Wybudzenie Leona i zatajenie prawdy.
Maks miał bardzo ciężki dyżur i tylko raz udało mu
się zajrzeć na chwilkę do Alicji, ale to było parę godzin temu. Nie mógł już
wytrzymać, nie wiedząc, co się u niej dzieje, ale właśnie zaczynał kolejną
operację i nie zapowiadało się, aby trwała ona krócej niż kilka godzin. Towarzyszyli
mu Florczyk i Orda.
Florczyk: Gotowi?
Orda: Oczywiście
panie profesorze.
Florczyk: Maks?
Maks: Tak,
tak, już idę.
Rozpoczęli operację. Jednak już po kilkunastu
minutach pojawiły się poważne komplikacje.
Florczyk: Maks,
przytrzymaj to naczynie.
Florczyk po chwili: Maks do cholery, obudź się. Pacjent nam się zaraz wykrwawi.
Florczyk: Daniel
zastąp Maksa.
Orda: Z wielką
chęcią panie profesorze, bo widzę, że nasz Maks sobie nie radzi.
Orda spojrzał z lekkim uśmiechem w stronę Maksa, ten
jednak kompletnie nie zwrócił na niego uwagi. Nie w głowie mu były
przekomarzania z kolegą. On myślał zupełnie o czymś innym, a właściwe o kimś
innym.
Florczyk: W
porządku, sytuacja opanowania. Myślę, że najgorsze już za nami. Maks, idź
odpocząć, nie wyglądasz najlepiej. My już sobie damy radę.
Maks bez słowa odszedł od stołu operacyjnego. Miał
świadomość, że nawalił, ale specjalnie się tym nie przejął. Najważniejsze było
teraz to, że za chwilę zobaczy swoją ukochaną.
Podczas nieobecności Maksa, przy Alicji czuwały na
zmianę Beata i Sylwia, chociaż siostra więcej czasu spędzała przy ojcu. Stan
Leona od początku był stabilny, jednak operacja była dużym obciążeniem dla jego
organizmu, który ze względu na wiek i osłabienie regenerował się zdecydowanie
wolniej. Minęło już kilkanaście godzin od operacji, a Leon się jeszcze nie obudził,
co zaczynało niepokoić Beatę. Wiedziała, że często tak się zdarza, jeśli była
to ciężka operacja, ale jeśli chodzi o bliskie osoby, człowiek nigdy nie myśli
racjonalnie i tworzy sobie czarne scenariusze.
Beata wróciła od Ali i już dłuższą chwilę siedziała
przy ojcu, kontrolując co chwilę wszystkie parametry. Wstała i podeszła z
drugiej strony łóżka, gdzie wisiała karta pacjenta i zaczęła ją dokładnie
analizować, chociaż robiła to już dzisiaj kilka razy i nic się od tamtej pory
nie zmieniło.
Nagle usłyszała jakiś cichy głos. Odwróciła się w
kierunku drzwi, aby zobaczyć kto przyszedł. Jednak nikogo nie zauważyła.
Leon: Co ty
tam tak pilnie czytasz?
Teraz Beata usłyszała głos wyraźniej i szybko
odwróciła się w kierunku ojca.
Beata: Tato..
Podeszła do ojca i uścisnęła jego dłoń.
Beata: Jak
dobrze, że się już obudziłeś, bo zaczynałam się martwić. Jak się czujesz?
Leon: Co z
Alicją?
Beata (po chwili milczenia): Wszystko w porządku. Byłam
niedawno u niej i pytała o ciebie. Też się bardzo martwi. Ona obudziła się już parę godzin temu. Najważniejsze, że już po wszystkim i oboje czujecie się w
miarę dobrze.
Leon usłyszawszy, że z Alicją wszystko w porządku,
zasnął, gdyż jego organizm był mocno osłabiony. Beata odetchnęła z ulgą,
chociaż było jej strasznie głupio, że musiała okłamać ojca, ale przekazanie mu
prawdy, mogłoby negatywnie wpłynąć na poprawę jego stanu zdrowia, więc
postanowiła, że na razie zachowa ją dla siebie. Wstała i poszła przekazać przyjaciołom,
że ojciec się obudził i żeby mu na razie nic nie mówili o Alicji.
W tym samym czasie na sali obok Maks trzymał za rękę
swoją ukochaną kobietę i opowiadał jej o swoim dzisiejszym dniu. Kiedyś był
nieco zdziwiony, że rodzina pacjentów rozmawia z nimi, kiedy oni są w śpiączce
i nie wiadomo, czy słyszą. Jednak teraz wiedział, że to jest bardzo potrzebne,
nawet nie tyle samym pacjentom, co rodzinie, która za wszelką cenę szuka
kontaktu ze swoimi bliskimi w tym trudnym dla nich czasie. Zresztą to
przychodziło tak naturalnie, spontanicznie, nie zastanawiał się nad tym. Żył
chwilą, nie zważając na nic. Siedział przy łóżku Ali i mówił do niej. Głaskał
ją po policzku i opowiadał o swoim dzieciństwie, rodzinie, o tym, jak znalazł
się w Toruniu, a także o tym, co będą razem robić, kiedy Ala wyjdzie ze
szpitala.
Florczyk i Orda skończyli operować. Krzysztof udał
się do Elżbiety, a Orda pobiegł do Sylwii pochwalić się wykonaną operacją.
Florczyk otworzył drzwi do gabinetu: Cześć Ela. Można?
Ela: Chodź.
Coś się stało?
Florczyk: Chciałem
cię o coś prosić.
Ela: Słucham w
takim razie.
Florczyk: Chodzi
o Maksa..
Ela: Co z nim?
Florczyk: Nie
jest w najlepszej formie. Jego rozkojarzenie i zmęczenie może się odbić na
pacjentach. Myślę, że powinnaś dać mu trochę wolnego. Ja przejmę większość jego
zabiegów.
Ela: Były
jakieś komplikacje podczas operacji?
Florczyk: Mieliśmy
małe problemy, ale wszystko się udało.
Ela: Może masz
rację. Widziałam go dziś i nie wyglądał najlepiej. Dam mu trochę wolnego, niech
się pozbiera i pobędzie z Alicją.
Florczyk: Dzięki.
Ela: To ja
dziękuję. W końcu to był twój pomysł. Sama powinnam na to wpaść.
Dobrze, że przynajmniej z Leonem wszystko dobrze. :)
OdpowiedzUsuń