niedziela, 3 listopada 2013

Patrząc przed siebie. Część 1 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przed Wami nowe opowiadanie Justy-jj89 pt. Patrząc przed siebie. ;))

Patrząc przed siebie - część 1

-Halo?
-Cześć Ala. Co słychać w domu?
-Cześć tato. Wszystko dobrze. - jej głos brzmiał na zadowolony jak nigdy dotąd.
-Ej, czy ja o czymś nie wiem? Dopiero 2 tygodnie mnie nie ma.
-Tato, spokojnie. Wszystko w normie. Nic się nie zmieniło. Nie musisz się niczym martwić. Jesteś na wakacjach, w górach, więc odpoczywaj, a nie zadawaj setek pytań. Muszę kończyć. Wychodzimy z Beatą. Pa.

Leon nawet nie zdążył zapytać dokąd idą. Ale Alicja dobrze wiedziała, że gdyby teraz nie skończyła tej rozmowy, to przez najbliższe pół godziny nie miałaby nic do powiedzenia.

-Gotowa?
-Gotowa, gotowa. Z resztą, przecież idziemy tylko coś zjeść.- wzruszyła ramionami Szymańska.
-Ale ty marudzisz, wiesz? Pogadamy, posiedzimy.- wzięła siostrę pod rękę i szybszym krokiem poszły do jednej ze swoich ulubionych knajpek.

Po zajęciu miejsc wybrały z menu dania i oczekiwały aż kelner dostarczy je na ich stół.

-No właśnie. Ala, jak rozmawiałaś z tatą byłaś naprawdę zadowolona. Coś się wydarzyło? - spytała zaciekawiona Jasińska.
-Następna. Przecież widzisz mnie praktycznie codziennie w szpitalu. Zmieniłam się jakoś? -spojrzała na siostrę znacząco.
-Ale ja nie pytam czy ty się zmieniłaś tylko czy u ciebie, w życiu coś jest inaczej niż do tej pory.- Beata starała się za wszelką cenę wyciągnąć z siostry cokolwiek.
-Beata, daj spokój. Ja naprawdę nie wiem o ci chodzi.- Szymańska była już wyraźnie poirytowana ciągłym naciskiem siostry.

Jednak z ognia pytań wybawił ją kelner, który przyniósł ich dania. Alicja była tak zła, że cały czas podczas jedzenia milczała. Nie lubiła, kiedy ktokolwiek zadawał jej tyle pytań naraz.
Po posiłku Alicja zapłaciła i nie czekając na Jasińską wyszła.

-Ala! Stój.- Beata dogoniła ją bardzo szybko.
-Ala, nie zrobiłam nic złego. Nie wiem. Jeżeli masz jakiś problem to po prostu powiedz, a nie uciekaj przede mną jak dziecko.

Alicja stanęła przed Beatą i rzuciła tylko jedno krótkie zdanie:
-Idę do szpitala. Jakbyś zapomniała, mam teraz nocny dyżur. Dobranoc.

Beata zdumiona jej zachowaniem patrzyła jeszcze długą chwilę jak jej siostra oddala się. Jednak w końcu ruszyła w kierunku domu.
Szymańska wolnym krokiem szła do szpitala. Zdążyła ochłonąć, ale na myśl o tym, że i ojciec i siostra zadają ostatnio sporo pytań wściekłość brała ją od nowa. Gwałtownym krokiem weszła do szpitala i udała się od razu do szatni. Przebrała się równie szybko jak przyszła. W momencie kiedy z hukiem zamykała drzwi swojej szafki, zjawił się Maks.

-Hej, hej. Co się dzieje?- podszedł do niej od razu i odsunął jej ręce od drzwi szafki.
-Nic. Przepraszam, że musiałeś być świadkiem mojego wybuchu.

Odsunęła się i usiadła na jednym z krzeseł. Maks spoglądał na nią, wiedział od razu, że coś ją zdenerwowało.

-Powiesz mi, co się stało?

Ala miotała się przez chwilę, ale w końcu, ułożywszy dłonie na kolanach, zaczęła mówić.

- Beata mnie zdenerwowała. Setki pytań o moje życie, chwilę wcześniej telefon od ojca i też pytanie, czy aby o czymś nie wie.

Keller westchnął tylko, ale kiedy jej wysłuchał, wziął ją za rękę.

-Jesteś dla nich ważna, dlatego chcą wiedzieć czy twoje życie się jakoś zmienia.

Alicja słuchała go ze stoickim spokojem, co ją samą bardzo dziwiło. Jednak czując, że za chwilę może nie zapanować nad sytuacją, wstała i udała się do swoich pacjentów.

1 komentarz:

  1. Fajnie, że jest coś nowego. Ciekawi mnie relacja Maksa i Ali w tym opowiadaniu. Jak na razie z tych kilku zdań ciężko to wyczuć.

    OdpowiedzUsuń