wtorek, 30 lipca 2013

Usprawiedliwienie?

Cześć!

Myślałam, że po powrocie z Torunia moje życie się trochę unormuje, ale chyba nie da rady.. Ciągle coś się dzieje i nie ma ani chwili wolnego czasu. Minął ponad miesiąc wakacji, a ja nie miałam ani jednego dnia wolnego, żeby po prostu odpocząć. Nie narzekam absolutnie, bo to co się przez ten czas wydarzyło, to spełnienie najskrytszych marzeń.

Dziś miałam okazję być na planie w Sękocinie i chociaż myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy - myliłam się. Nigdy nie mów nigdy. Z każdą wizytą na planie jest coraz lepiej i coraz bardziej przywiązuję się do ludzi, którzy pracują przy realizacji tego serialu. Będzie mi tego bardzo brakowało, ale na razie cieszę się chwilą. Oby ona trwała wiecznie!

Obiecuję, że jutro pojawi się jakiś post!

Trzymajcie się ciepło! :*

Zdjęcie zabrane Moni. :P
Pozdrawiamy z Panem Pawłem wszystkich czytelników blogów i fanów serialu Lekarze. :)

niedziela, 28 lipca 2013

Program TV.

Poniżej zdjęcia artykułów z najnowszego numeru gazety Program TV.





Pomagamy!

Cześć!

Chciałabym Wam krótko przybliżyć akcję, w którą zaangażowała się Pani Magdalena Różczka. Miałam to zrobić już kilka dni temu, ale niestety z powodu braku dostępu do internetu, robię to dopiero dzisiaj..


Pani Magda działa jako wolontariuszka w Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym w Otwocku, gdzie trafiają maluchy, który zostały porzucone przez rodziców bądź zostały im odebrane z różnych powodów. Przebywają tam one do czasu polepszenia sytuacji rodzinnej lub do momentu znalezienia rodziny zastępczej. Pani Magda jeździ do Ośrodka i w miarę możliwości pomaga w opiece nad maluchami, dając im trochę ciepła, miłości i zainteresowania. Każdy taki gest jest niezwykle istotny i daje dzieciom możliwość poczucia się ważnym, bezpiecznym i kochanym.

ENCE PENCE we współpracy z Pracownikami Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego zaprojektowała bransoletki, których dochód będzie przeznaczony na fundację Rodzin Adopcyjnych. Pani Magda poparła całą akcję swoją twarzą i zangażowaniem. Bransoletki można kupić na stronie internetowej: http://www.encepence.pl/pomagamy.html

Wraz z Panią Magdą bardzo gorąco zachęcamy do przyłączenia się do akcji! :)

Przy okazji po raz kolejny dziękujemy Pani Magdzie za Jej wielkie serce i bezinteresowną pomoc potrzebującym. :)



Źródła: materiały przesłane przez Panią Magdę oraz strona internetowa: http://www.encepence.pl/pomagamy.html.

sobota, 27 lipca 2013

Wszystkiego najlepszego Pani Magdo!

Cześć Kochani!

Wiem.. znów nawaliłam, ale niestety podczas kolejnego pobytu w Toruniu, który zakończyłam dziś, nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach się w końcu ogarnę. Nie chcę nic obiecywać, ale zrobię wszystko, aby jakoś się pozbierać z nowymi postami. :)

Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, ponieważ urodziny obchodzi nasza serialowa Alicja Szymańska, czyli Pani Magdalena Różczka. Z tej okazji po raz kolejny chcemy złożyć Jej najserdeczniejsze życzenia. Zdrowia, spełnienia marzeń, sukcesów, radości  i satysfakcji z podejmowanych decyzji oraz tego, aby ten wspaniały zaraźliwy uśmiech, który wszyscy uwielbiamy, nigdy nie znikał z Jej twarzy. :)

Chociaż w czasie wyjazdu miałyśmy okazję osobiście przekazać Pani Magdzie życzenia, postanowiłam umieścić je także tutaj.

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Pani Magdo! :)


Krótka rymowanka dla zabicia czasu. :P

Serialowa Alicja z dystansem podchodzi do życia.
Chociaż nie zawsze wszystko układa się kolorowo,
ona wychodzi z tego z podniesioną głową.
Napotykała różne komplikacje, życie się sypało,
lecz dzięki temu zyskała miłość zupełnie niespodziewaną.
Nie chciała poddać się uczuciu, udawała, że jej to nie dotyczy,
lecz Maks ją ze wszystkich wątpliwości wyleczył.
Każdy pokochał tą postać, bo jest jedyna w swoim rodzaju,
bez niej nie byłoby sukcesu tego serialu.
Podarowała nam wiele emocji, wzruszeń i radości,
bez niej nie mielibyśmy z oglądania „Lekarzy” tak ogromnej przyjemności!

Źródła zdjęć: 

sobota, 20 lipca 2013

Przeprosiny/Toruń/Warszawa.

Witam Kochani!

