niedziela, 30 czerwca 2013

Uwaga!

Kochani moi czytelnicy!

Z racji zbliżającego się wyjazdu do Torunia wpadłam na pewien pomysł. Jeśli pomożecie w jego realizacji, wspólnymi siłami możemy stworzyć coś fajnego. Już Wam mówię o co mi chodzi..

Zostało mało czasu, więc jeśli mamy coś zrobić - trzeba się naprawdę streścić. Podczas naszego pobytu w wiadomym mieście, ma również gościć tam ekipa naszego serialu. Jeśli uda nam się ją spotkać, fajnie byłoby coś im wręczyć od wiernych fanów. Tak sobie pomyślałam, że można zrobić coś w rodzaju albumu. Jeżeli nawet nie natkniemy się na naszych bohaterów, zawsze można wysłać prezent na adres serialu. :)

Dlatego apeluję do wszystkich Lekarzomaniaków i czytelników blogów, aby włączyli się w realizację tego pomysłu. Do Piątku czekam na wasze komentarze i e - maile, w których zamieścicie różne rzeczy związane z  serialem. Piszcie o swoich odczuciach, wrażeniach, o tym, za co kochacie nasz serial, układajcie rymowanki,   wysyłajcie skany rysunków. Jeśli macie jakieś pytania, które chcielibyście zadać naszym bohaterom - piszcie! Kto wie, może uda nam się jakimś cudem uzyskać na nie odpowiedź. :D

Liczę na Wasze dobre chęci i wyobraźnię. Dajcie znać co myślicie o tym wszystkim. Ja zajmę się ogarnięciem tego w całość. To naprawdę nie musi być nic wielkiego, wystarczy kilka zdań, cokolwiek. :)

Do dzieła! :)





Uśpione uczucia. Część 9 - opowiadanie Justy.

Obiecałam jeszcze jedną część, więc proszę bardzo. Tradycyjnie jutro pojawią się dwie kolejne. :)

Uśpione uczucia - część 9

Beata z Sylwią tak się zagadały, że obie usnęły przy stole w kuchni.

Maks tymczasem był już w Warszawie. Znalazł pokój w hotelu i w końcu się położył, chociaż i tak nie spał.

Alicja z kolei przepłakała całą noc. Sama nie wiedziała, dlaczego tak postąpiła. Ze strachu? Może nie była jednak do końca pewna swoich uczuć ?

W szpitalu kiedy tylko rozeszło się, że Maks odszedł, wszyscy chodzili przygnębieni. Bez niego szpital nie tryskał taką energią, humorem.

Beata w wolnej chwili postanowiła zadzwonić do ojca.

-Beatka! No co tam słychać?

-W porządku…- nawet nie próbowała udawać entuzjazmu.

-Beata, co się dzieje?

-Bo.. Alicja z Maksem zaczęli być razem, a wczoraj wysłała mu wiadomość, że lepiej, żeby się już nie spotykali. Przyjechał do nas, zrobił jej awanturę i rzucił pracę w naszym szpitalu…

- O cholera. Natychmiast do was wracam.

-Ale ta..

Nie dokończyła - Leon przerwał połączenie.

W drodze na operację spotkała Jivana i Piotra.

Piotr prawie biegł, miał wezwanie na porodówkę, ale Jivan miał wolną chwilę.

-Beata, co tam się między nimi stało?

-Adam… Nie mam siły już o tym w kółko opowiadać. Alicja podjęła taką decyzję, swoją drogą kompletnie niedorzeczną, jej sprawa. Przepraszam, spieszę się na operację.

Nikt nic z tego nie rozumiał, prawdziwy powód znała tylko Alicja.

Wieczorem Alicję z zamyślenia wyrwał trzask walizki lądującej na podłodze.

-Ala, Beata!

Szymańska powoli zeszła na dół.

-Tato? Co ty tutaj robisz? No tak… Beata.- przewróciła oczami.

-No tak, powiedziała mi. Alicja, to jest głupota.

-Tato, pozwól mi samej decydować!

