Przepraszam, że dopiero teraz wstawiam opowiadanie, ale jak wyszłam z domu o 6.30, to wróciłam przed chwilą. Jestem padnięta. Jedyna rzecz, jak trzyma mnie przy życiu to wyjazd do Torunia, do którego został już tylko tydzień. Milion spraw do załatwienia, a czasu brak. Juliett - ogarnij się! xD
Teraz kolejne dwie części opowiadania Justy - jj89, a jutro finał. :)
Uśpione
uczucia - część 12
Maks wyrzucił kartkę z
adresem do kosza. Nie miał ochoty spotykać się z Alicją. Mimo upływu czasu ciągle nosił w sobie zadrę
po tym, co mu zrobiła. On nie czuł się winny. W ogóle nie zgadzał się z tym, co
mówiła Sylwia. Wyszedł ze szpitala odrobinę wcześniej, był wykończony tym
dniem, zasnął od razu, kiedy znalazł się w łóżku.
Matysik po dotarciu do
hotelu dostała się do swojego pokoju, chwilę później była już w pokoju
Szymańskiej.
-Długo cię nie było.
-No nie umiałam się tam
dostać, a jeszcze musiałam się przebić przez miasto.
-Mhm.
-A tobie co znowu?
-Nic takiego.
Rozmawiałam z tatą. Cieszy się, że tak dobrze nam poszło.
-A Beata?
-Idę wziąć prysznic i
kładę się spać.
-Jasne, najłatwiej
zmienić temat.- prychnęła wychodząc z pokoju.
Następnego dnia rano
wyruszyli w drogę powrotną. Matysik była tak wściekła, że Maks jednak się nie
pojawił, że miała ochotę wszystko mu wygarnąć, ale dała sobie spokój. Nie miała
już ani siły ani ochoty się w to wszystko wtrącać. Wyglądało na to, że Alicja i
Maks się nie zejdą. On wybrał życie w stolicy i wyrzucił ją z serca, ona ciągle
w Toruniu i nie mająca ochoty nigdy więcej poruszać tego tematu.
Kiedy przyjechali pod
szpital, każdy wsiadł w swój samochód i udał się do domu. Alicja tym razem
pojechała już do Sylwii. Nadal była zmęczona. W hotelu nie wyspała się zbyt
dobrze, to nie było to samo, co domowe łóżko, momentalnie usnęła. Sylwia z
resztą podobnie, mimo, że usnęła raczej ze złości niż ze zmęczenia.
Minęło znów trochę
czasu i nastało upalne lato. Od czasu asysty przy operacji w Warszawskim
szpitalu Alicja zastrzegła sobie, że
może jeździć do każdego szpitala, ale nigdy więcej do tamtego.
Wiadomo było dlaczego,
ale nikt się już tym nie przejmował. Do wszystkich powoli zaczęło docierać, że
temat: Szymańska - Keller jest już definitywnie zamknięty. Ale czy na pewno?
Czy na pewno nie istniała już żadna szansa, nawet jej cień na to, żeby sobie
wybaczyli? Albo raczej, żeby Maks wybaczył Alicji ?
Szymańska mimo, że
nikomu się do tego nie przyznała, od czasu tamtego wyjazdu do Warszawy często
łapała się na tym, że to ona zawiniła. I wiedziała dobrze, że ma rację. Nie
powinna była tak krzywdzić Maksa. Tylko czy gdyby zdecydowała się na rozmowę z
nim po tak długim czasie – czy to by coś dało? Czy warto próbować? Z takimi
pytaniami i wątpliwościami powitała kolejny dzień.
Uśpione
uczucia – część 13
-Ala, idziesz? Bo zaraz
się spóźnimy.
-Przecież mamy dzisiaj
wolne.
-Kompletnie
zapomniałam. No, ale jak już się ubrałam, to pójdę po coś do picia. Jest okropny
upał. Chcesz coś ze sklepu?
-Wodę, tylko w dużej
butelce.