Na wstępie chciałabym Was przeprosić za to, że ostatnio nieco zaniedbałam bloga i dodaję mało postów, ale tyle się dzieje, że kompletnie nie mogę się z niczym pozbierać.

Nasza wyprawa jeszcze nie dobiegła końca. Zmieniłyśmy tylko lokalizację. Teraz na celowniku - Warszawa. Mieszkanko Maksa zwiedzone, spacer pod tęczą zaliczony i nie tylko. :P

Z naszego wyjazdu do Torunia mamy oczywiście mnóstwo zdjęć oraz filmów i wszystko stopniowo będzie się pojawiało na blogu. Do końca lipca będzie jeszcze u nas trochę zamieszania, więc dopiero za tydzień wezmę się w garść i nadrobię wszelkie zaległości. Postaram się jednak wrzucać Wam do tego czasu chociaż po kilka zdjęć.

Wczoraj miałyśmy okazję gościć na planie serialu Czas Honoru. Oglądałyśmy pracę ekipy 'od kuchni' i mamy teraz porównanie w stosunku do pracy na planie Lekarzy. Zostałyśmy tam zaproszone przez Panią Magdę Różczkę, która jest naprawdę fantastyczną osobą, zresztą pisałam o tym już wiele razy. :)

Jesteśmy Pani Magdzie bardzo wdzięczne i gorąco Ją pozdrawiamy! :)

Teraz czas na kilka zdjęć zarówno z Torunia, jak i z Warszawy!

Copernicus.
Copernicus.
Słynne krzesełka.
Poznajecie?
Z Panem Piotrem Polkiem, czyli serialowym Krzysztofem.
Napis na tym zdjęciu oddaje absolutnie wszystko! 

Tutaj już w Warszawie na planie Czasu Honoru.
Te dwa zdjęcia robiła nam sama Pani Magda. :)
Z Panią Magdą, czyli serialową Wandą. 
Jeszcze jedno w powiększonym składzie. :)

niedziela, 14 lipca 2013

Toruń - 12.07 i 13.07.2013.

Hej!

Miałyśmy pewne problemy techniczne, więc nie dałam rady wrzucić Wam filmików. Będziecie musieli na nie trochę poczekać. Przepraszam.

Poniżej zaś macie kilka zdjęć z 12.07 i 13.07. Miałyśmy zachować anonimowość, ale po tym wszystkim, co się tutaj w ciągu tych dwóch dni wydarzyło, wiemy, że i tak nam się to nie uda, więc macie okazję wreszcie poznać nasz wygląd. ^^

Pierwszy z wyżej wymienionych dni obfitował w rozmaite wydarzenia począwszy od statystowania, poprzez spotkanie z Panią Danutą Stenką i złożenie na Jej rękach albumu, aż do zaatakowania Pana Piotra Polka i Pana Jacka Komana. :P Przy okazji zobaczyłyśmy też Panią Agnieszkę Więdłochę, ale musiałyśmy być na planie i nie dałyśmy rady z Nią porozmawiać..

Następnego dnia również miałyśmy statystowanie, ale co najważniejsze - spotkanie z Panią Magdaleną Różczką i podarowanie Jej drobnego upominku. Potem zostałyśmy zaproszone przez Nią na kręcenie wieczornych scen w plenerze, co było niesamowitym przeżyciem. Pani Magda jest niezwykle ciepłą i sympatyczną osobą. Przyjęła nas z otwartymi rękami i chętnie z nami rozmawiała, poświęcając nam swój czas. Mamy dla Was od Niej niespodziankę w postaci krótkiego filmiku, ale w chwili obecnej nie mamy możliwości opublikowania go.

Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiamy! :)

Widok Starego Miasta z mostu.
Miejsce nagrywania jednej ze scen.
Gabinet Elżbiety.
Zawładnięcie recepcji.
Z Panem Jackiem Komanem, czyli serialowym Leosiem.
Spotkanie z Panią Danutą Stenką i osobiste wręczenie albumu.
Zaplanowane spotkanie z Panią Magdą Różczką.

Informacja.

Cześć!

Dziś (ale pewnie dopiero nad ranem jak wrócimy z imprezy) dodam zdjęcia i filmiki z ostatnich dwóch dni. Naprawdę są mega, więc zapraszam! :)

piątek, 12 lipca 2013

Toruń - dzień trzeci

Cześć!

Właśnie stuknęło mi 100 000 wejść, więc z tej okazji niespodzianka, którą znajdziecie poniżej. :)





To ostatnie zdjęcie jest miejscem, które będzie miało szczególne znaczenie w III sezonie. :)

Teraz czas na coś nowego, czego jeszcze nie było. Wstawiam trzy filmiki, na których zdajemy Wam relację w naszego dzisiejszego dnia i mniej więcej prezentujemy wygląd albumu, który mamy jutro na oficjalnym spotkaniu wręczyć ekipie. :)

Czas płynie niesamowicie szybko, a z każdym dniem mamy coraz więcej wrażeń. Jutro będziemy statystować w naszym serialu i spędzimy cały dzień na planie zdjęciowym. Nadal nie możemy w to wszystko uwierzyć.

