Przed Wami nowe opowiadanie Justy-jj89 pt. Patrząc przed siebie. ;))
Patrząc
przed siebie - część 1
-Halo?
-Cześć Ala. Co słychać
w domu?
-Cześć tato. Wszystko
dobrze. - jej głos brzmiał na zadowolony jak nigdy dotąd.
-Ej, czy ja o czymś nie
wiem? Dopiero 2 tygodnie mnie nie ma.
-Tato, spokojnie.
Wszystko w normie. Nic się nie zmieniło. Nie musisz się niczym martwić. Jesteś
na wakacjach, w górach, więc odpoczywaj, a nie zadawaj setek pytań. Muszę
kończyć. Wychodzimy z Beatą. Pa.
Leon nawet nie zdążył
zapytać dokąd idą. Ale Alicja dobrze wiedziała, że gdyby teraz nie skończyła
tej rozmowy, to przez najbliższe pół godziny nie miałaby nic do powiedzenia.
-Gotowa?
-Gotowa, gotowa. Z
resztą, przecież idziemy tylko coś zjeść.- wzruszyła ramionami Szymańska.
-Ale ty marudzisz,
wiesz? Pogadamy, posiedzimy.- wzięła siostrę pod rękę i szybszym krokiem poszły
do jednej ze swoich ulubionych knajpek.
Po zajęciu miejsc
wybrały z menu dania i oczekiwały aż kelner dostarczy je na ich stół.
-No właśnie. Ala, jak
rozmawiałaś z tatą byłaś naprawdę zadowolona. Coś się wydarzyło? - spytała
zaciekawiona Jasińska.
-Następna. Przecież
widzisz mnie praktycznie codziennie w szpitalu. Zmieniłam się jakoś? -spojrzała
na siostrę znacząco.
-Ale ja nie pytam czy
ty się zmieniłaś tylko czy u ciebie, w życiu coś jest inaczej niż do tej pory.-
Beata starała się za wszelką cenę wyciągnąć z siostry cokolwiek.
-Beata, daj spokój. Ja
naprawdę nie wiem o ci chodzi.- Szymańska była już wyraźnie poirytowana ciągłym
naciskiem siostry.
Jednak z ognia pytań
wybawił ją kelner, który przyniósł ich dania. Alicja była tak zła, że cały czas
podczas jedzenia milczała. Nie lubiła, kiedy ktokolwiek zadawał jej tyle pytań
naraz.
Po posiłku Alicja
zapłaciła i nie czekając na Jasińską wyszła.
-Ala! Stój.- Beata
dogoniła ją bardzo szybko.
-Ala, nie zrobiłam nic
złego. Nie wiem. Jeżeli masz jakiś problem to po prostu powiedz, a nie uciekaj
przede mną jak dziecko.
Alicja stanęła przed
Beatą i rzuciła tylko jedno krótkie zdanie:
-Idę do szpitala.
Jakbyś zapomniała, mam teraz nocny dyżur. Dobranoc.
Beata zdumiona jej
zachowaniem patrzyła jeszcze długą chwilę jak jej siostra oddala się. Jednak w
końcu ruszyła w kierunku domu.
Szymańska wolnym
krokiem szła do szpitala. Zdążyła ochłonąć, ale na myśl o tym, że i ojciec i
siostra zadają ostatnio sporo pytań wściekłość brała ją od nowa. Gwałtownym
krokiem weszła do szpitala i udała się od razu do szatni. Przebrała się równie
szybko jak przyszła. W momencie kiedy z hukiem zamykała drzwi swojej szafki,
zjawił się Maks.
-Hej, hej. Co się
dzieje?- podszedł do niej od razu i odsunął jej ręce od drzwi szafki.
-Nic. Przepraszam, że
musiałeś być świadkiem mojego wybuchu.
Odsunęła się i usiadła
na jednym z krzeseł. Maks spoglądał na nią, wiedział od razu, że coś ją
zdenerwowało.
-Powiesz mi, co się
stało?
Ala miotała się przez
chwilę, ale w końcu, ułożywszy dłonie na kolanach, zaczęła mówić.
- Beata mnie
zdenerwowała. Setki pytań o moje życie, chwilę wcześniej telefon od ojca i też
pytanie, czy aby o czymś nie wie.
Keller westchnął tylko,
ale kiedy jej wysłuchał, wziął ją za rękę.
-Jesteś dla nich ważna,
dlatego chcą wiedzieć czy twoje życie się jakoś zmienia.
Alicja słuchała go ze
stoickim spokojem, co ją samą bardzo dziwiło. Jednak czując, że za
chwilę może nie zapanować nad sytuacją, wstała i udała się do swoich pacjentów.
Fajnie, że jest coś nowego. Ciekawi mnie relacja Maksa i Ali w tym opowiadaniu. Jak na razie z tych kilku zdań ciężko to wyczuć.
OdpowiedzUsuń