Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie było mnie w domu..
Poniżej finał opowiadania Justy. :)
Uśpione
uczucia - część 14
-Co to za przecena, że
tak mnie ciągniesz?
-Cicho. Nie ma żadnej przeceny. Wyciągnęłam cię z domu,
żebyśmy mogły spokojnie porozmawiać.
-Ale o czym?
-Słuchaj, rozmawiałam z
nią, przez przypadek wygadałam się, że rozmawiałaś wtedy z Maksem. Ale
spokojnie, mówiła, że nie będzie mieć pretensji. Widać, że jej jeszcze zależy.
-Ale Maksowi raczej
nie. Beata, nie wtrącajmy się w to. Po co? Chcesz żeby się znienawidzili?
-A skąd ty od razu
wyciągasz takie wnioski? - spytała oburzona.
-Bo widzę, obie wiemy,
że to Alicja tutaj namieszała.
-Ale sama mówiłaś, że
Maks mógł to załatwić inaczej.
-Ale to by nic nie
zmieniło. Ala jest kompletnie pogubiona. Nie wie co czuje, czego chce, czy
dobrze zrobiła.
-Ej zaraz, to ja z nią
rozmawiałam, ciebie tam nie było to skąd wiesz?
-Do tego nie trzeba być
ekspertem.
-Ja jej chcę pomóc.
Słuchaj, Maks może mówić co chce, ale na pewno nie przestał jej kochać.
Przecież każdy widział, jak się zachowywali wtedy w szpitalu - uśmiechnięci,
objęci.
-No, do czasu aż się
pani Szymańskiej nie odwidziało.
Beata przewróciła
oczami.
-Matko, Sylwia! Po
czyjej ty jesteś stronie co?
-Po niczyjej, ale jak
tak ciebie słucham, to widzę, że Maks miał sporo racji. A Alicja jeśli myśli,
że go teraz odzyska to nie wiem, co sobie wyobraża.
-Co ty mówisz? Ty coś
wiesz?
-Nie, no niby skąd?
Maks przecież nie utrzymuje już kontaktów z nikim ze szpitala odkąd wyjechał.
-Nawet z Adamem?
-Podobno od czasu do
czasu wyśle jakiegoś maila, ale bardzo sporadycznie. Lepszy kontakt ma z
rodzicami. Wpadają do niego co jakiś czas.
-I ty niby nic nie
wiesz?
-O ludzie, Adam mi to
powiedział. Nie widziałam się z Maksem od tamtego wyjazdu do Warszawy. Z resztą
mówiłam. Nie zamierzam się w to wtrącać. Coś jeszcze? Bo chciałabym wrócić do
domu.
-Przecież Alicja robi
porządki.- zaśmiała się.
-O nie! Porządki?! Ala!
Idę do ciebie! – krzyknęła z ulicy.
Matysik nie lubiła,
kiedy Alicja się za to zabierała, bo za każdym razem wszystko było inaczej
poustawiane i nic nie mogła znaleźć. Ale Szymańskiej się to podobało.
Jasińska tymczasem
ciągle myślała o tym, jak te dwójkę z powrotem ze sobą połączyć. Leon też
powtarzał jej, że to nie jest najlepszy pomysł godzić ich na siłę, bo każde
podjęło decyzję. Jednak Beata nie zamierzała dać za wygraną.
Uśpione
uczucia - część 15
Myślała, gdzie
doprowadzić do ich spotkania, chciała, żeby to było na neutralnym gruncie, ale
też w takim miejscu, żeby oboje nie mieli szansy szybkiej ewakuacji gdyby
jednak rozmowa im nie poszła. W końcu wymyśliła.
-Halo? Maks?
-Beata? Co się stało,
że dzwonisz?
-Słuchaj, będę
przejazdem w Warszawie, a nie mam się gdzie zatrzymać, ty podobno znasz jakieś dobre hotele ?
-No jasne, że znam. To
kiedy będziesz?
-Jakoś po południu, dam
znać jak już będę w mieście.
-Ok, w takim razie
czekam na telefon.
Alicja niczego nieświadoma,
przyszła normalnie na dyżur, ale Elżbieta powiedziała jej, że nie potrzebnie,
bo ma jeszcze kilka dni wolnego. To zdziwiło Szymańską. Była pewna, że miała
tylko jeden dzień.
Myśląc, co mogła
pomylić, wychodziła ze szpitala, gdzie natknęła się na Beatę.
-O Ala! Dobrze, że
jesteś. Wsiadaj i jedziemy.
-Co? Ale chwila,
czekaj, dokąd?
-Do Warszawy.
-A po co tam?
-Oj, Sylwia zapomniała
wtedy jak tam byliście części jakichś podobno ważnych dokumentów i prosiła
mnie, żebym po nie pojechała, bo ona nie ma jak. A nie chcę jechać sama.
-No dobra i tak mam
podobno wolne, nie wiem jakim cudem w ogóle.
Beata nie mogła
uwierzyć, że jej siostra niczego nie podejrzewa.
Kiedy dojeżdżały do
Warszawy, Beata zaczęła się zastanawiać, co z nią zrobić, bo przecież Maks póki
co nie mógł jej zobaczyć.
