piątek, 31 maja 2013

Kontynuacja ostatniej sceny II sezonu oczami Alicji i Dominiki.

Hej!

Poniżej obiecywana notka. Jest to kontynuacja ostatniej sceny II sezonu oczami Alicji i Dominiki. :)
Jutro napiszę Wam kilka słów wyjaśnienia odnośnie tego, co się zadziało dzisiaj na blogu, bo teraz już nie mam na to siły..
Od jutra ruszamy z serią opowiadań Justy (jj89).

Miłego czytania!


-No powiedz to – zaczęła Alicja.

-Ty pierwsza.

-Ty!– postanowiła się podroczyć

 -Przecież wiesz...

 -Wiem.

-Kocham Cię. Bardzo.. Nie chcę, żebyś wyjeżdżała do Stanów..

 -To wyślemy Ordę.

-Chce, żebyś znowu była..

 -Zawsze byłam – odwróciła się uśmiechnięta.

 -Tak? - zapytał
 
Keller przyciągnął ją najbliżej siebie, nie chciał by dzieliło ich teraz cokolwiek. Chciał czuć jej bliskość dotyk, dłonie, usta… Ona zamiast cokolwiek odpowiedzieć, musnęła jego usta, raz, później drugi, aż przerodziło się to w namiętny pocałunek.

 -Chce żebyś wiedziała, ze ja też zawsze byłem.

 -Wiem. 

 -Chodź – pociągnął ją za ramię – porywam Cię.

 -A mogę wiedzieć gdzie? – zapytała widząc, że kieruje ją do wyjścia z budynku.

 -Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, zamknij oczy.

 -Ok – zgodziła się, po czym ciekawość wzięła górę i utworzyła jedno oko, mając nadzieję, że Maks tego nie zauważy.

 -Nie podglądaj, bo ci je zawiąże.

 -Nie podglądam.

 -Właśnie widziałem. Schyl się – powiedział otwierając jej drzwi do samochodu.

 -Już już, ale po omacku ciężko wsiąść do samochodu.

 -Oj tam, a wiesz, że jedziemy moim? 

 -A może jednak moim.

 -Moim – odparł. 

-Nie e, bo moim! 

 -No dobra… Moim.

 -Moim!

 -Oj nie gadaj tylko wsiadaj.

Jazda samochodem minęła krótko.  Maks co chwile zerkał na Alicję, to na jej nogi, to na twarz, to sprawdzał czy nie podgląda… Przegapił dwa razy zielone światło na skrzyżowaniu. Za każdym razem z wpatrywania się w Alę, budziły go klaksony zdenerwowanych kierowców za nimi. Alicję bawiła ta cała sytuacja, mimo tego że miała zamknięte oczy, czuła na sobie wzrok Kellera. Gdy już dojechali pod jego mieszkanie, on otworzył jej drzwi i pomógł wysiąść z samochodu.
 
-Proszę madame…

 -Dziękuję gentleman’ie

 -Możesz otworzyć – powiedział gdy tylko, znaleźli się w mieszkaniu. 

 -A tu dalej tak samo, dalej tak pięknie.

 -Mieszkanie nie może być piękne, ty jesteś piękna.
 
-Ty mój przystojniaku.

 -To co kiedy dostane wynagrodzenie?

 -Ty tylko o jednym myślisz – skarciła go.

 -Ja? No coś ty!

 -Bo uwierzę – zaśmiała się

 -Nie masz żadnych dowodów. 

 -Na razie..

 -Teraz je zdobędziesz – oparł o ścianę i pocałował.

 -Tak mi brakowało dotyku twoich ust – westchnęła.

 -Za niedługo będziesz już mieć go dość.

 -No nie wiem. A może jakąś kolacje zjemy? 

 -Wolałbym robić co innego – po czym nachylił się do kolejnego pocałunku.

 -Nie, jednak zjemy kolacje.

 -Nic się nie zmieniłaś zawsze w takich momentach... – nie zdążył dokończyć.

 -A jak umrę z głodu to co będzie – udała bezradną.

 -Przekonałaś mnie, ale ja Cię nakarmię.

 -No dobrze teraz może się zgodzę.

 -Na co masz ochotę – zapytał gdy już byli w kuchni.

 -A co proponujesz? – zapytała otwierając lodówkę.

 -A masz na myśli oczywiście jedzenie?– zapytał z tym swoim uśmieszkiem. 

 -Burak! – krzyknęła odwrócona do niego.

-Akurat buraków nie mam – zaśmiał się.

-O Ciebie mi chodziło! I oczywiście że miałam na myśli jedzenie.
 
Alicja tuż po tym podeszła do blatu, by zaraz sięgnąć do najwyższej półki i sprawdzić co tam się znajduje, myślała, że może tam znajdzie coś, co nadałoby się na wspólną kolację.

 -Ty zaproponuj boginio – uklęknął przed nią.

