Świadomość tego, że Maks wraca lada chwila sprawia, że znów nie mogę doczekać się kolejnego odcinka tak, jak na początku serii. Ciągle wyobrażam sobie ich pierwsze spotkanie. Mam nadzieję, że ten wątek będzie ładnie rozwinięty i zobaczymy ich pierwszą rozmowę oraz to, jak sobie wszystko wyjaśniają. Boję się, żeby znów wszystko nie było potraktowane 'po łebkach'.
Jeszcze dwa tygodnie!
Na razie jednak cieszę się z tego, że jutro kolejny odcinek! :)
Poniżej ciąg dalszy opowiadania. Mam nadzieję, że Wam się spodoba! :)
Restaurację opuścili po
jakiś czterech godzinach, obiecując sobie, że jeszcze tu wrócą.
Maks: Odprowadzę
cię do domu.
Alicja: A
możemy się przejść?
Alicja: Jesteś
romantykiem.
Maks: Nie, nie
jestem.
Alicja: Jesteś.
Maks: Może
trochę.
Alicja: Okazało
się, że jesteś.
Maks: Przestań.
Maks lekko się zaczerwienił.
Alicja: Poczerwieniałeś.
Maks: Wcale
nie.
Alicja: Poczerwieniałeś
jak burak.
Maks: Sugerujesz,
że jestem burakiem?
Alicja: Ale ja
bardzo lubię buraki.
Maks: To
komplement?
Alicja uśmiechnęła się
tylko i mocniej ścisnęła rękę Maksa. Właśnie wkroczyli na most i odczuli lekki
chłód od płynącej pod nim wody. Maks zauważył, że na rękach Ali pojawiła się
'gęsia skórka'. Zdjął marynarkę i założył Alicji na plecy. Ona początkowo się
sprzeciwiała, bojąc się, że Maks zmarznie, ale widząc, że i tak nie wygra,
poddała się i założyła ją na siebie.
Kiedy znaleźli się
mniej więcej w połowie mostu, zauważyli coś, co bardzo ich zaniepokoiło, a w
zasadzie totalnie przestraszyło. Ujrzeli młodą kobietę, która stała na krawędzi
mostu za barierką. Wyglądała, jakby za chwilę miała skoczyć w dół. Podbiegli
bliżej, aby się upewnić, czy ich wzrok nie myli. Oboje ruszyli w jej kierunku,
gdy Alicja zwróciła się do Maksa: Poczekaj
tu. Musimy być bardzo delikatni. Spróbuję z nią porozmawiać.
Maks: Bądź
ostrożna kochanie.
Alicja zbliżyła się do kobiety na tyle blisko, aby
usłyszała ona jej słowa i nie poczuła zagrożenia. Kobieta zauważyła, że ktoś
się do niej zbliża i krzyknęła: Proszę tu
nie podchodzić!
Alicja: Spokojnie.
Chcę tylko porozmawiać.
Kobieta: Nie
mamy o czym.
Alicja: Uważa
pani to za najlepszy sposób na rozwiązanie problemów?
Kobieta: Może
nie najlepszy, ale jedyny.
Alicja: Zawsze
jest jakieś inne wyjście.
Kobieta: Co
pani może o tym wiedzieć?
Alicja: O
czym?
Kobieta: Moja
córka.. ona.. to wszystko moja wina..
W chwili, kiedy kobieta
to mówiła, jedna noga zsunęła się jej z krawędzi. Szybko złapała się ręką za
barierkę, ledwo utrzymując na niej ciężar swojego ciała. Maks widząc z daleka
całe zajście i słysząc krzyk Alicji, przybiegł natychmiast i chwycił kobietę za
rękę. Wciągnął ją z pomocą Alicji i pomógł przejść na drugą stronę barierki. Po
chwili kobieta stała obok nich. Dopiero teraz zobaczyli jej twarz, całą
zapłakaną, z podpuchniętymi oczami i resztkami rozmazanego makijażu. Cała się
trzęsła, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Oni nie naciskali, czekali, aż
kobieta sama powie, co się stało, o ile w ogóle powie.
Ile
bym dała, żeby ktoś uratował życie mojej córce, tak jak państwo mi przed
chwilą. - rzekła w końcu.
Spojrzeli na nią oboje, przeczuwając, że zaczyna się
przed nimi otwierać.
Kobieta: Siedziałam
z moją młodszą córeczką na parapecie, obserwując dzieci biegające za oknem.
Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk mojej drugiej córki, dobiegający z pokoju
obok. Natychmiast, bez zastanowienia, pobiegłam sprawdzić, co się stało. Bardzo
się przestraszyłam i zapomniałam zabrać z parapetu młodszej córki. Kiedy po
chwili wróciłam do pokoju, zobaczyłam, że nie ma jej przy oknie. Wyjrzałam w
dół i..
Kobieta zaniosła się od płaczu.
Kobieta: To
wszystko moja wina, nigdy sobie tego nie wybaczę.. ona teraz leży w śpiączce i
nie wiadomo nawet, czy z tego wyjdzie.
Alicja: Niech
pani na mnie spojrzy.
Kobieta uniosła załzawione oczy na twarz Alicji.