-Jasne. To ja za chwilę
wracam.
Kiedy Matysik była w
sklepie, Szymańska dostała wiadomość od Beaty: „Porozmawiajmy, czekam w parku,
Beata.”
Alicja szybko się
ubrała, zjadła jak zwykle w pośpiechu i wyszła, zostawiając Sylwii kartkę.
Poszła pieszo, było tak gorąco, że nie chciała jechać samochodem.
Od razu ją zobaczyła,
zamiast siedzieć na ławce chodziła wzdłuż alejki wyraźnie podenerwowana.
-Hej.
-Cześć..
-Chciałaś porozmawiać.
To może lepiej usiądziemy.
Skinęła tylko głową, kiedy
już usiadły, Jasińska zaczęła mówić:
-Chciałam nie tyle
porozmawiać, co przeprosić. Byłam okropna, wiem, ale to wynika z troski o
ciebie, poza tym do dzisiaj nie rozumiem tego, co zrobiłaś, tego co się stało.
Więc postaraj się też mnie zrozumieć.
-Wiem. Beata, ja samej
siebie nie rozumiem. Co chwila dręczą mnie myśli czy dobrze zrobiłam, czy może
da się to jakoś naprawić, czy Maks byłby w stanie mi wybaczyć gdybym próbowała
zawalczyć. Ale nie wiem, czy jest jeszcze sens, czy warto, rozumiesz? - spojrzała
na nią i widać było w jej oczach kompletną bezradność.
-Alicja nie wiem. Ta
sprawa potoczyła się tak, a nie inaczej. Ale Sylwia z nim rozmawiała i Maks
raczej nie jest skłonny do tego, żeby z tobą rozmawiać, nawet do tego, żeby się
z tobą zobaczyć.
-Czekaj, kiedy z nim
rozmawiała?
-No wtedy, kiedy
byliście w Warszawie. Ups… Zdaje się, że się wygadałam, myślałam, że wiesz.
-Nie, nie wiem, to
znaczy teraz już wiem. Ale nie będę mieć pretensji do Sylwii. A skoro Maks tak
zdecydował to trudno. Jego wybór.- próbowała ukryć emocje, ale czuła, że za
chwilę eksploduje od ich nadmiaru.
-Ojciec się martwi, też
tego nie rozumie, w szpitalu już się wszyscy przyzwyczaili, ale każdemu brakuje
Maksa. Sylwia mówiła, że bardzo się zmienił.
-A kiedy ci o tym
powiedziała?
-Zadzwoniła do mnie jak
byliście w Warszawie, wieczorem.
-Zmienił się? To znaczy?
-Nie chciał o tobie
rozmawiać, był podobno jakiś dziwny. Sylwia nie do końca mu uwierzyła.
-To już bez znaczenia.
-Ala, jeśli się kogoś
kocha to nie jest to bez znaczenia.
-Chodźmy stąd.
Przyjechałaś autem?
-Nie, też jestem
pieszo.
Nie męczyła już
siostry. Widziała, że dla niej to jednak ciągle otwarty temat.
-Może pójdę z tobą?
Wyciągnę gdzieś Sylwię, a ty będziesz miała kompletny spokój i trochę czasu dla
siebie, co?
-Jak chcesz, w sumie
chciałam zrobić małe porządki, więc dobrze by było, żeby Sylwia tego nie
widziała.- lekko się uśmiechnęła.
Razem poszły do
mieszkania, Sylwia rzeczywiście tam była, akurat chciała zabrać się za
przygotowanie czegoś do jedzenia, ale Beata bardzo nalegała, żeby poszła z nią.
Wyciągnęła ją z domu pod pretekstem jakiejś przeceny w ich ulubionym sklepie.
Czyli w sumie dalej nie znamy powodu Alicji ale opowiadanie świetne^^
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj finał.
OdpowiedzUsuńpodpisuje się pod powyższym komentarzem :) .Prosimy :)
OdpowiedzUsuń