 -Może spaghetti? A po drugie mówiłam Ci, że poprawna forma to bogini! – pacnęła go znalezioną przed chwilą paczką makaronu.

-Ała! Okej tylko jeszcze przepis by się przydał.

-Ty siadaj ja ugotuję – puściła mu oczko.

 -Dobra…
 
Maks jednak nie mógł wytrzymać długo nic nie robiąc,  zwłaszcza, że Alicja specjalnie poruszała się po kuchni machając zgrabnie biodrami, to schylając się po ‘’przypadkiem’’ upuszczone składniki. Widząc, że teraz jednak stoi w tym samym miejscu mieszając gotujący się makaron podszedł do niej i objął od tyłu i położył jej ręce na biodrach.
 
-Nie rozpraszaj mnie – powiedziała stanowczo.

 -Podstępna kusicielka!

 -Już moja wina… 

 -Twoja – powiedział pieszcząc jej szyję.

 -Ale ty nie musisz ulegać – odepchnęła jego twarz.

 -Tobie nie da się nie ulegać – odwrócił jej twarz ku swojej.

 -Da się trzeba mieć silną wolę.

 -Nie prawda nie da się, chociaż ty tez masz kogoś komu nie możesz ulegnąć prawda?

 -Tak, to ty.
 
W jednym momencie odstawiła łyżkę, którą jeszcze przed chwilą mieszała makaron i usiadła na blat stołu i gestykulując palcem poprosiła by podszedł bliżej. Nie musiała długo czekać bo on już się nad nią nachylał.  Ta tylko raz musnęła jego usta i odepchnęła zeskakując z blatu.

 -Teraz już nie rozpraszaj, bo kolacji nie będzie.

 -Daj mi ostatniego buziaka i już nie będę.

 -Zastanowię się nad tym.

 -Czas ucieka, podobno głodna jesteś.

 -Tak szybko z głodu nie umrę. Pomęczyć Cię trochę muszę.

 -Ale ja to już nie mogę nic? – udał obrażonego.

 -No nie – uśmiechnęła się

 -Wiesz, że lubię się z Tobą droczyć.

-Jesteś okrutna - podchodzi coraz bliżej.
 
Alicja wiedząc, że za chwile może i ją ponieść, zaczęła przeczyć głową.
 
-Nie, poczekaj chwilę! Nie podchodź.
 
-No ej, nie bawię się tak.
 
-Poczekaj jeszcze chwilę, aż się makaron ugotuje.

 -Nie będziemy na nic czekać – powiedział po czym uniósł ją, a ta oplotła go nogami, a ręce zawiesiła na szyi i pocałowała najpierw w ucho potem szyje…
 
-Tak to nigdy tam nie dojdziemy.

 -O to chodzi, głodna jestem.

 -Ekhem – chrząknął -  ''tak szybko z głodu nie umrę'' przypomina ci to coś? – zacytował przedrzeźniając ją.

 -Tak przypomina, a jak jednak umrę?

 -Nie umrzesz jesteś w moich rękach – położył ją na łóżku.
 
Jednak gdy tylko Alicja się na nim znalazła oczy zaczęły jej się zamykać.
 
Straciła przytomność.

 -Ala żyjesz? Alicja! – zmartwiony Maks zaczął klepać ją po policzkach, ocknęła się i zachrypniętym głosem poprosiła o wodę. Gdy tylko upiła parę łyków, Keller zapytał co się stało.

 -To z tego zmęczenia.

 -Bierzesz jutro urlop! – powiedział stanowczo.

 -A ty oczywiście razem ze mną?

 -A nie boisz się, że Cię zamęczę?
 
-Ale ja muszę odpocząć! Nie dam się zamęczyć!

 -Jesteś pewna?– nachyla się nad nią.

 -Tak jestem pewna – odpycha go.
 
-No dobra, połóż się, a potrzebujesz czegoś?
 
-Zjadłabym coś – spojrzała w kierunku kuchni.
 
-Co takiego?

 -To może to spaghetti?

 -Pewnie.

 Maks widząc, że już większość jest zrobiona, podgrzał sos, wyłożył ugotowany już makaron na talerz i polał sosem. Wyjął z szufladki sztućce. A do szklanek nalał soku.
 
Wszystko przełożył na tace i poszedł do sypialni.
 
-Kolacja do łóżka madame – udał francuski akcent na co Alicja się zaśmiała.

 -Dziękuje przystojniaku.

-A teraz pani pozwoli, ze panią nakarmię.

 -Dobrze ,tylko nie nakręcaj się bardzo.

 -Ja chce Cię tylko nakarmić oczywiście – wziął widelec i owinął na nim makaron – otwieraj buźkę.

 -Już – jak powiedziała tak zrobiła.

 -Za Maksa.... – nabrał kolejną porcję - za tego przystojnego faceta obok Ciebie – znów nabrał kolejną i za oczywiście tego skromnego obok Ciebie.

 -Czyli za Maksa.

