Jak Wam weekend mija? Jak pogoda? :)
U mnie w końcu naprawdę się poprawiła i dzisiaj zamierzam cieszyć się słońcem. :P Wrzucam Wam wcześniej kolejne części opowiadania Justy, bo potem mnie nie będzie.
Próbując
od nowa cz.7
Alicja do końca nie
wiedziała, czy Leon i Beata ją w końcu odwiedzą, czy nie. Nie dali jej znać,
więc myślała że kolejny weekend spędzi na przeglądaniu gazet albo przerzucaniu
kanałów w telewizorze. Tym bardziej, że była przeziębiona, chciała żeby ktoś
wysłuchał do końca jej marudzenia. Było wczesne popołudnie, więc nie wiedziała,
co ma ze sobą zrobić. Znajomi ojca, u których mieszkała namawiali ją na wspólny
wyjazd na wycieczkę, ale nie chciała się zgodzić. Odkąd tu przyjechała, słońca
było niewiele, więc i temperatura nie była zbyt wysoka.
Leon wraz z Beatą
właśnie zmierzali taksówką prosto do Szymańskiej.
-Cieszę się, że w końcu
ją zobaczę.
-Tylko córeczko błagam,
nie naciskaj na nią bo ona i tak jest skryta.
-Ale tato, jak długo
ona zamierza tutaj jeszcze być ? Gdybyśmy nie popytali ludzi, dalej nie
wiedzielibyśmy o co chodzi.
W tym momencie samochód
zatrzymał się pod domem. Oboje wysiedli, wyciągając swoje bagaże. Leon wziął
walizkę córki kładąc ją na swojej i ciągnąc w jednej ręce. Ostatnią, trzecią
walizkę wzięła Beata. Stanęli pod drzwiami dzwoniąc dzwonkiem. Ala zdziwiona,
myśląc, że to wycieczkowicze czegoś zapomnieli, poszła otworzyć. Już chciała
zapytać po co zawrócili, kiedy jej oczom ukazali się jej siostra i tata.
-Cześć siostra ! - od
razu padły sobie w objęcia.
-Tato…- kiedy
przytuliła się do Leona łzy same spływały po jej policzku.
Tak długo ich nie
widziała, tak strasznie się za nimi stęskniła, że nie mogła opanować wzruszenia
i emocji.
-Nie mówiliście nic, że
jednak będziecie.
-Niespodzianka, ale
cieszysz się? - zaśmiała się Jasińska.
-No co za pytanie,
jasne że tak. Siadajcie, ja zaraz zrobię coś do jedzenia, do picia.
Oboje usiedli na
kanapie, podróż jednak trochę ich zmęczyła. Alicja w niecałą godzinę
przyrządziła obiado - kolację, podając do tego odpowiednie napoje.
Zasiedli wszyscy troje
do stołu.
-To opowiadajcie, co
słychać w Toruniu.- powiedziałaa z przejęciem.
W tym momencie Beacie wypadły sztućce z ręki.
Alicja od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
-Tato ? Co się dzieje ?
Czemu ona taka zdenerwowana ?
-Nic takiego, pewnie
źle złapała, wyślizgnęły się jej.- próbował zbagatelizować zachowanie córki.
Jednak Szymańska czuła
pod skórą, że coś przed nią ukrywają. Beata, która ledwo trzyma nóż i widelec i
Leon, który wymyśla chyba najgłupszą wymówkę jaką w życiu słyszała.
Napiła się odrobinę po
czym drążyła dalej:
-Czuję, że chcecie mi
coś powiedzieć. I czuję, że nie przylecieliście tutaj dla mnie , tylko żeby
cokolwiek ze mnie wyciągnąć.- ręce zaczęły jej drżeć ze zdenerwowania.
-Tato..- Beata patrzyła
na Jasińskiego porozumiewawczo.
-Ja nie dam rady…
Beata zebrała się w
sobie i postanowiła wyjawić wszystko siostrze:
-Alicja, my już
wszystko wiemy. Zaczęło się od Sylwii, potem widzieliśmy się z Krzysztofem.
Powiedział, że Maks was widział, ale on o niczym nie wspominał jak z nim
rozmawiałam. Po powrocie z Warszawy napadłam na Maksa, wszystko mu wygarnęłam,
byłam wściekła, że o niczym nie powiedział. Ale tata.. Tata postąpił gorzej -
powiedział, że dopilnuje, żebyś miała spokój od Maksa, nawrzeszczał na niego.
Musiałam przepraszać w imieniu taty i jeszcze raz porozmawiać z Maksem.
Dziewczyna słuchała
tego wszystkiego w ogromnym napięciu. W jednej chwili wróciły do niej
wydarzenia z tamtego dnia, z którymi chciała sobie poradzić, jakoś je sobie
poukładać.
Próbując
od nowa cz.8
Beata patrzyła na
siostrę oczekując jakiejkolwiek reakcji, jednak to było dla Alicji za dużo. Po
prostu wstała i wyszła. Trochę znała okolicę, ale nie na tyle, żeby zapuszczać
się bardzo daleko. Nie założyła niczego cieplejszego, miała na sobie jedynie
bardzo cienki sweterek, który nie chronił jej przed mocnym wiatrem i pierwszymi
kroplami deszczu. Szła przed siebie, na nic nie zwracając uwagi. Czuła, że nie
postępuje mądrze, ale w tej chwili nie mogła tam z nimi być. Nie chciała pytań,
spojrzeń pełnych współczucia. Sama już nie wiedziała, czego chce.
-Tato.. Dokąd ona
poszła ? A jak się zgubi ?
Leon tym razem milczał.
Pierwszy raz widział Alicję w takim stanie, Beatę z resztą też. Obie miały
zszargane nerwy przez tą sytuację.
Do Alicji dotarło w
końcu, że Maks wie o wszystkim ze szczegółami. Tylko nie wiedziała co zrobić,
zdecydować się na telefon do niego czy lepiej od razy wrócić razem z ojcem i
siostrą i porozmawiać z nim twarzą w twarz. Nie, nie była gotowa ani na
wykonanie telefonu, ani na widzenie się z nim. Była pod ścianą - przebywanie
tutaj nic jej nie dawało, a wręcz odwrotnie. Odwlekała tylko w ten sposób
moment tego, żeby i z Maksem i z Krzysztofem wszystko omówić. Tylko jak to
zrobić ? Jak miała to zrobić ? Posadzić ich obu przy jednym stole i co ? Co
miałaby im powiedzieć ? Za dużo pytań kłębiło jej się w głowie, miała wrażenie,
że kompletnie nad tym nie panuje. Zaczęła wątpić czy to w ogóle jeszcze się
poukłada. A tak bardzo chciała. Chciała poukładać te sprawy, zacząć nowe życie,
najlepiej u boku Maksa.
W końcu wróciła. Był
wieczór, była cała przemoczona, czuła, że jej przeziębienie zaraz rozwinie się
w jakąś grypę. Poszła się wysuszyć, zażyła od razu leki na wzmocnienie i
dopiero potem dołączyła do rodziny.
-Musiałam wyjść.
Inaczej nie mogłam.
Stali i patrzyli na
nią, serce im się krajało. Widzieli, jak cierpi, jak nie może sobie z tym
poradzić.
Leon kompletnie
zapomniał z tego wszystkiego o Elżbiecie. Nie leciała jednym samolotem z nimi,
bo nie było miejsc. Przyleciała dopiero niedawno, taką Leon dostał od niej
wiadomość. Był to dobry pretekst, żeby zostawić dziewczyny same, pojechać do
hotelu Elżbiety i opowiedzieć jej jak ma się sytuacja.
Beata znalazła jakieś
wino i obie usiadły przy kominku. Z początku nic nie mówiły, jednak w końcu
Beata zaczęła:
-Co chcesz zrobić ?
Wiesz, że „ukrywanie się” tutaj nic ci nie da. Musisz to z nimi wyjaśnić.
-A jak ty to sobie
wyobrażasz ?
-Normalnie. Wróć z
nami, tylko leć stąd prosto do Warszawy, my wrócimy do Torunia. Wyjaśnisz wszystko
Florczykowi, powiesz mu , że nie chcesz nigdy więcej się z nim widzieć ani
utrzymywać jakichkolwiek kontaktów, a potem przyjedziesz do Torunia i pójdziesz
prosto do Maksa.
Brzmiało to banalnie,
ale tym razem Szymańska musiała przyznać całkowitą rację siostrze. W tej
sytuacji takie rozwiązanie było najlepsze.
wstawisz jeszcze 1 część? PLISS :D
OdpowiedzUsuńjj89:Weekend leniwy i spokojny :D Na dworze słoneczko,ciepełko i oby to się utrzymało :D
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie i weekend
OdpowiedzUsuń