środa, 10 kwietnia 2013

Wybudzenie Leona.


Wybudzenie Leona i zatajenie prawdy.

Maks miał bardzo ciężki dyżur i tylko raz udało mu się zajrzeć na chwilkę do Alicji, ale to było parę godzin temu. Nie mógł już wytrzymać, nie wiedząc, co się u niej dzieje, ale właśnie zaczynał kolejną operację i nie zapowiadało się, aby trwała ona krócej niż kilka godzin. Towarzyszyli mu Florczyk i Orda.

Florczyk: Gotowi?

Orda: Oczywiście panie profesorze.

Florczyk: Maks?

Maks: Tak, tak, już idę.

Rozpoczęli operację. Jednak już po kilkunastu minutach pojawiły się poważne komplikacje.


Florczyk: Maks, przytrzymaj to naczynie.

Florczyk po chwili: Maks do cholery, obudź się. Pacjent nam się zaraz wykrwawi.

Florczyk: Daniel zastąp Maksa.

Orda: Z wielką chęcią panie profesorze, bo widzę, że nasz Maks sobie nie radzi.

Orda spojrzał z lekkim uśmiechem w stronę Maksa, ten jednak kompletnie nie zwrócił na niego uwagi. Nie w głowie mu były przekomarzania z kolegą. On myślał zupełnie o czymś innym, a właściwe o kimś innym.

Florczyk: W porządku, sytuacja opanowania. Myślę, że najgorsze już za nami. Maks, idź odpocząć, nie wyglądasz najlepiej. My już sobie damy radę.

Maks bez słowa odszedł od stołu operacyjnego. Miał świadomość, że nawalił, ale specjalnie się tym nie przejął. Najważniejsze było teraz to, że za chwilę zobaczy swoją ukochaną.

Podczas nieobecności Maksa, przy Alicji czuwały na zmianę Beata i Sylwia, chociaż siostra więcej czasu spędzała przy ojcu. Stan Leona od początku był stabilny, jednak operacja była dużym obciążeniem dla jego organizmu, który ze względu na wiek i osłabienie regenerował się zdecydowanie wolniej. Minęło już kilkanaście godzin od operacji, a Leon się jeszcze nie obudził, co zaczynało niepokoić Beatę. Wiedziała, że często tak się zdarza, jeśli była to ciężka operacja, ale jeśli chodzi o bliskie osoby, człowiek nigdy nie myśli racjonalnie i tworzy sobie czarne scenariusze.

Beata wróciła od Ali i już dłuższą chwilę siedziała przy ojcu, kontrolując co chwilę wszystkie parametry. Wstała i podeszła z drugiej strony łóżka, gdzie wisiała karta pacjenta i zaczęła ją dokładnie analizować, chociaż robiła to już dzisiaj kilka razy i nic się od tamtej pory nie zmieniło.
Nagle usłyszała jakiś cichy głos. Odwróciła się w kierunku drzwi, aby zobaczyć kto przyszedł. Jednak nikogo nie zauważyła.

Leon: Co ty tam tak pilnie czytasz?

Teraz Beata usłyszała głos wyraźniej i szybko odwróciła się w kierunku ojca.

Beata: Tato..

Podeszła do ojca i uścisnęła jego dłoń.

Beata: Jak dobrze, że się już obudziłeś, bo zaczynałam się martwić. Jak się czujesz?

Leon: Co z Alicją?

Beata (po chwili milczenia): Wszystko  w porządku. Byłam niedawno u niej i pytała o ciebie. Też się bardzo martwi. Ona obudziła się już parę godzin temu. Najważniejsze, że już po wszystkim i oboje czujecie się w miarę dobrze.



Leon usłyszawszy, że z Alicją wszystko w porządku, zasnął, gdyż jego organizm był mocno osłabiony. Beata odetchnęła z ulgą, chociaż było jej strasznie głupio, że musiała okłamać ojca, ale przekazanie mu prawdy, mogłoby negatywnie wpłynąć na poprawę jego stanu zdrowia, więc postanowiła, że na razie zachowa ją dla siebie. Wstała i poszła przekazać przyjaciołom, że ojciec się obudził i żeby mu na razie nic nie mówili o Alicji.

W tym samym czasie na sali obok Maks trzymał za rękę swoją ukochaną kobietę i opowiadał jej o swoim dzisiejszym dniu. Kiedyś był nieco zdziwiony, że rodzina pacjentów rozmawia z nimi, kiedy oni są w śpiączce i nie wiadomo, czy słyszą. Jednak teraz wiedział, że to jest bardzo potrzebne, nawet nie tyle samym pacjentom, co rodzinie, która za wszelką cenę szuka kontaktu ze swoimi bliskimi w tym trudnym dla nich czasie. Zresztą to przychodziło tak naturalnie, spontanicznie, nie zastanawiał się nad tym. Żył chwilą, nie zważając na nic. Siedział przy łóżku Ali i mówił do niej. Głaskał ją po policzku i opowiadał o swoim dzieciństwie, rodzinie, o tym, jak znalazł się w Toruniu, a także o tym, co będą razem robić, kiedy Ala wyjdzie ze szpitala.


Florczyk i Orda skończyli operować. Krzysztof udał się do Elżbiety, a Orda pobiegł do Sylwii pochwalić się wykonaną operacją.

Florczyk otworzył drzwi do gabinetu: Cześć Ela. Można?

Ela: Chodź. Coś się stało?

Florczyk: Chciałem cię o coś prosić.

Ela: Słucham w takim razie.

Florczyk: Chodzi o Maksa..

Ela: Co z nim?

Florczyk: Nie jest w najlepszej formie. Jego rozkojarzenie i zmęczenie może się odbić na pacjentach. Myślę, że powinnaś dać mu trochę wolnego. Ja przejmę większość jego zabiegów.

Ela: Były jakieś komplikacje podczas operacji?

Florczyk: Mieliśmy małe problemy, ale wszystko się udało.

Ela: Może masz rację. Widziałam go dziś i nie wyglądał najlepiej. Dam mu trochę wolnego, niech się pozbiera i pobędzie z Alicją.

Florczyk: Dzięki.

Ela: To ja dziękuję. W końcu to był twój pomysł. Sama powinnam na to wpaść.


1 komentarz:

  1. Dobrze, że przynajmniej z Leonem wszystko dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń