czwartek, 7 listopada 2013

Patrząc przed siebie. Część 3 i 4 - opowiadanie Justy.

Hej!

Poniżej dwie ostatnie części opowiadania Justy-jj89. ;)

Patrząc przed siebie - część 3

Wszedł do środka i zobaczył Alicję uderzającą pięścią w niewielki otwór między blatem a półką.

-No wychodź! Cholera jasna no. Wszystko tam mogło wpaść, ale nie to.

Keller stał dłuższą chwilę mocno rozbawiony w drzwiach pokoju lekarskiego, jednak postanowił skrócić walkę Szymańskiej z jakimś przedmiotem, który najwyraźniej się zaklinował.

- Co się dzieje?
- Wisiorek się zaklinował. Wyciągałam chusteczkę z kieszeni fartucha i znalazłam tam wisiorek, którego ostatnio wszędzie szukałam. Położyłam go na blacie, ale kiedy chciałam go schować, wymsknął mi się z ręki i zaklinował się tutaj.

Keller odsunął Alicję i po chwili wydobył wisiorek.

-Proszę.- podał go jej z uśmiechem.
-Dzięki.- westchnęła ciężko.
-Nie ma za co, a na drugi raz nie pięścią, tylko weź do ręki klucz, albo kawałek czegoś i staraj się to wyciągnąć. Przez to uderzanie mógł się zsunąć tak, że już w ogóle byś go nie zauważyła.
- Zdaje się, że będę twoją dłużniczką.
-Daj spokój. Za wisiorek?
-Mhm. Od czegoś trzeba zacząć.- uśmiechnęła się robiąc kawę dla siebie i dla Maksa.
- Dzięki.

Usiadła koło niego.

-Wrócimy razem? Jestem pieszo, a nie chcę wracać po dyżurze sama.

Keller spojrzał na nią.

-Miałem ci to zaproponować.
-Czyli trafiłam z propozycją. Widzę, że nawet bardzo trafiłam. I będziemy sami. Beata wychodzi na dyżur rano.- Alicja w ogóle nie czuła jakiegokolwiek zażenowania mówiąc o tym Maksowi, a on nawet się nie sprzeciwił.

Po skończonym dyżurze Alicja czekała na niego w szatni, przebrana, gotowa do powrotu.

- Jestem. Przebieram się i jedziemy.
-Zaczekam przy samochodzie.

Jednak zanim wyszła zaśmiała się i pocałowała go w policzek. Maksa tak to zaskoczyło, że nie zdążył zareagować.
Jednak w drodze do samochodu wiedział i czuł, że nie skończy się na tym jednym pocałunku w policzek. Podszedł do Szymańskiej z uśmiechem na twarzy.

- Za szybko. Nie zdążyłem się odwrócić, a ty już byłaś za drzwiami.
- Obiecuję nadrobić.- roześmiała się wsiadając do jego samochodu.
Nie mogła się doczekać kiedy dojadą pod jej dom. W końcu jednak mogła wysiąść. Zamierzała wyciągnąć z torebki klucze, jednak uznała, że zrobi coś kompletnie spontanicznego. Podeszła do Maksa wtulając się w niego.
-A to co?- roześmiał się widząc co wyprawia Szymańska.
- Zimno mi. - spojrzała na niego.

Wyciągnęła z torebki klucze i wręczyła ja Maksowi. Kiedy znaleźli się w środku, Ala od razu zabrała się za zrobienie czegoś ciepłego do picia.

-Maks czuj się jak u siebie. Jeśli masz ochotę na prysznic, czy na kąpiel, to łazienka jest na górze, po prawej stronie, a zaraz obok mój pokój.

Maks rzeczywiście marzył o prysznicu, więc udał się do łazienki. Zajęło mu to kilka minut. Po wyjściu z łazienki udał się do pokoju Alicji.
Ona natomiast z gorąca herbatą wróciła na górę. Jednak to, co zobaczyła po wejściu do swojego pokoju, wywołało u niej szeroki i ciepły uśmiech.

Patrząc przed siebie - część 4 (ostatnia)

Weszła po cichu do środka, odstawiła kubki i przyglądała się obrazowi, który miała przed oczami - śpiącego Maksa. Śpiącego Maksa w jej łóżku.
Stała tak dość długo, ale wiedziała, że nikt im nie będzie przeszkadzał. Okryła Maksa i usiadła na krześle z kubkiem herbaty. Jednak nie mogła i nie chciała siedzieć skoro mogła być tak blisko niego. Kucnęła przy łóżku głaszcząc go delikatnie po głowie, uśmiechała się do siebie. Nagle Maks otworzył oczy. Chciała się odsunąć, ale chwycił ją za rękę.

