Poniżej wrzucam linki do wywiadów z aktorami z serialu Lekarze, zaczerpnięte z programu Co mi zrobisz, jak Cię złapię?! prowadzonego przez Marzenę Rogalską w Radiu Złote Przeboje w soboty pomiędzy godziną 10.00 - 12.00.
Znajdziecie tutaj również kolaż różnych zdjęć, na których można dostrzec, jak się zmieniali ci aktorzy na przełomie czasu.
Miłego oglądania i słuchania! :)
Magdalena Różczka
Marzena Rogalska: Twierdzisz, że nie umiesz
opowiadać anegdot, że jesteś od innych rzeczy Magdo Różdżko, od jakich rzeczy
Ty jesteś?
Magdalena Różczka: Ja jestem
absolutnie od śmiania się. Moi przyjaciele mówią, że zawsze mogą na mnie
liczyć. Nawet jak opowiedzą kawał - niewypał i nikt się nie uśmiechnie, albo
nie zrozumie, to ja będę pękać ze śmiechu. Tak jest za każdym razem. Za to
uwielbiają mnie moi przyjaciele. Możesz ich nawet o to zapytać, żeby nie było,
że się przechwalam. Na przykład, Wojtka Mcwaldowskiego, z którym znam się już
12 lat. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że nasza przyjaźń polega na tym, że on
opowiada dowcipy, a ja się śmieję. Polecam gorąco taki układ.. 12 lat i taka
przyjaźń!
Marzena Rogalska: Magdo, grająca doktor Alicję
Szymańską, ucieszyłaś się z możliwości występowania w tym serialu?
Magdalena Różczka: Bardzo! Ja się rzadko nie cieszę z czegoś. Ale tym
razem cieszyłam się bardziej niż zwykle. Trzy miesiące przygotowywałam się do
serialu. Wkręciłam sobie w głowę, że jestem Alicją Szymańską. Codziennie
biegałam rano, jechałam do szpitala, przebierałam się za lekarkę Gdyby ktoś mi
powiedział, idź zobacz prawdziwą operację, to ja bym się nigdy na to nie
zdecydowała. Ale poszłam do szpitala ze scenariuszem pod pachą, do doktora
Gaciąga, który przywitał mnie pierwszego dnia, wręczył mi fartuch, z plakietką
na której widniał napisał dr med. Alicja Szymańska, nawet z moim zdjęciem,
które wydrukował z Internetu. To mnie tak wzruszyło. Zdążyłam nałożyć fartuch
na grzbiet, i poszłam z doktorem na obchód. Później sprzedał mnie jakiemuś
drugiemu chirurgowi.
Marzena Rogalska: A pacjenci nie czuli się dziwnie, widząc Różdżkę?
Magdalena Różczka: Absolutnie nie. Ja byłam w
szoku, oni w szoku. Myślę, że im to zupełnie nie przyszło do głowy. Ale jak już
doktor Gaciąga sprzedał mnie drugiemu chirurgowi, to ten zaprowadził mnie na
prawdziwy blok operacyjny. Otwierają się drzwi i pan z zakrwawionymi
rękawiczkami mówi: proszę tutaj pani doktor. No to poszłam.. stanęłam przy
człowieku, który był operowany, noga rozkrojona do kości. Ja w ogóle nie
wiedziałam jeszcze wtedy, że my będzie robić operację na fantomach. Nie
wiedziałam, że mi się przyda to co zobaczę. Patrzyłam tylko na lekarzy, którzy
grali. Słuchałam i obserwowałam, o czym rozmawiają, jak się zachowują, czy mają
minę osób, które ratują życie, czy gadają o głupotach. Okazało się, że
raczej to drugie.
Kazali mi
dotknąć tętnicę, czy ją wyczuwam. Więc dotykam tego ciała, a to ciało zaczyna
mówić! Tak się strasznie przestraszyłam, zaczęłam krzyczeć, że ten pacjent nie
jest uśpiony! Okazało się, że to było takie znieczulenie, nie wiem jak ono się
nazywa, ale takie od pasa w dół. Nagle dotarło do mnie, że to jest człowiek!