 -A ja chyba sam się nie nakarmię prawda?– uśmiechnął się zalotnie. 

 -Jeśli pozwolisz ja to zrobię – wyrwała mu z ręki widelec.

 - Oczywiście.
 
Po wzajemnym karmieniu się opróżnili talerz do końca, został tylko jeden samotny makaronik. Maks od razu zasugerował by zjedli go razem.

 -Ty go zjedz mam lepszy pomysł – i pocałowała go namiętnie w usta, zgarniając przy tym z kącików jego ust resztki sosu, on nie był dłużny, gdy jednak oderwali się od siebie, Maks szybko wykorzystał okazję i odwrócił ją tak, że teraz on nad nią górował.

 -Już nie jesteś zmęczona? 

 -Już mi trochę przeszło mówiłam ci, głodna byłam.

 -Którą mamy godzinę? 

 -22:30– powiedziała spoglądając na zegarek koło jej głowy.
 
 -I co zamierzasz robić?

 -Spać, ale wiem ze nie dasz mi usnąć.
 
-Ja jestem przecież bardzo grzeczny – udał niewiniątko.
 
-Raczej jak spisz– wybuchła śmiechem.

 -W sumie masz racje – przybliżył swoją twarz do jej.

 -No już dam ci się pocałować

 -Wiesz, że tak czy siak bym to zrobił.

-Nie wiem czy dałbyś rade mnie przekonać.

 -Zrobiłbym to bez twojej zgody.

 -No nie wiem, ale to byłoby możliwe.

 -Przecież właśnie nad tobą góruję, więc nie masz nic do gadania – połączyli się w gorącym pocałunku.

 -Mamy całą noc i jutrzejszy dzień dla siebie  - zaczął gdy tylko się od siebie oderwali.

 -Ja jeszcze wolnego nie wzięłam.

 -Ale weźmiesz.

 -Zastanowię  się.

 -Ja mam jeszcze formalnie urlop w sumie, więc musisz mi potowarzyszyć na wolnym.

 -Ale nieformalnie go właśnie skończyłeś.

 -Ja przecież nie będę mógł się skupić na pracy jak będziesz blisko.

-Już od razu nie będziemy razem operować.

 -O nie, musimy się widywać.

-Między operacjami i na przerwach to tak.

 -No chyba sobie żartujesz, już ja się postaram byśmy wszystkie dyżury mieli razem.

 -Tylko wiesz mam nad Tobą przewagę, mój ojciec jest ordynatorem.
 
-Pójdę do Eli.

 -A co zrobisz jak się Elżbieta nie zgodzi, bo ją ojciec poprosi?

 -Zmienią zdanie, zobaczysz.

 -A jak nie zmienią zdania? – zapytała podejrzliwie.

 -To ich przekupię!

 -Oni nie przyjmują łapówek.

 -Tego nie wiesz.

 -Skąd wiesz, że nie wiem?
 
-Bo skąd byś mogła wiedzieć…

 -Mam swoje sposoby – odpowiedziała z satysfakcją.

 -No z resztą ty też beze mnie nie wytrzymasz, więc nie pozwolisz bym się zwolnił.

 -A może wytrzymam?

 -Nie dałabyś rady. A teraz jak wróciłem? Widziałem jak na mnie reagujesz.
 
-Dać radę bym dała, ale moje serce by rady nie dało.

 -Nie opanowałabyś też pożądania.

 -Kto tu nie panuje nad pożądaniem? 

 -Ja jestem facetem to mnie usprawiedliwia i właściwie to ty kusisz!

 -Już się nie tłumacz.
 
 -Wiesz co za dużo gadamy– zaczął pieścić jej szyję.

  -Ja chętnie dalej pogadam.

 -Poddaje się, idę wziąć prysznic i spać -  w jednej chwili ją puścił. 

 -Urażona męska duma skąd ja to znam.

 -Pff… Wiem, że zaraz pewnie się na mnie rzucisz – powiedział i zamknął za sobą drzwi od łazienki.

  -Idź spokojnie poczekam tu na Ciebie.

 Niedługo potem, Maks wrócił w samych bokserkach,  widział, że Alicja też już była w swojej krótkiej piżamie, która odsłaniała jej nogi, przez chwilę nie mógł się napatrzeć. Jednak po chwili już się ogarnął i jakby nigdy nic, zgasił światło i ułożył się na łóżku.

 -Oj Maksiu obrażony… - nie doczekała się jednak odpowiedzi.

 -Dobrze – także odwróciła się plecami

 -Świetnie – burknął.

 -Oj grabisz sobie grabisz.

 -Ja? To ty się ciągle mną bawisz!

 -Wiesz, że lubię się z Tobą droczyć. 

 -Wiesz, że ja uwielbiam Twoje usta i całe ciało.

 -To akurat wiem <3

 -No właśnie, a specjalnie mi zabraniasz

 -Bo lubię się z Tobą drażnić.