-Chodź.

Wahała się, ale nie długo. Kiedy tylko położyła się przy nim, wszystko było dla niej oczywiste. Wiedziała że go kocha i wiedziała, że on kocha ją. Objął ją, co spowodowało, że od razu zasnęła. Te kilka godzin w jego ramionach to było dla niej stanowczo za krótko.

Kiedy się obudziła, nadal ją obejmował. Ale nie mocno, więc mogła spokojnie wstać i udać się do łazienki. Zajęła się szybko poranną toaletą, przebrała i z powrotem znalazła w pokoju. Keller dalej spał. Z najszerszym uśmiechem jaki w życiu widziała. Zaczęła się po cichu śmiać. Przestała, kiedy zobaczyła, że przewraca się powoli na plecy i otwiera oczy. Podniósł się na łóżku bardzo szybko.

-Jesteś… Myślałem że gdzieś uciekłaś.- spojrzał na nią, wyciągając rękę w jej stronę.

Ala usiadła na łóżku, ściskając jego dłoń.

-Nie miałam nawet takiego zamiaru.- przysunęła się bliżej, by zaraz znaleźć się znowu w jego ramionach.
Czuła jego ciepło, jednak dopiero kiedy go pocałowała, zrozumiała, że kocha go bardziej, niż to sobie wyobrażała.
-Że ja tak długo czekałem, żeby ci powiedzieć, że cię kocham.
-Ja ciebie też.
-Nie musisz mówić. Poczułem to kiedy tylko znalazłaś się obok mnie. To mi w zupełności wystarczyło.

Nie mogła się z nim nie zgodzić, czuła dokładnie to samo. Miłość trafiła ich jak grom z jasnego nieba. Wystarczyło intensywnie patrzeć przed siebie i była na wyciągnięcie ręki, a oni dzięki temu zyskali siebie.


poniedziałek, 4 listopada 2013

Patrząc przed siebie. Część 2 - opowiadanie Justy.

Hej!

Poniżej kolejna część opowiadania Justy-jj89. ;))

Patrząc przed siebie - część 2

Keller dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że może posunął się odrobinę za daleko. W końcu chciał jej tylko wysłuchać, żeby mogło jej ulżyć. Czuł, że go poniosło. Tylko nie bardzo wiedział, czy ma to tak zostawić, czy może jakoś ją przeprosić. Jednak po kilku minutach namysłu stwierdził, że nie będzie bardziej się pogrążał, tylko zostawi to tak jak jest. Miał zajrzeć do pokoju lekarskiego, ale dostał pilne wezwanie, więc pobiegł.

Alicja z kolei wyszła od swojego ostatniego pacjenta. Karty i dokumentację zaniosła do pokoju lekarskiego, sama udała się Gajewskiego.

- Cześć Jivan. Nie przeszkadzam?
-Cześć. Wchodź, wchodź. Przynajmniej oderwę się od papierów.

Weszła i usiadła naprzeciwko niego.

-No dobra, co tym razem zrobił? - zapytał Adam śmiejąc się.
-Kto?
-Maks. Zawsze jak tutaj przychodzisz, to zawsze po jakiejś rozmowie z nim. Więc co tym razem?
- A skąd ty wiesz, że ja rozmawiałam z Maksem?
-Ala..
-Oj, no dobra. Po prostu tata i Beata mnie dzisiaj zdenerwowali. Przyszłam tutaj wściekła, a on to widział. Wysłuchał mnie, a potem chwycił za rękę i zaczął mówić.- Szymańska bardzo intensywnie przy tym gestykulowała. Do tego stopnia, że mało nie strąciła z biurka Adama jego kubka.
- I co? To chyba nic złego. Chciał ci jakoś pomóc.
-Ale chyba mógł się trochę ograniczyć. A nie tak od razu rączką w rączkę.

Gajewski był rozbawiony lekkim zdenerwowaniem i zażenowaniem Ali na tą całą sytuację.

-No bardzo śmieszne. Idę na SOR.

Jivan jeszcze długo po wyjściu Szymańskiej nie mógł powstrzymać śmiechu. Wyciągnął komórkę i wybrał numer Maksa.

-Cześć pocieszaczu. Chyba musimy pogadać.
- O czym?
- Wpadnij do mojego gabinetu, to się dowiesz.

