Gotowi na finał opowiadania Justy - jj89? :P
Obiecywałam, że dziś notka będzie wcześniej, bo wybywam z domu, więc proszę bardzo, oto ona.
Miłego czytania! :)
Znaleźć miłość cz 13 - ostatnia
Tak jak powiedziała, zadzwoniła do Leona prosto z lotniska.
-Tatuś, to ja.
-Słuchaj, dzwoniłem do rodziców Maksa, jego mama wyjedzie po
ciebie na lotnisko. Prześlę ci zaraz sms-em adres i jej numer telefonu, także
jak dolecisz to zadzwoń do niej.
-Dzięki, trzymaj się i trzymaj za mnie kciuki.
Od tego momentu Alicja mogła tylko mieć nadzieję, że wszystko
dobrze się skończy.
Po odprawie w końcu znalazła się na pokładzie samolotu. Czuła
nerwy, ale i była podekscytowana. Była ciekawa reakcji Maksa na jej obecność,
tym bardziej, że tylko państwo Kellerowie wiedzieli, że ona przylatuje. Po
kilku godzinach lotu wreszcie była na miejscu. Od razu zadzwoniła do Krystyny.
-Halo?
-Dzień dobry, mówi Alicja Szymańska.
-Aaa tak tak, miło mi panią słyszeć.
-Właśnie wylądowałam.
-W takim razie już po panią jadę.
Alicja usiadła i cierpliwie czekała na Krystynę.
Ta szybko zaczęła się szykować, co nie uszło uwadze Maksa.
-Mamo, wybierasz się gdzieś ?
-Wiesz co, mojej przyjaciółce coś się stało, ma jakieś kłopoty,
muszę do niej pojechać.
-Może mogę jakoś pomóc?
-Nie nie. Ty zostajesz. Ojciec dzisiaj tak się spieszył, że nie
wziął swojego kompletu kluczy, więc ktoś musi być w domu, gdyby wrócił.
-No dobrze. To leć, tylko jedź ostrożnie.
Ucałował mamę i udał się do swojego pokoju, Krystyna natomiast
najszybciej jak mogła, jechała na lotnisko. Jednak trochę to trwało, korek na
korku, jednak w końcu dotarła. Od razu poznała Alicję, pamiętała jej twarz ze zdjęcia.
-Dzień dobry, Krystyna Keller.
-Alicja Szymańska. Skąd pani wiedziała, że to ja ?
-Maks ma przy sobie cały czas twoje zdjęcie, często je ogląda.
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Obie udały się do kawiarni na
lotnisku, żeby móc spokojnie porozmawiać.
-Twój ojciec powiedział mi, co się wydarzyło. Maks też wie.
-Mimo to, nie przyjechał, nawet nie zadzwonił, nie zainteresował
się, co się ze mną dzieje. - powiedziała z lekkim wyrzutem.
-To nie tak. Wmówił sobie, że już pani nie kocha, ale to nieprawda. Codziennie było mu coraz trudniej, ciągle patrzył na pani zdjęcie,
widać, że bardzo panią kocha.
-No to nie jest z tym sam, kocham Maksa, dotarło to do mnie w
Zakopanem. Nie mogłam już dłużej bez niego wytrzymać, ta rozłąka... Chciałam
być w końcu z nim, przy nim, nie sama.
-Niech mu pani powie to samo co mnie, chociaż myślę , że on to w
głębi duszy wie. Tylko jest uparty. Woli wmawiać sobie że nic nie czuje, bo
myśli że tak będzie mu łatwiej, że się wyleczy, zapomni, ale widzę, że tęskni
za panią. Dlatego wsiadamy w samochód i jedziemy.
Przez całą drogę Alicja milczała układając sobie w głowie to
wszystko, co chciała mu powiedzieć. Jak bardzo go kocha, że chce być tylko z
nim. Nigdy sobie tego nie powiedzieli, chociaż Maks zakochał się w niej od
samego początku. Jej zajęło to trochę więcej czasu, ale nie potrafiła się przed
tym bronić.
W końcu była na miejscu. Zaraz miała go zobaczyć po tak długim
czasie. Maks był zajęty czytaniem książki. Słyszał , że podjechał samochód, ale
wiedział, że to albo jego matka albo ojciec. Nie zwróciłby na to uwagi, gdyby
nie dobiegł go z dołu ten głos. Jej głos. Zerwał się z łóżka i podszedł do
okna. Myślał , że mu się wydaje, że może to tylko ktoś podobny do niej, ale nie. To była Alicja we własnej osobie. Zanim obie znalazły się w środku, Maks już
czekał na dole.