Alicja: Jest
pani matką. To zupełnie naturalny odruch, że pobiegła pani, słysząc krzyk
drugiej córki. W takich sytuacjach człowiek nie myśli racjonalnie. Najważniejsze,
że pani córka żyje.
Kobieta: Ale
ona..
Alicja: Jeszcze
dwa miesiące temu leżałam w śpiączce. Ledwo mnie odratowano. Praktycznie nikt
nie dawał mi żadnych szans. Nikt nie wierzył, że mogę z tego wyjść. A dziś?
Wracam do zdrowia. Czuję się coraz lepiej. Nie tylko z tego wyszłam, ale
wyszłam bez żadnego trwałego uszczerbku na zdrowiu. Można by rzec, że to cud.
Myślę, że podobnie będzie z pani córeczką.
Z każdym słowem Ali, twarz kobiety jakby jaśniała.
Zaczynała wierzyć w to, że może być dobrze, że jej ukochana córeczka z tego
wyjdzie.
Maks: Zaraz,
zaraz..
Alicja z kobietą spojrzały pytająco na Maksa.
Maks: .. czy
pani córeczka, to taka trzyletnia blondyneczka, która została przywieziona do
naszego szpitala, kilka dni temu?
Kobieta: Skąd
pan.. ?
Alicja: Jesteśmy
lekarzami.
Maks: Była
pani dzisiaj u córki?
Kobieta: Nie.
Rano byłam w pracy. Potem musiałam zająć się drugą córką.. Sama je wychowuje..
Maks: To niech
pani biegnie do szpitala i powie, że Maks Keller kazał panią wpuścić.
Kobieta: Coś
nie tak?
Maks: Wszystko
jak najbardziej w porządku. Stan pani córki znacznie się poprawił.
Przewieźliśmy ją na zwykłą salę. Lada chwila powinna się zacząć wybudzać.
Dobrze, aby był przy niej ktoś bliski.
Kobieta otarła ręką łzy, podziękowała Alicji i
Maksowi za wszystko i zwróciła się w kierunku szpitala.
Alicja: Niech
pani pamięta, że ma pani dla kogo żyć.
Kobieta: Ma
pani rację. To była najgłupsza rzecz, jaką mogłam zrobić. Jak mogłam być tak
głupia, żeby chcieć zostawić moje córki same, przecież kocham je ponad
wszystko. Jeszcze raz państwu dziękuję.
Kobieta odeszła, a Ala przytuliła się do Maksa i
przypomniała, aby zadzwonił do szpitala i poinformował kogoś, aby wpuścili
kobietę do córki.
Ciąg dalszy nastąpi..
no ale mnie zaskoczyłaś... ;) spodziewałam się jakiś oświadczyn czy coś xD a tu taka sytuacja... Przyznam, że bardzo ciekawe jest to Twoje opowiadanie - takie "inne" ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, fajne to ;)
/Ewelina
Opowiadanie cudne! A może dodałabyś kolejną część jeszcze dziś? Masz naprawdę ogromny talent!:-)
OdpowiedzUsuńOtak jak byś mogła dadaj jeszcze dziś plis A tak to cudne opowiadanko masz talent
OdpowiedzUsuńJej... Gdyby jeszcze dziś się kolejna część pojawiła to skakałabym pod sam sufit ! (albo i wyżej)
UsuńŚwietnie by było jaszcze dzisiaj przeczytać następną część. Będzie mi strasznie trudno po tak długim wolnym wrócić do szkoły. Strasznie bym się cieszyła z kolejnej notki. Tak na poprawę humoru. Proszę! Podpisuję się pod innymi komentarzemi-masz naprawde WIELKI talent:-)
OdpowiedzUsuńJuliett dodasz dzisiaj 3 część? Sprawdzam twojego bloga co chwile. Taprawde byłoby cudnie. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy:-)
OdpowiedzUsuńMyślę nad tym.. w sumie to kolejna część miała być jutro..
OdpowiedzUsuńMoże jednak wytrzymacie? :D
nie wytrzymamy. Prosimy kolejną część :)
OdpowiedzUsuńdodaj dziś. PROSIMYY ;)
OdpowiedzUsuńNo prosze. Tak na poprawe humoru. Naprawde nie moge się doczekać!
OdpowiedzUsuńProszę! Nie wytrzymam do jutra
OdpowiedzUsuńDodasz? Pliss!!
OdpowiedzUsuńPisałaś ostatnio, że stuknęło 20.000 odwiedzin ;) Więc może w ramach podziękowań wstawisz jeszcze dzisiaj coś ?? ;) Będziemy wdzięczni ;)
OdpowiedzUsuńBędziemy ogromnie wdzięczni! Tylko napisz czy jeszcze dzisziaj dodasz. Prosze!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! Przekonaliście mnie. Za parę minut pojawi się trzecia część. :) Chyba nie jestem zbyt konsekwentna. xD
OdpowiedzUsuńJuliett błagam niedługo rozładuje mi się tablet a popsuła mi sie ładowarka.
OdpowiedzUsuńBŁAGAM
Już jest. :)
OdpowiedzUsuń