Alicja w tym momencie zapomniała o swojej nodze i nieszczęśliwie tak na nią stanęła, że gdyby nie Leon, to upadłaby.

-A właśnie, co to jest?

-Długa historia… Tato, chyba jeszcze bardziej ją wykręciłam, zawieź mnie do szpitala…


Leon wziął córkę pod rękę i czym prędzej odwiózł ją na pogotowie.

Uśpione uczucia. Część 7 i 8 - opowiadanie Justy.

Cześć!

Poniżej kolejne dwie części opowiadania Justy - jj89. :)

Uśpione uczucia – część 7

Zamarł. Nic z tego nie zrozumiał. Próbował się dodzwonić, ale telefon milczał, nagrał się kilka razy zanim wyszedł ze szpitala.

Nie mógł w to uwierzyć. Siedział w szatni kompletnie przybity tym, co się stało. Nie potrafił sobie tego wytłumaczyć. Setki razy zadawał sobie pytanie: dlaczego?

Tak zamyślonego znalazła go Sylwia.

-Hej, ty jeszcze tutaj? Na dodatek nieprzebrany?

Nic nie odpowiedział.

-Maks? Hej, stało się coś?

Pokazał jej komórkę z wiadomością od Alicji.

-Wyjaśnij to.

-Tobie nic nie mówiła?

-Kiedy niby? Jest teraz tyle pracy w szpitalu, że każdy tylko biega w tę i z powrotem. Maks, jedź tam i to wyjaśnij. Po prostu.

Z trudem, ale zebrał się i pojechał do domu Jasińskich. Było późno, ale Beata nie spała, pogrążona w lekturze. Słysząc pukanie zerwała się na nogi.

-Maks?

-Chyba się domyślasz po co przyjechałem.

Nawet nie czekał aż go wpuści, po prostu wszedł do środka.

-Maks, ja nie wiem co ona wymyśliła.

-To.pokazał Beacie wiadomość od Ali.

-Nie no nie wierzę…

-Gdzie ona jest?

-Maks..

-Gdzie jest?! Pytam!

- U siebie, na górze…

Wściekły wbiegł na górę i z hukiem otworzył drzwi do jej pokoju.

-Co to ma być ?! Co to ma być ?! Bawisz się mną ?!- trzasnął pięścią w ścianę obok jej łóżka.

Alicja siedziała na łóżku jak wryta, nawet na niego nie patrzyła.

-Powiesz mi coś? Dlaczego milczysz?

-Maks… Tak będzie lepiej, to by się nie udało…w tym momencie próbowała oszukać samą siebie.

-Aha… Czyli to, że mnie kochasz, te pocałunki, wspólna noc, to co to niby miało być… Co… Pomyliłaś miłość z zauroczeniem?...- z jego oczu zaczęły wypływać łzy. Nigdy nie płakał, ale nikt tak bardzo go nigdy nie zranił. Przynajmniej nie ktoś, kogo kochał .

-Nie wiem dlaczego to zrobiłaś… Ale dobrze… Nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Tego możesz być pewna. Jeszcze dzisiaj składam wymówienie.

Nawet nie zatrzasnął drzwi. Wszystko słyszała Jasińska. Kiedy zobaczyła, jak Maks wybiega, wybiegła za nim.

-Zaczekaj! Maks - nie powinieneś prowadzić w takim stanie.

Rzeczywiście, Keller był tak zdenerwowany, że wsiadanie za kierownicę nie było wskazane. Beata pobiegła tylko po kurtkę i cieplejsze buty i po chwili wiozła go już do jego mieszkania.


Uśpione uczucia - część 8

Odprowadziła go aż pod same drzwi.

-Potrzebujesz czegoś?

-Chcę być sam.

Chciała coś odpowiedzieć, ale zatrzasnął jej drzwi przed nosem.

Jasińska nie miała ochoty wracać do domu, pojechała prosto do Matysik.

Zrezygnowana zapukała do jej drzwi.

-Beata? Ty wiesz, która jest godzina?

Ta tylko wzruszyła ramionami i usiadła w kuchni ze spuszczoną głową.

-Co się stało? Chodzi o Maksa?

-Przyjechał do nas niedawno…

-No sama mu tak radziłam.

-Pokłócili się, zrobił jej awanturę, powiedział, że już nigdy go nie zobaczy i że jeszcze dzisiaj złoży wymówienie.

I tak się stało. Maks spakował tylko parę swoich rzeczy i udał się do szpitala.

-Dobry wieczór, można?

-No, pora nie jest najwcześniejsza, ale widzę, że to coś, co nie może czekać do rana.

Położył na biurku Elżbiety wymówienie.

-Maks, ale co to jest? No nie żartuj, że chcesz odejść. Co się stało?

-Nie chcę o tym rozmawiać, ale i tak się pani dowie. Nie jestem już z Alicją, to jej wina, dlatego odchodzę.

-Ale czekaj, dokąd?

-Przeniosę się do jakiegoś szpitala w Warszawie.

-Jesteś pewny?

-Tak. Ale do którego to już zostawię dla siebie. Nie chcę, żeby Alicja się ze mną kontaktowała.

-Twoja decyzja.

-Muszę już iść.

Po chwili już go nie było. W gabinecie Bosak udawał twardego, ale opuszczając ten szpital po raz ostatni, znowu napłynęły mu łzy do oczu.

Jeszcze kilkanaście godzin temu był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, a teraz jego świat legł w gruzach, czuł się okropnie. Myślał, że wreszcie jest szczęśliwy.


Tak samo jak przyjechał do szpitala taksówką, tak samo spod niego odjechał. Zapomniał, że zostawił auto pod domem Jasińskich. Podjechał tam taksówką i od razu przesiadł się do swojego samochodu. Mimo zmęczenia obrał kierunek - Warszawa.

sobota, 29 czerwca 2013

Uśpione uczucia. Część 5 i 6 - opowiadanie Justy.

Hej!

Miałam wczoraj przyjemność osobistego zapoznania się z Emiką i już teraz jestem pewna, że w Toruniu nie będziemy mogły się wszystkie nagadać. Kiedy rozmowa zeszła na temat serialu i naszej ulubionej pary to przepadłyśmy i spotkanie z godziny przeciągnęło się do czterech. xD

Jak Wam mija weekend? :)

Teraz kolejne dwie części opowiadania Justy - jj89. :)

Uśpione uczucia - część 5

Oczywiście rano biegiem zbierali się do szpitala, ale postanowili się nie ukrywać z tym, że są razem. Wręcz przeciwnie - do szpitala weszli objęci, a Maks co chwila obdarowywał Alę czułościami, na co ona bardzo się rumieniła.

-Ej! Ludzie patrzą.- zaśmiała się.

-To niech patrzą, kocham cię i nie zamierzam się kryć z tym po kątach.- powiedział, po czym znowu ją pocałował.

Szymańska wiedziała, że za chwilę, kiedy dojdą do szatni, Maks nie będzie chciał jej wypuścić z ramion. I rzeczywiście. Normalnie przebierała się w kilka minut, teraz oboje byli spóźnieni prawie pół godziny na dyżur, bo cały czas się wygłupiali, śmiali się tak, że było ich słychać na korytarzu. Jednak w końcu wyszli na dyżur. Maks dostał wezwanie na konsultację, a Alicja do nagłej operacji. Miała plan po udanym zabiegu iść od razu do Maksa, ale była strasznie zmęczona. Na dodatek zaczęła ją boleć noga. Zdziwiła się, bo nie przypomniała sobie, żeby w ostatnim czasie gdzieś ją nadwerężyła albo skręciła. Jednak ból nie mijał. Był tak silny, że miała problem żeby dojść do pokoju lekarskiego. Tak kulejącą zauważył ją Adam.

-Alicja ? Co ci jest ?- podbiegł do niej i złapał ją, żeby mogła się na nim wesprzeć.

-Nie wiem, przed chwilą skończyłam operować i pojawił się ten ból.

-Zaraz to sprawdzimy.

Zaprowadził ją na USG, które niczego nie wykazało, więc została wysłana na prześwietlenie. Okazało się, że to dość mocne, kilkutygodniowe zwichnięcie.