Maks zdziwiony telefonem przyjaciela od razu chciał sprawdzić o co chodzi.

-Co jest? - Maks usiadł i czekał co usłyszy.
-Maks, Maks , Maks… Jeżeli chciałeś jej coś wyznać, to nie w ten sposób.
-Nie bardzo rozumiem.
-Była u mnie Alicja i mówiła, jak to jej wysłuchałeś, a potem chwyciłeś rękę i mówiłeś.- Adam ledwo powstrzymywał się od ponownego roześmiania.
- Chciałem tylko pomóc. Była wściekła. A po drugie, skąd ci przyszło do głowy, że ja…
- To widać. I prędzej czy później wszyscy to zauważą. Nawet ona. Więc lepiej porozmawiaj z nią teraz, zanim pojawią się dookoła ciebie jakieś motylki czy coś podobnego.

Maks wyszedł z gabinetu i dość wolnym krokiem szedł wzdłuż korytarza. Nie miał naprawdę pojęcia o co chodziło Jivanowi. Robił wszystko, żeby zamaskować swoją miłość do Alicji. Ale widać, coraz mniej to skutkowało. Nie widział potrzeby, żeby dzielić się tym z kimkolwiek. Patrzył przed siebie i myślał jak jej to powiedzieć. Jednak z zamyślenia wyrwał go wyraźny odgłos uderzania o coś pięścią. Odgłosy dochodziły z pokoju lekarskiego.

Świat Seriali.

Hej!

Poniżej zdjęcia artykułów z najnowszego numeru dwutygodnika Świat Seriali. Przepraszam za kiepską jakość zdjęć. Mam nadzieję, że odczytacie. Mnie osobiście rozczula zdjęcie Alicji i Maksa z bobasem. ;))






niedziela, 3 listopada 2013

Patrząc przed siebie. Część 1 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przed Wami nowe opowiadanie Justy-jj89 pt. Patrząc przed siebie. ;))

Patrząc przed siebie - część 1

-Halo?
-Cześć Ala. Co słychać w domu?
-Cześć tato. Wszystko dobrze. - jej głos brzmiał na zadowolony jak nigdy dotąd.
-Ej, czy ja o czymś nie wiem? Dopiero 2 tygodnie mnie nie ma.
-Tato, spokojnie. Wszystko w normie. Nic się nie zmieniło. Nie musisz się niczym martwić. Jesteś na wakacjach, w górach, więc odpoczywaj, a nie zadawaj setek pytań. Muszę kończyć. Wychodzimy z Beatą. Pa.

Leon nawet nie zdążył zapytać dokąd idą. Ale Alicja dobrze wiedziała, że gdyby teraz nie skończyła tej rozmowy, to przez najbliższe pół godziny nie miałaby nic do powiedzenia.

-Gotowa?
-Gotowa, gotowa. Z resztą, przecież idziemy tylko coś zjeść.- wzruszyła ramionami Szymańska.
-Ale ty marudzisz, wiesz? Pogadamy, posiedzimy.- wzięła siostrę pod rękę i szybszym krokiem poszły do jednej ze swoich ulubionych knajpek.

Po zajęciu miejsc wybrały z menu dania i oczekiwały aż kelner dostarczy je na ich stół.

-No właśnie. Ala, jak rozmawiałaś z tatą byłaś naprawdę zadowolona. Coś się wydarzyło? - spytała zaciekawiona Jasińska.
-Następna. Przecież widzisz mnie praktycznie codziennie w szpitalu. Zmieniłam się jakoś? -spojrzała na siostrę znacząco.
-Ale ja nie pytam czy ty się zmieniłaś tylko czy u ciebie, w życiu coś jest inaczej niż do tej pory.- Beata starała się za wszelką cenę wyciągnąć z siostry cokolwiek.
-Beata, daj spokój. Ja naprawdę nie wiem o ci chodzi.- Szymańska była już wyraźnie poirytowana ciągłym naciskiem siostry.

Jednak z ognia pytań wybawił ją kelner, który przyniósł ich dania. Alicja była tak zła, że cały czas podczas jedzenia milczała. Nie lubiła, kiedy ktokolwiek zadawał jej tyle pytań naraz.
Po posiłku Alicja zapłaciła i nie czekając na Jasińską wyszła.

