piątek, 26 kwietnia 2013

Pierwszy wspólny poranek.

Witam wszystkich!

Poniżej kolejna część opowiadania. :)
Tak nawiasem mówiąc, zastanawiam się czy nie zacząć pisać i publikować równocześnie innej serii opowiadań dotyczącej powrotu Maksa z Somalii. Mam pewien pomysł na fabułę, ale bardzo dużo osób pisze już opowiadania zaczynające się od tego momentu, więc nie wiem czy macie jeszcze na nie ochotę. Moje nie miałoby dużo części. Byłaby to taka krótka historia z happy endem oczywiście. Dajcie znać, czy chcecie. :P

Pozdrawiam i miłego dnia życzę!


Oboje spali dość długo, gdyż mieli następny dzień wolny. Alicja z racji tego, że jest na zwolnieniu, a Maksa czekał nocny dyżur.  Ala, choć zazwyczaj była ‘rannym ptaszkiem’ to jej organizm po operacji był jeszcze bardzo osłabiony i potrzebowała więcej snu niż kiedyś. Dlatego też pomimo iż zasnęła przed Maksem, to on obudził się pierwszy. Przez dość długi czas leżał i wpatrywał się w ukochaną. W końcu postanowił wstać i przygotować śniadanie. Zapowiadał się piękny dzień, promienie słońca przebijały się przez opuszczone rolety. Maks postanowił zorganizować śniadanie na balkonie. Zaścielił obrusem wiklinowy stolik i postawił na nim dzbanek świeżo wyciskanego soku z pomarańczy. Następnie przyniósł w koszyczku świeże pieczywo, zakupione w osiedlowej piekarni. Naszykował miseczki z dżemem i miodem. Ułożył talerze i sztućce. Przyniósł również dzbanek mleka, jogurt naturalny i płatki. Na koniec pokroił owoce i ułożył na talerzu w kolorową tęczę. Kiedy wszystko było już gotowe, pozostało mu tylko czekać na to, kiedy Alicja się obudzi. Stanął w drzwiach prowadzących na balkon i spoglądał na śpiącą Alę. Po paru minutach zaczęła się ona przeciągać. Kątem oka dostrzegła stojącego Maksa i lekko się uśmiechnęła. Myślała, że coś jej się śni, więc przewróciła się na drugi bok i zamknęła oczy. Po paru sekundach jednak jakby oprzytomniała i ponownie uchyliła powieki, aby sprawdzić czy to, co przed chwilą widziała jest prawdą czy tylko jej porannym złudzeniem.

Maks: Dzień dobry. ‘Rannym ptaszkiem’ to ty nie jesteś!

Alicja usiadła na kanapie i jakby dopiero do niej dotarło, że została u Maksa na noc spytała: Co ja tu.. ?

Maks: Nie pamiętasz?

Alicja: Czemu mnie nie obudziłeś?

Maks: Tak smacznie spałaś, że ‘nie miałem serca’ cię budzić.

Ala trochę zawstydzona całą sytuacją spuściła głowę, ale Maks jak zawsze szybko rozładował napięcie.

Maks: No to się ze mną przespałaś!

Alicja wzięła poduszkę leżącą na kanapie i rzuciła prosto w Maksa, krzycząc: Burak!

Maks: Widzę, że nie zmieniłaś o mnie zdania od naszego pierwszego spotkania.

Oboje się zaśmiali, po czym Maks podszedł do ukochanej i pocałował ją na przywitanie nowego dnia.

Maks: Teraz zaś moja droga pani, zapraszam panią na śniadanie.

Ala postanowiła najpierw się wykąpać, a Maks w tym czasie zrobił gorącą herbatę. Po paru minutach wyszła z łazienki, ubrana w jego szlafrok. Nie miała na sobie makijażu, gdyż jej torba z kosmetykami została w samochodzie Maksa. Było jej trochę dziwnie pokazać mu się w takim stanie. Maks jednak od razu, gdy ją zobaczył wykrzyknął: Nie sądziłem, że bez makijażu tez jesteś taka ładna! Poza tym wyglądasz w tym szlafroku lepiej ode mnie!

Wziął Alę za rękę i razem wyszli na balkon. Odsunął wiklinowe krzesło, dając znak, aby na nim usiadła. Alicja była zdziwiona, że Maks potrafi tak przygotowywać posiłki.

