Poniżej kolejna część opowiadania Justy-jj89. ;))
Patrząc
przed siebie - część 2
Keller dopiero po
dłuższej chwili zorientował się, że może posunął się odrobinę za daleko. W
końcu chciał jej tylko wysłuchać, żeby mogło jej ulżyć. Czuł, że go poniosło.
Tylko nie bardzo wiedział, czy ma to tak zostawić, czy może jakoś ją
przeprosić. Jednak po kilku minutach namysłu stwierdził, że nie będzie bardziej
się pogrążał, tylko zostawi to tak jak jest. Miał zajrzeć do pokoju
lekarskiego, ale dostał pilne wezwanie, więc pobiegł.
Alicja z kolei wyszła
od swojego ostatniego pacjenta. Karty i dokumentację zaniosła do pokoju
lekarskiego, sama udała się Gajewskiego.
- Cześć Jivan. Nie
przeszkadzam?
-Cześć. Wchodź, wchodź.
Przynajmniej oderwę się od papierów.
Weszła i usiadła
naprzeciwko niego.
-No dobra, co tym razem
zrobił? - zapytał Adam śmiejąc się.
-Kto?
-Maks. Zawsze jak tutaj
przychodzisz, to zawsze po jakiejś rozmowie z nim. Więc co tym razem?
- A skąd ty wiesz, że
ja rozmawiałam z Maksem?
-Ala..
-Oj, no dobra. Po
prostu tata i Beata mnie dzisiaj zdenerwowali. Przyszłam tutaj wściekła, a on
to widział. Wysłuchał mnie, a potem chwycił za rękę i zaczął mówić.- Szymańska
bardzo intensywnie przy tym gestykulowała. Do tego stopnia, że mało nie
strąciła z biurka Adama jego kubka.
- I co? To chyba nic
złego. Chciał ci jakoś pomóc.
-Ale chyba mógł się trochę
ograniczyć. A nie tak od razu rączką w rączkę.
Gajewski był rozbawiony
lekkim zdenerwowaniem i zażenowaniem Ali na tą całą sytuację.
-No bardzo śmieszne.
Idę na SOR.
Jivan jeszcze długo po
wyjściu Szymańskiej nie mógł powstrzymać śmiechu. Wyciągnął komórkę i wybrał
numer Maksa.
-Cześć pocieszaczu.
Chyba musimy pogadać.
- O czym?
- Wpadnij do mojego
gabinetu, to się dowiesz.
Maks zdziwiony
telefonem przyjaciela od razu chciał sprawdzić o co chodzi.
-Co jest? - Maks usiadł
i czekał co usłyszy.
-Maks, Maks , Maks…
Jeżeli chciałeś jej coś wyznać, to nie w ten sposób.
-Nie bardzo rozumiem.
-Była u mnie Alicja i
mówiła, jak to jej wysłuchałeś, a potem chwyciłeś rękę i mówiłeś.- Adam ledwo
powstrzymywał się od ponownego roześmiania.
- Chciałem tylko pomóc.
Była wściekła. A po drugie, skąd ci przyszło do głowy, że ja…
- To widać. I prędzej
czy później wszyscy to zauważą. Nawet ona. Więc lepiej porozmawiaj z nią teraz,
zanim pojawią się dookoła ciebie jakieś motylki czy coś podobnego.
Maks wyszedł z gabinetu
i dość wolnym krokiem szedł wzdłuż korytarza. Nie miał naprawdę pojęcia o co
chodziło Jivanowi. Robił wszystko, żeby zamaskować swoją miłość do Alicji. Ale
widać, coraz mniej to skutkowało. Nie widział potrzeby, żeby dzielić się tym z
kimkolwiek. Patrzył przed siebie i myślał jak jej to powiedzieć. Jednak z
zamyślenia wyrwał go wyraźny odgłos uderzania o coś pięścią. Odgłosy dochodziły
z pokoju lekarskiego.
świetne :D Ciekawe co tam się dzieje w tym pokoju lekarskim ? Czyżby Alicja ?
OdpowiedzUsuń