 -Ja wiem.. ale ja nie umiem tak długo wytrzymać.

 -To już nie mój problem, musisz wytrzymać.

 -Nie umiem! Ale dobra! Poczekam, aż to Ty nie będziesz mogła wytrzymać. 

 -Już się nie mogę tego doczekać.

 -Dobranoc. Zobaczymy, kto pierwszy nie wytrzyma.

 -Dobranoc, a odwrócisz się jeszcze? Chcę Ci coś powiedzieć.

 -To mów.

 -Wiesz co… Kocham Cię! – powiedziała uwodzącą

-Ja Ciebie też – odwrócił się – ale i tak czuję się urażony.

 -Jak ci wynagrodzę to nie będziesz czuł się urażony?
 
-Może… Sprawdź – dodał po chwili.

 -Ty od razu ulegniesz i spać mi nie dasz.

 -Hah tak Ci się zdaje musisz mnie długo przekonywać bym przestał być obrażony.

-Nie wierze i tak w te słowa.
 
-To sprawdź, a się przekonasz.

 -Dobrze, sprawdzę – przybliża się do niego i opiera na łóżku, a ręce na klatce piersiowej i namiętnie całuje.
 
-Tylko tyle? - zdziwił się.
 
-A co jeszcze byś chciał? – zapytała z zaciekawieniem.

-No wiesz…

-Ty to jednak myślisz tylko o jednym.

 -Wcale mi nie chodziło o to.

 -No dobra już będziesz mógł ze mną operować –skradła mu buziaka.
 
Następnie wtuliła się w jego tors,  a on jedną ręką ją objął, a drugą gładził włosy. 
Ona ze zmęczenia już po chwili oddała się krainie snów.  Jednak Maks długo wpatrywał się jeszcze w jej niewinną twarz. Była taka bezbronna. Przytulił ją mocno jakby bał się, że może ją stracić, zwłaszcza, że dopiero teraz ją odzyskał i po chwili także zasnął.

Nie powielać błędów rodziców.. – Opowiadanie. Część IV i Epilog.

Witam Kochani!

Dziś szczególny dzień, bo stuknęło mi 50 000 wejść! Ale ten czas szybko leci! Tradycyjnie dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za  odwiedzanie bloga, czytanie notek, zostawianie komentarzy, miłe słowa oraz wiadomości, które do mnie wysyłacie! Dzięki Wam prowadzenie tego bloga ma sens! <3

Teraz chyba pora na ostatnią część mojego opowiadania. :P

Mam nadzieję, że się spodoba.

Z racji tego, że dziś jest wyjątkowy dzień, na blogu wieczorem pojawi się jeszcze jeden post. Pomimo, że opowiadanie nie będzie mojego autorstwa i tak serdecznie zapraszam! :)



Jednym zdecydowanym ruchem zapukał do drzwi.

Sylwia: Maks?

Maks: Muszę z nią porozmawiać!

Sylwia: Spóźniłeś się.

Maks: Słucham?

Sylwia: Szybko to wy ze sobą nie porozmawiacie, o ile w ogóle..

Maks: O czym ty mówisz?

Sylwia: Alicja wyjechała.. wyjechała z Torunia.

Maks: Kiedy?

Sylwia: Jakieś pół godziny temu.

Maks: Gdzie?

Sylwia wahała się, czy mu powiedzieć..

Maks: Sylwia, proszę cię..


Po chwili Maks ponownie znalazł się w taksówce, pędząc na dworzec. Całą drogę poganiał taksówkarza, nie dopuszczając do siebie myśli, że może nie zdążyć.

Alicja siedziała w przedziale, spoglądając przez szybę na opustoszały peron. Do oczu napłynęły jej łzy. Z jednej strony była pewna swojej decyzji o wyjeździe, a z drugiej nie dawała jej spokoju jedna myśl, a właściwie jedna informacja, która dotarła do niej kilka dni temu i którą z nikim się nie podzieliła..

Odjazd! – usłyszała głos maszynisty.

Dobiegały do niej odgłosy warkoczącego pociągu, który powoli posuwał się naprzód. W tym momencie na peron wbiegł Maks. Niestety było już za późno.. Stanął i zobaczył odjeżdżający pociąg. Nie zdążył. Zepsuł wszystko.. Stracił to, co było dla niego najcenniejsze.. Osobę, którą kochał ponad życie.. Odwrócił się i zrezygnowany zszedł po schodach z peronu..

Znalazł się na zewnątrz. Padał okropny deszcz, nic nie było dookoła widać. Powoli posuwał się naprzód, nie wiedząc dokąd iść.. zerknął jeszcze raz do tyłu, zobaczył parę stojącą pod parasolem, wtuloną w siebie.. poczuł tak okropny ścisk w brzuchu, że zabrakło mu tchu. Łzy spływały mu po twarzy.. właśnie dotarło do niego, co tak naprawdę się stało. Odwrócił się jeszcze raz i skierował wzrok na całującą się w tym momencie parę. Wydawało mu się, że są jedynymi osobami, które znajdują się teraz w tym miejscu. Po chwili zza parasola kobiety i mężczyzny wyłoniła się jakaś postać. Maks nie zwrócił na nią uwagi, ale po chwili spojrzał z ciekawości jeszcze raz.. i już wzroku od tej osoby nie odwrócił..