Możemy jeszcze zdradzić, że producentka Dorota Chamczyk podczas rozmowy z nami podkreślała, że w nadchodzącym sezonie będzie naprawdę dramatycznie.

Cześć! Tu emika
Juliett miała wstawić właśnie filmiki, ale tak długo się wczytywały, że zasnęła. Pozostałe dziewczyny też śpią. Wyręczę więc  Juliett i oto obiecane wideo. 
To wszystko było robione specjalnie dla was!
Miłego oglądania :)

 http://youtu.be/00BH2CFLi30

http://youtu.be/JGSiMzWLQIY

 http://youtu.be/Cw552cK0200








czwartek, 11 lipca 2013

Toruń.

Cześć!

My po nocnej eskapadzie wpadłyśmy na chwilę do hostelu, aby wrzucić Wam jakieś zdjęcia, a lada moment ruszamy dalej. Nie ma czasu na odpoczynek. Podejrzewamy, że z tej wyprawy wrócimy dopiero w dzień wyjazdu, bo nie pozwolimy na to, aby ekipa nakręciła coś bez naszej obecności. xD
Generalnie na zdjęciach poniżej znajdziecie całą naszą 5. :P

P.S. Na zdjęciu number 3 Limonka demonstruje zachowanie pijanej Beaty. :D

Bawimy się na całego. Toruń już nie wyrabia. Trzymajcie się! :)







środa, 10 lipca 2013

Toruń - dzień drugi.

Hej!

Tak jak wczoraj wspominałam, dziś z samego rana napadłyśmy na budynek szpitalny. Ku naszemu zaskoczeniu, nie tylko weszłyśmy na jego teren, ale porozmawiałyśmy z ludźmi pracującymi przy przygotowywaniu terenu i pomieszczeń do zdjęć i weszłyśmy do środka. Zwiedziłyśmy SOR, bufet, szatnię, gabinet Elżbiety Bosak, podążałyśmy korytarzami śladami naszych bohaterów, wspominając kręcone tu sceny. Wrzucam na razie cztery zdjęcia, bo nie mamy czasu, gdyż lecimy śledzić naszą ekipę. ^^

Generalnie jest fantastycznie! Nie jemy, nie śpimy, nóg nie czujemy, ale to wszystko jest tego warte! Mamy już setki zdjęć i filmów, więc coś na bieżąco będziemy wrzucać.

Pozdrawiamy z Torunia! :*





Toruń - dzień pierwszy.

Cześć!

Macie poniżej trzy zdjęcia. Poznajecie? :P

My dziś cały dzień biegiem. Zaliczyłyśmy praktycznie wszystkie miejsca związane z serialem i to po kilka razy. xD

Na koniec około północy wbiłyśmy pod budynek szpitalny, ale niestety brama była już zamknięta. Stałyśmy tam godzinę, ale postanowiłyśmy się nie włamywać, bo przetrzymali by nas na komisariacie, a my nie mamy na to czasu. Wróciłyśmy do domu na chwilę i jak tylko zaświta, ponownie ruszamy okupować ten budynek. ^^

Pozdrawiamy! :)




wtorek, 9 lipca 2013

Informacja.

Hej Kochani!

Nadszedł w końcu ten upragniony od dawna dzień. Ruszamy dziś na podbój Torunia! Strach się bać. :P

Chciałam Wam tylko powiedzieć, że album jest gotowy. Zarwałam kawał nocy, ale udało się. Nie jestem do końca zadowolona z efektu, bo miałam za mało czasu, aby go perfekcyjnie dopracować, ale trudno.

Jego zdjęcia wrzucę po powrocie, bo już nie zdążę teraz, gdyż zaraz wychodzę, aby odebrać Justę z dworca. ^^

Jeśli na miejscu będziemy miały dostęp do internetu, to wrzucę wcześniej, ale nie obiecuję.

Trzymajcie się ciepło! :*

poniedziałek, 8 lipca 2013

Ucieczka przed miłością. Część 5 - opowiadanie Justy.

Hej!

Pytacie mnie o album.. powiem Wam, że dopiero się za niego biorę i nie wiem czy nie będę go kończyła w Toruniu, więc możliwe, że wstawię zdjęcia dopiero po powrocie. Zobaczę jutro na jakim będę etapie. Po prostu nie miałam kiedy go wykonać.

Już jutro zbliża się wyczekiwany od dawna dzień. Niech się Toruń boi oblężenia. Hej przygodo! :P
Zdamy Wam relację ze szczegółami z całego wyjazdu, więc poczujecie się jakbyście byli razem z nami. Trzymajcie się Kochani! :)

Finał opowiadania Justy - jj89 poniżej. :)

Ucieczka przed miłością - część 5

-Kocham Cię Maks, bardzo, najbardziej na świecie, jesteś wszystkim co mam.

