sobota, 15 czerwca 2013

Próbując od nowa. Część 7 i 8 - opowiadanie Justy

Hej Kochani!

Jak Wam weekend mija? Jak pogoda? :)
U mnie w końcu naprawdę się poprawiła i dzisiaj zamierzam cieszyć się słońcem. :P Wrzucam Wam wcześniej kolejne części opowiadania Justy, bo potem mnie nie będzie.

Próbując od nowa cz.7

Alicja do końca nie wiedziała, czy Leon i Beata ją w końcu odwiedzą, czy nie. Nie dali jej znać, więc myślała że kolejny weekend spędzi na przeglądaniu gazet albo przerzucaniu kanałów w telewizorze. Tym bardziej, że była przeziębiona, chciała żeby ktoś wysłuchał do końca jej marudzenia. Było wczesne popołudnie, więc nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Znajomi ojca, u których mieszkała namawiali ją na wspólny wyjazd na wycieczkę, ale nie chciała się zgodzić. Odkąd tu przyjechała, słońca było niewiele, więc i temperatura nie była zbyt wysoka.

Leon wraz z Beatą właśnie zmierzali taksówką prosto do Szymańskiej.

-Cieszę się, że w końcu ją zobaczę.

-Tylko córeczko błagam, nie naciskaj na nią bo ona i tak jest skryta.

-Ale tato, jak długo ona zamierza tutaj jeszcze być ? Gdybyśmy nie popytali ludzi, dalej nie wiedzielibyśmy o co chodzi.

W tym momencie samochód zatrzymał się pod domem. Oboje wysiedli, wyciągając swoje bagaże. Leon wziął walizkę córki kładąc ją na swojej i ciągnąc w jednej ręce. Ostatnią, trzecią walizkę wzięła Beata. Stanęli pod drzwiami dzwoniąc dzwonkiem. Ala zdziwiona, myśląc, że to wycieczkowicze czegoś zapomnieli, poszła otworzyć. Już chciała zapytać po co zawrócili, kiedy jej oczom ukazali się jej siostra i tata.

-Cześć siostra ! - od razu padły sobie w objęcia.

-Tato…- kiedy przytuliła się do Leona łzy same spływały po jej policzku.

Tak długo ich nie widziała, tak strasznie się za nimi stęskniła, że nie mogła opanować wzruszenia i emocji.

-Nie mówiliście nic, że jednak będziecie.

-Niespodzianka, ale cieszysz się? - zaśmiała się Jasińska.

-No co za pytanie, jasne że tak. Siadajcie, ja zaraz zrobię coś do jedzenia, do picia.

Oboje usiedli na kanapie, podróż jednak trochę ich zmęczyła. Alicja w niecałą godzinę przyrządziła obiado - kolację, podając do tego odpowiednie napoje.

Zasiedli wszyscy troje do stołu.

-To opowiadajcie, co słychać w Toruniu.- powiedziałaa z przejęciem.

 W tym momencie Beacie wypadły sztućce z ręki. Alicja od razu zauważyła, że coś jest nie tak.

-Tato ? Co się dzieje ? Czemu ona taka zdenerwowana ?

-Nic takiego, pewnie źle złapała, wyślizgnęły się jej.- próbował zbagatelizować zachowanie córki.

Jednak Szymańska czuła pod skórą, że coś przed nią ukrywają. Beata, która ledwo trzyma nóż i widelec i Leon, który wymyśla chyba najgłupszą wymówkę jaką w życiu słyszała.

Napiła się odrobinę po czym drążyła dalej:

-Czuję, że chcecie mi coś powiedzieć. I czuję, że nie przylecieliście tutaj dla mnie , tylko żeby cokolwiek ze mnie wyciągnąć.- ręce zaczęły jej drżeć ze zdenerwowania.

-Tato..- Beata patrzyła na Jasińskiego porozumiewawczo.

-Ja nie dam rady…

Beata zebrała się w sobie i postanowiła wyjawić wszystko siostrze:

-Alicja, my już wszystko wiemy. Zaczęło się od Sylwii, potem widzieliśmy się z Krzysztofem. Powiedział, że Maks was widział, ale on o niczym nie wspominał jak z nim rozmawiałam. Po powrocie z Warszawy napadłam na Maksa, wszystko mu wygarnęłam, byłam wściekła, że o niczym nie powiedział. Ale tata.. Tata postąpił gorzej - powiedział, że dopilnuje, żebyś miała spokój od Maksa, nawrzeszczał na niego. Musiałam przepraszać w imieniu taty i jeszcze raz porozmawiać z Maksem.