-Ala! Stój.- Beata dogoniła ją bardzo szybko.
-Ala, nie zrobiłam nic złego. Nie wiem. Jeżeli masz jakiś problem to po prostu powiedz, a nie uciekaj przede mną jak dziecko.

Alicja stanęła przed Beatą i rzuciła tylko jedno krótkie zdanie:
-Idę do szpitala. Jakbyś zapomniała, mam teraz nocny dyżur. Dobranoc.

Beata zdumiona jej zachowaniem patrzyła jeszcze długą chwilę jak jej siostra oddala się. Jednak w końcu ruszyła w kierunku domu.
Szymańska wolnym krokiem szła do szpitala. Zdążyła ochłonąć, ale na myśl o tym, że i ojciec i siostra zadają ostatnio sporo pytań wściekłość brała ją od nowa. Gwałtownym krokiem weszła do szpitala i udała się od razu do szatni. Przebrała się równie szybko jak przyszła. W momencie kiedy z hukiem zamykała drzwi swojej szafki, zjawił się Maks.

-Hej, hej. Co się dzieje?- podszedł do niej od razu i odsunął jej ręce od drzwi szafki.
-Nic. Przepraszam, że musiałeś być świadkiem mojego wybuchu.

Odsunęła się i usiadła na jednym z krzeseł. Maks spoglądał na nią, wiedział od razu, że coś ją zdenerwowało.

-Powiesz mi, co się stało?

Ala miotała się przez chwilę, ale w końcu, ułożywszy dłonie na kolanach, zaczęła mówić.

- Beata mnie zdenerwowała. Setki pytań o moje życie, chwilę wcześniej telefon od ojca i też pytanie, czy aby o czymś nie wie.

Keller westchnął tylko, ale kiedy jej wysłuchał, wziął ją za rękę.

-Jesteś dla nich ważna, dlatego chcą wiedzieć czy twoje życie się jakoś zmienia.

Alicja słuchała go ze stoickim spokojem, co ją samą bardzo dziwiło. Jednak czując, że za chwilę może nie zapanować nad sytuacją, wstała i udała się do swoich pacjentów.

niedziela, 20 października 2013

Po swojemu. Część 5 - opowiadanie Justy.

Hej Kochani!

Przed Wami ostatnia część opowiadania Justy - jj89 pt. Po swojemu. Przepraszam, że dopiero teraz, ale kompletnie zapomniałam, że nie wstawiłam jeszcze zakończenia..

Po swojemu - część 5 (ostatnia)

Alicja pędem założyła płaszcz i zeszła na dół. Pożegnała się z siostrą i podeszła do drzwi.

-Hej.- uśmiechnęła się do Maksa.
-Witaj.- podał jej rękę, którą Szymańska bez zawahania chwyciła.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję bardzo.

Podeszli do samochodu Maksa. Otworzył Alicji drzwi, żeby mogła wsiąść, po czym zajął swoje miejsce.
Spojrzała na niego bardzo czule. Czuła, że zaczynają puszczać jej hamulce. Atmosfera robiła swoje, oni byli tylko we dwoje i jeszcze perspektywa spędzenia z Maksem cudownego wieczoru. Odpalił samochód i ruszył. Ku zdziwieniu Alicji zajechali pod jego dom.

-Zapomniałeś czegoś?
-Nie.

Wysiadł, po czym pomógł wysiąść Szymańskiej i zasłonił jej oczy. Nie pozwolił jej podejrzeć, dopóki nie stanęli w salonie. Dopiero wtedy odsłonił jej oczy. Przed oczami miała salon oświetlony malutkimi lampkami, dającymi bardzo dyskretne i małe światło oraz stół z kolacją.

-Zapraszam do stołu.- uśmiechnął się sam do siebie widząc jej reakcję.

