poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Opowiadanie wielkanocne - część III

Poniżej III część opowiadania wielkanocnego. :)


Poniedziałek Wielkanocny

Alicja przekręciła się na bok i spojrzała na budzącego się Maksa. Objęła go i cieszyli się wspólnym porankiem.

Maks: Ale cisza. Już dawno nie obudziliśmy się pierwsi od Julki i Franka.

Alicja: To prawda.




Ledwo dokończyła, a do pokoju wpadła dwójka urwisów z wielkimi pistoletami napełnionymi wodą.

Franek: Ręce do góry!

Julka: Nie ruszać się.

Nie minęło pięć minut, a sypialnia Ali i Maksa wyglądała jak jeziorko w pobliskim parku, a oni sami ociekali wodą od czubka głowy po koniuszki palców u stóp.

Alicja: Zabiję ojca za te pistolety!

Dzieci wybiegły z pokoju, a Ala z Maksem zmierzali w kierunku łazienki. Starali się być cicho, bo myśleli, że Krystyna i Gustaw jeszcze śpią. Jakie było ich zdziwienie, kiedy zobaczyli otwarte drzwi od pokoju gościnnego. Zajrzeli do środka, ale tam nikogo nie było. Wystraszyli się, że coś się stało i szybkim krokiem poszli do kuchni.

Maks: Nie wierzę! Wy też. Hahaha!

Alicja: No ładnie!

Dzieci słysząc głośne śmiechy dobiegające z kuchni, przybiegły sprawdzić, co się stało. Zobaczyły rodziców i dziadków, którzy byli cali mokrzy i pokładali się ze śmiechu.

Alicja: Dobra łobuzy! Koniec zabawy. Trzeba się wysuszyć i zetrzeć podłogę, bo jeszcze się któreś z was poślizgnie.

Zdrowy rozsądek Alicji nadal górował nad dobrą zabawą, to akurat nie uległo zmianie.
Kiedy wszyscy się wysuszyli, przebrali i posprzątali mieszkanie udali się do Leona, gdzie mieli spędzić drugi dzień Świąt. Siedzieli tam do późnego wieczora, mile spędzając czas. Co jakiś przypominali sobie poranną sytuację w kuchni i wybuchali śmiechem. 


Julka i Franek zmęczeni dniem pełnym atrakcji usnęli na kanapie w salonie, oglądając bajkę. Było już naprawdę późno, więc Alicja, Maks, Krystyna i Gustaw zaczęli zbierać się do wyjścia. Poszli do salonu po dzieci i zobaczyli, że maluchy śpią wtulone w siebie przed telewizorem. Alicja podeszła do kanapy i już miała je budzić, gdy Leon powiedział: Zostaw. Tak smacznie śpią. Szkoda ich budzić. Niech zostaną u nas na noc.

Beata: Wy też zostańcie. Jutro rano pojedziecie.

Alicja: Nie. Jutro po południu mam dyżur, muszę się przygotować.

Maks: To niech dzieciaki zostaną, a my pojedziemy.

Leon: Ja je rano przywiozę. Nie martwcie się.

Zwrócił się w stronę rodziców Maksa: To może chociaż wy zostaniecie? Pogadamy sobie jeszcze. Powspominamy. Nie wiadomo, kiedy się teraz zobaczymy.

Gustaw: No dobra. Przekonałeś nas. Wrócimy rano z Julką i Frankiem.

Maks z Alicją pożegnali się ze wszystkimi, podziękowali za wspólnie spędzone Święta i udali się do domu.

2 komentarze: