środa, 3 lipca 2013

Uśpione uczucia. Część 14 i 15 - opowiadanie Justy.

Hej!

Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie było mnie w domu..

Poniżej finał opowiadania Justy. :)

Uśpione uczucia - część 14

-Co to za przecena, że tak mnie ciągniesz?

-Cicho. Nie  ma żadnej przeceny. Wyciągnęłam cię z domu, żebyśmy mogły spokojnie porozmawiać.

-Ale o czym?

-Słuchaj, rozmawiałam z nią, przez przypadek wygadałam się, że rozmawiałaś wtedy z Maksem. Ale spokojnie, mówiła, że nie będzie mieć pretensji. Widać, że jej jeszcze zależy.

-Ale Maksowi raczej nie. Beata, nie wtrącajmy się w to. Po co? Chcesz żeby się znienawidzili?

-A skąd ty od razu wyciągasz takie wnioski? - spytała oburzona.

-Bo widzę, obie wiemy, że to Alicja tutaj namieszała.

-Ale sama mówiłaś, że Maks mógł to załatwić inaczej.

-Ale to by nic nie zmieniło. Ala jest kompletnie pogubiona. Nie wie co czuje, czego chce, czy dobrze zrobiła.

-Ej zaraz, to ja z nią rozmawiałam, ciebie tam nie było to skąd wiesz?

-Do tego nie trzeba być ekspertem.

-Ja jej chcę pomóc. Słuchaj, Maks może mówić co chce, ale na pewno nie przestał jej kochać. Przecież każdy widział, jak się zachowywali wtedy w szpitalu - uśmiechnięci, objęci.

-No, do czasu aż się pani Szymańskiej nie odwidziało.

Beata przewróciła oczami.

-Matko, Sylwia! Po czyjej ty jesteś stronie co?

-Po niczyjej, ale jak tak ciebie słucham, to widzę, że Maks miał sporo racji. A Alicja jeśli myśli, że go teraz odzyska to nie wiem, co sobie wyobraża.

-Co ty mówisz? Ty coś wiesz?

-Nie, no niby skąd? Maks przecież nie utrzymuje już kontaktów z nikim ze szpitala odkąd wyjechał.

-Nawet z Adamem?

-Podobno od czasu do czasu wyśle jakiegoś maila, ale bardzo sporadycznie. Lepszy kontakt ma z rodzicami. Wpadają do niego co jakiś czas.

-I ty niby nic nie wiesz?

-O ludzie, Adam mi to powiedział. Nie widziałam się z Maksem od tamtego wyjazdu do Warszawy. Z resztą mówiłam. Nie zamierzam się w to wtrącać. Coś jeszcze? Bo chciałabym wrócić do domu.

-Przecież Alicja robi porządki.- zaśmiała się.

-O nie! Porządki?! Ala! Idę do ciebie! – krzyknęła z ulicy.

Matysik nie lubiła, kiedy Alicja się za to zabierała, bo za każdym razem wszystko było inaczej poustawiane i nic nie mogła znaleźć. Ale Szymańskiej się to podobało.

Jasińska tymczasem ciągle myślała o tym, jak te dwójkę z powrotem ze sobą połączyć. Leon też powtarzał jej, że to nie jest najlepszy pomysł godzić ich na siłę, bo każde podjęło decyzję. Jednak Beata nie zamierzała dać za wygraną.


Uśpione uczucia - część 15

Myślała, gdzie doprowadzić do ich spotkania, chciała, żeby to było na neutralnym gruncie, ale też w takim miejscu, żeby oboje nie mieli szansy szybkiej ewakuacji gdyby jednak rozmowa im nie poszła. W końcu wymyśliła.

-Halo? Maks?

-Beata? Co się stało, że dzwonisz?

-Słuchaj, będę przejazdem w Warszawie, a nie mam się gdzie zatrzymać,  ty podobno znasz jakieś dobre hotele ?

-No jasne, że znam. To kiedy będziesz?

-Jakoś po południu, dam znać jak już będę w mieście.

-Ok, w takim razie czekam na telefon.

Alicja niczego nieświadoma, przyszła normalnie na dyżur, ale Elżbieta powiedziała jej, że nie potrzebnie, bo ma jeszcze kilka dni wolnego. To zdziwiło Szymańską. Była pewna, że miała tylko jeden dzień.

Myśląc, co mogła pomylić, wychodziła ze szpitala, gdzie natknęła się na Beatę.

-O Ala! Dobrze, że jesteś. Wsiadaj i jedziemy.

-Co? Ale chwila, czekaj, dokąd?

-Do Warszawy.

-A po co tam?

-Oj, Sylwia zapomniała wtedy jak tam byliście części jakichś podobno ważnych dokumentów i prosiła mnie, żebym po nie pojechała, bo ona nie ma jak. A nie chcę jechać sama.

-No dobra i tak mam podobno wolne, nie wiem jakim cudem w ogóle.

Beata nie mogła uwierzyć, że jej siostra niczego nie podejrzewa.

Kiedy dojeżdżały do Warszawy, Beata zaczęła się zastanawiać, co z nią zrobić, bo przecież Maks póki co nie mógł jej zobaczyć.