Kiedy znaleźli się naprzeciwko siebie, zrobiło się wyjątkowo romantycznie. Maks uruchomił cichą i odpowiednią do panującego nastroju muzykę. W czasie kolacji Keller bardzo intensywnie mierzył ją wzrokiem, co powodowało, że Alicji wypadały sztućce z rąk. Delikatne wino było dopełnieniem wspaniałego nastroju. Po kolacji Alicja kompletnie odpłynęła zasłuchana w muzykę. Było jej dobrze. Przy Maksie, w takim nastroju i tego wieczoru. Keller nie chcąc jej chwilowo odrywać z tego stanu, wyszedł na chwilę na taras, oświetlony również małymi lampkami co powodowało, że nie odczuwał tak bardzo chłodu. Wszedł  po chwili do środka. Znalazł Alicję przy oknie. Stała przy jednej z lampek. Światło delikatnie ją oświetlało. Maks pomyślał, że wygląda pięknie i chciałby, żeby co wieczór mógł tak na nią patrzeć. Szkoda, że nie wiedział, iż Szymańska myśli w tym momencie dokładnie to samo. Była zakochana. Nie chciała stąd wychodzić. Chciała zostać z nim, pragnęła by on był przy niej. Chwilę później Maks stał za Alicją. Patrzył na nią nadal, lecz w końcu podszedł bliżej i objął ją. Ala uśmiechnęła się i pozwoliła chwili trwać. Odkąd poczuła na sobie jego dotyk, wiedziała że już nie musi się przed niczym wzbraniać. Odwróciła się powoli w jego stronę. Ich spojrzenia spotkały się w ułamku sekundy. Keller delikatnie dotknął jej policzka. Alicję przeszedł dreszcz.

-Alicja… Chcę ci coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego.- mówiąc to uśmiechał się, tak samo jak Alicja.
-Ja też chcę ci coś powiedzieć i też jest to bardzo ważne.
-Mów pierwsza.
-Nie, ty mów. Byłeś pierwszy.

Maks zebrał powietrze, objął ją mocniej i patrząc głęboko w oczy, wyszeptał:

- Kocham Cię.

Alicja chciała odpowiedzieć, ale mówił dalej.

- Zwierzyłem się z tego Beacie, ale prosiłem o dyskrecję. Musiałem wszystko sobie przygotować. Kocham Cię, bardzo.
-I co ja mam odpowiedzieć? - Alicja płacząc ze szczęścia objęła twarz Maksa dłońmi i wypowiedziała te magiczne słowa:
-Kocham Cię Maks. I dziękuję, że mogę tu dzisiaj być razem z tobą.


Nie czekał ani sekundy dłużej. Pocałował Alę, co ona tylko odwzajemniła. To był najszczęśliwszy i najpiękniejszy moment w ich życiu. Istnieli tylko oni. Cały wieczór należał do nich, podobnie jak noc. Alicja zrobiła wszystko po swojemu. Cieszyła się, że przyjechała tutaj z Maksem. To wyznanie, oni we dwoje. Szczęście na wyciągnięcie ręki.

Magiczna Moc Uśmiechu - Fanclub Magdaleny Różczki. ;))

Kochani!

Pragnę poinformować, że dnia 16 października 2013 roku oficjalnie rozpoczął swą pracę Fanclub Magdaleny Różczki – Magiczna Moc Uśmiechu. Aktorka wyraziła zgodę na jego funkcjonowanie i wykazała się chęcią współpracy z Zarządem Fanclubu w sprawie organizowania okazjonalnych spotkań z jego członkami. Serdecznie zapraszam wszystkich prawdziwych fanów Magdy do wstąpienia do organizacji. Aby to zrobić, należy wysłać zgłoszenie na Fanpage’a na Facebooku lub adres e-mailowy: fanklubmagdalenyrozczki@gmail.com. Każda chętna osoba zostanie indywidualnie rozpatrzona przez Zarząd i otrzyma dalsze wytyczne dotyczące warunków wstąpienia do Fanclubu. ;)))


Jestem jedną z pięciu osób wchodzących w skład Zarządu Fanclubu Magdy. Zachęcam wielbicieli aktorki do zaangażowania się w prace Fanclubu. Jeśli macie jakieś pytania - piszcie śmiało! ;)

poniedziałek, 14 października 2013

Po swojemu. Część 4 - opowiadanie Justy.

Hej!

Jak nastrój przed odcinkiem? Ja dziś pierwszy raz od dłuższego czasu nie mogę się doczekać! ;P

Teraz kolejna część opowiadania Justy - jj89. ;)

Po swojemu - część 4

Następnego dnia Szymańska obudziła się lekko zdenerwowana. Chociaż w zasadzie nie wiedziała, czym to jest spowodowane. Nie miała ku temu powodów. Wstała z łóżka i udała się na śniadanie.

-Cześć tato.
-No nareszcie cię widzę.- uśmiechnął się.
-No przepraszam bardzo, ale to ty ostatnio pracujesz i pracujesz. Mijamy się ciągle.-westchnęła.
-No i dzisiaj też nie pogadamy. Zaraz wychodzę. Nagła operacja, potem dyżur.

Leon wstał szybko, porwał jeszcze w biegu ostatnią kanapkę i popędził do szpitala.