Maks: Alicja?

Alicja: Maks? Co tu robisz?

Maks: A Ty? Przecież pociąg odjechał..

Alicja: Odjechał, ale ktoś zaciągnął hamulec bezpieczeństwa, więc za daleko się nie posunął.

Maks: Ale czemu ty?

Alicja: Nie mogłam.. to zatrzymanie pociągu to był znak.. wysiadłam.

Maks: Chciałbym..

Alicja: Poczekaj.. nie przerywaj mi.. wysiadłam, bo nie chciałam, aby moje dziecko podzieliło mój los.. nie chcę mu fundować życia bez ojca.. moja mama zapewniła mi wszystko, co mogła. Ze wszystkich sił starała się mi go zastąpić.. ale wiesz co.. ta pustka gdzieś pozostaje.. gdzieś jest w człowieku.. Ale co ty możesz o tym wiedzieć.. miałeś kochających rodziców.. ojca, który był przy tobie, kiedy się urodziłeś, kiedy się pierwszy raz zakochałeś, kiedy zdawałeś na studia.. ja tego nigdy nie miałam..

Maks: .. jeśli już mowa o ojcu.. on był dla mnie.. no właśnie.. był.. Ala, przepraszam cię za wszystko.. przepraszam, że nie byłem w stanie uwierzyć w to, co mówisz .. Teraz już znam prawdę.. Wybacz mi, proszę cię.. zacznijmy wszystko od nowa.

Alicja pogładziła Maksa ręką po policzku, on nie ukrywał wzruszenia. Po chwili jednak dopiero dotarły do niego jej poprzednie słowa..

Maks: Chcesz mi powiedzieć, że jesteś w ciąży?

Alicja spojrzała mu głęboko w oczy i delikatnie skinęła głową. Potem wzięła jego dłoń i poprowadziła w kierunku brzucha. Maks przesunął ręką po jej ciele, schylił się, delikatnie pocałował brzuch i zapewnił: Zrobię wszystko, aby być najlepszym ojcem dla naszego maleństwa, a teraz chodźmy stąd, bo się przeziębisz. Jesteś cała mokra..

Jedną ręką podniósł z ziemi walizkę, a druga objął Alę i oboje ruszyli w kierunku postoju taksówek.

Kocham cię. I to maleństwo, które nosisz pod sercem też. – szepnął jej do ucha.

Ja też cię kocham. Bardzo. – odpowiedziała i pocałowała go w usta.


Epilog

Wkrótce znalazł się dawca szpiku dla Janka. Alicja z Maksem regularnie odwiedzali chłopca w szpitalu i ze wszystkich sił wspierali Aśkę. Ciąża Alicji rozwijała się prawidłowo i po czterech miesiącach oboje dowiedzieli się, że będą mieli córeczkę. Maks oszalał ze szczęścia. Codziennie wracał do domu z przynajmniej jedną różową sukieneczką. Alicja nie miała już siły go powstrzymywać. Janek zaś zadeklarował, że będzie dla Julki (bo tak mieli zamiar ją nazwać) starszym przyszywanym bratem i jak wyzdrowieje to będzie się nią opiekował.


Po tej całej historii Alicja wiedziała, że jej dziecko .. że ich dziecko, będzie miało pełną rodzinę i prawdopodobnie nigdy nie podzieli jej losu. Nie powtórzyła błędów matki, ‘schowała dumę do kieszeni’ i teraz była pewna, że było warto. Dziecko było dla niej najważniejsze. Oprócz tego miała przy sobie mężczyznę, którego kochała ponad życie. Maks z kolei stronił od alkoholu, nie chcąc nigdy stać się takim, jakim był jego ojciec. Obiecał sobie, że jego córka nigdy nie ujrzy go w takim stanie, jakim on zobaczył parę miesięcy Gustawa. Oboje zrozumieli, jak wielki wpływ ma obecność rodzica na późniejsze życiowe doświadczenia dziecka i wiedzieli, że zrobią wszystko, aby ich córka nigdy nie musiała borykać się z takimi wspomnieniami, jakimi oni byli w życiu obciążeni przez nieświadome błędy swoich rodziców.


czwartek, 30 maja 2013

Nie powielać błędów rodziców.. – Opowiadanie. Część III.

Hej!

Poniżej kolejna część opowiadania.