-Ala, słuchaj, wiesz co, tutaj jest podobno fajna knajpka, wysadzę cię tutaj, ja pojadę po te papiery, a to może trochę potrwać, a nie chcę, żebyś czekała w takim skwarze.

-No dobra, jak tam sobie chcesz.

Szymańska wysiadła i udała się w kierunku knajpki. Beata odetchnęła, mogła swobodnie dać Maksowi znać, że dotarła na miejsce. Umówili się, że będzie czekał na nią pod szpitalem.

-No cześć.

-Hej Maks.

-Słuchaj, dopiero skończyłem dyżur, to może zrobimy tak - pojedziemy do mojego mieszkania, przebiorę się i potem zajmiemy się twoim noclegiem co?

-Jasne, tylko wiesz co, muszę jeszcze po drodze coś załatwić, to podaj mi adres i postaram się jak najszybciej przyjechać.

Keller zapisał Beacie adres i udał się do domu. Ona w tym czasie podjechała po siostrę.

-No hej, co tak długo?

-Korki, poza tym po te dokumenty musimy podjechać do jednego z lekarzy.

-Jak to? Do domu?

-No tak wyszło. Co ja ci poradzę?

Ruszyły. Tylko Beata wiedziała, dokąd jadą. Po godzinie były na miejscu.

-To zaczekam.

-Nie nie, Ala, chodź ze mną, no może ty go znasz, w końcu ty byłaś wtedy na asyście.

-Beata, oni byli w maskach lekarskich, nie było czasu żeby się poznawać. Ale ok, jak chcesz.

Była zdenerwowana, czuła, że Alicja za chwilę może zrobić małe piekło jak zobaczy do czyjego mieszkania przyjechały.

Podeszły do drzwi, Jasińska zapukała. Maks poszedł otworzyć. I w tym momencie i on i Alicja dosłownie zesztywnieli.

-Beata, gdzie ty mnie przywiozłaś? Tu nie chodziło o żadne dokumenty prawda ? -powiedziała z wyrzutem.

-Nie, ale nawet nie myśl o ucieczce.

Wepchnęła Szymańską do środka, kątem oka rozglądając się za kluczami z mieszkania Maksa. Dostrzegła je na szafce tuż przy drzwiach. Chwyciła je, kiedy żadne nie patrzyło.

-To udanej zabawy.

Wybiegła szybko i zamknęła drzwi od zewnątrz na dolny zamek, tak, żeby nie dało się ich otworzyć  od drugiej strony.

-Beata! Otwieraj natychmiast! Słyszysz?! Otwieraj i zabierz mnie stąd!

-Obawiam się, że właśnie odjechała.

Keller zobaczył przez okno odjeżdżającą z piskiem opon dziewczynę.

-Ciebie to bawi? Nie wiem jak, nie wiem czym, ale masz natychmiast otworzyć te drzwi!

-A nie uważasz, że ona zrobiła to po coś?

-Maks, proszę cię. Oboje wiemy co się stało, wiemy że to moja wina…

-Wejdź dalej, usiądź i porozmawiamy na spokojnie.

Opornie, ale posłuchała jego polecenia. Usiadła w jednym z foteli patrząc gdzieś przed siebie. Nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy.

-Alicja… Chciałbym wiedzieć.

-Co chcesz wiedzieć? Że jestem idiotką że tak się zachowałam? Że zrobiłam to ze strachu, bo bałam się, że coś może potem się nie ułożyć?! - krzyczała mając łzy w oczach.

-Boże… Maks… Ja wiem że cię skrzywdziłam, ale nie chciałam tego… Pogubiłam się.. Nikt nigdy nie był taki dla mnie, a przy tobie wszystko było inne, proste, czułam się szczęśliwa… I dopiero przy tobie dowiedziałam się, że można kogoś tak bardzo kochać…

Dłużej nie czekał, po prostu wstał i ją przytulił.

-Przepraszam… Niczego nie udawałam… Naprawdę cię kocham, ale rozumiem że po czymś takim…

-Ala.. Zapomnijmy o tym dobrze? To już nie jest ważne. Już ci wybaczyłem. Kocham Cię i…

- I co? - zapytała z uśmiechem, ocierając łzy.

-I tak jak kiedyś obiecałem to się nigdy nie zmieni.

- A co z tymi drzwiami ?

-Mam zapasowe klucze.- zaczął się śmiać.

-No nie! - rzuciła w niego poduszką.

Czasem wybuch uczuć jest potrzebny, tej dwójce się przydał, wiedzieli już teraz, że chcą być razem już zawsze. Uśpione uczucia które dotąd tłumili wybuchły i dzięki temu mogli cieszyć się szczęściem.



4 komentarze:

  1. Fajne zakończenie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No taki Happy Ending^^. Ciekawi mnie tylko co było potem czy Beata do nich wróciła czy już niekoniecznie^^. Aj tam najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło xD.To co Justa jutro kolejne opowiadanko na blogu?^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! Kocham takie zakończenia. ;)

    OdpowiedzUsuń