poniedziałek, 8 lipca 2013

Ucieczka przed miłością. Część 4 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przepraszam, że znów wczoraj nic nie dodałam, pomimo obietnicy, ale nie dałam rady. Wrzucam teraz kolejną część, a wieczorem finał. :)

Ucieczka przed miłością - część 4

-Hej.- rzuciła krótko.

-Cześć. Dziękuję, że przyszłaś.- odparł prawie bez emocji.

-Prosiłeś, więc jestem.

-I nie przeszkadza ci pora ?

-Maks. Przejdź do rzeczy, skoro już wyciągasz mnie po nocy z domu.

-Ale najpierw muszę cię gdzieś zabrać.

-Słucham ? Nie, nie.  Nigdzie nie będę chodzić.

-Ala, idziesz ze mną. Nie mów, że się boisz.- spojrzał na nią pytająco.

-Nie.

-No więc ?

-Prowadź.

Keller ruszył, a ona dotrzymywała mu kroku. W połowie drogi zorientowała się dokąd idą. W końcu znaleźli się nad Wisłą.

-I ? Co, mam tutaj robić ? Stać i w niebo patrzeć ?

-Nie pamiętasz po co cię tutaj kiedyś przyprowadziłem ?- powiedział z lekkim zawodem i smutkiem.

-Nie.

-Pamiętasz, nie udawaj. Chciałaś zobaczyć miasto z tego miejsca, zobaczyłaś zdjęcie Torunia zrobione z takiej perspektywy i stwierdziłaś, że chciałabyś zobaczyć, czy w rzeczywistości to też wygląda tak pięknie, zwłaszcza wieczorem.

-Jak ty dokładnie pamiętasz. Szkoda, że jak się kłócimy to potem nie pamiętasz o co i co mówiłeś, albo krzyczałeś w złości.- głos zaczął jej się łamać. Nie wiedziała, czy sobie poradzi z jego obecnością i to w tym miejscu.

-Maks, ranimy się tylko ciągle. A jeśli kiedyś któreś z nas powie coś czego nie da się cofnąć ? Co wtedy ? Ja nie wiem, czy umiałabym być z tobą gdybym usłyszała coś, co byłoby bardziej bolesne od tych wszystkich naszych dotychczasowych kłótni.- zamknęła oczy pozwalając sobie na płacz. Nie widziała innego wyjścia, nie umiała się bronić przed okazaniem tych emocji.

Maks stał i patrzył na nią, próbując samemu nie uronić łzy.  Zaczęło do niego z każdą jej łzą docierać, że nie chce, żeby dalej tak było. Przecież kiedy ją poznał, kiedy się w niej zakochał robił wszystko, żeby była szczęśliwa, żeby nigdy nie musiała płakać, a już zwłaszcza przez niego.

A potem gdzieś mu to uciekło, potem pamięta już tylko kłótnie i nerwy. Z nią, z kobietą którą kochał całym sobą. Oddalił się trochę i usiadł na trawie. Czuł złość i kompletną bezradność. Naprawdę nie chciał, żeby takie sytuacje miały jeszcze kiedykolwiek miejsce, chciał tylko jej szczęścia, a ranił ją, tak samo jak ona jego, chociaż wiedział, że w głębi duszy ona chciała jego szczęścia. Ale nie mógł dopuścić do tego, aby odeszła. Nie wyobrażał sobie poranków i nocy bez niej. Przerażało go to, że mogłoby jej przy nim nie być. Straszne uczucie.

-Gdybym mógł wtedy… Kiedy te wszystkie kłótnie się zaczęły… Powstrzymać je… Pewnie byłoby teraz inaczej.- ledwo mówił, w zasadzie próbował, bo nie potrafił w tej chwili,  strasznie mu to ciążyło.

Alicja dopiero teraz zobaczyła, że jest kilka metrów od niej, zobaczyła jak próbuje ratować ich miłość, jak jest mu teraz okropnie trudno dobrać słowa.

-Żałuję każdego słowa wypowiedzianego w złości, wiesz przecież że nigdy źle o tobie nie myślałem, nigdy nie chciałem żeby to wszystko tak…- przestał mówić, on też pozwolił sobie na płacz, tak samo jak Alicja nie umiał sobie inaczej w tym momencie poradzić z emocjami.

Ten widok rozłamał jej serce na miliony kawałków. Podeszła do niego powoli i kucnęła za jego plecami. Po chwili położyła dłoń na jego ramieniu.

-Maks…- powiedziała cicho.

-Nie mogę patrzeć jak cierpisz…Jak ci z tym trudno…Mnie też, ale nigdy nie widziałam cię tak bardzo smutnego, wręcz załamanego.- płakali oboje tej nocy, nagromadziło się tyle negatywnych emocji, że musiały znaleźć swoje ujście.

-Maks ja chcę tylko z tobą być, nic więcej nie jest mi potrzebne do szczęścia.- spojrzała na niego, on patrzył na nią już od dłuższej chwili.


-Ja sobie nie wyobrażam, żeby była ze mną inna, nigdy, tylko ty się w moim życiu liczysz i zawsze tak będzie, niezależnie od tego, co się będzie działo.- patrzył na nią czule, jego dłoń podświadomie gładziła jej policzek. Jednak Alicja zrobiła coś, co pewnie za chwilę zrobiłby Maks - przytuliła go do siebie bardzo bardzo mocno. Bardzo go to zaskoczyło, ale nie zamierzał protestować. Dla niego każdy gest z jej strony, każdy jej dotyk, spojrzenie, znaczyło więcej niż mógł sobie wyobrazić.

3 komentarze:

  1. Super, że już zmierzają ku dobremu, że porozmawiali.Jak napisałaś, że oboje płakali to mi też się w oku łezka zakręciła.
    To co? Do zobaczenia jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ta ostatnia, emocjonalna scena!

    Do jutra dziewczyny! ;)

    OdpowiedzUsuń