czwartek, 4 kwietnia 2013

Co mi zrobisz, jak Cię złapię?!

Cześć!
Poniżej wrzucam linki do wywiadów z aktorami z serialu Lekarze, zaczerpnięte z programu Co mi zrobisz, jak Cię złapię?! prowadzonego przez Marzenę Rogalską w Radiu Złote Przeboje w soboty pomiędzy godziną 10.00 - 12.00.


Znajdziecie tutaj również kolaż różnych zdjęć, na których można dostrzec, jak się zmieniali ci aktorzy na przełomie czasu.

Miłego oglądania i słuchania! :)


Magdalena Różczka





Marzena Rogalska: Twierdzisz, że nie umiesz opowiadać anegdot, że jesteś od innych rzeczy Magdo Różdżko, od jakich rzeczy Ty jesteś?

Magdalena Różczka: Ja jestem absolutnie od śmiania się. Moi przyjaciele mówią, że zawsze mogą na mnie liczyć. Nawet jak opowiedzą kawał - niewypał i nikt się nie uśmiechnie, albo nie zrozumie, to ja będę pękać ze śmiechu. Tak jest za każdym razem. Za to uwielbiają mnie moi przyjaciele. Możesz ich nawet o to zapytać, żeby nie było, że się przechwalam. Na przykład, Wojtka Mcwaldowskiego, z którym znam się już 12 lat. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że nasza przyjaźń polega na tym, że on opowiada dowcipy, a ja się śmieję. Polecam gorąco taki układ.. 12 lat i taka przyjaźń!
Marzena Rogalska: Magdo, grająca doktor Alicję Szymańską, ucieszyłaś się z możliwości występowania w tym serialu?

Magdalena Różczka: Bardzo! Ja się rzadko nie cieszę z czegoś. Ale tym razem cieszyłam się bardziej niż zwykle. Trzy miesiące przygotowywałam się do serialu. Wkręciłam sobie w głowę, że jestem Alicją Szymańską. Codziennie biegałam rano, jechałam do szpitala, przebierałam się za lekarkę Gdyby ktoś mi powiedział, idź zobacz prawdziwą operację, to ja bym się nigdy na to nie zdecydowała. Ale poszłam do szpitala ze scenariuszem pod pachą, do doktora Gaciąga, który przywitał mnie pierwszego dnia, wręczył mi fartuch, z plakietką na której widniał napisał dr med. Alicja Szymańska, nawet z moim zdjęciem, które wydrukował z Internetu. To mnie tak wzruszyło. Zdążyłam nałożyć fartuch na grzbiet, i poszłam z doktorem na obchód. Później sprzedał mnie jakiemuś drugiemu chirurgowi.

Marzena Rogalska: A pacjenci nie czuli się dziwnie, widząc Różdżkę?
Magdalena Różczka: Absolutnie nie. Ja byłam w szoku, oni w szoku. Myślę, że im to zupełnie nie przyszło do głowy. Ale jak już doktor Gaciąga sprzedał mnie drugiemu chirurgowi, to ten zaprowadził mnie na prawdziwy blok operacyjny. Otwierają się drzwi i pan z zakrwawionymi rękawiczkami mówi: proszę tutaj pani doktor. No to poszłam.. stanęłam przy człowieku, który był operowany, noga rozkrojona do kości. Ja w ogóle nie wiedziałam jeszcze wtedy, że my będzie robić operację na fantomach. Nie wiedziałam, że mi się przyda to co zobaczę. Patrzyłam tylko na lekarzy, którzy grali. Słuchałam i obserwowałam, o czym rozmawiają, jak się zachowują, czy mają minę osób, które ratują życie, czy gadają  o głupotach. Okazało się, że raczej to drugie.
Kazali mi dotknąć tętnicę, czy ją wyczuwam. Więc dotykam tego ciała, a to ciało zaczyna mówić! Tak się strasznie przestraszyłam, zaczęłam krzyczeć, że ten pacjent nie jest uśpiony! Okazało się, że to było takie znieczulenie, nie wiem jak ono się nazywa, ale takie od pasa w dół. Nagle dotarło do mnie, że to jest człowiek! Zrobiło mi się jakoś dziwnie. Pan stojący obok powiedział mi, że jak zobaczę czarne plamki to już będzie za późno. Uznałam, że w takim razie jest to czas, żeby się wycofać. Usiadłam sobie kawałeczek dalej, zdjęłam ten cały ekwipunek: maseczkę, czepek. I nagle słyszę jakieś szepty, wchodzi lekarz, który miał mnie pod opieką i wielce zdziwiony mówi: Pani doktor, bo wszyscy mi mówią, że pani jest podobna do jakieś aktorki, Magdy Różdżki chyba, uznałam zaskoczoną i mówię: naprawdę?, a oni chórem odpowiedzieli:: no naprawdę jak siostra!
Marzena Rogalska:  Jesteś osobą, którą się łatwo rozśmiesza na planie?