-Cześć Ala.
-Hej. Lepiej wyglądasz.- spojrzała na Beatę.
- Zaczynam chyba dochodzić do formy. Ale lepiej się jeszcze trzymaj z daleka, bo cię zarażę przed tą twoją randką.- zaśmiała się.
-To nie jest żadna randka, tylko zwykłe przyjacielskie spotkanie.
-Żebyś ty wiedziała, że nie.- mruknęła pod nosem.
-Co?
-Nie, nie, nic. Ja tak tylko do siebie. Przyszłam zjeść.
-To jedz spokojnie, ja pościelę twoje łóżko, a potem muszę zająć się przeglądem swojej szafy.- westchnęła i poszła na górę.

Zajęła się łóżkiem Beaty, a potem weszła do swojego pokoju i zaczęła wertować zawartość szafy.
Jasińska przyglądała się temu. Widząc rosnącą stertę odrzuconych przez siostrę ubrań postanowiła jej pomóc. Usiadła na jej łóżku i przyglądała się ubraniom.

-Nic z tego?
-Nieee.  Nic nie pasuje. Albo niemodne, albo się nie nadaje, albo źle wyglądam.
-Ala. Musisz się ubrać elegancko, ale na luzie. Romantycznie, ale nie zobowiązująco.
-To mi doradziłaś.- powiedziała z kolejną parą rzeczy, które wylądowały na łóżku.
-Oj odsuń się. Siadaj, a ja ci coś wybiorę. A potem do fryzjera.

Alicja zaczęła się śmiać.

-Żartujesz? Po co mam iść do fryzjera? Przecież jakoś sama ułożę włosy, albo je zwiążę.
Beata spojrzała z politowaniem na Alę.
-Ułożysz? Czym? Suszarką? Albo może lokówką zrobisz sobie jakieś żałosne loczki, które rozwalą się zanim przyjdzie Maks. Albo zwiążesz je w kucyk, w najlepszym wypadku w jakiś kok bez ładu i składu. Ala! Mowy nie ma. Może to i jest spotkanie przyjacielskie, ale to nie znaczy, że masz na nim wyglądać jakbyś ubierała się pięć minut przed jego przyjściem.
-Przesadzasz.
-Nie. Wiesz co? Ty idziesz teraz do fryzjera, ja zajmę się wybraniem ci jakichś ciuchów. Leć, bo pewnie będzie kolejka, a ułożenie włosów trochę zajmie. Jak wrócisz musisz się przebrać i jakoś umalować. I błagam, nie mów, że pomalujesz tylko rzęsy. Do widzenia.

Wskazała jej ręką drzwi.
Alicja czuła, że nie ma wyjścia. Zgodnie z poleceniem siostry udała się do salonu fryzjerskiego. Rzeczywiście zeszło jej całkiem sporo czasu. Jednak po wizycie nie miała ochoty od razu wracać do domu, więc pokręciła się po mieście do późnego południa. Ale kiedy spojrzała na zegarek, zamarła. Było grubo po 17.00.

-Cholera!

Czym prędzej pojechała do domu.

-Jestem!
-No naresz…-  Beacie odebrało mowę.
-Co? Coś nie tak? Wiedziałam…- zaczęła panikować.
-Nie. Ala, jest nadzwyczajnie dobrze.

Włosy Alicji były lekko podcięte przy końcach, delikatnie pofalowane. Przy twarzy były mocniej zaakcentowane trochę bardziej widocznym lokiem, ale całość prezentowała się obłędnie.

-Chodź. Wybrałam ci coś naprawdę mega fajnego.

Beata wcisnęła Alicji ubrania do ręki.
Alicja miała coraz mniej czasu. Przebrana, wyszła z łazienki.

- I jak?
-No cudo!!!

Za sprawą blado kremowej bluzki i jasno niebieskiej spódnicy Alicja wyglądała cudownie. Założyła do tego jasne szpilki, dobrała torebkę i  poszła zająć się makijażem. Nie był za mocny, ale podkreśliła nim to, co najważniejsze.

-Maks padnie jak cię zobaczy.
-No ja myślę. – zaśmiała się.
-Ej, czy mi się wydaje, czy się zarumieniłaś? - uśmiechnęła się.
-Oj tam.


W tym momencie wybiła 19.00 i razem z nią rozległo się pukanie do drzwi.

niedziela, 13 października 2013

Po swojemu. Część 3 - opowiadanie Justy.

Hej!

