Poniżej kolejna część opowiadania. Trochę krótka, ale postaram się jeszcze w weekend dodać ciąg dalszy. :)
Leona przewieziono na zwykłą salę pooperacyjną. Pomimo, iż bardziej
obawiano się o to, jak on, w przeciwieństwie do Ali zniesie operację, to jego
stan wskazywał na to, że wszystko jest w
najlepszym porządku. Zajęty fragment wątroby został wycięty, przeszczepiono
kawałek wątroby Alicji, wszystko poszło zgodnie z planem. Koledzy wiedzieli, że
najgorsze jest już za nim, w porównaniu do Alicji, u której najgorsze miało
dopiero nadejść..
Ala została położona na OIOM –ie. Już w niecałą godzinę po zakończeniu
operacji, musiała zostać zaintubowana, ponieważ dało zauważyć się wyraźne
zaburzenia oddychania. Maks cały czas czuwał przy jej łóżku. Zapomniał
kompletnie o tym, aby zajrzeć do swoich pacjentów. Wszystko przestało mieć
znaczenie. Chciał tylko być przy niej i trzymać ją za rękę, kiedy się obudzi.
Pomimo iż był lekarzem, zawsze racjonalnie myślącym i twardo stąpającym po
ziemi, to w zaistniałej sytuacji kompletnie stracił głowę. Nie myślał o
konsekwencjach zbyt długo trwającej reanimacji, ani o tym, że Ala ma problemy z
samodzielnym oddychaniem. Cieszył się, że ją odzyskał, nie brał nawet pod uwagę
opcji, że za chwilę może ją ponownie utracić.
Przyjaciele co chwilę wpadali raz do Ali, raz do Leona, aby sprawdzić,
czy dochodzą oni do siebie, czy wszystko jest
w porządku.
Wszyscy zauważyli, że Alicję i Maksa łączy coś więcej niż tylko
przyjaźń, dlatego starali się go wyręczać w szpitalnych obowiązkach, aby jak
najwięcej czasu mógł spędzać z ukochaną. On zaś nie odstępował Ali na krok.
Minęło parę godzin, a Alicja nadal nie wybudzała się ze śpiączki. Pod wieczór
dało się zauważyć znaczne pogorszenie wszystkich funkcji życiowych. Lekarze
podjęli decyzję o wprowadzeniu jej w stan śpiączki farmakologicznej, ponieważ
wybudzenie byłoby zbyt dużym obciążeniem dla i tak bardzo osłabionego
organizmu. Wtedy do Maksa dotarło, że jej stan jest bardzo poważny, że naprawdę
jest źle. Kiedy wszyscy wyszli z sali, totalnie się rozkleił. On, zawsze twardy
i pewny siebie, w tej jednej chwili stał się małym chłopcem, który nie potrafił
poradzić sobie z tą całą sytuacją, która go spotkała..
Jejku, opisałaś to tak, że mi też się zachciało płakać. :(
OdpowiedzUsuńNowe opowiadanie :) zapraszam do czytania i komentowania :)
OdpowiedzUsuńBiedny Maks... ;(
OdpowiedzUsuńLimonka
Tego mi właśnie brakowało w tym przeskoku.Idealnie wszystko opisane. ;)
OdpowiedzUsuń