Zrobiło mi się jakoś dziwnie. Pan stojący obok powiedział mi, że jak zobaczę
czarne plamki to już będzie za późno. Uznałam, że w takim razie jest to czas,
żeby się wycofać. Usiadłam sobie kawałeczek dalej, zdjęłam ten cały ekwipunek:
maseczkę, czepek. I nagle słyszę jakieś szepty, wchodzi lekarz, który miał mnie
pod opieką i wielce zdziwiony mówi: Pani doktor, bo wszyscy mi mówią, że pani
jest podobna do jakieś aktorki, Magdy Różdżki chyba, uznałam zaskoczoną i
mówię: naprawdę?, a oni chórem odpowiedzieli:: no naprawdę jak siostra!
Marzena Rogalska: Jesteś osobą, którą się łatwo
rozśmiesza na planie?
Magdalena Różczka: Czasami daje radę. Naprawdę bardzo się staram,
żeby się nie roześmiać. Czasami tak bardzo, że aż zaczynają mi cieknąć łzy po
policzkach.
Marzena Rogalska: Obsada serialu Lekarze jest chyba dość
rozrywkowa? Na przykład Marcin Perchuć, czyli specjalista od wesołych rzeczy
albo Małaszyński, Zieliński.
Magdalena Różczka: Tak, zgadza się. To jest
cudowne jak gramy na strony. Na przykład nagrywamy rozmowę siedząc naprzeciwko
siebie i później robimy tak, że tylko ja jestem w kamerze, a ta druga nie. I
ona robi wtedy kompletnie inne rzeczy, a ja płacze ze śmiechu. To robimy sobie
nagminnie, wszyscy. Pracujemy z dwoma reżyserami. Na zmianę robią to Filip
Zyber i Marcin Wrona. Okazało się, że specjalizacją Marcina jest gotowanie aktorów. Często, te nasze wybuchy śmiechu wchodzą do filmu.
Na przykład, graliśmy kiedyś pewną
scenę. Już dziesiąty raz wchodziliśmy do winy z Małaszyńskim i gadamy, gadamy, a Marcin Wrona w czasie dziesiątego dubla robi nam numer. Do windy wchodzi statysta, który gra pacjenta i jest calusieńki
owinięty jak mumia bandażem i ma czarne okulary słoneczne. Wtedy już nie da się
wytrzymać ze śmiechu, dubel na pewno nadaje się na straty. Miałam kiedyś też
taką scenę, że wchodzę cichuteńko przez drzwiczki, dwie moje koleżanki śpią na
łóżku, więc przykrywam je kocykiem i wychodzę. Po raz dziesiąty wchodzę do tego
pokoiku, w czasie dubli, ale zamiast koleżanek zastaje Marcina Wronę! Wtedy też
już nie było co zbierać.
Marzena Rogalska: Jakie masz wspomnienie
związane z Pawłem Wilczakiem, po serialu Usta usta?
Magdalena Różczka: Pamiętam tę rolę. 35 odcinków. Zastanawiałam się, czy
to nie za dużo, to przecież kawał życia. Jak się serial kończył, to wszyscy
płakali. Stwierdziliśmy, że oddalibyśmy wszystkie pieniądze, żeby tylko ktoś
dopisał jeszcze kilka odcinków. Ale nie można było. To był kupiony format, 35
odcinków, nie było możliwości nic zmienić.
Marzena Rogalska: Tylko umarłaś w tym serialu, tak bez sensu kompletnie.
Magdalena Różczka: No tak.
A Paweł później zaczął inny serial, czyli Reguły gry . Paweł grał tam z
Maćkiem Zakościelnym , który tak samo płakał ze śmiechu przy każdych dublach.
Wtedy Paweł zapytał dla żartów, czy przypadkiem nie był na jednym roku z Magdą
Różdżką? A Maciek na to: Byłem. Paweł stwierdził wtedy, że to od razu widać.
Nie nauczyli nas, żebyśmy się nie śmiali przy każdym dublu.