-Ala, słuchaj, wiesz
co, tutaj jest podobno fajna knajpka, wysadzę cię tutaj, ja pojadę po te
papiery, a to może trochę potrwać, a nie chcę, żebyś czekała w takim skwarze.
-No dobra, jak tam
sobie chcesz.
Szymańska wysiadła i
udała się w kierunku knajpki. Beata odetchnęła, mogła swobodnie dać Maksowi
znać, że dotarła na miejsce. Umówili się, że będzie czekał na nią pod
szpitalem.
-No cześć.
-Hej Maks.
-Słuchaj, dopiero
skończyłem dyżur, to może zrobimy tak - pojedziemy do mojego mieszkania,
przebiorę się i potem zajmiemy się twoim noclegiem co?
-Jasne, tylko wiesz co,
muszę jeszcze po drodze coś załatwić, to podaj mi adres i postaram się jak
najszybciej przyjechać.
Keller zapisał Beacie
adres i udał się do domu. Ona w tym czasie podjechała po siostrę.
-No hej, co tak długo?
-Korki, poza tym po te
dokumenty musimy podjechać do jednego z lekarzy.
-Jak to? Do domu?
-No tak wyszło. Co ja
ci poradzę?
Ruszyły. Tylko Beata
wiedziała, dokąd jadą. Po godzinie były na miejscu.
-To zaczekam.
-Nie nie, Ala, chodź ze
mną, no może ty go znasz, w końcu ty byłaś wtedy na asyście.
-Beata, oni byli w
maskach lekarskich, nie było czasu żeby się poznawać. Ale ok, jak chcesz.
Była zdenerwowana,
czuła, że Alicja za chwilę może zrobić małe piekło jak zobaczy do czyjego
mieszkania przyjechały.
Podeszły do drzwi, Jasińska
zapukała. Maks poszedł otworzyć. I w tym momencie i on i Alicja dosłownie
zesztywnieli.
-Beata, gdzie ty mnie
przywiozłaś? Tu nie chodziło o żadne dokumenty prawda ? -powiedziała z
wyrzutem.
-Nie, ale nawet nie
myśl o ucieczce.
Wepchnęła Szymańską do
środka, kątem oka rozglądając się za kluczami z mieszkania Maksa. Dostrzegła je
na szafce tuż przy drzwiach. Chwyciła je, kiedy żadne nie patrzyło.
-To udanej zabawy.
Wybiegła szybko i
zamknęła drzwi od zewnątrz na dolny zamek, tak, żeby nie dało się ich
otworzyć od drugiej strony.
-Beata! Otwieraj natychmiast!
Słyszysz?! Otwieraj i zabierz mnie stąd!
-Obawiam się, że
właśnie odjechała.
Keller zobaczył przez
okno odjeżdżającą z piskiem opon dziewczynę.
-Ciebie to bawi? Nie
wiem jak, nie wiem czym, ale masz natychmiast otworzyć te drzwi!
-A nie uważasz, że ona
zrobiła to po coś?
-Maks, proszę cię.
Oboje wiemy co się stało, wiemy że to moja wina…
-Wejdź dalej, usiądź i
porozmawiamy na spokojnie.
Opornie, ale posłuchała
jego polecenia. Usiadła w jednym z foteli patrząc gdzieś przed siebie. Nie
miała odwagi spojrzeć mu w oczy.
-Alicja… Chciałbym
wiedzieć.
-Co chcesz wiedzieć? Że
jestem idiotką że tak się zachowałam? Że zrobiłam to ze strachu, bo bałam się,
że coś może potem się nie ułożyć?! - krzyczała mając łzy w oczach.
-Boże… Maks… Ja wiem że
cię skrzywdziłam, ale nie chciałam tego… Pogubiłam się.. Nikt nigdy nie był
taki dla mnie, a przy tobie wszystko było inne, proste, czułam się szczęśliwa…
I dopiero przy tobie dowiedziałam się, że można kogoś tak bardzo kochać…
Dłużej nie czekał, po
prostu wstał i ją przytulił.
-Przepraszam… Niczego
nie udawałam… Naprawdę cię kocham, ale rozumiem że po czymś takim…
-Ala.. Zapomnijmy o tym
dobrze? To już nie jest ważne. Już ci wybaczyłem. Kocham Cię i…
- I co? - zapytała z
uśmiechem, ocierając łzy.
-I tak jak kiedyś obiecałem
to się nigdy nie zmieni.
- A co z tymi drzwiami
?
-Mam zapasowe klucze.- zaczął
się śmiać.
-No nie! - rzuciła w
niego poduszką.
Czasem wybuch uczuć
jest potrzebny, tej dwójce się przydał, wiedzieli już teraz, że chcą być razem
już zawsze. Uśpione uczucia które dotąd tłumili wybuchły i dzięki temu mogli
cieszyć się szczęściem.
Fajne zakończenie :)
OdpowiedzUsuńAh ta Beata :D
OdpowiedzUsuńNo taki Happy Ending^^. Ciekawi mnie tylko co było potem czy Beata do nich wróciła czy już niekoniecznie^^. Aj tam najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło xD.To co Justa jutro kolejne opowiadanko na blogu?^^
OdpowiedzUsuńSuper!!! Kocham takie zakończenia. ;)
OdpowiedzUsuń