Miłego czytania! :)


Minął tydzień od powrotu Alicji z Warszawy. Cały czas miała przed oczami obraz chłopczyka, który leżał tam w szpitalu i walczył o życie. Do tego wszystkiego Aśka rozstała się z mężem i zostali sami z tym wszystkim. Ala bardzo się przejęła tą sytuacją. Robiła wszystko, aby im pomóc. Powoli odnawiała swoje dawne relacje z Aśką i dzwoniła do niej codziennie, pytając o stan Janka. Pozwoliło jej to chociaż na chwilę zapomnieć o sytuacji z Maksem, który z kolei myślał o wszystkim coraz więcej i ostatnie wolne wieczory spędzał w pubie, zalewając smutki w alkoholu. Kompletnie nie radził sobie z tą całą sytuacją. Jeszcze kilkanaście dni temu, budził się każdego ranka obok ukochanej kobiety, a teraz mijali się jak zupełnie obcy sobie ludzie.

Minął miesiąc od tej pamiętnej dla obojga nocy. Nic się nie zmieniało, wręcz przeciwnie było coraz gorzej. Chociaż to było bardzo trudne, Alicja podjęła decyzję. Postanowiła wyjechać. Odnowienie znajomości z Aśką i choroba Janka przeważyły szalę i Ala postanowiła wrócić do Warszawy. Jej decyzję znała tylko Ela i Leon. Oboje się stanowczo temu sprzeciwiali, ale Alicja była uparta i nie zamierzała zmieniać zdania. Podczas nieobecności Sylwii spakowała wszystkie swoje rzeczy i jeszcze dzisiejszego wieczoru zamierzała wyjechać, stawiając ją przed faktem dokonanym. Nie chciała się ze wszystkimi żegnać, informować o swojej decyzji, było to dla niej zbyt trudne. Bała się pytań i tego, że widząc ich wszystkich, zmieni decyzję, a tego nie chciała.

Maks tego wieczoru ponownie zmierzał w kierunku ulubionego pubu. Usiadł przy barze i zamówił dwie setki. Kiedy barman zaczął polewać, Maks usłyszał jakiś krzyk dobiegający zza rogu. Nikt jednak nie reagował, więc stwierdził, że mu się przesłyszało. Po chwili jednak sytuacja się powtórzyła i oczy wszystkich obecnych zwróciły się w kierunku, z którego wyraźnie słychać było kobiecy krzyk. Maks oprzytomniał, zerwał się z krzesła i pobiegł sprawdzić, co się stało, w końcu był lekarzem. To, co zobaczył, zapamięta do końca życia..

Jego oczom ukazała się szarpanina pomiędzy młodą dziewczyną, a jakimś starszym mężczyzną. Podszedł bliżej i zobaczył, że owym mężczyzną jest jego własny ojciec. Stanął jak wryty, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Po chwili jednak ich spojrzenia się spotkały. Ojciec puścił dziewczynę, która roztrzęsiona wbiegła do toalety i entuzjastycznie, wręcz bezczelnie krzyknął: Maks! Chciał się do niego zbliżyć, ale wypita ilość alkoholu, nie pozwoliła mu władać nogami w taki sposób, jaki chciał.


Maks: Jak mogłeś? Pytam, jak mogłeś?

Maks złapał ojca za marynarkę i przytknął swoje czoło do jego. Potrząsnął nim ze wszystkich sił, chcąc wyrzucić z siebie całą złość.

Nigdy ci tego nie wybaczę! – krzyknął i szybkim krokiem ruszył w kierunku wyjścia.

Proszę pana! Pana zamówienie! – usłyszał za plecami głos kelnera.

Nie trzeba! – odkrzyknął Maks i wybiegł z pubu. Nie chciał pić, nie chciał nigdy w życiu być taki, jak jego ojciec w tej chwili. To wiedział na pewno. Był kompletnie oszołomiony.

To jednak Alicja mówiła prawdę.. – pomyślał.

Zakręciło mu się w głowie, ukucnął, oparł się placami o mur i ukrył twarz w dłoniach.

Co mam robić? – zadawał sobie pytanie.

W końcu podniósł się, złapał przejeżdżającą taksówkę i po paru minutach znalazł się pod kamienicą Sylwii.


Jednym zdecydowanym ruchem zapukał do drzwi.

Sylwia: Maks?

Maks: Muszę z nią porozmawiać!

Sylwia: Spóźniłeś się.

Maks: Słucham?

Sylwia: Szybko to wy ze sobą nie porozmawiacie, o ile w ogóle..

Maks: O czym ty mówisz?


Sylwia: Alicja wyjechała.. wyjechała z Torunia..



Magdalena Różczka i Paweł Małaszyński na XIV Zjeździe Naukowym Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.

Cześć!

Jak Wam mija długi weekend?