- I jak ja mam przebić te argumenty ?-uśmiechnął się w jej stronę.

-Nie próbuj, to może być trudne.-zaczęła się śmiać.

-Wcale nie. Jesteś najważniejsza w moim życiu, chcę z tobą być, już zawsze.

-Ja z tobą też. Nie chcę więcej się z tobą rozstawać, z żadnego powodu.

-To się nigdy więcej nie powtórzy, za bardzo cię kocham, po co tracić czas na kłótnie, skoro możemy cieszyć się sobą?

Spojrzała na niego najczulej jak tylko potrafiła.

-To zabierz mnie stąd.

Chwycił ją za rękę i objęci ruszyli w stronę domu. Przedłużali sobie drogę zatrzymując się prawie co chwilę i całując. Maks znowu czuł, że jest tak bardzo zakochany jak wtedy, kiedy ją pierwszy raz spotkał, kiedy mogli być wreszcie razem. Alicja podobnie, przy nim nic innego nie miało znaczenia, kiedy ją całował czuła się jakby latała nad ziemią.

W końcu dotarli do mieszkania Maksa.

-Aż żałuję, że nie ma tutaj żadnych świec dookoła, niczego nie przygotowałem. Ale, nic straconego. Zaczekaj na mnie w kuchni i zamknij oczy.

Ala tylko się uśmiechnęła i zniknęła w kuchni. Chciała zobaczyć, co jej ukochany wymyślił, ale postanowiła tą chwilę zaczekać.

On w tym czasie w sypialni rozstawił mnóstwo świec i malutkich świeczek, sam nie wiedział, że aż tyle tego ma, ale w końcu mogły się przydać. Były wszędzie - dookoła łóżka, przy oknach w sypialni i na podłodze od sypialni przez salon aż do kuchni.

Ala miała zgodnie z prośbą Maksa zamknięte oczy, ale czuła, że odrobinę jej za ciepło, nawet jak na tak upalną noc. W końcu zjawił się w kuchni, wziął ją za rękę i poprowadził. Zatrzymali się w połowie drogi do sypialni.

-Teraz możesz otworzyć.-szepnął tuż za jej plecami.

Szymańska powoli otwarła oczy i kompletnie odjęło jej mowę. Nigdy nie widziała czegoś takiego.

-Maks, skąd, jak ?- pytała patrząc na niego przeszczęśliwa.

-Po prostu.

Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale nie zdążyła - zaczął ją całować, powoli doprowadzając do tego, że oboje gubili po drodze do sypialni to wszystko, co mieli na sobie. Świece i tylko oni we dwoje, ich noc która teraz zdawała się nie mieć końca, oboje za sobą tęsknili, tak bardzo, że okazywali to sobie w każdym najmniejszym geście.

I co z tego, że prawie zaczynało robić się jasno, kiedy dopiero zasypiali, ważne, że znowu w swoich ramionach. Nie udało im się uciec przed prawdziwą miłością, chociaż swoim wcześniejszym zachowaniem, mało co, a doprowadziliby do tego. Ale tej nocy okazali sobie całą swoją miłość i oboje wiedzieli, że tylko razem chcą być, nigdy więcej oddzielnie.


Prasa.

Cześć!

Poniżej świeża dawka prasy. :P








Ucieczka przed miłością. Część 4 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przepraszam, że znów wczoraj nic nie dodałam, pomimo obietnicy, ale nie dałam rady. Wrzucam teraz kolejną część, a wieczorem finał. :)

Ucieczka przed miłością - część 4

-Hej.- rzuciła krótko.

-Cześć. Dziękuję, że przyszłaś.- odparł prawie bez emocji.

-Prosiłeś, więc jestem.

-I nie przeszkadza ci pora ?

-Maks. Przejdź do rzeczy, skoro już wyciągasz mnie po nocy z domu.

-Ale najpierw muszę cię gdzieś zabrać.

-Słucham ? Nie, nie.  Nigdzie nie będę chodzić.

-Ala, idziesz ze mną. Nie mów, że się boisz.- spojrzał na nią pytająco.

-Nie.

-No więc ?

-Prowadź.

Keller ruszył, a ona dotrzymywała mu kroku. W połowie drogi zorientowała się dokąd idą. W końcu znaleźli się nad Wisłą.

-I ? Co, mam tutaj robić ? Stać i w niebo patrzeć ?

-Nie pamiętasz po co cię tutaj kiedyś przyprowadziłem ?- powiedział z lekkim zawodem i smutkiem.

-Nie.

-Pamiętasz, nie udawaj. Chciałaś zobaczyć miasto z tego miejsca, zobaczyłaś zdjęcie Torunia zrobione z takiej perspektywy i stwierdziłaś, że chciałabyś zobaczyć, czy w rzeczywistości to też wygląda tak pięknie, zwłaszcza wieczorem.