Marzena Rogalska: Pozostanę przy temacie serialu Usta usta. Absolutnie fantastyczny, niesamowicie zabawny. Wy podkreślacie, że
to kupiony format, ale nigdy nie byłby tak rewelacyjnym serialem, gdyby nie wasza gra, wasze poczucie humoru i autentyczność. I podkreślam, nikt mi nie
zapłacił, żebym Ci słodziła!
Magdalena Różczka: Przy Usta usta, pierwszy raz miałam tak, że
oglądałam swoją pracę, patrząc
jakby nie na siebie. Wcześniej było tak, że jak oglądałam swoje sceny, to
automatycznie zaczynał mnie boleć żołądek, bo wydawało mi się, że fatalnie
wyglądam, źle gram, nic nie widać.. i wszystkie inne negatywy. Pierwszy raz
przy Usta usta miałam tak, że niesamowitą frajdę sprawiało mi oglądanie
wszystkich scen, ale tak bardzo bałam się oglądać ostatnich odcinków, że
zobaczyłam je dopiero niedawno, a to dlatego, że poszłam na postsynchrony (
zmontowany odcinek, do obejrzenia i ewentualnego skorygowania błędów) i
obejrzałam odcinek z wypadkiem. Tak się spłakałam, jak patrzyłam na ten
wypadek, na to jak wszyscy po mnie rozpaczają. Facet, który mi puścił ten
odcinek stwierdził: no wy naprawdę jesteście nienormalni. Przed chwilą było
Popławska i też mi się pobeczała.
Marzena Rogalska: Jak Twoja córcia Wandzia reaguje, jak widzi swoją
ukochaną mamusię na ekranie?
Magdalena Różczka: Na ekranie widzi mnie bardzo
rzadko. Raz przez przypadek jak miała chyba 2 lata zobaczyła scenę z Usta
usta, jak ja rozstaje się z Adamem i ze łzami w oczach wyjeżdżam. Moja Wandzia
się wtedy popłakała i przez łzy mówiła: dlaczego ona go zostawia? Niech
ona nie odjeżdża!
Marzena Rogalska: Czy pani doktor może postawić
diagnozę, co zrobić z ludźmi uzależnionymi od seriali? Jak temu zaradził, żeby
zaczął żyć życiem prawdziwym, normalnym.
Magdalena Różczka: Ale po co? Trzeba żyć serialem i
śledzić każdy jego odcinek! W Internecie oglądać wszystkie powtórki i ze
zniecierpliwieniem czekać na przyszły tydzień i kolejny odcinek z przygodami.
Marzena Rogalska: Wy, aktorzy jesteście jednak
nienormalni! To jest chyba najlepsza diagnoza.
Magdalena Różczka: Niedawno umówiłam się z Sonią Bohosiewicz, na spacer,
zoo, park, cokolwiek. Sonia przyznała mi się wtedy, że jej Teodorek jest na
takim etapie, że nienawidzi jak ktoś podchodzi do jego mamusi. Uspokoiłam ją,
że moja Wanda też tak miała. Ona po prostu wpadała w histerię jak tylko
podchodził ktoś do mnie po autograf, albo zrobić sobie zdjęcie. Krzyczała
wtedy: wymarz to! Wykasuj!. Niedawno moja córeczka wzruszyła mnie do łez. Od
jakiegoś czasu prowadzimy rozmowy z moją 4 - letnią już córą na temat tego, co robi
mamusia, z czym związany jest jej zawód. To się śmiesznie objawia.
Ostatnio oglądaliśmy bajkę, gdzie były takie misie, a moja dorosła Wanda pyta: mamusiu, w tych misiach są ludzie w środku, prawda?. Ale chciałam, powiedzieć o tym wzruszeniu. Byłyśmy razem na wakacjach, ktoś do mnie podszedł. Wanda bawiła się spokojnie z boczku. Nagle podeszła do mnie i zapytała, czemu tylko ode mnie ci ludzie biorą podpis? Na to ja odparłam, że tak to jest, ze jak ktoś widzi kogoś w telewizji i lubi jego postać w serialu/filmie, to w czasie spotkania na żywo chciałby dostać jakaś pamiątkę. Jak by w tym samym miejscu była też ciocia Sonia, albo Ania, to one też dawałby podpisy. Któregoś dnia jak sytuacja się powtórzyła, moja Wandzia podeszła do mnie i z dumą oświadczyła: mamo, ucieszyłam się, że pani wzięła od Ciebie podpis! Tak się ucieszyłam, że aż miałam łzy w oczach.