-Ale jak to jest możliwe?

-Nie wiem, spróbuj sobie przypomnieć.

Rzeczywiście, przypomniała sobie, że kilka tygodni wcześniej, kiedy biegała w niedużym deszczu, poślizgnęła się na jednym ze schodków i noga nieznacznie – ale jednak się wykręciła. Ustała wtedy tylko dzięki poręczy, która była obok.

-No nie…

-No to dostaniesz bandaż i minimum 4 – 5 dni zostajesz w domu.

-Ale Jivan..

- Żadnego ale, Alicja, przecież tam jest opuchlizna, niewielka, ale jednak, a cały czas chodziłaś i nadwyrężałaś tę nogę.

Dostała bandaż i lekko kuśtykając opuściła gabinet. Wpadła prosto na Maksa.

-Co się stało? - zapytał z przejęciem.

-Okazało się, że to kilkutygodniowe skręcenie, biegałam, poślizgnęłam się, ale dopiero dzisiaj zaczęło boleć.

-Odwożę cię do domu.

-Ale ty masz dyżur. Daj spokój, Beata ma jeszcze wolne, zadzwonię po nią i przyjedzie.

-Ale ma cię odwieźć do mnie.

- A co mam robić sama? Nie, zawiezie mnie do nas do domu, najwyżej przyjedziesz po dyżurze.

Była zmęczona, zadzwoniła po siostrę. Beata po pół godzinie była już w szpitalu. Pomogła Alicji wsiąść do samochodu i bezpiecznie odwiozła ją do domu.


Uśpione uczucia - część 6

-Coś ci przynieść siostra?

-Niee, daj spokój, siadaj.- wskazała ręką miejsce.

-To nieźle się załatwiłaś. Ale Maks na pewno się tobą dobrze zajmie.

-Nikim nie będzie się zajmował.- lekko się zdenerwowała.

-Ale jak to? Nie gadaj głupot. Jesteś trochę zmęczona, przejdzie ci ten paskudny nastrój.

-Beata, powtarzam ci, on się mną nie zajmie.- teraz Szymańska była już na poważnie zdenerwowana.

- Ty chyba nie mówisz poważnie? Przecież jesteście razem, to chyba wypada, żeby to on miał na ciebie oko?- Jasińska była zdumiona zachowaniem siostry.

-A kto ci powiedział, że jesteśmy razem?

-Jak to … Ala, rano weszliście do szpitala tacy szczęśliwi, no chyba mi nie powiesz że miałam przywidzenia, bo ja też to widziałam.

-A może to trochę za szybko co?

-Słucham? I co, chcesz teraz Maksowi powiedzieć: Hej, wiesz co, przepraszam, ale za szybki ten maraton, może zadzwonię jak będę wiedziała czy chcę biec takim tempem.  Ala..-spojrzała na nią bardzo poważnie.

-Ala przecież to byłby dla niego ogromy cios. Kocha cię, ty jego też, to w czym jest problem? Co, odwidziało ci się? Nie wierzę w to jakoś.- zaczęła kręcić głową z niedowierzaniem.

-A ty?

-Co ja?

-Dlaczego tak mnie namawiasz do tego, żebym z nim była co?

-Bo widać od razu, że jesteście po prostu dla siebie stworzeni. Może to banalnie zabrzmi, ale to po prostu widać, tak jest i nie zmienisz tego.

-Zmienię.

-Co takiego? Co ty chcesz zrobić?

-Więcej się z nim nie spotykać.

-Ala! Oszalałaś? No co ty wyprawiasz?

Alicja sięgnęła po komórkę i wysłała do Kellera wiadomość: „Nie spotykajmy się więcej”. Po czym wyłączyła urządzenie i wrzuciła je do torebki.

-Coś ty zrobiła? Słyszysz? Co mu napisałaś?

-Nie twoja sprawa, tak będzie lepiej dla niego, ze mną nie będzie szczęśliwy, jestem tego pewna.

Wstała i powoli udała się do łóżka.


Maks akurat kończył dyżur, był zadowolony, miał w planach pojechać po ukochaną i zabrać ją do siebie. Wyciągnął telefon żeby do niej zadzwonić i właśnie wtedy przeczytał wiadomość.

piątek, 28 czerwca 2013

Uśpione uczucia. Część 3 i 4 - opowiadanie Justy.

Witam Kochani!

Przepraszam Was, że wczoraj nic nie dodałam, ale wróciłam późno do domu i jakoś nie byłam w stanie się z niczym ogarnąć. W zasadzie od razu padłam. :P
Dzisiaj pewnie większość z Was gdzieś wyskoczy z okazji zakończenia roku szkolnego, w celu uczczenia rozpoczynających się wakacji. Jakie plany wakacyjne? :)

Teraz zaś zapraszam na dwie kolejne części opowiadania Justy - jj89. :)

Uśpione uczucia - część 3

Kiedy tylko Maks zatrzymał się pod swoim domem, Alicja bardzo gwałtownie wysiadła z samochodu i prawie pobiegła do drzwi. Keller zaczął się śmiać.

-Ala, Ala poczekaj. No pędzisz jak struś pędziwiatr.

Ale Szymańska już go nie słyszała, była pod drzwiami do jego mieszkania.

Jednak kiedy podszedł do niej, zamachał kluczami od mieszkania.

-No tak, zapomniałam.- westchnęła, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy.

Kiedy tylko drzwi się otworzyły, od razu weszła do środka, była lekko zmarznięta, więc postanowiła rozgrzać się ciepłą herbatą.

-No nie poznaję pani, doktor Szymańska.

-Tak? Dlaczego?- spytała, zajęta robieniem dwóch herbat.

-Uśmiechasz się, nie protestujesz przed tym, że cię zabrałem do siebie. A tak w ogóle nie powinnaś odpocząć? Podobno zawsze padasz po nocnych dyżurach.

-A ty skąd wiesz? - spojrzała na niego dociekliwie.

-Wiem i już.

Postawiła na stole dwa kubki z ciepłym płynem i usiadła. Rzeczywiście była trochę zmęczona, ale na samo wspomnienie w jaki sposób spała dzisiejszej  nocy, miała na twarzy jeszcze większy uśmiech. Popijała herbatę w ciszy. Maks zniknął, nie siedział przy niej, więc rozejrzała się po mieszkaniu i znalazła go już mocno śpiącego. Roześmiała się po cichu i przykryła go. Chwilę tak na niego patrzyła, ale dłużej nie wytrzymała. Zdjęła sweter, zakładając jakąś luźniejsza koszulkę Maksa, po czym weszła do łóżka tak, żeby go nie obudzić i wtuliła się w niego. Nie spała jednak, ciągle i ciągle jej wzrok był skierowany właśnie na niego. Nie zastanawiała się, nie analizowała. To były impulsy, które popychały ją do takiego działania, ale przy nim mogła czuć się sobą, było jej dobrze, czuła się spokojna i bardzo szczęśliwa. Gładziła go po policzku prawie przez cały czas, kiedy spał. Jednak w końcu zasnęła, chociaż nie chciała. Ale mając go tak blisko siebie czuła się bezpiecznie.

Przedpołudnie - Keller powoli otworzył oczy i wstał po cichu. Wiedział, że Alicja tutaj jest i to było dla niego w tej chwili najważniejsze. Postanowił przygotować dla niej  niespodziankę, ale musiał wymknąć się w tym celu z domu. Zostawił jej przy łóżku kartkę: „Niedługo wracam, Twój Maks.”

Szymańska usłyszała trzask drzwi i od razu usiadła na łóżku. Jednak czytając kartkę, uspokoiła się. Przygotowała coś do jedzenia i wzięła kąpiel. Wiedziała, że Maks nie miałby nic przeciwko, że korzysta z jego łazienki. Będąc w wannie zastanawiała się, co takiego wydarzy się dalej. Była w szoku, ale pozytywnym, że tak to się wszystko toczy, chociaż nie do końca wprost - w końcu nie wyznali sobie jeszcze uczuć. Ale czuła coś do niego, inaczej będąc blisko niego jej serce tak mocno by nie biło i nie czułaby tak ogromnej radości za każdym razem kiedy go spotykała. Czuła, że to tylko uśpione uczucia i że w końcu wybuchną jak wulkan i wtedy nie zamierza niczego powstrzymywać.