Mój niestety będzie bardzo pracowity. Mam tyle do zrobienia, że chyba nie położę się spać do Poniedziałku. Nie martwcie się, nie zapomnę jednak o Was! :P

Jedyne, co trzyma mnie przy życiu to dzisiejszy spektakl Ślub Doskonały w Teatrze Kwadrat z Pawłem. Tak, jak obiecałam opowiem Wam jak było, ale bardziej obszerna notka na ten temat pojawi się dopiero po weekendzie, a dziś lub jutro napiszę Wam parę zdań na temat moich wrażeń. :D

Poza tym chciałam Was poinformować, że dziś o 15.30 na TVP Historia będzie emitowana Biała Sukienka - film z udziałem Pawła Małaszyńskiego dotyczący Bożego Ciała. Zachęcam do obejrzenia! 

Poniżej dwa zdjęcia z XIV Zjazdu Naukowego Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, na którym gościli różni aktorzy i dziennikarze, m. in. Magdalena Różczka i Paweł Małaszyński. :)



Źródło zdjęć: http://www.mojacukrzyca.pl/news.php?readmore=682.

środa, 29 maja 2013

Nie powielać błędów rodziców.. – Opowiadanie. Część II.

Hej!

Poniżej kolejna część opowiadania. Trochę krótka i pourywana, ale nie miałam czasu, aby to dokładnie opisać, więc musicie mi wybaczyć. :P



Kolejne dni były dla obojga bardzo trudne. Nie potrafili ze sobą normalnie rozmawiać, nie byli w stanie wyjaśnić sobie tego, co zaszło. Zranili się nawzajem tak bardzo, że zerwali ze sobą całkowity kontakt. Spotykali się tylko w pracy, gdyż to było nieuniknione. Nawet te kilkusekundowe wymiany spojrzeń na szpitalnym korytarzu, zadawały im niesamowicie dużo bólu. Alicja oddała Maksowi pierścionek. On nawet nie protestował.
***
Alicja wróciła do Sylwii i próbowała zacząć wszystko od nowa, bez Maksa, chociaż nie było to łatwe, bo mimo wszystko nadal go kochała. On natomiast rzucił się w wir pracy i starał się nie myśleć o tym, co zaszło. Od chwili całego zajścia, nie widział się z rodzicami. Nie był w stanie z nikim rozmawiać na ten temat. Wiedział jednak, że jeszcze przez dwa najbliższe miesiące będą w Toruniu.

***

Ala siedziała właśnie w gabinecie lekarskim. Był środek nocy, ale ona kompletnie nie mogła zasnąć. Ciągle nachodziły ją różne myśli i nie dawały jej spokoju. Przysnęła dopiero nad ranem. Obudził ją telefon. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na wyświetlacz i nie próbowała nawet ukryć zdziwienia tym, co przeczytała.

Alicja: Słucham.

Cześć Ala! Nie przeszkadzam? – odezwał się głos w słuchawce.

Alicja: Nie, ale jestem zaskoczona. Nie odzywałaś się prawie rok. Odkąd wyjechałam z Warszawy..

Wiem.. ale jakoś mi było głupio.. Wyjechałaś tak bez słowa.. szczerze mówiąc miałam żal, że nic nie powiedziałaś..

Alicja: Nie wracajmy do tego. Co się stało, że dzwonisz?

Nie chcę cię oszukiwać.. potrzebuję twojej pomocy. – głos w słuchawce się załamał..

Alicja: Co się dzieje?

Chodzi o Janka.. on.. – głos ucichł i zaczęło być słychać wyraźne szlochanie.

Alicja: Co z nim?

Ostra białaczka.

Alicja: To jeszcze nie jest wyrok. Jest młody silny, da sobie radę. Co mogę dla was zrobić?

***

Alicja zdała dyżur i wróciła do domu. Sylwia od razu zauważyła, że Ala jest jakaś nieswoja.

Sylwia: Co się stało? Rozmawiałaś z Maksem?

Alicja: Nie..

Sylwia spojrzała na nią wymownie, aby wymusić na niej odpowiedź na pytanie.

Alicja: Dzwoniła dziś do mnie Aśka.. Opowiadałam ci kiedyś o niej..

Sylwia: To ta twoja koleżanka, która ma 3 – letniego synka, tak?

Alicja: Zgadza się. Janek ma białaczkę.

Sylwia: Kurde.. jakie to niesprawiedliwe, taki maluszek.. Co zamierzasz?

Alicja: Wzięłam wolne. Pojadę do nich jutro.

wtorek, 28 maja 2013

Nie powielać błędów rodziców.. Opowiadanie - część I.

Hej!

Poniżej obiecywana pierwsza część opowiadania pt. Nie powielać błędów rodziców

Następna już jutro. :)

Z góry przepraszam za wszystkie niedociągnięcia, ale nie miałam zbyt wiele czasu, a chciałam coś dla Was napisać.

Miłego czytania! 


Maks po kilku godzinach zakończył operację i zmęczony zmierzał w stronę pokoju lekarskiego. Chciał jak najszybciej się przebrać i pojechać do Leona, aby zabrać Alicję. Po chwili okazało się jednak, że los zgotował mu zupełnie inne plany na ten wieczór..

Maks: Hej! Co ty tu robisz?