Magdalena Różczka:  Czasami daje radę. Naprawdę bardzo się staram, żeby się nie roześmiać. Czasami tak bardzo, że aż zaczynają mi cieknąć łzy po policzkach.

Marzena Rogalska:  Obsada serialu Lekarze jest chyba dość rozrywkowa? Na przykład Marcin Perchuć, czyli specjalista od wesołych rzeczy albo Małaszyński, Zieliński.
Magdalena Różczka: Tak, zgadza się. To jest cudowne jak gramy na strony. Na przykład nagrywamy rozmowę siedząc naprzeciwko siebie i później robimy tak, że tylko ja jestem w kamerze, a ta druga nie. I ona robi wtedy kompletnie inne rzeczy, a ja płacze ze śmiechu. To robimy sobie nagminnie, wszyscy. Pracujemy z dwoma reżyserami. Na zmianę robią to Filip Zyber  i Marcin Wrona. Okazało się, że specjalizacją Marcina jest gotowanie aktorów. Często, te nasze wybuchy śmiechu wchodzą do filmu.
Na przykład, graliśmy kiedyś pewną scenę. Już dziesiąty raz wchodziliśmy do winy z Małaszyńskim i gadamy, gadamy, a Marcin Wrona w czasie dziesiątego dubla robi nam numer. Do windy wchodzi statysta, który gra pacjenta i jest calusieńki owinięty jak mumia bandażem i ma czarne okulary słoneczne. Wtedy już nie da się wytrzymać ze śmiechu, dubel na pewno nadaje się na straty. Miałam kiedyś też taką scenę, że wchodzę cichuteńko przez drzwiczki, dwie moje koleżanki śpią na łóżku, więc przykrywam je kocykiem i wychodzę. Po raz dziesiąty wchodzę do tego pokoiku, w czasie dubli, ale zamiast koleżanek zastaje Marcina Wronę! Wtedy też już nie było co zbierać.
Marzena Rogalska: Jakie masz wspomnienie związane z Pawłem Wilczakiem, po serialu Usta usta?

Magdalena Różczka: Pamiętam tę rolę. 35 odcinków. Zastanawiałam się, czy to nie za dużo, to przecież kawał życia. Jak się serial kończył, to wszyscy płakali. Stwierdziliśmy, że oddalibyśmy wszystkie pieniądze, żeby tylko ktoś dopisał jeszcze kilka odcinków. Ale nie można było. To był kupiony format, 35 odcinków, nie było możliwości nic zmienić.

Marzena Rogalska: Tylko umarłaś w tym serialu, tak bez sensu kompletnie.

Magdalena Różczka: No tak. A Paweł później zaczął inny serial, czyli Reguły gry . Paweł grał tam z Maćkiem Zakościelnym , który tak samo płakał ze śmiechu przy każdych dublach. Wtedy Paweł zapytał dla żartów, czy przypadkiem nie był na jednym roku z Magdą Różdżką? A Maciek na to: Byłem. Paweł stwierdził wtedy, że to od razu widać. Nie nauczyli nas, żebyśmy się nie śmiali przy każdym dublu.
Marzena Rogalska: Pozostanę przy temacie serialu Usta usta. Absolutnie fantastyczny, niesamowicie zabawny. Wy podkreślacie, że to kupiony format, ale nigdy nie byłby tak rewelacyjnym serialem, gdyby nie wasza gra, wasze poczucie humoru i autentyczność. I podkreślam, nikt mi nie zapłacił, żebym Ci słodziła!

Magdalena Różczka: Przy Usta usta, pierwszy raz miałam tak, że oglądałam swoją pracę, patrząc jakby nie na siebie. Wcześniej było tak, że jak oglądałam swoje sceny, to automatycznie zaczynał mnie boleć żołądek, bo wydawało mi się, że fatalnie wyglądam, źle gram, nic nie widać.. i wszystkie inne negatywy. Pierwszy raz przy Usta usta miałam tak, że niesamowitą frajdę sprawiało mi oglądanie wszystkich scen, ale tak bardzo bałam się oglądać ostatnich odcinków, że zobaczyłam je dopiero niedawno, a to dlatego, że poszłam na postsynchrony ( zmontowany odcinek, do obejrzenia i ewentualnego skorygowania błędów) i obejrzałam odcinek z wypadkiem. Tak się spłakałam, jak patrzyłam na ten wypadek, na to jak wszyscy po mnie rozpaczają. Facet, który mi puścił ten odcinek stwierdził:  no wy naprawdę jesteście nienormalni. Przed chwilą było Popławska i też mi się pobeczała.  