Mijały godziny, a Keller nie wracał. Dzwoniła do niego kilka razy, ale ciągle nie odbierał. Zaczynała się martwić. Robił się wieczór, a jego jak nie było tak nie było. Jednak w końcu usłyszała jak wchodzi do mieszkania.

-Jesteś, dzwoniłam, martwiłam się.

-Przepraszam, długo mi zeszło, ale mam nadzieję, że będzie warto. Zbieraj się.

-Ale dokąd? Maks… Jest zimno, trochę pada, nie możemy zostać?

-Absolutnie nie.- Roześmiał się i chwycił Alę za rękę.

-No dobrze już, ubieram się i idziemy.

Założyła płaszcz, buty i po kilku minutach dołączyła do Maksa.


Uśpione uczucia - część 4

-Maks, dokąd mnie ciągniesz? - pytała co chwilę śmiejąc się.

-A co, nie poznajesz tej drogi ?

-Nie, nie szłam tędy jeszcze nigdy.

-To jest droga prowadząca w okolice rynku.

-Mm, ale dlaczego w okolice ?

-Bo nie idziemy do końca na rynek. Musiałem i chciałem znaleźć jakieś bardziej odludne miejsce.- spojrzał na nią.

-Nic z tego nie rozumiem.

Kiedy byli blisko celu, Keller zasłonił dziewczynie oczy i ostrożnie podprowadził ją do miejsca, w którym miała stanąć. Od razu poczuła przyjemne ciepło.

-Maks, odsłoń, chcę już zobaczyć.

-No dobrze, niecierpliwa kobieto.- zaśmiał się, po czym odsłonił jej oczy.

Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła: stała pośrodku wielkiego serca ułożonego z bardzo maleńkich świec, drugie serce było ułożone z płatków kwiatów, Alicja nie miała pojęcia skąd je wziął, ale nie to się dla niej teraz liczyło. Nie wiedziała, co ma powiedzieć.

-Maks..- spojrzała na niego ze wzruszeniem.

-Podoba się?

-Jeszcze pytasz? Chodź tutaj.

Podszedł do niej i po chwili oboje stali pośrodku dwóch cudownych serc.

-Wiesz co one symbolizują? To z kwiatów jest twoje, bo jesteś delikatna i zarazem piękna, a to ze świec jest moje, bo za każdym razem kiedy jesteś blisko rozpalasz moje serce do czerwoności.- patrzył jej głęboko w oczy zaczynając obejmować.

Alicja również go objęła i nie czekając już ani chwili pocałowała go. Maks odwzajemnił jej pocałunek, ale nie poprzestał na jednym, zaczęli się całować bez opamiętania. Tak jak Alicja myślała jeszcze kilka godzin temu, ich uczucia były uśpione, ale w końcu dały swój upust.

Przytulił ją mocno do siebie:

-Kocham Cię Alicja, zawsze będę cię kochał, obiecuję.

-I ja Cię kocham Maks, zawsze cię kochałam i to chyba bardziej niż myślałam.- wtulona w jego ramiona była najszczęśliwszą kobietą na ziemi.

Stali tak jeszcze długo, aż nie wypaliła się ostatnia świeca.

-Maks, jak ci się to wszystko udało?

-Moja słodka tajemnica.- objął ją i ruszyli powoli w stronę domu, co jakiś czas się całując, co oczywiście znacznie wydłużało powrót.


Mimo tego, że nazajutrz oboje mieli dyżur, nie zmarnowali tej nocy.

środa, 26 czerwca 2013

Uśpione uczucia. Część 1 i 2 - opowiadanie Justy.

Hej Kochani!

