czwartek, 7 listopada 2013

Patrząc przed siebie. Część 3 i 4 - opowiadanie Justy.

Hej!

Poniżej dwie ostatnie części opowiadania Justy-jj89. ;)

Patrząc przed siebie - część 3

Wszedł do środka i zobaczył Alicję uderzającą pięścią w niewielki otwór między blatem a półką.

-No wychodź! Cholera jasna no. Wszystko tam mogło wpaść, ale nie to.

Keller stał dłuższą chwilę mocno rozbawiony w drzwiach pokoju lekarskiego, jednak postanowił skrócić walkę Szymańskiej z jakimś przedmiotem, który najwyraźniej się zaklinował.

- Co się dzieje?
- Wisiorek się zaklinował. Wyciągałam chusteczkę z kieszeni fartucha i znalazłam tam wisiorek, którego ostatnio wszędzie szukałam. Położyłam go na blacie, ale kiedy chciałam go schować, wymsknął mi się z ręki i zaklinował się tutaj.

Keller odsunął Alicję i po chwili wydobył wisiorek.

-Proszę.- podał go jej z uśmiechem.
-Dzięki.- westchnęła ciężko.
-Nie ma za co, a na drugi raz nie pięścią, tylko weź do ręki klucz, albo kawałek czegoś i staraj się to wyciągnąć. Przez to uderzanie mógł się zsunąć tak, że już w ogóle byś go nie zauważyła.
- Zdaje się, że będę twoją dłużniczką.
-Daj spokój. Za wisiorek?
-Mhm. Od czegoś trzeba zacząć.- uśmiechnęła się robiąc kawę dla siebie i dla Maksa.
- Dzięki.

Usiadła koło niego.

-Wrócimy razem? Jestem pieszo, a nie chcę wracać po dyżurze sama.

Keller spojrzał na nią.

-Miałem ci to zaproponować.
-Czyli trafiłam z propozycją. Widzę, że nawet bardzo trafiłam. I będziemy sami. Beata wychodzi na dyżur rano.- Alicja w ogóle nie czuła jakiegokolwiek zażenowania mówiąc o tym Maksowi, a on nawet się nie sprzeciwił.

Po skończonym dyżurze Alicja czekała na niego w szatni, przebrana, gotowa do powrotu.

- Jestem. Przebieram się i jedziemy.
-Zaczekam przy samochodzie.

Jednak zanim wyszła zaśmiała się i pocałowała go w policzek. Maksa tak to zaskoczyło, że nie zdążył zareagować.
Jednak w drodze do samochodu wiedział i czuł, że nie skończy się na tym jednym pocałunku w policzek. Podszedł do Szymańskiej z uśmiechem na twarzy.

- Za szybko. Nie zdążyłem się odwrócić, a ty już byłaś za drzwiami.
- Obiecuję nadrobić.- roześmiała się wsiadając do jego samochodu.
Nie mogła się doczekać kiedy dojadą pod jej dom. W końcu jednak mogła wysiąść. Zamierzała wyciągnąć z torebki klucze, jednak uznała, że zrobi coś kompletnie spontanicznego. Podeszła do Maksa wtulając się w niego.
-A to co?- roześmiał się widząc co wyprawia Szymańska.
- Zimno mi. - spojrzała na niego.

Wyciągnęła z torebki klucze i wręczyła ja Maksowi. Kiedy znaleźli się w środku, Ala od razu zabrała się za zrobienie czegoś ciepłego do picia.

-Maks czuj się jak u siebie. Jeśli masz ochotę na prysznic, czy na kąpiel, to łazienka jest na górze, po prawej stronie, a zaraz obok mój pokój.

Maks rzeczywiście marzył o prysznicu, więc udał się do łazienki. Zajęło mu to kilka minut. Po wyjściu z łazienki udał się do pokoju Alicji.
Ona natomiast z gorąca herbatą wróciła na górę. Jednak to, co zobaczyła po wejściu do swojego pokoju, wywołało u niej szeroki i ciepły uśmiech.

Patrząc przed siebie - część 4 (ostatnia)

Weszła po cichu do środka, odstawiła kubki i przyglądała się obrazowi, który miała przed oczami - śpiącego Maksa. Śpiącego Maksa w jej łóżku.
Stała tak dość długo, ale wiedziała, że nikt im nie będzie przeszkadzał. Okryła Maksa i usiadła na krześle z kubkiem herbaty. Jednak nie mogła i nie chciała siedzieć skoro mogła być tak blisko niego. Kucnęła przy łóżku głaszcząc go delikatnie po głowie, uśmiechała się do siebie. Nagle Maks otworzył oczy. Chciała się odsunąć, ale chwycił ją za rękę.

-Chodź.

Wahała się, ale nie długo. Kiedy tylko położyła się przy nim, wszystko było dla niej oczywiste. Wiedziała że go kocha i wiedziała, że on kocha ją. Objął ją, co spowodowało, że od razu zasnęła. Te kilka godzin w jego ramionach to było dla niej stanowczo za krótko.