Marzena Rogalska: Zaintrygowałaś mnie tym, że nie rozumiesz czemu ludzie biorą autografy? Ty nigdy nie miałaś idoli, w żadnym aktorze się nie kochałaś? Ja byłam wielką fanką Cybulskiego.
Magdalena Różczka: Nigdy nie wzięłam żadnego autografu, ale o wspomnianym Cybulskim mam anegdotę. Robiłam kiedyś taka sesję zdjęciową, że było zdjęcie Cybulskiego z jakąś aktorką, ale podmienili jej twarz na moją. Zmontowali to jakoś, w każdym razie byłam z nim na plakacie.
Ostatnio oglądaliśmy bajkę, gdzie były takie misie, a moja dorosła Wanda pyta: mamusiu, w tych misiach są ludzie w środku, prawda?. Ale chciałam, powiedzieć o tym wzruszeniu. Byłyśmy razem na wakacjach, ktoś do mnie podszedł. Wanda bawiła się spokojnie z boczku. Nagle podeszła do mnie i zapytała, czemu tylko ode mnie ci ludzie biorą podpis? Na to ja odparłam, że tak to jest, ze jak ktoś widzi kogoś w telewizji i lubi jego postać w serialu/filmie, to w czasie spotkania na żywo chciałby dostać jakaś pamiątkę. Jak by w tym samym miejscu była też ciocia Sonia, albo Ania, to one też dawałby podpisy. Któregoś dnia jak sytuacja się powtórzyła, moja Wandzia podeszła do mnie i z dumą oświadczyła: mamo, ucieszyłam się, że pani wzięła od Ciebie podpis! Tak się ucieszyłam, że aż miałam łzy w oczach.
Marzena Rogalska: Zaintrygowałaś mnie tym, że nie rozumiesz czemu ludzie biorą autografy? Ty nigdy nie miałaś idoli, w żadnym aktorze się nie kochałaś? Ja byłam wielką fanką Cybulskiego.
Magdalena Różczka: Nigdy nie wzięłam żadnego autografu, ale o wspomnianym Cybulskim mam anegdotę. Robiłam kiedyś taka sesję zdjęciową, że było zdjęcie Cybulskiego z jakąś aktorką, ale podmienili jej twarz na moją. Zmontowali to jakoś, w każdym razie byłam z nim na plakacie.
Marzena Rogalska: Ależ Ci zazdroszczę!
Magdalena Różczka: Sama sobie też troszkę zazdrościłam. Od tego momentu
zdarza mi się odebrać telefon i powiedzieć: Przepraszam nie mogę rozmawiać,
mam sesję z Cybulskim.
Marzena Rogalska: Ja też nie rozumiałam, czemu ludzie chcą mieć
zdjęcia z aktorami i ich autografy, dopóki nie znalazłam się w Stanach
Zjednoczonych na planie filmu Transformers III, gdzie grał Patric Dempsey.
Wtedy nie wytrzymałam, zapiszczałam i poprosiłam o wspólne zdjęcie. Mam je!
Wtedy to zrozumiałam. Kto by mógł spowodować, żebyś się zachowała tak jak ja.
Magdalena Różczka: No właśnie nie wiem. Kompletnie
nie czuje potrzeby posiadania takiego obiektu do uwielbienia. Nigdy nie miałam,
nawet jako dziecko, nastolatka.
Marzena Rogalska: Czemu Ty właściwie chciałaś zostać aktorką?
Magdalena Różczka: Po prostu czułam, że będę to dobrze robić. Ale też
nie chciałam być osobą znaną. Nigdy nie myślałam o popularności, po prostu
wiedziałam, że chce być aktorką i już.
Marzena Rogalska: Ty jednak jesteś kosmitką.