-Jak ty dokładnie pamiętasz. Szkoda, że jak się kłócimy to potem nie pamiętasz o co i co mówiłeś, albo krzyczałeś w złości.- głos zaczął jej się łamać. Nie wiedziała, czy sobie poradzi z jego obecnością i to w tym miejscu.

-Maks, ranimy się tylko ciągle. A jeśli kiedyś któreś z nas powie coś czego nie da się cofnąć ? Co wtedy ? Ja nie wiem, czy umiałabym być z tobą gdybym usłyszała coś, co byłoby bardziej bolesne od tych wszystkich naszych dotychczasowych kłótni.- zamknęła oczy pozwalając sobie na płacz. Nie widziała innego wyjścia, nie umiała się bronić przed okazaniem tych emocji.

Maks stał i patrzył na nią, próbując samemu nie uronić łzy.  Zaczęło do niego z każdą jej łzą docierać, że nie chce, żeby dalej tak było. Przecież kiedy ją poznał, kiedy się w niej zakochał robił wszystko, żeby była szczęśliwa, żeby nigdy nie musiała płakać, a już zwłaszcza przez niego.

A potem gdzieś mu to uciekło, potem pamięta już tylko kłótnie i nerwy. Z nią, z kobietą którą kochał całym sobą. Oddalił się trochę i usiadł na trawie. Czuł złość i kompletną bezradność. Naprawdę nie chciał, żeby takie sytuacje miały jeszcze kiedykolwiek miejsce, chciał tylko jej szczęścia, a ranił ją, tak samo jak ona jego, chociaż wiedział, że w głębi duszy ona chciała jego szczęścia. Ale nie mógł dopuścić do tego, aby odeszła. Nie wyobrażał sobie poranków i nocy bez niej. Przerażało go to, że mogłoby jej przy nim nie być. Straszne uczucie.

-Gdybym mógł wtedy… Kiedy te wszystkie kłótnie się zaczęły… Powstrzymać je… Pewnie byłoby teraz inaczej.- ledwo mówił, w zasadzie próbował, bo nie potrafił w tej chwili,  strasznie mu to ciążyło.

Alicja dopiero teraz zobaczyła, że jest kilka metrów od niej, zobaczyła jak próbuje ratować ich miłość, jak jest mu teraz okropnie trudno dobrać słowa.

-Żałuję każdego słowa wypowiedzianego w złości, wiesz przecież że nigdy źle o tobie nie myślałem, nigdy nie chciałem żeby to wszystko tak…- przestał mówić, on też pozwolił sobie na płacz, tak samo jak Alicja nie umiał sobie inaczej w tym momencie poradzić z emocjami.

Ten widok rozłamał jej serce na miliony kawałków. Podeszła do niego powoli i kucnęła za jego plecami. Po chwili położyła dłoń na jego ramieniu.

-Maks…- powiedziała cicho.

-Nie mogę patrzeć jak cierpisz…Jak ci z tym trudno…Mnie też, ale nigdy nie widziałam cię tak bardzo smutnego, wręcz załamanego.- płakali oboje tej nocy, nagromadziło się tyle negatywnych emocji, że musiały znaleźć swoje ujście.

-Maks ja chcę tylko z tobą być, nic więcej nie jest mi potrzebne do szczęścia.- spojrzała na niego, on patrzył na nią już od dłuższej chwili.


-Ja sobie nie wyobrażam, żeby była ze mną inna, nigdy, tylko ty się w moim życiu liczysz i zawsze tak będzie, niezależnie od tego, co się będzie działo.- patrzył na nią czule, jego dłoń podświadomie gładziła jej policzek. Jednak Alicja zrobiła coś, co pewnie za chwilę zrobiłby Maks - przytuliła go do siebie bardzo bardzo mocno. Bardzo go to zaskoczyło, ale nie zamierzał protestować. Dla niego każdy gest z jej strony, każdy jej dotyk, spojrzenie, znaczyło więcej niż mógł sobie wyobrazić.

sobota, 6 lipca 2013

Ucieczka przed miłością. Część 3 - opowiadanie Justy.

Hej!

Prosiliście o kolejną część w ramach rekompensaty za wczoraj, więc proszę bardzo. :)

Ucieczka przed miłością - część 3

Jednak kolacja na dole była już gotowa. Leon od dawna czekał, ale obie nie słyszały jak wszedł.

- Oo tato.

-Jak? Obudziła się?

- Tak, właśnie miałam jej zrobić coś ciepłego.

-Ja już zrobiłem.- lekko się uśmiechnął.

-Tutaj masz zupę, zanieś jej, a na resztę to niech zejdzie. Poczekam tu na was, podgrzeję resztę w międzyczasie.

Szymańska oczywiście była opornie nastawiona do jedzenia, ale wiedziała, że musi, inaczej w końcu by zasłabła. Na resztę kolacji obie zeszły do Leona do salonu.