Poniżej kolejna część opowiadania Justy - jj89. ;)

Po swojemu - część 3

Jednak mimo tego, że Alicja dyżur zaczynała dopiero po południu, nie mogła pospać długo. Z samego rana do jej pokoju wparowała Beata.

-Ala! Wstawaj.
-Mm. Co?
-Oj Ala no. Wstawaj i opowiadaj.- Jasińska szarpała za kołdrę siostry.
-Kurcze… Beata, daj mi pospać.- wymamrotała.
-Nie. Już. Siadaj i mów.

Szymańska nie miała wyjścia. Usiadła i spojrzała na Beatę.

- No mów wreszcie.
-Ale o czym? Beata, myśmy tylko rozmawiali. Nie doszukuj się czegoś, czego nie ma. Lubię Maksa, on lubi mnie, świetnie się dogadujemy w pracy i jak się wczoraj okazało nie tylko w pracy, to tyle.
-Maks cię tylko lubi? - Jasińska prychnęła, przy okazji rozlewając cały kubek herbaty na łóżko siostry.
- Beata! Cholera, świeża pościel!

Jasińska oberwała poduszką.

-Zmykaj stąd. Bo jeszcze ja się zarażę.

Zerwała się z łóżka i poszła po świeżą pościel i prześcieradło. Z Leonem nie zdążyła porozmawiać. Ledwo wrócił z nocnego dyżuru, musiała wracać do swojego pacjenta, któremu nagle się pogorszyło. Zanim się obejrzała, musiała już wychodzić do pracy. Ledwo zdążyła. Zapomniała, że samochód zostawiła pod szpitalem.

-O Ala. Jesteś w końcu. – zaśmiała się Sylwia lustrując ją wzrokiem.
- Co?
-Nie, nic, nic. Maks  jest w lekarskim.
-I co?

Matysik roześmiana oddaliła się do swoich obowiązków. Alicja zajęła się swoimi pacjentami, co zajęło jej sporo czasu. Zrobił się prawie wieczór. Przez cały dzień nie spotkała Maksa, a chciała z nim porozmawiać, zaproponować mu, żeby gdzieś razem wyszli. Kręciła się po szpitalu. W końcu znalazła Maksa w bufecie, przeglądającego  jakieś papiery.

-Hej. Szukałam cię.
-Hej.- od razu na jej widok zaczął się uśmiechać.

Usiadła naprzeciwko niego.

-Co to za papiery?
-Wyniki pacjenta.
-Co robisz po dyżurze?- zapytała ot tak po prostu.
-Nic szczególnego.
-To może chcesz spędzić wieczór w moim towarzystwie? Poszlibyśmy gdzieś, mogłoby być całkiem fajnie.- patrzyła na niego przenikliwie, oczekując odpowiedzi.
-Jakieś propozycje?
-To zostawię tobie.
-Ok, ale zdaje się, że masz jeszcze dyżur.
-Kurcze.. Zapomniałam.- w tym momencie Szymańska poczuła się trochę zmieszana.
-Nie martw się. Mam jutro wolne. Ty zdaje się też, więc jutro o 19.00.

Uśmiechnęła się, po czym wstała i udała się na zaplanowaną operację. Po kilku godzinach wreszcie wyszła z bloku. Była wykończona. Jedyne o czym marzyła to kolacja i rozmowa z siostrą. Jak najszybciej wróciła do domu. Przebrała się i po cichu weszła do pokoju Beaty.

- Chodź, chodź. Nie śpię.
-Późno jest, myślałam, że na pewno będziesz spać, ale dobrze, że tak nie jest.

Jasińska spojrzała poważnie na siostrę.

-Ala, co się stało?
-Czy… Czy ty zawsze robiłaś wszystko po swojemu?
-Nie rozumiem.
-Chodzi mi o podejmowanie decyzji. Czy nawet jak ktoś narzucał ci swoje zdanie to potrafiłaś postawić na swoim wbrew wszystkiemu i wszystkim? Wbrew opiniom o tym, co ktoś pomyśli i tak dalej…

Beata po chwili namysłu odparła:
-Wiesz no, jeśli chodzi o decyzje co do mojego życia, jak ma ono wyglądać, to zawsze podejmuję je sama. Owszem, czasem pytam o radę, ojca, ciebie czasem też. Zdarza się, że tata nie zawsze jest zadowolony, ale w końcu na tym polega życie. A tata, ty, wiem, że choćbyście nie zawsze się zgadzali z tym co myślę, co robię, to staniecie za mną murem. I to jest równie ważne.- uśmiechnęła się w stronę Szymańskiej chwytając ją za rękę.