Alicja: To już wiemy, kto będzie gotował w naszym domu!

Maks: Nie rozpędzaj się tak. Mamy równouprawnienie. Teraz jesteś usprawiedliwiona, ale jak dojdziesz do siebie to się zrewanżujesz.

Alicja: Wiedziałam, że to jest zbyt piękne.

Dość długo celebrowali śniadanie, ciesząc się wspólnymi chwilami. To było ich pierwsze wspólne śniadanie, nie licząc tych kilku posiłków, które spożywali razem w szpitalnym bufecie. Niby to był taki zwykły codzienny element dnia, jednak dla nich stanowił znacznie więcej. Czuli się ze sobą tak dobrze, że przy wspólnej rozmowie, zapominali o całym świecie.

Dzień mijał im bardzo leniwie, chociaż niezwykle szybko. Wygrzewali się na balkonie, potem postanowili posprzątać po śniadaniu i obejrzeć jakiś film. Trudno im było się jednak w swoim towarzystwie skupić na fabule. Maks co chwilę spoglądał na Alicję, swoim przenikliwym spojrzeniem, a ona widząc to, kompletnie nie mogła się skoncentrować na filmie. Co parę minut dochodziło do pocałunku i wzajemnych pieszczot. Maks zsunął szlafrok z ramion Ali i zaczął pieścić jej szyję. Ona przez chwilę poddawała się tym pieszczotom, po czym jednak wsunęła szlafrok na ramiona i rzekła: Mieliśmy oglądać film.

Maks ponownie zaczął zerkać raz na ekran, raz na Alicję, ona jednak starała się nie zwracać na to uwagi, chociaż było jej ciężko, ponieważ także nie mogła mu się oprzeć. Lubili się ze sobą tak drażnić. W końcu Alicja stwierdziła: Skoro nie jesteś zainteresowany filmem, to pójdziemy zorganizować jakiś obiad. Tym razem ci pomogę, bo jesteś tak rozkojarzony, że jeszcze dosypiesz tam nie wiadomo czego. Poza tym pójdę się ubrać, żeby cię dodatkowo nie rozpraszać.

Maks: Wolałbym, żebyś została w moim szlafroku.

Alicja: Czego ja bym nie wolała..

Maks: Dobra, w takim razie idź, a ja zobaczę, co mam w lodówce.

Alicja poszła się ubrać, a Maks w tym czasie naszykował składniki potrzebne do przygotowania potrawy. Później wspólnie przyrządzili obiad.

W międzyczasie Ala otrzymała chyba z dziesięć telefonów od zaniepokojonego ojca, z zapytaniem: Jak się czuje? Bardzo ją to bawiło, a z drugiej strony totalnie rozczulało. Oprócz tego dostali wraz z Maksem zaproszenie do niego na kolację, która miała się odbyć następnego dnia. Dobrze się składało, bo Maks skończy nocny dyżur, odpocznie i będzie miał wolny wieczór. Cieszyli się na to wspólne spotkanie w gronie bliskich. Zjedli obiad, rozmawiając o tym, jaka czeka ich przyszłość. Maks rozbawiał Alicję do łez wymyślając najróżniejsze historie dotyczące ich wspólnego życia. Następnie przenieśli się na kanapę i spędzili tam kilka następnych godzin.

Niestety szybko nadszedł wieczór i Maks musiał się zbierać na dyżur do szpitala. Zaproponował Alicji, żeby została u niego, ona jednak poprosiła, aby przed pracą zawiózł ją do domu. Tak też zrobili, chociaż niebywale trudno było im się rozstać na te kilkanaście godzin.


3 komentarze:

  1. Jak najbardziej pisz tę serię opowiadań o powrocie Maksa, takie rzeczy się nigdy nie nudzą. Ja też piszę już drugą wersję, bo to ciekawy wątek do rozpracowania jest. ;)
    A co do opowiadania, to cudne, romantyczne. Wyobraziłam to sobie i się mega wczułam. ;)
    PS Może i jeszcze trochę mi szumi we łbie po dzisiejszej balandze, ale jestem w pełni świadoma tego, co piszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. pisz, pisz! wszystkie opowiadania są mile widziane. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje opowiadania są świetne ! ja chcę więcej ! ;)

    OdpowiedzUsuń