-No Alicja, w końcu.- Leon zaczął się śmiać, co chociaż na moment poprawiło wszystkim humor.

Zjedli kolację w końcu normalnie rozmawiając, a w ostatnim czasie odbywało się to głównie w milczeniu albo było przerywane przez Alicję, kiedy tylko ktoś powiedział coś, co przypominało jej  Kellera. Jednak dzisiaj było dobrze, pierwszy raz od dawna.

-To co, w ramach mojego długiego lenistwa ja pozmywam?

-Pomóc ci siostra?

-Nie, sama to zrobię.- z delikatnym uśmiechem na ustach pozbierała talerze i zajęła się sprzątaniem po kolacji.

Leon z Beatą spokojnie rozmawiali, jednak przerwał im dźwięk telefonu z góry.

-Czyj  to?

-Chyba Ali. Siostra! Telefon ci dzwoni! -krzyknęła z pokoju.

-Niech dzwoni. Potem zobaczę kto to.

Kiedy skończyła ogarniać wszystko po kolacji, poszła wziąć prysznic, było okropnie gorąco, potrzebowała się odświeżyć. Zanim znalazła się z powrotem u siebie w pokoju, było przed dwudziestą trzecią. Sięgnęła po telefon i kilka razy popatrzyła na niego, jakby widziała go pierwszy raz w życiu - kilkadziesiąt wiadomości, prawie tyle samo nieodebranych połączeń. Wszystkie z dzisiejszego popołudnia i wieczoru. Oczywiście wszystkie od jednej osoby - od niego.

Nie była zmęczona, więc wybrała jego numer i czekała aż się odezwie.

-Ala? Nareszcie. Wiesz ile razy ..

-Wiem, nawet Święty Mikołaj pewnie nie ma tylu połączeń przez cały rok, co ja w ciągu jednego dnia.-odparła z lekką złością.

-Ala, kiedy wreszcie dasz spokój? Czy my musimy naprawdę sprzeczać się o każdą drobnostkę?

-Widocznie ty nie potrafisz inaczej.

-Skąd wiesz? Za każdym razem, kiedy próbuję ci coś racjonalnie wytłumaczyć, ty mnie atakujesz swoimi jak twierdzisz racjonalnymi argumentami, które wcale takimi nie są.

-Maks, dzwonisz tylko po to, żeby znowu się pokłócić? Może to nie ma sensu co?

-Co nie ma sensu?

-My. My razem.

-Słucham? Chyba nie mówisz poważnie. Ala, każda para się kłóci, ale to nie powód, żeby się od razu rozstawać.

-Czasem to jest powód. Nie wiem, Maks, to nie jest rozmowa na telefon.- zaczęła się miotać.

-W takim razie spotkajmy się. U mnie, masz tutaj przecież ciągle swoje rzeczy.

-To nie jest dobry pomysł. Jest późno, poza tym nie chcę na razie spotykać się, to znaczy przebywać w twoim mieszkaniu.

-Ala, będę czekał przed twoim domem. Za chwilę.

-Nie. Skoro już tak się upierasz, to czekaj na mnie przy rynku, proszę.- pierwszy raz w jej głosie Maks mógł usłyszeć choć odrobinę czułości.

-Dobra, w takim razie za godzinę. Do zobaczenia.

Spotkanie o północy? Szymańska sama nie wiedziała, czy dobrze robi, poza tym nigdy nie chodziła na spotkania o takich godzinach. Ale to był jej mężczyzna. No właśnie, czy po tym spotkaniu tak jeszcze będzie?

Starała się zachowywać cicho otwierając swoją szafę, ale strasznie skrzypiała. Ala co chwila patrzyła przez ramię czy nikt nie wchodzi. Musiała się przebrać, bo mimo wszystko nie chciała pokazywać się Maksowi w pogniecionych ubraniach, z potarganymi włosami i podpuchniętymi oczami. Wygrzebała z szafy jakieś przewiewne letnie spodenki i koszulkę. Na to narzuciła jakiś cienki rozpinany sweterek. Włosy postanowiła luźno związać. Potem wpadła jeszcze tylko do łazienki, żeby podmalować oczy tak, żeby przynajmniej choć trochę nie było widać opuchlizny. Wyszła z domu jak tylko była gotowa. Na piechotę miała trochę daleko, więc musiała się pospieszyć. Leon i Beata już spali, więc nikt nie pytał po co, dokąd i dlaczego. Szła dość szybko, jednak im bliżej była celu, tym bardziej zwalniała. Już nie wiedziała czy się boi, czy chce tego spotkania. Ale nie miała czasu, żeby się nad tym zastanawiać, bo właśnie go zobaczyła: nerwowo chodzącego w miejscu, wpatrzonego w ziemię. No jasne, przecież jemu też nie było z tym łatwo, też go to bolało, przecież też miał uczucia. Dopiero ten widok uzmysłowił jej, że chyba za bardzo myślała o sobie, że zachowywała się ostatnio bardzo egoistycznie, nie myśląc o tym, co on czuje, jakie on ma potrzeby. Z kolei Maks zawsze za wszelką cenę chciał ją przekonać do swoich racji i argumentów, nie zawsze uważnie jej słuchał. To doprowadzało do kłótni, czasem poważnych, aż w końcu kłócili się praktycznie o wszystko, nie umieli ze sobą normalnie porozmawiać. W końcu Alicja powiedziała dość i znalazła się z powrotem u ojca. Ale to było kilkanaście dni temu. Przynajmniej tak jej się wydawało, a w rzeczywistości upłynęło zdecydowanie więcej czasu.