Kiedy weszła do środka myślała, że będzie miała czas, żeby
sobie jeszcze wszystko raz przemyśleć, ale stał przed nią. Jej kochany Maks.
Krystyna wiedząc, że muszą porozmawiać, ulotniła się dyskretnie.
-Widziałem cię z okna..
Szymańska tylko skinęła głową, po czym oboje odezwali się naraz.
-Mów pierwszy.
-Nie, ty pierwsza.
-No dobrze.. Maks ja.. To było głupie, cała ta sytuacja nie
powinna się była wydarzyć. To przeze mnie .. Gdybym cię wtedy nie spławiła..
-Alicja..
-Daj mi dokończyć, proszę. Powinniśmy byli porozmawiać, a zamiast
tego ograniczyliśmy kontakty do minimum. Sylwia i Beata chciały dobrze. Miałam
im to z początku za złe, bo gdyby od razu powiedziały to...
-Pewnie byś tam wtedy nie przyjechała. I dalej byśmy się unikali.
Nie chcę już tak dłużej.
Zbliżył się do niej i objął ją. Wreszcie mógł to zrobić, mieć ją
tak blisko siebie i tylko dla siebie. Spojrzał jej w oczy dotykając jej
policzka, na co Alicja uśmiechała się, nie przerywała mu, wręcz przeciwnie, tak
bardzo chciała jego bliskości.
-Maks..Czy to co napisałeś w tamtej wiadomości..- głos jej zadrżał.
-To prawda. Kocham Cię i nie przestałem nawet na chwilę. Udawałem, że tak, że już nie chcę z tobą być, ale nie umiem, nie potrafię bez ciebie.
Alicja zaśmiała się.
-Możesz mnie wreszcie pocałować?
Maks uśmiechnął się, po czym delikatnie i pierwszy raz pocałował
ukochaną. To była najcudowniejsza chwila dla nich, ale Maks wiedział, że
rodzice nie wrócą, więc tej nocy wielokrotnie udowodnił Ali jak bardzo ją
kocha, na co ona nie pozostawała mu dłużna. Tak też przywitali kolejny dzień.
Byli tak spragnieni swojej bliskości, że nawet przy śniadaniu, nie rozstawali się
ze sobą. Chcieli jak najszybciej znaleźć się w Toruniu, więc wylecieli pierwszym
wolnym samolotem. Alicja trochę się martwiła, że nie pożegnali się z jego
rodzicami, ale Maks wiedział, że nie będą źli. O ich powrocie wiedział tylko
Leon, ale z tej radości, że w końcu oboje są razem, powiadomił cały szpital,
który zgotował im niespodziankę. Leon zadbał o to, aby zaraz po przylocie
przyjechali do szpitala. Tak też zrobili, ale kiedy przekroczyli próg, zdziwiło
ich że praktycznie nikogo nie ma.
-Co się stało? Jakaś epidemia?
-Nie wiem, zaraz zadzwonię do ojca. Halo tato ? Co się dzieje ?
Macie jakąś epidemię ? Co się stało? Przecież tutaj nikogo nie ma.
Leon dawał wszystkim znaki, żeby byli w gotowości.
-Yyy, córcia po prostu mamy mniej pacjentów, część personelu na
urlopie. Chodźcie, czekam w lekarskim.
Oboje zdziwieni udali się w kierunku pokoju lekarskiego. Kiedy
tylko Alicja rozsunęła drzwi, a za nią wszedł Maks, wszyscy wyskoczyli krzycząc
: Niespodzianka !
Nie spodziewali się tego, ale bardzo się ucieszyli, wszyscy im
gratulowali, cieszyli się z ich szczęścia.
Przeszli wiele, ale znaleźli miłość, z którą chcieli iść wspólnie przez życie.
The end. :P
I w końcu się doczekaliśmy, warto było. ;) Justa, cudowne opowiadanko, kocham takie zakończenia. Gratulacje! ;)
OdpowiedzUsuńSuper jj89 jesteś genialna cudowne opowiadanie
OdpowiedzUsuńpiękne zakończenie :D
OdpowiedzUsuńAle ślicznie fajnie było pokazane jak Alicja walczy o Maksa^^
OdpowiedzUsuńjj89: Dzięki, dzięki wszystkim za te wszystkie opinie ;)
OdpowiedzUsuń