Maks zobaczył siedzącą na kanapie Alicję. Był bardzo zdziwiony jej obecnością w szpitalu, ale ucieszył się, że już ma ją przy sobie. Jego radość nie trwała jednak długo. Kiedy Ala odwróciła się w jego kierunku, od razu zobaczył, że coś jest nie tak. Była cała roztrzęsiona i zapłakana. Nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Maks pobladł, ale z całych sił starał się zachować zimną krew. Usiadł obok niej, a ona bez słowa wtuliła się w niego najmocniej jak tylko mogła, ciągle zanosząc się od płaczu. Maks był coraz bardziej zdezorientowany i co chwilę nerwowo zadawał jej pytania: Co się stało? Słyszysz? Alicja.. Alicja, co się stało? Proszę cię powiedz mi co się stało.


Alicja: Nie wiem jak ci to powiedzieć..

Maks: Alicja proszę cię.. coś z Leonem?

Alicja: Nie, nie twój ociec..

Coś się stało z moim ojcem? – zapytał Maks podniesionym głosem.

Alicja: Nie.. Twój ojciec wpakował mi się do łóżka..

Alicja chciała ponownie się do niego przytulić, lecz on chwycił ją za ramiona, przytrzymał z dala od siebie i spojrzał głęboko w oczy.

Maks: Słucham?

Alicja: Próbował mnie zgwałcić.

Maks: Nie, nie poczekaj, poczekaj, spokojnie.. Co ty mówisz? Ty sobie żartujesz ze mnie? Przecież to jakiś absurd.

Alicja: Myślisz, że kłamie?


Alicja nigdy jeszcze nie widziała, aby Maks patrzył na nią takim wzrokiem jak w tym momencie. Jego spojrzenie było zimne i nieobecne. Odsunął ją od siebie, nie pozwalając, aby ich ciała się spotkały. Jeszcze parę godzin temu była pewna, że z tym człowiekiem chce spędzić resztę życia, a w tej jednej chwili wszystko się zmieniło. Miała wrażenie, że siedzi przy całkiem obcej dla niej osobie. Nie była w stanie zrozumieć, jak jej narzeczony może jej nie wierzyć. Jak może wątpić w jej słowa. Siedziała tak jeszcze jakiś czas, bez słowa patrząc mu w oczy. Czuła tak niesamowity ból rozrywający ją od środka, że trudno jej było złapać oddech. Maksa to jednak wcale nie ruszało. Obojętnie patrzył na to, jak Ala wylewała kolejne łzy. Chociaż bardzo chciał jej ufać, chociaż ją strasznie kochał, to nie był w stanie uwierzyć w to, co mówi. Może gdyby chodziło o kogoś innego, kogoś niemającego dla niego znaczenia.. ale tu chodziło o jego ojca, o osobę, której tak wiele w życiu zawdzięczał. Nawet nie próbował dopuścić do siebie myśli, że to by mogła być prawda. Prościej było się nad tym nie zastanawiać. Alicja w końcu zebrała się w sobie i bez słowa wybiegła ze szpitala. Nawet nie próbował jej zatrzymywać, nawet nie próbował niczego wyjaśnić. Został sam w pokoju lekarskim i próbował za wszelką cenę zebrać myśli, chociaż to było bardzo trudne. Nigdy nie był postawiony w takiej sytuacji, kompletnie nie wiedział, jak ma się zachować, co ma robić. Alicja biegła przed siebie, ile sił w nogach, aby choć przez moment skupić się na zmęczeniu, a nie na tym, co się stało. Nie wiedziała, czy bardziej bolało ją to, co chciał zrobić Gustaw, czy fakt, że jej facet, nie uwierzył w ani jedno jej słowo. Chyba jednak to drugie.. Nie wiedziała co ma robić, dokąd ma iść. Jednego była pewna.. nie mogła wrócić ani do Leona, ani do mieszkania Maksa. Postanowiła udać się do Sylwii.



Źródło zdjęcia: http://lekarze.tvn.pl/wideo,1557,v/dlaczego-maks-nie-uwierzyl-alicji,704846.html.

Wpadki i zdjęcia z ostatniego odcinka II sezonu.

Cześć!

Widzieliście już wpadki z ostatniego odcinka?  :)

http://lekarze.tvn.pl/wideo,1557,v/wpadki-z-finalowego-odcinka,761228.html

W końcu jakieś z Alą i Maksem! Szkoda tylko, że ostatnie przed wakacjami.. :<






























Źródło zdjęć: http://lekarze.tvn.pl/foto,1558,g/zobaczcie-galerie-z-finalowego-odcinka,31360.html.

poniedziałek, 27 maja 2013

Dobra wiadomość?

Kochani!

Pragnę Was tylko poinformować, że napisałam dziś dla Was opowiadanie i jutro pierwsza część pojawi się na blogu. :)

P. S. Właśnie bym oglądała kolejny odcinek, a tu pustka.. mega mi tego brakuje.. a to dopiero początek..