Ruszamy dziś z nowym opowiadaniem Justy - jj89. Skończę je publikować przed wyjazdem do Torunia, żeby Was nie trzymać w niepewności. Po powrocie zaś możecie spodziewać się czegoś mojego autorstwa. Tymczasem zapraszam na pierwszą część opowiadania Ucieczka przed miłością. Kolejny fragment jutro. :)
Ucieczka
przed miłością - część 1
Myślała co teraz
zrobić, nie może przecież wiecznie się tutaj chować.
-Córcia… Wiesz, że to
niczego nie rozwiąże ?
-Tato. Daj spokój.
-Przecież Maks
doskonale wie, że tutaj jesteś.
-Niby skąd ?
-Domyśli się prędzej
czy później. Przecież on też chce ci pomóc.
-W czym ? W tym, żebym
się odkochała ?
-To dlaczego tak
postępujesz ?
-A co mam zrobić ?
Tato… nie wiem, jakoś nie mogę…
Leon zostawił ją samą.
Ona zmagała się ze sobą, nigdy nie było jej tak trudno jak teraz. Ale co
miała zrobić, skoro nie potrafili się z Maksem porozumieć w podstawowych
kwestiach ? Jak to świadczyło o ich szansie na wspólne życie ? Tyle pytań ją
dręczyło. Może w ogóle do siebie nie pasowali ? Może to tylko iluzja ?
Koło 19.00 Leon
usłyszał jak Alicja krząta się po łazience, kiedy z niej wychodziła natknęła
się na niego.
-Tato,
wychodzę.- powiedziała, patrząc gdzieś nieobecnym wzrokiem w podłogę.
-Ale dokąd ?
-Nie wiem, jest ciepło,
a nie potrafię usiedzieć w miejscu.- ledwo dokończyła zdanie, czuła jak oczy zaczynają
jej się szklić od zbierających się łez.
Wzięła tylko niewielką
torebkę, nie potrzebowała wielu rzeczy. Chodziła bez celu ulicami Torunia. W
końcu zatrzymała się niedaleko parku i znalazła jakąś w miarę odludną ławkę.
Mimo tego, że był to wieczór, spacerowało tamtędy wielu ludzi, wśród nich
zakochane pary. Ten widok bardzo przybił Alicję. Za każdym razem kiedy mijała
ją szczęśliwa para ludzi, nie mogących oderwać od siebie oczu, ona zaraz
widziała jego. Do tego stopnia, że wydawało jej się, że widzi go wszędzie, co
krok. Ale to było tylko złudzenie. Próbowała zdusić w sobie tęsknotę za nim,
jakoś wmówić sobie, że skoro tak często kłócą się o byle jaką rzecz, która
nawet nie jest tego warta, to nie mogą być razem.
I co ? I to wszystko na
nic. Kochała go i już i za nic nie potrafiła przestać. Choćby nie wiadomo co
się działo.
Zaczęło się ściemniać, więc opuściła okolice parku i ulicami miasta, wolnym krokiem, zmierzała dalej
przed siebie. Sama nie wiedziała co zaprowadziło ją pod szpital. Ale nie widziała
jego samochodu, poczuła lekki zawód, bo mimo wszystko chciała go zobaczyć.
Chciała zawrócić, ale
zauważyła ją Beata.
-Siostra ! Siostra,
stój !- podbiegła do niej.
-Hej, wołam cię i
wołam.
-Jejku… Przepraszam
cię…
-Ala, znowu płakałaś
?- chwyciła Szymańską delikatnie za ramię i odwróciła ją w swoją stronę.
-Płakałaś. Przecież to
od razu widać. I znowu z powodu Maksa. Ja tego nie rozumiem, zamiast się
spotkać i wyjaśnić to, dlaczego macie takie problemy między sobą, to każde z
was się tym gryzie.- Jasińska żywo gestykulowała przy swojej jakże trafnej
analizie sytuacji, do tego stopnia, że niechcący w nos oberwała nadchodząca
akurat Matysik.
Szkoda że początek taki smutny ale końcówka super xD. Juliett jak ci stuknie stówa wyświetleń to robisz jakąś imprezę na blogu xD. A już niedługo xD
OdpowiedzUsuńjestem za imprezką :) a opowiadanie świetne
UsuńHmmm imprezka, jestem za!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie standardowo ciekawe. Trzyma w napieciu do nastepnej czesci. ;)
Chętnie przystanę na propozycję dotyczącą imprezy na blogu. ^^ Powiedzcie tylko, co byście chcieli konkretnie? Ja też postaram się coś wymyślić. xD
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz ten albumik?
OdpowiedzUsuńJak go zrobię. :P Albo w Poniedziałek wieczorem, albo po powrocie z Torunia. :)
Usuńkiedy następna część ??
OdpowiedzUsuńJuż jest. :P
Usuń