sobota, 6 kwietnia 2013

Po operacji - ciąg dalszy.

Hej!

Coraz bliżej poniedziałek, ale nie wiem czy się z tego powodu cieszyć, czy raczej bać. Oglądając zwiastun i czytając opis kolejnego odcinka, to chyba powinnam się raczej bać. 

Wrzucam dalszą część opowiadania. Nie jest ono perfekcyjnie dopracowane, ponieważ mam bardzo napięty grafik, ale obiecałam, że wstawię, więc dotrzymuję słowa. Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu uda mi się przekazać Wam to, co bym chciała.

Po operacji - ciąg dalszy.


Maks siedział przy Ali całą noc po operacji. Nie usnął nawet na chwilę. Trzymał ją za rękę i powtarzał sobie w duchu, że wszystko będzie dobrze, że czeka ich jeszcze wiele wspólnych chwil. Nad ranem przyszła Sylwia, która miała nocny dyżur, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zresztą co chwilę ktoś wpadał, aby upewnić się, że stan Alicji nie pogarszał się, ponieważ w obecnej chwili o polepszeniu nie było nawet mowy. Sylwia kazała Maksowi pojechać do domu i się ogarnąć, bo za parę godzin zaczyna pracę i nie może się w takim stanie pokazać pacjentom.

Sylwia: Ja tu zostanę, dopóki nie wrócisz. Nie martw się. Musisz się pozbierać. Prześpij się chociaż godzinę.

Po długich namowach koleżanki zgodził się.

Maks, zwracając się do Sylwii: Daj mi znać, jak będzie się coś działo. Ja za godzinę będę z powrotem.

Sylwia: Pewnie, że dam.

Maks przysunął się do Ali i szepnął jej na ucho: Kochanie niedługo wrócę. Muszę się przygotować na dyżur. Kocham Cię.

Pocałował ją w policzek i wyszedł z  sali.

Szybkim krokiem wyszedł ze szpitala, zapominając portfela i dokumentów. Wsiadł do samochodu i wybuchł. Emocje wzięły górę. Siedział przez chwilę i nie był  w stanie ruszyć z miejsca. Kompletnie nie wiedział, co się z nim dzieje. Zawsze opanowany i racjonalnie myślący Maks, nagle przestał sobie radzić z czymkolwiek. Nie potrafił powstrzymać łez. Rzucił nerwowo kluczykami o szybę, a one odbiły się od niej i spadły pod siedzenie. Maks położył głowę na kierownicy i jeszcze dłuższą chwilę siedział w bezruchu, nie mogąc się pozbierać. Po paru minutach przypomniał sobie, że za dwie godziny zaczyna dyżur. Otarł rękawem łzy i spostrzegł, że wskoczył do samochodu w fartuchu lekarskim z wczorajszego dyżuru. Nawet przez myśl mu nie przeszło, aby się przebrać. Schylił się po kluczyki, odpalił samochód i pokonując kilka przecznic, znalazł się pod swoim blokiem. Pomimo tak krótkiej trasy, został kilkanaście razy strąbiony, ponieważ przez rozkojarzenie zajechał drogę współuczestnikom ruchu drogowego. Jak burza wpadł do domu, zapomniawszy nawet o zamknięciu samochodu. Wziął szybki prysznic, zgarnął uprany, nieco wygnieciony fartuch lekarski i po kilkunastu minutach ponownie znalazł się na szpitalnym parkingu. Przemierzając szpitalny korytarz, nawet nie zauważył Jivana. Bardzo się spieszył. Chciał jeszcze przed dyżurem wpaść do Alicji. Przerażała go myśl, że będzie daleko od niej, że prawdopodobnie przez cały dzień nie będzie jej trzymał za rękę. Otworzył drzwi i po chwili znalazł się sali, w której leżała ukochana. Spojrzał na aparaturę i wszystkie parametry, a potem przysunął się do Ali. Wydawało mu się, że przez czas jego nieobecności, jakby zmarniała, pobladła. Dopiero teraz dostrzegł, że naprawdę nie wygląda najlepiej. Wziął jej rękę w swoją dłoń.

Maks: Witaj Kochanie. Wróciłem. Niestety za chwilę ponownie będę musiał cię opuścić. Jak już ci wcześniej mówiłem, mam dyżur, ale w każdej wolnej chwili będę do ciebie zaglądał. Nie wiem, jak wytrzymam tyle czasu, nie będąc przy tobie. Strasznie cię kocham.

Stał tak przez dłuższą chwilę wpatrując się w jej blade policzki.

Maks: Muszę lecieć. Trzymaj się kochanie.

Uścisnął mocniej jej dłoń i odwrócił się w kierunku drzwi. Kiedy je otworzył, jeszcze raz zerknął w jej kierunku, chwilę się zapatrzył i wyszedł zmierzając na SOR.


2 komentarze:

  1. jejku, żeby tylko Maks nie załamał się jakoś psychicznie. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Maks, aż mi się smutno zrobiło, mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. ;)

    Limonka

    OdpowiedzUsuń