Dziękuję Wam za miłe słowa i trzymane za mnie kciuki! Wszystko się udało. Wreszcie zaczynam prawdziwe wakacje! :)

Dzisiaj jest szczególny dzień dla naszego serialowego Maksa, a więc Pawła Małaszyńskiego, który obchodzi  dziś swoje urodziny. Chciałabym z tej okazji życzyć Mu wielu sukcesów na drodze prywatnej i zawodowej. Aby każda produkcja, w której będzie brał udział miała minimum tylu wiernych widzów, co Lekarze. Żeby spełniał się muzycznie, bo to Jego ogromna pasja, a także, aby się nie zmieniał i pozostawał sobą bez względu na opinie innych. A Wy? Czego życzycie Pawłowi? :P

Teraz zaś zapraszam na pierwsze dwie części nowego opowiadania Justy - jj89. :)

 Uśpione uczucia - część 1

-No to tatuś, jedź ostrożnie. - powiedziała z lekkim uśmiechem Jasińska.

-I zadzwoń, zaraz jak dojedziesz.- dodała Szymańska.

-Dziewczyny, ja jadę tylko do Warszawy, a nie na koniec świata.

-No, ale trochę cię nie będzie.-westchnęła Beata, na co Alicja zaczęła się śmiać.

-Oj tam, jadę tylko asystować przy operacji, a to, że Krzysztof zaprosił mnie przy okazji, żebym wziął wolne i żebyśmy posiedzieli wspólnie jak za starych dobrych czasów, to chyba jeszcze nie jakaś dosadna przesada?- uśmiechnął się.

-Dobra, jadę, bo robi się późno, uważajcie na siebie.

Wsiadł do samochodu i po chwili już zniknął za zakrętem.

-Z czego ty się tak śmiałaś ?

-Beatko moja kochana, taty nie będzie dwa tygodnie, a przeżywasz to, jakby wyjeżdżał nie wiem na jak długo i na dodatek na koniec świata.- mówiąc to cały czas się śmiała.

-Oj, to chyba normalne, że się o niego martwię ?

-Tak wiem, ale przypominam, że jesteśmy już bardzo duże.

-Dobra dobra. A tak właściwie to dlaczego przyjechałaś tutaj się z nim pożegnać ?

-A co, miałam mu powiedzieć, żeby jeszcze zawracał do Sylwii ?

-Ok, w porządku, nie było pytania. A ty wzięłaś urlop na czas nieobecności ojca? Czy zamierzasz „patrolować" szpital ?- zaśmiała się.

-Pierwszy tydzień zamierzam pracować, a potem chyba wezmę wolne. A ty co planujesz ?

-Ja mam kilka dni wolnego, Sylwia też, zresztą umówiłyśmy się na dzisiaj.

-No proszę, proszę, nic nie wspominała.

-No, bo w sumie nie mamy konkretnych planów.-westchnęła Jasińska.

-No przecież są kina, muzea itd., nie ?

-Ala, błagam. Ile można chodzić do kina? Zresztą jest jesień, jest szaro, buro, zimno.

-No to nie rozumiem, po co się umawiacie skoro nie wiecie co wspólnie robić, dokąd pójść? Może idźcie coś zjeść, pogadacie.

-Ech sama nie wiem.

-No to się namyśl, a ja spadam na dyżur.

Pożegnały się, po czym Alicja kierowała się już w stronę szpitala na nocny dyżur.

Po kilkunastu minutach była już gotowa do pracy, ale póki co, nie działo się nic szczególnego. Jak to miała w zwyczaju zajrzała do swoich pacjentów, potem na SOR, ale wszystko było w porządku, więc udała się do pokoju lekarskiego.

-Oo, cześć Daniel.

-Cześć Alicja, słuchaj podpisz mi te papiery i jeszcze, o te.- Orda wyciągnął z teczki kilka kartek, na których po chwili znalazł się jej podpis.

-Dzięki.

- A właśnie, kto przejął obowiązki taty na czas jego wyjazdu ?

-Zdaje się, że ja, a w przyszłym tygodniu doktor Guła.

-Ok. Em, Daniel, czekaj.- zatrzymała go.

