sobota, 12 października 2013

Po swojemu. Część 2 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przepraszam, że wczoraj nie dodałam drugiej części, ale wróciłam późno do domu i nie dałam rady..

Po swojemu - część 2

Zamyślona nawet nie zauważyła, kiedy ktoś dosiadł się koło niej.

-Co ty tutaj robisz? - zapytała z lekkim uśmiechem.
-Siedzę. Wołałem cię, ale nie słyszałaś.- odparł ze spokojem Maks.
-Przepraszam. Nie bardzo wiedziałam, co mam ze sobą dzisiaj zrobić, więc przyjechałam tutaj. Wcześniej była u mnie Sylwia.
- Przecież nie masz dzisiaj dyżuru.
-A ty masz?
-Ja miałem nagłe wezwanie. Ale właśnie wracam do domu. I chyba też nie będę wiedział, co zrobić w pustym mieszkaniu.- uśmiechnął się i powoli wstał.
-To może dotrzymam ci towarzystwa?

Zdziwił się, ale i ucieszył. Poczekał na nią i jego samochodem pojechali do domu.

-Siadaj, czuj się jak u siebie. Jesteś głodna?
-Nie. Sylwia skutecznie zapchała mnie sałatką.- zaśmiała się siadając w salonie.
-Cieszę się, że chciałaś tutaj ze mną przyjechać.
-Maks. Pracujemy razem, możemy się też odwiedzać, co za problem?- odparła poprawiając włosy.
-Mówisz poważnie?
-Jak najbardziej.
-Ale przecież nie mieszkasz sama.
- Daj spokój. Przecież ani mój ojciec ani Beata nie będą w jakimś wielkim i ogromnym szoku.
-Tak, tylko, że do tej pory ani ty nie bywałaś u mnie ani ja nie przyjeżdżałem do ciebie.
-To pora to zmienić.- zaczęła się śmiać.

Ich rozmowę przerwała dzwoniąca od dłuższej chwili komórki Alicji.

-Przepraszam, muszę odebrać.

Wstała i oddaliła się tak, żeby móc swobodnie rozmawiać.

-Beata? Co się dzieje?
-Gdzie ty jesteś? Ledwo mówię, a zdzieram gardło wołając cię.
-Przyjechała Sylwia, potem pojechałam do szpitala, a teraz jestem u Maksa.
-Gdzie?! - Jasińska od razu usiadła na łóżku.
-No u Maksa. Co cię tak dziwi? - spytała wyraźnie zdziwiona. Wyobraziła sobie, jaką jej siostra musi mieć w tej chwili minę.
-Nie, nic. W porządku.
-Potrzebujesz czegoś? Bo jak będę wracać to wstąpię do jakiejś dyżurującej apteki.
-Nie. Wszystko jeszcze jest. Spokojnie. Dobra, nie przeszkadzam, dobranoc.

Szymańska bardzo rozbawiona wróciła do salonu.

-Przepraszam, Beata. Leży z grypą.
-Nie ma problemu. Ale, co cię tak bawi? - Maks się uśmiechał, bo widział ją pierwszy raz tak roześmianą.
-Nic takiego, wszystko w normie.


Rozmawiali tak do późnej nocy, jednak w końcu Szymańska chciała wrócić do domu. Była zmęczona. Keller podwiózł ją, po czym pożegnali się krótkim „do zobaczenia.”

2 komentarze:

  1. Czuć między nimi jakiś mur. Być może niewielki, ale jednak. Zrobisz z tym coś? :)

    OdpowiedzUsuń