Magdalena Różczka: Ja pięć lat byłam w teatrze amatorskim. Nikt mnie tam
nie znał. Było świetnie, genialnie się tam realizowałam. Teatr mi się niestety
rozpadł i musiałam coś zrobić ze swoim życiem. To był rok po maturze,
dowiedziałam się wtedy o istnieniu szkoły aktorskiej. Zawsze byłam przekonana,
że aktorzy rodzą się aktorami! Wiedziałam, że jest Pazura, Janda, ale myślałam,
że urodzili się aktorami. Ich dzieci automatycznie
też musiały wykonywać ten sam zawód. Jak się dowiedziałam o istnieniu szkoły
teatralnej to oszalałam ze szczęścia, że można się tego, co wydawało mi się
nabyte, nauczyć.
Marzena Rogalska: Niektórzy tak mają, że wymyślają sobie jakiś cel i go
sukcesywnie realizują. Inni wynajdują milion powodów, żeby nie osiągnąć tego, co
chcą.
Magdalena Różczka: Ja byłam niesamowicie szczęśliwa, że mogłam
uczęszczać do szkoły teatralnej. To nie było łatwe dla dziewczyny z prowincji.
Jak by ktoś wcześniej usłyszał ode mnie, że chce zdawać do szkoły teatralnej to
puknąłby się w głowę. Jak dziewczyna z Nowej Soli, ma się dostać do szkoły
gdzie jest tyle chętnych i tyle utalentowanych ludzi. Wszyscy mi ten pomysł
odradzali.
Marzena Rogalska: Zaimponowałaś mi swoimi opowieściami i swoją
determinacją. To nie jest Polska cecha. To jest cecha kosmiczna, ewentualnie
trochę amerykańska i zachodnia. Czy tak będziesz wychowywać swoją córeczkę
Wandzie?
Magdalena Różczka: Tak, będę się starać. Zawsze jej powtarzam, że
marzenia się spełniają. Ona cały czas wynajduję jakieś magiczne rzeczy. Jak
dostała kartkę z wakacji od swojej niani to chodziła po domu i mówiła: To jest
magiczna kartka. Chwyć ją, a marzenie się spełni.
Marzena Rogalska: A czy ona już wie, kim chce
być?
Magdalena Różczka: Jak miała dwa lata, to
mówiła, że albo złodziejem, albo księżniczką. Teraz jeszcze nie wie.
Marzena Rogalska: Pierwszy raz słyszę, żeby dziecko miało marzenie,
by stać się złodziejem.
Magdalena Różczka: Wandzia
jest straszną mądralą. Jakiś czas temu, zobaczyła mnie w Dzień Dobry TVN i po
prostu się rozpłakała, że ona do mnie mówi do telewizora, a ja jej nie
odpowiadam. Teraz niedawno, znowu byłam w telewizji śniadaniowej i zadzwoniłam
przed programem, że będę w telewizji, żeby do mnie nie mówiła, bo naprawdę nie
mogę jej usłyszeć. Na to ona: a jak będę tak mocno krzyczeć?. Powiedziałam,
że niestety wtedy też nie. Na to moja córka: No wiem przecież, tak sobie
tylko żartuje. Mądrala nie?
Marzena Rogalska: Bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało, człowieku
wiecznie się śmiejący! Czego Ci życzyć?
Magdalena Różczka: Żeby ktoś oprócz Ciebie po każdym odcinku serialu
pisał mi sms - a, że było super.
Marzena Rogalska: No i mnie zdradziłaś. Dziękuję.
Magdalena Różczka: Dziękuję.
Paweł Małaszyński
http://zloteprzeboje.tuba.pl/zloteprzeboje/1,117977,13665625,Co_mi_powiesz__jak_Cie_zlapie_____Pawel_Malaszynski.html
Katarzyna Bujakiewicz
Szymon Bobrowski
http://zloteprzeboje.tuba.pl/zloteprzeboje/1,117977,13523884,Co_mi_powiesz_jak_Cie_zlapie_____Szymon_Bobrowski.html
Piotr Polk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz