Cześć!
Przepraszam Was, że wczoraj nie pojawiła się notka, ale wróciłam tak późno do domu, że już nie dałam rady nic wstawić. Dzisiaj też dopiero dotarłam, dlatego wrzucam kolejną część opowiadania teraz..
Chciałam podziękować wszystkim osobom, które włączyły się w przygotowywanie materiałów do albumu. Teraz mam do Was pytanie: czy mogę dowolnie zmodyfikować rozmiar, kolor i rodzaj czcionki? Nie mam już kiedy pisać do każdej osoby oddzielnie, a chciałabym, żeby to było w miarę ujednolicone, aby to jakoś zebrać do kupy.
Pytaliście mnie, kiedy wrzucę zdjęcia gotowego albumu.. odpowiedź brzmi: jak go zrobię. :P Na razie jestem w totalnej rozsypce i nie mam kiedy się tym zająć. Jeśli zdążę go zrobić w domu przed wyjazdem to wrzucę go w Poniedziałek wieczorem, a jeśli będę go kończyła w Toruniu, to wstawię dopiero po powrocie. Dam Wam znać.
Pozdrawiam! :)
Ucieczka przed miłością - część 2
Beata dopiero na
słowa:” Mój nos!” odwróciła się i zobaczyła co narobiła.
-Matko … Sylwia,
przepraszam cię strasznie.- dziewczyna zaczęła panikować.
Wszystkie trzy od razu
weszły do szpitala i zaprowadziły Sylwię na SOR. Na szczęście nic poważnego się
nie stało, skończyło się na opatrunku i powstrzymaniu lekkiego krwawienia.
-I widzisz siostra,
jakby nie te twoje merytoryczne wykłady, nic by się nie stało.
-Dajcie spokój
dziewczyny, przecież nie zrobiła tego celowo. Skoro już jesteśmy w takim
składzie to zapraszam do siebie, zostało mi sporo ciasta z orzechami, a sama
tego przecież nie zjem.
Nie sprzeciwiały się.
Alicja była w podłym nastroju od kilkunastu dni, a Beata wpadła w niego przez
dzisiejsze zajście, bojąc się, że mogła naprawdę zrobić krzywdę Sylwii przez to
swoje nieszczęsne wymachiwanie rękami.
Kiedy w końcu znalazły
się w mieszkaniu Matysik, mogły odsapnąć. Był dość upalny wieczór, ale mimo to
z ochotą zabrały się za słodki pocieszacz ich nastrojów. Ale nie na długo to
pomogło. Wszystko było dobrze do momentu, kiedy Sylwia nie wyjęła albumu ze
zdjęciami z ich wspólnych wypadów, imprez, było też kilka zdjęć zrobionych w
szpitalu przy okazji jakichś ważniejszych wydarzeń. I właśnie wśród tych zdjęć
Beata znalazła zdjęcie zrobione Alicji i Maksowi podczas jednej ze szpitalnych
uroczystości - czule objęci, całujący się. Takich zdjęć wbrew pozorom było sporo,
nie tylko ze szpitala.
-O patrzcie siostry,
pamiętacie to?
-No tak, to było
przecież całkiem niedawno, wybraliśmy się przecież wtedy do klubu pobawić
się.- wtrąciła Jasińska.
-Ala, patrz.- Matysik
trzymała w ręku zdjęcie radosnych i szczęśliwych Ali i Maksa w trakcie jednego
ze wspólnych tańców.
Tego już Alicja nie
wytrzymała. Wybiegła z kuchni i zamknęła się w łazience płacząc tak głośno, jak
jeszcze nigdy jej się nie zdarzyło.
Beata z Sylwią
natychmiast znalazły się pod drzwiami.
-Ala otwórz! Słyszysz?
-Siostra otwieraj no!
Proszę cię , otwórz te drzwi!
Po kilkunastu minutach
dobijania się do łazienki, Szymańska w końcu odpuściła. Otworzyła drzwi, cała
zapłakana, z opuchniętymi od płaczu oczami.
-Ala…- Beata natychmiast
przytuliła siostrę.
Sylwia w tym czasie
poszła im pościelić, w końcu miała duże mieszkanie, więc spokojnie mogła je u
siebie przenocować. Jednak kiedy Alicja się uspokoiła, nie chciała zostać, tylko
wrócić do domu.
Matysik nie nalegała.
Pożegnała przyjaciółki i obiecała zadzwonić następnego dnia.
-Chodź Ala, wsiadaj.