-Czy tylko ja mam dzisiaj nocny dyżur?

-Nie, masz go wspólnie z Maksem i Jivanem. Muszę lecieć.


-No tak, z Maksem i Jivanem, ale obu wciągnęło w obieg widzę.- powiedziała już sama do siebie.


Uśpione uczucia - część 2

Alicja nie mając za bardzo nic do roboty poszła poszukać obu panów, oczywiście znalazła ich jak zwykle ćwiczących jogę i medytujących. Byli tak skupieni, że musiała się powstrzymywać, żeby nie zacząć się śmiać. Stała w progu i patrzyła na nich, ale nie chciała im przeszkadzać. Postanowiła dać im spokój i wrócić do pokoju lekarskiego. Zajęła się papierkową robotą, nawet nie wiedząc kiedy zasnęła nad papierami.

Tymczasem Adam i Maks skończyli swoją sesję medytacyjną.

-To co teraz ?

-Ja tu jeszcze zostaję doktorze Keller. Nikt nas nie wzywał, więc znaczy, że jest spokój. Zresztą nie tylko my mamy dyżur dzisiaj.- spojrzał na przyjaciela.

-Jak to?-Keller dopiero po chwili skojarzył o kogo chodzi Adamowi.

-No nie, i ty dopiero teraz mi o tym mówisz?

-Myślałem, że wiesz.

Maks machnął ręką i poszedł szukać Alicji. Domyślił się, gdzie jest, kiedy nie znalazł jej u pacjentów. Idąc do pokoju lekarskiego, nie spodziewał się, co tam zastanie. Wszedł po cichu i uśmiechnął się sam do siebie. Wziął ją ostrożnie na ręce i położył na kanapie siadając obok. Zegarek wskazywał drugą w nocy, ale przy Alicji to się dla niego nie liczyło. Wiedział co się z nim dzieje, kiedy znajduje się blisko niej. Złapał ją delikatnie za rękę i tak trzymał dopóki i sam nie zasnął.

Szymańska obudziła się godzinę później i poczuła od razu, że ktoś tutaj jest. Spojrzała obok i zobaczyła Maksa śpiącego z uśmiechem na ustach. Ona również się uśmiechnęła. Usiadła nie puszczając jego ręki. Sięgnęła wolną ręką po koc leżący obok niej. Objęła go po czym przykryła ich oboje i ponownie zasnęła. Żałowała tylko, że to dzieje się w szpitalu.

W końcu zaczęło świtać. Ich dyżur dobiegł końca. Około 7.00 rano do pokoju wszedł Orda, ale widząc Szymańską i Kellera pogrążonych we śnie od razu stamtąd wyszedł, zostawiając tylko kartkę do podpisu po skończonym dyżurze.

Tym razem on obudził się pierwszy. To, co zobaczył, przeszło jego oczekiwania. Pocałował Alicję w czoło, na co ona powoli zaczęła otwierać oczy.

-Cześć.

-Hej.

Spojrzeli na siebie, ale nie było w tym żadnego skrępowania, czuli się przy sobie swobodnie.

Alicja widząc, że Maks chce coś powiedzieć od razu zaczęła:

-Tak Maks, to było zamierzone, to ja nas przykryłam i to nie był przypadek- uśmiechała się patrząc cały czas tylko na niego.

-Dobrze, to w takim razie pani doktor idzie się przebrać i zaczeka na mnie przy samochodzie.- przytulił ją do siebie po czym Szymańska wstała, podpisała świstek leżący na biurku i poszła do szatni.

Czekała na niego cierpliwie przy samochodzie. Zjawił się po 20 minutach.

-Co tak długo?

-Przepraszam, ale już jestem. Pomyślałem, że…

Ale nie dokończył, bo Szymańska znowu się do niego przytuliła. Co mógł zrobić, przytulił ją mocno do siebie i stali tak przez dłuższą chwilę.

-Chodź, zabieram cię.

Nie protestowała, była zachwycona i zadowolona z takiego rozwoju wydarzeń. Gdyby nie prowadził, pewnie i w trakcie jazdy nie przerywaliby czułości.