-Beata?
-Yyy, oj ja tak tylko. Dobra spadaj, bo chcę wziąć leki i pójść spać.


Szymańska opuściła pokój, ale nie dawało jej spokoju to, jak Beata zareagowała na to pytanie i próba wykrętu.

sobota, 12 października 2013

Po swojemu. Część 2 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przepraszam, że wczoraj nie dodałam drugiej części, ale wróciłam późno do domu i nie dałam rady..

Po swojemu - część 2

Zamyślona nawet nie zauważyła, kiedy ktoś dosiadł się koło niej.

-Co ty tutaj robisz? - zapytała z lekkim uśmiechem.
-Siedzę. Wołałem cię, ale nie słyszałaś.- odparł ze spokojem Maks.
-Przepraszam. Nie bardzo wiedziałam, co mam ze sobą dzisiaj zrobić, więc przyjechałam tutaj. Wcześniej była u mnie Sylwia.
- Przecież nie masz dzisiaj dyżuru.
-A ty masz?
-Ja miałem nagłe wezwanie. Ale właśnie wracam do domu. I chyba też nie będę wiedział, co zrobić w pustym mieszkaniu.- uśmiechnął się i powoli wstał.
-To może dotrzymam ci towarzystwa?

Zdziwił się, ale i ucieszył. Poczekał na nią i jego samochodem pojechali do domu.

-Siadaj, czuj się jak u siebie. Jesteś głodna?
-Nie. Sylwia skutecznie zapchała mnie sałatką.- zaśmiała się siadając w salonie.
-Cieszę się, że chciałaś tutaj ze mną przyjechać.
-Maks. Pracujemy razem, możemy się też odwiedzać, co za problem?- odparła poprawiając włosy.
-Mówisz poważnie?
-Jak najbardziej.
-Ale przecież nie mieszkasz sama.
- Daj spokój. Przecież ani mój ojciec ani Beata nie będą w jakimś wielkim i ogromnym szoku.
-Tak, tylko, że do tej pory ani ty nie bywałaś u mnie ani ja nie przyjeżdżałem do ciebie.
-To pora to zmienić.- zaczęła się śmiać.

Ich rozmowę przerwała dzwoniąca od dłuższej chwili komórki Alicji.

-Przepraszam, muszę odebrać.

Wstała i oddaliła się tak, żeby móc swobodnie rozmawiać.

-Beata? Co się dzieje?
-Gdzie ty jesteś? Ledwo mówię, a zdzieram gardło wołając cię.
-Przyjechała Sylwia, potem pojechałam do szpitala, a teraz jestem u Maksa.
-Gdzie?! - Jasińska od razu usiadła na łóżku.
-No u Maksa. Co cię tak dziwi? - spytała wyraźnie zdziwiona. Wyobraziła sobie, jaką jej siostra musi mieć w tej chwili minę.
-Nie, nic. W porządku.
-Potrzebujesz czegoś? Bo jak będę wracać to wstąpię do jakiejś dyżurującej apteki.
-Nie. Wszystko jeszcze jest. Spokojnie. Dobra, nie przeszkadzam, dobranoc.

Szymańska bardzo rozbawiona wróciła do salonu.

-Przepraszam, Beata. Leży z grypą.
-Nie ma problemu. Ale, co cię tak bawi? - Maks się uśmiechał, bo widział ją pierwszy raz tak roześmianą.
-Nic takiego, wszystko w normie.


Rozmawiali tak do późnej nocy, jednak w końcu Szymańska chciała wrócić do domu. Była zmęczona. Keller podwiózł ją, po czym pożegnali się krótkim „do zobaczenia.”

czwartek, 10 października 2013

Po swojemu. Część 1 - opowiadanie Justy.

Hej Kochani!

Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, bo bardzo mocno zaniedbałam prowadzenie bloga. Otrzymałam ostatnio w komentarzu pytanie: 'kiedy do nas wrócisz?'. Trudno mi było udzielić odpowiedzi na to pytanie.. Dziś mogę powiedzieć, że dzięki Juście - jj89 przez jakiś czas będą się tu pojawiały Jej opowiadania. Nie potrafię powiedzieć kiedy będę mogła opublikować coś mojego autorstwa, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie mam czasu, aby cokolwiek napisać. Wychodzę z domu rano, wracam wieczorem i padam. Nie mam siły na pisanie. Spisuję tylko pomysły, które cierpliwie czekają na rozwinięcie. Bardzo brakuje mi pisania i chciałabym do niego wrócić, ale nie wiem kiedy to nastąpi.. ;<

Co tam u Was? Jak podoba się III sezon? Ja muszę z przykrością stwierdzić, że we mnie trochę opadły emocje. Jest to spowodowane fabułą oraz tym, że znam ciąg dalszy. W każdym razie teraz z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek, w którym Ala i Maks będą razem w izolatce. Liczę na szczerą rozmowę! ;))

Pozdrawiam wszystkich! ;))

Teraz zapraszam na pierwszą część opowiadania Justy - jj89 pt. Po swojemu.

Po swojemu - część 1

-Ala, dam sobie radę. Mam już wszystko, czego mi trzeba.- powiedziała Jasińska co jakiś przerywając, aby sięgnąć po chusteczkę lub odkaszlnąć.
-Oj no wiem, wiem. Swoją drogą ostrzegałam, mówiłam, żebyś wtedy ubrała się cieplej jak wychodziłaś na nocny dyżur.
-Nie marudź. Już wystarczy, że tata mi w kółko powtarza dokładnie to samo.- przewróciła oczami, popijając gorącą herbatę.

Ala tylko się uśmiechnęła i poszła do swojego pokoju. Nie bardzo wiedziała co ma zrobić z obecnym wieczorem. Pogoda nie była dobra na wyjście, ona była po dyżurze. Postanowiła zadzwonić do Sylwii.

-Halo?
-Cześć. Jesteś na dyżurze?
-Nie. Właśnie zajęłam się kolacją i zamierzałam ją zjeść, a potem zrobić małe porządki w szafie.
-To może wpadniesz do nas? Tata ma nocny dyżur, a Beata leży z grypą, więc sama rozumiesz.
-To może ty się ruszysz? - odparła Matysik.
-Nie, co to, to nie. Nie zamierzam się doprawić jak moja siostra.
-No dobra. Będę za pół godziny. Nic nie gotuj. Zrobiłam jakąś sałatkę to ją przywiozę.-westchnęła ciężko i rozłączyła się.

Pół godziny później Sylwia była już u Alicji. Szymańska wzięła sałatkę, podała ją na stół i zrobiła coś do picia.

-Ala, wszystko gra? Wyglądasz jakbyś miała jakieś problemy.- spojrzała z troską na przyjaciółkę.
-Nie, wszystko ok. To ta pogoda mnie tak nastraja.- odparła, siadając gwałtownie na krześle.
-Oj nie marudź. Nie ma jeszcze śniegu. Wtedy możesz narzekać.

Zabrały się za jedzenie, po czym Szymańska od razu zmyła naczynia i poszła na chwilę do swojego pokoju.
Kiedy Sylwia zobaczyła przebraną przyjaciółkę, mocno ją to zdziwiło.

-Wybierasz się gdzieś?
-Do szpitala.
-Miałaś wezwanie?
-Nie. Tylko po prostu nie usiedzę w domu. Beata śpi, z resztą jak będzie czegoś potrzebować to zadzwoni. Podwieźć cię?
-Nie. W przeciwieństwie do ciebie, mnie pogoda nie straszna, więc się przejdę.

Obie wyszły. Sylwia udała się w swoją stronę, natomiast Alicja wsiadła w samochód i oddaliła się w kierunku szpitala.


Kiedy dotarła na miejsce, przywitał ją spokój i cisza, jakiej dawno tu nie było. Ale pora była też dość późna. Mało kto kręcił się po korytarzu. Poszła do szatni, przebrała się i zaszyła w pokoju lekarskim. Nie chcąc być zauważoną, zajęła się papierami. Po jakiejś godzinie wstała, żeby zrobić sobie mocnej kawy. Usiadła z kubkiem, opierając głowę o koc przewieszony przez kanapę. Przymknęła oczy, jednak zaraz je otworzyła, bo wiedziała, że inaczej bardzo szybko by zasnęła. Odstawiła kubek i poszła wolnym krokiem wzdłuż korytarza. Nie spotkała nikogo. Nie chciała zaglądać do Leona. Wiedziała, że zaraz zasypałby ją pytaniami co ona tutaj robi, a po drugie mógł spać. Po przejściu korytarzami z salami pacjentów, udała się na dół, zajmując jedno z miejsc w głównym korytarzu.