Marzena Rogalska: Jak Twoja córcia Wandzia reaguje, jak widzi swoją ukochaną mamusię na ekranie? 
Magdalena Różczka: Na ekranie widzi mnie bardzo rzadko. Raz przez przypadek jak miała chyba 2 lata zobaczyła scenę z Usta usta, jak ja rozstaje się z Adamem i ze łzami w oczach wyjeżdżam. Moja Wandzia się wtedy popłakała i przez łzy mówiła: dlaczego ona go zostawia? Niech ona nie odjeżdża!
Marzena Rogalska: Czy pani doktor może postawić diagnozę, co zrobić z ludźmi uzależnionymi od seriali? Jak temu zaradził, żeby zaczął żyć życiem prawdziwym, normalnym.

Magdalena Różczka: Ale po co? Trzeba żyć serialem i śledzić każdy jego odcinek! W Internecie oglądać wszystkie powtórki i ze zniecierpliwieniem czekać na przyszły tydzień i kolejny odcinek z przygodami.
Marzena Rogalska: Wy, aktorzy jesteście jednak nienormalni! To jest chyba najlepsza diagnoza.

Magdalena Różczka: Niedawno umówiłam się z Sonią Bohosiewicz, na spacer, zoo, park, cokolwiek. Sonia przyznała mi się wtedy, że jej Teodorek jest na takim etapie, że nienawidzi jak ktoś podchodzi do jego mamusi. Uspokoiłam ją, że moja Wanda też tak miała. Ona po prostu wpadała w histerię jak tylko podchodził ktoś do mnie po autograf, albo zrobić sobie zdjęcie. Krzyczała wtedy: wymarz to! Wykasuj!. Niedawno moja córeczka wzruszyła mnie do łez. Od jakiegoś czasu prowadzimy rozmowy z moją 4 - letnią już córą na temat tego, co robi mamusia, z czym związany jest jej zawód. To się śmiesznie objawia.
Ostatnio oglądaliśmy bajkę, gdzie były takie misie, a moja dorosła Wanda pyta: mamusiu, w tych misiach są ludzie w środku, prawda?. Ale chciałam, powiedzieć o tym wzruszeniu. Byłyśmy  razem na wakacjach, ktoś do mnie podszedł. Wanda bawiła się spokojnie z boczku. Nagle podeszła do mnie i zapytała, czemu tylko ode mnie ci ludzie biorą podpis? Na to ja odparłam, że tak to jest, ze jak ktoś widzi kogoś w telewizji i lubi jego postać w serialu/filmie, to w czasie spotkania na  żywo chciałby dostać jakaś pamiątkę. Jak by w tym samym miejscu była też ciocia Sonia, albo Ania, to one też dawałby podpisy. Któregoś dnia jak sytuacja się powtórzyła, moja Wandzia podeszła do mnie i z dumą oświadczyła: mamo, ucieszyłam się, że pani wzięła od Ciebie podpis! Tak się ucieszyłam, że aż miałam łzy w oczach.

Marzena Rogalska: Zaintrygowałaś mnie tym, że nie rozumiesz czemu ludzie biorą autografy? Ty nigdy nie miałaś idoli, w żadnym aktorze się nie kochałaś? Ja byłam wielką fanką Cybulskiego.

Magdalena Różczka: Nigdy nie wzięłam żadnego autografu, ale o wspomnianym Cybulskim mam anegdotę. Robiłam kiedyś taka sesję zdjęciową, że było zdjęcie Cybulskiego z jakąś aktorką, ale podmienili jej twarz na moją. Zmontowali to jakoś, w każdym razie byłam z nim na plakacie.
Marzena Rogalska: Ależ Ci zazdroszczę!

Magdalena Różczka: Sama sobie też troszkę zazdrościłam. Od tego momentu zdarza mi się odebrać telefon i powiedzieć: Przepraszam nie mogę rozmawiać, mam sesję z Cybulskim.

Marzena Rogalska: Ja też nie rozumiałam, czemu ludzie chcą mieć zdjęcia z aktorami i ich autografy, dopóki nie znalazłam się w Stanach Zjednoczonych na planie filmu Transformers III, gdzie grał Patric Dempsey. Wtedy nie wytrzymałam, zapiszczałam i poprosiłam o wspólne zdjęcie. Mam je! Wtedy to zrozumiałam. Kto by mógł spowodować, żebyś się zachowała tak jak ja.
Magdalena Różczka: No właśnie nie wiem. Kompletnie nie czuje potrzeby posiadania takiego obiektu do uwielbienia. Nigdy nie miałam, nawet jako dziecko, nastolatka.