Dziewczyna słuchała tego wszystkiego w ogromnym napięciu. W jednej chwili wróciły do niej wydarzenia z tamtego dnia, z którymi chciała sobie poradzić, jakoś je sobie poukładać.


Próbując od nowa cz.8

Beata patrzyła na siostrę oczekując jakiejkolwiek reakcji, jednak to było dla Alicji za dużo. Po prostu wstała i wyszła. Trochę znała okolicę, ale nie na tyle, żeby zapuszczać się bardzo daleko. Nie założyła niczego cieplejszego, miała na sobie jedynie bardzo cienki sweterek, który nie chronił jej przed mocnym wiatrem i pierwszymi kroplami deszczu. Szła przed siebie, na nic nie zwracając uwagi. Czuła, że nie postępuje mądrze, ale w tej chwili nie mogła tam z nimi być. Nie chciała pytań, spojrzeń pełnych współczucia. Sama już nie wiedziała, czego chce.

-Tato.. Dokąd ona poszła ? A jak się zgubi ?

Leon tym razem milczał. Pierwszy raz widział Alicję w takim stanie, Beatę z resztą też. Obie miały zszargane nerwy przez tą sytuację.

Do Alicji dotarło w końcu, że Maks wie o wszystkim ze szczegółami. Tylko nie wiedziała co zrobić, zdecydować się na telefon do niego czy lepiej od razy wrócić razem z ojcem i siostrą i porozmawiać z nim twarzą w twarz. Nie, nie była gotowa ani na wykonanie telefonu, ani na widzenie się z nim. Była pod ścianą - przebywanie tutaj nic jej nie dawało, a wręcz odwrotnie. Odwlekała tylko w ten sposób moment tego, żeby i z Maksem i z Krzysztofem wszystko omówić. Tylko jak to zrobić ? Jak miała to zrobić ? Posadzić ich obu przy jednym stole i co ? Co miałaby im powiedzieć ? Za dużo pytań kłębiło jej się w głowie, miała wrażenie, że kompletnie nad tym nie panuje. Zaczęła wątpić czy to w ogóle jeszcze się poukłada. A tak bardzo chciała. Chciała poukładać te sprawy, zacząć nowe życie, najlepiej u boku Maksa.

W końcu wróciła. Był wieczór, była cała przemoczona, czuła, że jej przeziębienie zaraz rozwinie się w jakąś grypę. Poszła się wysuszyć, zażyła od razu leki na wzmocnienie i dopiero potem dołączyła do rodziny.

-Musiałam wyjść. Inaczej nie mogłam.

Stali i patrzyli na nią, serce im się krajało. Widzieli, jak cierpi, jak nie może sobie z tym poradzić.

Leon kompletnie zapomniał z tego wszystkiego o Elżbiecie. Nie leciała jednym samolotem z nimi, bo nie było miejsc. Przyleciała dopiero niedawno, taką Leon dostał od niej wiadomość. Był to dobry pretekst, żeby zostawić dziewczyny same, pojechać do hotelu Elżbiety i opowiedzieć jej jak ma się sytuacja.

Beata znalazła jakieś wino i obie usiadły przy kominku. Z początku nic nie mówiły, jednak w końcu Beata zaczęła:

-Co chcesz zrobić ? Wiesz, że „ukrywanie się” tutaj nic ci nie da. Musisz to z nimi wyjaśnić.

-A jak ty to sobie wyobrażasz ?

-Normalnie. Wróć z nami, tylko leć stąd prosto do Warszawy, my wrócimy do Torunia. Wyjaśnisz wszystko Florczykowi, powiesz mu , że nie chcesz nigdy więcej się z nim widzieć ani utrzymywać jakichkolwiek kontaktów, a potem przyjedziesz do Torunia i pójdziesz prosto do Maksa.

Brzmiało to banalnie, ale tym razem Szymańska musiała przyznać całkowitą rację siostrze. W tej sytuacji takie rozwiązanie było najlepsze.



3 komentarze:

  1. wstawisz jeszcze 1 część? PLISS :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jj89:Weekend leniwy i spokojny :D Na dworze słoneczko,ciepełko i oby to się utrzymało :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie i weekend

    OdpowiedzUsuń