Szła w jego kierunku powoli, z każdym krokiem zdenerwowanie rosło. W końcu stanęła przed nim i wybiła równo północ, zaczął się nowy dzień.

Ucieczka przed miłością. Część 2 - opowiadanie Justy.

Cześć!

Przepraszam Was, że wczoraj nie pojawiła się notka, ale wróciłam tak późno do domu, że już nie dałam rady nic wstawić. Dzisiaj też dopiero dotarłam, dlatego wrzucam kolejną część opowiadania teraz..

Chciałam podziękować wszystkim osobom, które włączyły się w przygotowywanie materiałów do albumu. Teraz mam do Was pytanie: czy mogę dowolnie zmodyfikować rozmiar, kolor i rodzaj czcionki? Nie mam już kiedy pisać do każdej osoby oddzielnie, a chciałabym, żeby to było w miarę ujednolicone, aby to jakoś zebrać do kupy.

Pytaliście mnie, kiedy wrzucę zdjęcia gotowego albumu.. odpowiedź brzmi: jak go zrobię. :P Na razie jestem w totalnej rozsypce i nie mam kiedy się tym zająć. Jeśli zdążę go zrobić w domu przed wyjazdem to wrzucę go w Poniedziałek wieczorem, a jeśli będę go kończyła w Toruniu, to wstawię dopiero po powrocie. Dam Wam znać.

Pozdrawiam! :)

Ucieczka przed miłością - część 2

Beata dopiero na słowa:” Mój nos!” odwróciła się i zobaczyła co narobiła.

-Matko … Sylwia, przepraszam cię strasznie.- dziewczyna zaczęła panikować.

Wszystkie trzy od razu weszły do szpitala i zaprowadziły Sylwię na SOR. Na szczęście nic poważnego się nie stało, skończyło się na opatrunku i powstrzymaniu lekkiego krwawienia.

-I widzisz siostra, jakby nie te twoje merytoryczne wykłady, nic by się nie stało.

-Dajcie spokój dziewczyny, przecież nie zrobiła tego celowo. Skoro już jesteśmy w takim składzie to zapraszam do siebie, zostało mi sporo ciasta z orzechami, a sama tego przecież nie zjem.

Nie sprzeciwiały się. Alicja była w podłym nastroju od kilkunastu dni, a Beata wpadła w niego przez dzisiejsze zajście, bojąc się, że mogła naprawdę zrobić krzywdę Sylwii przez to swoje nieszczęsne wymachiwanie rękami.

Kiedy w końcu znalazły się w mieszkaniu Matysik, mogły odsapnąć. Był dość upalny wieczór, ale mimo to z ochotą zabrały się za słodki pocieszacz ich nastrojów. Ale nie na długo to pomogło. Wszystko było dobrze do momentu, kiedy Sylwia nie wyjęła albumu ze zdjęciami z ich wspólnych wypadów, imprez, było też kilka zdjęć zrobionych w szpitalu przy okazji jakichś ważniejszych wydarzeń. I właśnie wśród tych zdjęć Beata znalazła zdjęcie zrobione Alicji i Maksowi podczas jednej ze szpitalnych uroczystości - czule objęci, całujący się. Takich zdjęć wbrew pozorom było sporo, nie tylko ze szpitala.

-O patrzcie siostry, pamiętacie to?

-No tak, to było przecież całkiem niedawno, wybraliśmy się przecież wtedy do klubu pobawić się.- wtrąciła Jasińska.

-Ala, patrz.- Matysik trzymała w ręku zdjęcie radosnych i szczęśliwych Ali i Maksa w trakcie jednego ze wspólnych tańców.

Tego już Alicja nie wytrzymała. Wybiegła z kuchni i zamknęła się w łazience płacząc tak głośno, jak jeszcze nigdy jej się nie zdarzyło.

Beata z Sylwią natychmiast znalazły się pod drzwiami.

-Ala otwórz! Słyszysz?

-Siostra otwieraj no! Proszę cię , otwórz te drzwi!

Po kilkunastu minutach dobijania się do łazienki, Szymańska w końcu odpuściła. Otworzyła drzwi, cała zapłakana, z opuchniętymi od płaczu oczami.

-Ala…- Beata natychmiast przytuliła siostrę.

Sylwia w tym czasie poszła im pościelić, w końcu miała duże mieszkanie, więc spokojnie mogła je u siebie przenocować. Jednak kiedy Alicja się uspokoiła, nie chciała zostać, tylko wrócić do domu.

Matysik nie nalegała. Pożegnała przyjaciółki i obiecała zadzwonić następnego dnia.

-Chodź Ala, wsiadaj.

Jasińska ostatnie na co miała ochotę to o tej godzinie prowadzić samochód, ale nie mogła zostawić siostry w takim stanie. Całą drogę Szymańska milczała. Nigdy nie była jeszcze w tak złym stanie. Kiedy dojechały pod dom, Beata pomogła jej wysiąść. Leon już czekał na nie w drzwiach, o nic nie pytał, wystarczyło spojrzeć na to, jak Alicja wygląda, żeby zorientować się, że jest bardzo źle.

Od razu znalazła się w łóżku. Beata zostawiła ją już w spokoju, dalsza rozmowa tego wieczoru nie miała sensu.

-Beata, co się z nią dzieje?

-Tato, nie wiem, ale trzeba jej jakoś pomóc. Nie wiem, może to już pora na psychologa? Dzisiaj rozkleiła się, kiedy zobaczyła swoje wspólne zdjęcia z Maksem.

-Jakie zdjęcia? W ogóle gdzie wyście były?

-Wyszłam akurat po dyżurze ze szpitala, Alicja stała na parkingu, to ją zawołałam i oczywiście po chwili zrobiłam mój pseudo wykład o całej tej obecnej sytuacji między nią a Maksem. Tyle, że tak wymachiwałam rękami, że mało nie rozkwasiłam Sylwii nosa. No to poszłyśmy na SOR, żeby jej to opatrzyli, a potem zaprosiła nas do siebie na ciasto. I w pewnym momencie Sylwia wyciągnęła album z różnymi naszymi zdjęciami. Ale kiedy Alicja zobaczyła swoje zdjęcia z Maksem, no to nie wytrzymała.

-Nie wiem Beatko jak jej pomóc. Kłócą się z Maksem o bzdety w zasadzie. No chyba, że poszło im o coś naprawdę poważnego, ale nie sądzę. Wiesz jak Alicja jest, jej niewiele potrzeba, żeby wzięła coś mocno do siebie. Wystarczy, że źle zrozumiała Maksa i gotowe.

-No, ale z Maksem rozmawiać nie zamierzam.

-Nie nie, to jest sprawa pomiędzy nimi. Już wystarczy, że Alicja tak to wszystko przeżywa. A Maks jest po prostu zły na to wszystko. Dzisiaj musiałem go wyprosić z sali operacyjnej.

-Aż tak?- Jasińska była mocno zaskoczona.

-Tak, a nawet bardziej. Maks miał zszyć, więc to już w zasadzie była końcówka operacji, ale ledwo trzymał wszystko w rękach.

-Ale nic się nie stało?

-Nie, dokończyłem za niego.

-Tato, może naprawdę tutaj trzeba psychologa?

-Nie Beata, to nic nie da, z resztą Ala się nie zgodzi. To trzeba jakoś inaczej, no ale to oni sami muszą sobie z tym poradzić, to jest taka sytuacja, że tutaj naprawdę nie możemy się w to mieszać.

-Ale co, mamy siedzieć i patrzeć i czekać?- Beata była bezsilna, podobnie jak Leon, ale wiedziała, że ma rację.

Przed pójściem do siebie oboje zajrzeli do Ali, ale ta, naprawdę wyczerpana kolejną porcją łez, spała bardzo mocno. W pokoju panowała głucha cisza, można było usłyszeć najmniejszy szelest.  Wyszli z pokoju i każde udało się do siebie.

Następnego dnia i Beata i Leon mieli dyżury od rana, chociaż nie chcieli zostawiać Szymańskiej samej. Beata wstała odrobinę wcześniej szykując jej śniadanie i herbatę. Zostawiła siostrze kartkę, że ma zjeść, bo sprawdzi to po powrocie z dyżuru. Jednak Szymańska ani myślała się obudzić. Jej organizm był narażony na taki stres, że przespała prawie cały dzień. Beata wróciła z dyżuru specjalnie wcześniej, ale widząc, że siostra ciągle śpi zastanawiała się, czy nie wrócić jeszcze do szpitala. Ale jednak została. Była czas w pobliżu jej pokoju, na wypadek gdyby zaczęła wołać albo usłyszała coś niepokojącego, ale ciągle nic. Nawet zaczęło ją to trochę martwić. Zajrzała do niej, ale Szymańska nadal była pogrążona we śnie. Beacie nie chciało się już schodzić na dół, więc została z nią w pokoju.

W końcu zaczęła otwierać oczy.

-Ala! Ala!

-Mmm, która godzina?

-No już grubo po ósmej wieczór.

-Boże.. Spałam tak długo?


-Mhm. Pójdę zrobić ci coś na ciepło, kanapki ze śniadania to trochę za mało.