Kiedy się obudziła, nadal ją obejmował. Ale nie mocno, więc mogła spokojnie wstać i udać się do łazienki. Zajęła się szybko poranną toaletą, przebrała i z powrotem znalazła w pokoju. Keller dalej spał. Z najszerszym uśmiechem jaki w życiu widziała. Zaczęła się po cichu śmiać. Przestała, kiedy zobaczyła, że przewraca się powoli na plecy i otwiera oczy. Podniósł się na łóżku bardzo szybko.

-Jesteś… Myślałem że gdzieś uciekłaś.- spojrzał na nią, wyciągając rękę w jej stronę.

Ala usiadła na łóżku, ściskając jego dłoń.

-Nie miałam nawet takiego zamiaru.- przysunęła się bliżej, by zaraz znaleźć się znowu w jego ramionach.
Czuła jego ciepło, jednak dopiero kiedy go pocałowała, zrozumiała, że kocha go bardziej, niż to sobie wyobrażała.
-Że ja tak długo czekałem, żeby ci powiedzieć, że cię kocham.
-Ja ciebie też.
-Nie musisz mówić. Poczułem to kiedy tylko znalazłaś się obok mnie. To mi w zupełności wystarczyło.

Nie mogła się z nim nie zgodzić, czuła dokładnie to samo. Miłość trafiła ich jak grom z jasnego nieba. Wystarczyło intensywnie patrzeć przed siebie i była na wyciągnięcie ręki, a oni dzięki temu zyskali siebie.


poniedziałek, 4 listopada 2013

Patrząc przed siebie. Część 2 - opowiadanie Justy.

Hej!

Poniżej kolejna część opowiadania Justy-jj89. ;))

Patrząc przed siebie - część 2

Keller dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że może posunął się odrobinę za daleko. W końcu chciał jej tylko wysłuchać, żeby mogło jej ulżyć. Czuł, że go poniosło. Tylko nie bardzo wiedział, czy ma to tak zostawić, czy może jakoś ją przeprosić. Jednak po kilku minutach namysłu stwierdził, że nie będzie bardziej się pogrążał, tylko zostawi to tak jak jest. Miał zajrzeć do pokoju lekarskiego, ale dostał pilne wezwanie, więc pobiegł.

Alicja z kolei wyszła od swojego ostatniego pacjenta. Karty i dokumentację zaniosła do pokoju lekarskiego, sama udała się Gajewskiego.

- Cześć Jivan. Nie przeszkadzam?
-Cześć. Wchodź, wchodź. Przynajmniej oderwę się od papierów.

Weszła i usiadła naprzeciwko niego.

-No dobra, co tym razem zrobił? - zapytał Adam śmiejąc się.
-Kto?
-Maks. Zawsze jak tutaj przychodzisz, to zawsze po jakiejś rozmowie z nim. Więc co tym razem?
- A skąd ty wiesz, że ja rozmawiałam z Maksem?
-Ala..
-Oj, no dobra. Po prostu tata i Beata mnie dzisiaj zdenerwowali. Przyszłam tutaj wściekła, a on to widział. Wysłuchał mnie, a potem chwycił za rękę i zaczął mówić.- Szymańska bardzo intensywnie przy tym gestykulowała. Do tego stopnia, że mało nie strąciła z biurka Adama jego kubka.
- I co? To chyba nic złego. Chciał ci jakoś pomóc.
-Ale chyba mógł się trochę ograniczyć. A nie tak od razu rączką w rączkę.

Gajewski był rozbawiony lekkim zdenerwowaniem i zażenowaniem Ali na tą całą sytuację.

-No bardzo śmieszne. Idę na SOR.

Jivan jeszcze długo po wyjściu Szymańskiej nie mógł powstrzymać śmiechu. Wyciągnął komórkę i wybrał numer Maksa.

-Cześć pocieszaczu. Chyba musimy pogadać.
- O czym?
- Wpadnij do mojego gabinetu, to się dowiesz.

Maks zdziwiony telefonem przyjaciela od razu chciał sprawdzić o co chodzi.

-Co jest? - Maks usiadł i czekał co usłyszy.
-Maks, Maks , Maks… Jeżeli chciałeś jej coś wyznać, to nie w ten sposób.
-Nie bardzo rozumiem.
-Była u mnie Alicja i mówiła, jak to jej wysłuchałeś, a potem chwyciłeś rękę i mówiłeś.- Adam ledwo powstrzymywał się od ponownego roześmiania.
- Chciałem tylko pomóc. Była wściekła. A po drugie, skąd ci przyszło do głowy, że ja…
- To widać. I prędzej czy później wszyscy to zauważą. Nawet ona. Więc lepiej porozmawiaj z nią teraz, zanim pojawią się dookoła ciebie jakieś motylki czy coś podobnego.

Maks wyszedł z gabinetu i dość wolnym krokiem szedł wzdłuż korytarza. Nie miał naprawdę pojęcia o co chodziło Jivanowi. Robił wszystko, żeby zamaskować swoją miłość do Alicji. Ale widać, coraz mniej to skutkowało. Nie widział potrzeby, żeby dzielić się tym z kimkolwiek. Patrzył przed siebie i myślał jak jej to powiedzieć. Jednak z zamyślenia wyrwał go wyraźny odgłos uderzania o coś pięścią. Odgłosy dochodziły z pokoju lekarskiego.