Jasińska ostatnie na co
miała ochotę to o tej godzinie prowadzić samochód, ale nie mogła zostawić
siostry w takim stanie. Całą drogę Szymańska milczała. Nigdy nie była jeszcze w
tak złym stanie. Kiedy dojechały pod dom, Beata pomogła jej wysiąść. Leon już
czekał na nie w drzwiach, o nic nie pytał, wystarczyło spojrzeć na to, jak
Alicja wygląda, żeby zorientować się, że jest bardzo źle.
Od razu znalazła się w
łóżku. Beata zostawiła ją już w spokoju, dalsza rozmowa tego wieczoru nie miała
sensu.
-Beata, co się z nią
dzieje?
-Tato, nie wiem, ale
trzeba jej jakoś pomóc. Nie wiem, może to już pora na psychologa? Dzisiaj
rozkleiła się, kiedy zobaczyła swoje wspólne zdjęcia z Maksem.
-Jakie zdjęcia? W
ogóle gdzie wyście były?
-Wyszłam akurat po dyżurze
ze szpitala, Alicja stała na parkingu, to ją zawołałam i oczywiście po chwili
zrobiłam mój pseudo wykład o całej tej obecnej sytuacji między nią a Maksem.
Tyle, że tak wymachiwałam rękami, że mało nie rozkwasiłam Sylwii nosa. No to
poszłyśmy na SOR, żeby jej to opatrzyli, a potem zaprosiła nas do siebie na
ciasto. I w pewnym momencie Sylwia wyciągnęła album z różnymi naszymi
zdjęciami. Ale kiedy Alicja zobaczyła swoje zdjęcia z Maksem, no to nie
wytrzymała.
-Nie wiem Beatko jak
jej pomóc. Kłócą się z Maksem o bzdety w zasadzie. No chyba, że poszło im o coś
naprawdę poważnego, ale nie sądzę. Wiesz jak Alicja jest, jej niewiele
potrzeba, żeby wzięła coś mocno do siebie. Wystarczy, że źle zrozumiała Maksa i
gotowe.
-No, ale z Maksem
rozmawiać nie zamierzam.
-Nie nie, to jest
sprawa pomiędzy nimi. Już wystarczy, że Alicja tak to wszystko przeżywa. A Maks
jest po prostu zły na to wszystko. Dzisiaj musiałem go wyprosić z sali
operacyjnej.
-Aż tak?- Jasińska była
mocno zaskoczona.
-Tak, a nawet bardziej.
Maks miał zszyć, więc to już w zasadzie była końcówka operacji, ale ledwo
trzymał wszystko w rękach.
-Ale nic się nie stało?
-Nie, dokończyłem za
niego.
-Tato, może naprawdę
tutaj trzeba psychologa?
-Nie Beata, to nic nie
da, z resztą Ala się nie zgodzi. To trzeba jakoś inaczej, no ale to oni sami
muszą sobie z tym poradzić, to jest taka sytuacja, że tutaj naprawdę nie możemy
się w to mieszać.
-Ale co, mamy siedzieć
i patrzeć i czekać?- Beata była bezsilna, podobnie jak Leon, ale wiedziała, że
ma rację.
Przed pójściem do
siebie oboje zajrzeli do Ali, ale ta, naprawdę wyczerpana kolejną porcją łez, spała bardzo mocno. W pokoju panowała głucha cisza, można było usłyszeć najmniejszy szelest. Wyszli z pokoju i każde udało się do siebie.
Następnego dnia i Beata
i Leon mieli dyżury od rana, chociaż nie chcieli zostawiać Szymańskiej samej.
Beata wstała odrobinę wcześniej szykując jej śniadanie i herbatę. Zostawiła
siostrze kartkę, że ma zjeść, bo sprawdzi to po powrocie z dyżuru. Jednak
Szymańska ani myślała się obudzić. Jej organizm był narażony na taki stres, że
przespała prawie cały dzień. Beata wróciła z dyżuru specjalnie wcześniej, ale
widząc, że siostra ciągle śpi zastanawiała się, czy nie wrócić jeszcze do
szpitala. Ale jednak została. Była czas w pobliżu jej pokoju, na wypadek gdyby
zaczęła wołać albo usłyszała coś niepokojącego, ale ciągle nic. Nawet zaczęło
ją to trochę martwić. Zajrzała do niej, ale Szymańska nadal była pogrążona we
śnie. Beacie nie chciało się już schodzić na dół, więc została z nią w pokoju.
W końcu zaczęła
otwierać oczy.
-Ala! Ala!
-Mmm, która godzina?
-No już grubo po ósmej
wieczór.
-Boże.. Spałam tak
długo?
-Mhm. Pójdę zrobić ci
coś na ciepło, kanapki ze śniadania to trochę za mało.