-Dzięki.
-Nie ma za co. Możesz na mnie zawsze liczyć.
-Wiem. Jutro wychodzę z Maksem. To znaczy on tutaj po mnie przyjedzie.- powiedziała nieśmiało.
-No wreszcie!
-Co? Beata? Ty coś wiesz na ten temat?
-Na jaki?
-Wcześniej mówiłaś coś o tym, że Maks nie tylko mnie lubi. Skąd to wiesz?

Dziewczyna nie wiedziała, co ma teraz powiedzieć. Nie mogła przecież powiedzieć siostrze, że Maks zwierzał jej się, że zakochał się w Alicji. Prosił ją o dyskrecję.

-Beata?
-Yyy, oj ja tak tylko. Dobra spadaj, bo chcę wziąć leki i pójść spać.


Szymańska opuściła pokój, ale nie dawało jej spokoju to, jak Beata zareagowała na to pytanie i próba wykrętu.

sobota, 12 października 2013

Po swojemu. Część 2 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przepraszam, że wczoraj nie dodałam drugiej części, ale wróciłam późno do domu i nie dałam rady..

Po swojemu - część 2

Zamyślona nawet nie zauważyła, kiedy ktoś dosiadł się koło niej.

-Co ty tutaj robisz? - zapytała z lekkim uśmiechem.
-Siedzę. Wołałem cię, ale nie słyszałaś.- odparł ze spokojem Maks.
-Przepraszam. Nie bardzo wiedziałam, co mam ze sobą dzisiaj zrobić, więc przyjechałam tutaj. Wcześniej była u mnie Sylwia.
- Przecież nie masz dzisiaj dyżuru.
-A ty masz?
-Ja miałem nagłe wezwanie. Ale właśnie wracam do domu. I chyba też nie będę wiedział, co zrobić w pustym mieszkaniu.- uśmiechnął się i powoli wstał.
-To może dotrzymam ci towarzystwa?

Zdziwił się, ale i ucieszył. Poczekał na nią i jego samochodem pojechali do domu.

-Siadaj, czuj się jak u siebie. Jesteś głodna?
-Nie. Sylwia skutecznie zapchała mnie sałatką.- zaśmiała się siadając w salonie.
-Cieszę się, że chciałaś tutaj ze mną przyjechać.
-Maks. Pracujemy razem, możemy się też odwiedzać, co za problem?- odparła poprawiając włosy.
-Mówisz poważnie?
-Jak najbardziej.
-Ale przecież nie mieszkasz sama.
- Daj spokój. Przecież ani mój ojciec ani Beata nie będą w jakimś wielkim i ogromnym szoku.
-Tak, tylko, że do tej pory ani ty nie bywałaś u mnie ani ja nie przyjeżdżałem do ciebie.
-To pora to zmienić.- zaczęła się śmiać.

Ich rozmowę przerwała dzwoniąca od dłuższej chwili komórki Alicji.

-Przepraszam, muszę odebrać.

Wstała i oddaliła się tak, żeby móc swobodnie rozmawiać.

-Beata? Co się dzieje?
-Gdzie ty jesteś? Ledwo mówię, a zdzieram gardło wołając cię.
-Przyjechała Sylwia, potem pojechałam do szpitala, a teraz jestem u Maksa.
-Gdzie?! - Jasińska od razu usiadła na łóżku.
-No u Maksa. Co cię tak dziwi? - spytała wyraźnie zdziwiona. Wyobraziła sobie, jaką jej siostra musi mieć w tej chwili minę.
-Nie, nic. W porządku.
-Potrzebujesz czegoś? Bo jak będę wracać to wstąpię do jakiejś dyżurującej apteki.
-Nie. Wszystko jeszcze jest. Spokojnie. Dobra, nie przeszkadzam, dobranoc.

Szymańska bardzo rozbawiona wróciła do salonu.

-Przepraszam, Beata. Leży z grypą.
-Nie ma problemu. Ale, co cię tak bawi? - Maks się uśmiechał, bo widział ją pierwszy raz tak roześmianą.
-Nic takiego, wszystko w normie.


Rozmawiali tak do późnej nocy, jednak w końcu Szymańska chciała wrócić do domu. Była zmęczona. Keller podwiózł ją, po czym pożegnali się krótkim „do zobaczenia.”