Świat Seriali.

Hej!

Poniżej zdjęcia artykułów z najnowszego numeru dwutygodnika Świat Seriali. Przepraszam za kiepską jakość zdjęć. Mam nadzieję, że odczytacie. Mnie osobiście rozczula zdjęcie Alicji i Maksa z bobasem. ;))






niedziela, 3 listopada 2013

Patrząc przed siebie. Część 1 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przed Wami nowe opowiadanie Justy-jj89 pt. Patrząc przed siebie. ;))

Patrząc przed siebie - część 1

-Halo?
-Cześć Ala. Co słychać w domu?
-Cześć tato. Wszystko dobrze. - jej głos brzmiał na zadowolony jak nigdy dotąd.
-Ej, czy ja o czymś nie wiem? Dopiero 2 tygodnie mnie nie ma.
-Tato, spokojnie. Wszystko w normie. Nic się nie zmieniło. Nie musisz się niczym martwić. Jesteś na wakacjach, w górach, więc odpoczywaj, a nie zadawaj setek pytań. Muszę kończyć. Wychodzimy z Beatą. Pa.

Leon nawet nie zdążył zapytać dokąd idą. Ale Alicja dobrze wiedziała, że gdyby teraz nie skończyła tej rozmowy, to przez najbliższe pół godziny nie miałaby nic do powiedzenia.

-Gotowa?
-Gotowa, gotowa. Z resztą, przecież idziemy tylko coś zjeść.- wzruszyła ramionami Szymańska.
-Ale ty marudzisz, wiesz? Pogadamy, posiedzimy.- wzięła siostrę pod rękę i szybszym krokiem poszły do jednej ze swoich ulubionych knajpek.

Po zajęciu miejsc wybrały z menu dania i oczekiwały aż kelner dostarczy je na ich stół.

-No właśnie. Ala, jak rozmawiałaś z tatą byłaś naprawdę zadowolona. Coś się wydarzyło? - spytała zaciekawiona Jasińska.
-Następna. Przecież widzisz mnie praktycznie codziennie w szpitalu. Zmieniłam się jakoś? -spojrzała na siostrę znacząco.
-Ale ja nie pytam czy ty się zmieniłaś tylko czy u ciebie, w życiu coś jest inaczej niż do tej pory.- Beata starała się za wszelką cenę wyciągnąć z siostry cokolwiek.
-Beata, daj spokój. Ja naprawdę nie wiem o ci chodzi.- Szymańska była już wyraźnie poirytowana ciągłym naciskiem siostry.

Jednak z ognia pytań wybawił ją kelner, który przyniósł ich dania. Alicja była tak zła, że cały czas podczas jedzenia milczała. Nie lubiła, kiedy ktokolwiek zadawał jej tyle pytań naraz.
Po posiłku Alicja zapłaciła i nie czekając na Jasińską wyszła.

-Ala! Stój.- Beata dogoniła ją bardzo szybko.
-Ala, nie zrobiłam nic złego. Nie wiem. Jeżeli masz jakiś problem to po prostu powiedz, a nie uciekaj przede mną jak dziecko.

Alicja stanęła przed Beatą i rzuciła tylko jedno krótkie zdanie:
-Idę do szpitala. Jakbyś zapomniała, mam teraz nocny dyżur. Dobranoc.

Beata zdumiona jej zachowaniem patrzyła jeszcze długą chwilę jak jej siostra oddala się. Jednak w końcu ruszyła w kierunku domu.
Szymańska wolnym krokiem szła do szpitala. Zdążyła ochłonąć, ale na myśl o tym, że i ojciec i siostra zadają ostatnio sporo pytań wściekłość brała ją od nowa. Gwałtownym krokiem weszła do szpitala i udała się od razu do szatni. Przebrała się równie szybko jak przyszła. W momencie kiedy z hukiem zamykała drzwi swojej szafki, zjawił się Maks.

-Hej, hej. Co się dzieje?- podszedł do niej od razu i odsunął jej ręce od drzwi szafki.
-Nic. Przepraszam, że musiałeś być świadkiem mojego wybuchu.

Odsunęła się i usiadła na jednym z krzeseł. Maks spoglądał na nią, wiedział od razu, że coś ją zdenerwowało.

-Powiesz mi, co się stało?

Ala miotała się przez chwilę, ale w końcu, ułożywszy dłonie na kolanach, zaczęła mówić.

- Beata mnie zdenerwowała. Setki pytań o moje życie, chwilę wcześniej telefon od ojca i też pytanie, czy aby o czymś nie wie.

Keller westchnął tylko, ale kiedy jej wysłuchał, wziął ją za rękę.

-Jesteś dla nich ważna, dlatego chcą wiedzieć czy twoje życie się jakoś zmienia.

Alicja słuchała go ze stoickim spokojem, co ją samą bardzo dziwiło. Jednak czując, że za chwilę może nie zapanować nad sytuacją, wstała i udała się do swoich pacjentów.