Marzena Rogalska: Czemu Ty właściwie chciałaś zostać aktorką?

Magdalena Różczka: Po prostu czułam, że będę to dobrze robić. Ale też nie chciałam być osobą znaną. Nigdy nie myślałam o popularności, po prostu wiedziałam, że chce być aktorką i już.

Marzena Rogalska: Ty jednak jesteś kosmitką.

Magdalena Różczka: Ja pięć lat byłam w teatrze amatorskim. Nikt mnie tam nie znał. Było świetnie, genialnie się tam realizowałam. Teatr mi się niestety rozpadł i musiałam coś zrobić ze swoim życiem. To był rok po maturze, dowiedziałam się wtedy o istnieniu szkoły aktorskiej. Zawsze byłam przekonana, że aktorzy rodzą się aktorami! Wiedziałam, że jest Pazura, Janda, ale myślałam, że urodzili się aktorami. Ich dzieci automatycznie też musiały wykonywać ten sam zawód. Jak się dowiedziałam o istnieniu szkoły teatralnej to oszalałam ze szczęścia, że można się tego, co wydawało mi się nabyte, nauczyć.

Marzena Rogalska: Niektórzy tak mają, że wymyślają sobie jakiś cel i go sukcesywnie realizują. Inni wynajdują milion powodów, żeby nie osiągnąć tego, co chcą.

Magdalena Różczka: Ja byłam niesamowicie szczęśliwa, że mogłam uczęszczać do szkoły teatralnej. To nie było łatwe dla dziewczyny z prowincji. Jak by ktoś wcześniej usłyszał ode mnie, że chce zdawać do szkoły teatralnej to puknąłby się w głowę. Jak dziewczyna z Nowej Soli, ma się dostać do szkoły gdzie jest tyle chętnych i tyle utalentowanych ludzi. Wszyscy mi ten pomysł odradzali.

Marzena Rogalska: Zaimponowałaś mi swoimi opowieściami i swoją determinacją. To nie jest Polska cecha. To jest cecha kosmiczna, ewentualnie trochę amerykańska i zachodnia. Czy tak będziesz wychowywać swoją córeczkę Wandzie?

Magdalena Różczka: Tak, będę się starać. Zawsze jej powtarzam, że marzenia się spełniają. Ona cały czas wynajduję jakieś magiczne rzeczy. Jak dostała kartkę z wakacji od swojej niani to chodziła po domu i mówiła: To jest magiczna kartka. Chwyć ją, a marzenie się spełni.
Marzena Rogalska: A czy ona już wie, kim chce być?
Magdalena Różczka:  Jak miała dwa lata, to mówiła, że albo złodziejem, albo księżniczką. Teraz jeszcze nie wie.

Marzena Rogalska: Pierwszy raz słyszę, żeby dziecko miało marzenie, by stać się złodziejem.

Magdalena Różczka: Wandzia jest straszną mądralą. Jakiś czas temu, zobaczyła mnie w Dzień Dobry TVN i po prostu się rozpłakała, że ona do mnie mówi do telewizora, a ja jej nie odpowiadam. Teraz niedawno, znowu byłam w telewizji śniadaniowej i zadzwoniłam przed programem, że będę w telewizji, żeby do mnie nie mówiła, bo naprawdę nie mogę jej usłyszeć. Na to ona: a jak będę tak mocno krzyczeć?. Powiedziałam, że niestety wtedy też nie. Na to moja córka: No wiem przecież, tak sobie tylko żartuje. Mądrala nie?
Marzena Rogalska: Bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało, człowieku wiecznie się śmiejący! Czego Ci życzyć?

Magdalena Różczka: Żeby ktoś oprócz Ciebie po każdym odcinku serialu pisał mi sms - a, że było super.

Marzena Rogalska: No i mnie zdradziłaś. Dziękuję.


Magdalena Różczka: Dziękuję. 




Paweł Małaszyński

http://zloteprzeboje.tuba.pl/zloteprzeboje/1,117977,13665625,Co_mi_powiesz__jak_Cie_zlapie_____Pawel_Malaszynski.html



Katarzyna Bujakiewicz




Szymon Bobrowski

http://zloteprzeboje.tuba.pl/zloteprzeboje/1,117977,13523884,Co_mi_powiesz_jak_Cie_zlapie_____Szymon_Bobrowski.html


Piotr Polk





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz