Kochani!
Bardzo dziękuję za odwiedzanie mojego bloga. Stuknęło mi 10 000 wejść i powiem szczerze, że bardzo mnie to zaskoczyło. Oczywiście pozytywnie. Nigdy nie miałam bloga, ani własnej strony internetowej i nie sądziłam, że jego prowadzenie może dawać tak wielką satysfakcję. Każde wejście, każda Wasza wizyta daje niesamowity zastrzyk pozytywnej energii, aby robić to dalej. Gdybym tylko miała więcej czasu to najchętniej bym go nie opuszczała, tylko przygotowywała dla Was posty. Naprawdę cieszę się, że są osoby, które chcą tu zaglądać i czytać to, co się pojawia.
Pozdrawiam wszystkich!
Jak wrażenia po wczorajszym odcinku?
Poniżej kolejny fragment opowiadania i kto wie, może jeszcze dziś pojawi się następny. :)
Maks
siedział przy Ali całymi dniami, nie odstępując jej nawet na krok. Szpital stał
się jego drugim domem. Tu się kąpał i nocował. Alicję przewieziono na zwykłą
salę. Byli w komfortowej sytuacji, że była to jedynka i Maks mógł bez żadnych
problemów siedzieć przy ukochanej dzień i noc. Chciał być jak najbliżej,
pragnął, aby czuła przez ten trudny czas jego obecność. Nie mógł pozwolić na to, aby
się czuła samotna. Był pewien, że Ala go słyszy, że po przebudzeniu będzie
pamiętała to wszystko, co jej powiedział, a powiedział jej bardzo wiele.
Siedział przy niej i trzymając ją za rękę, godzinami opowiadał o swoim
dzieciństwie, rodzicach, studenckim życiu, pierwszych dniach pobytu w
Copernicusie, przyjaźni z Jivanem oraz wszystkich swoich odczuciach, które
pojawiły się, kiedy ją poznał. Może to, że spała i nie patrzyła mu w oczy,
jakoś go otworzyło. Bez krępacji, mówił jej o wszystkim. Otworzył się, jak
jeszcze nigdy przed nikim. Co więcej, chciał, żeby ona to słyszała i pamiętała,
kiedy się obudzi. Był pewien, że z tą kobietą chce przejść przez życie, że może
jej powiedzieć absolutnie wszystko. Jeszcze nigdy nie czuł się tak jak w tej chwili. Jeszcze nigdy nie był tak
zakochany. Czasami aż sam się bał swoich uczuć.
Często też odtwarzał nagranie z
ich wspólnego skoku ze spadochronem, wtedy uśmiech samoistnie pojawiał się na
jego twarzy i upewniał się coraz bardziej w tym, że wszystko będzie dobrze i
wkrótce porozmawia ze swoją ukochaną.
Stan
Alicji poprawił się na tyle, że dwa dni temu podjęto decyzję o zaprzestaniu
podawania leków, wprowadzających ją w stan śpiączki farmakologicznej, więc lada
chwila mogła się obudzić..
Właśnie
skończył opowiadać Ali o tym, jak ojciec uczył go jeździć na rowerze, kiedy
podniósł wzrok na stojącą przy jej łóżku szafkę. Dostrzegł tam książkę, którą
podarował Ali przed operacją. Spontanicznie, bez zastanowienia wziął ją w
dłonie, otworzył na pierwszym rozdziale i zaczął czytać..
W
tym samym czasie Elżbieta przyszła odwiedzić Leona w sali obok.
Ela:
Cześć chłopaku!
Leoś:
No hej.
Ela:
Jak się czujesz?
Leoś:
Nie widać, fantastycznie. Powoli zaczynam
wstawać i właśnie się wybieram odwiedzić Alicję.
Ela:
Zwariowałeś! Nie możesz się jeszcze stąd
ruszać!
Leoś:
Nie truj d... też jestem lekarzem i wiem,
co mi wolno, a co nie. Poza tym czuję się naprawdę dobrze.
Ela
doskonale wiedziała, że Leon nie zna jeszcze prawdy o Alicji i chciała go za
wszelką cenę powstrzymać przed wyjściem z sali i wizytą u niej. Czuła, że Leon
będzie miał do nich wszystkich ogromny żal, że ukrywali przed nim prawdę przez
tyle czasu.
Ela:
To może po prostu do niej zadzwoń.
Leoś:
Dzwoniłem milion razy i nie odbiera.
Ela:
Jakby ci to powiedzieć, bo ona teraz jest
zajęta..
Leoś:
Co może być aż tak absorbującego, że nie
odbiera telefonu od własnego ojca?
Ela:
Na przykład miłość.
Ela
odwróciła głowę, a Leoś spojrzał na nią podejrzliwie.
Leon:
Ty coś wiesz..
Ela:
No dobra i tak się dowiesz.. Twoja
córeczka i Maks.. szykuj się na ślub.
Leon:
No coś Ty.. aż tak? I ja nic o tym nie
wiem? Teraz to już na pewno muszę się tam wybrać i zbadać całą sytuację.
Ela:
Leoś daj spokój, niech pobędą sami.
Leon:
Jeszcze zdążą. Ja muszę sprawdzić,
jak się czuje moja córka.
Leon
zaczął się podnosić, gdy spostrzegł zaniepokojoną minę Eli.
Leon:
Co jest?
Leon
spojrzał na nią dość wymownie: Ela?
Wtedy
Elżbieta poczuła, że nadszedł najwyższy czas, aby powiedzieć Leonowi prawdę.
Jego stan się ustabilizował, wyniki poprawiały się z godziny na godzinę. Poza
tym wiedziała, że nie uda jej się go powstrzymać, przed pójściem do córki, a
jednak lepiej, aby był przygotowany na to, co zobaczy.
Ela:
Nie wiem jak ci to powiedzieć.
Leon
aż usiadł na łóżku. Po sposobie mówienia Eli doszło do niego, że coś jest nie
tak. Znali się tyle lat i wiedział, że Ela zawsze prosto z mostu mówiła mu o
wszystkim, a teraz zbladła i nie chciała spojrzeć mu w oczy.
Leon:
Ela.. proszę cię..
Ela:
Alicja..
Leon:
Co z Alicją? Przecież mówiliście, że
wszystko jest w porządku!
Ela:
Żyje.. ale..
Elżbieta
opowiedziała Leonowi wszystko. Było jej strasznie źle, że przez tyle czasu
okłamywała przyjaciela, ale wiedziała, że to było dla jego dobra. Leon bez
słowa wyszedł z sali. Ona już nawet nie próbowała go powstrzymywać..
Kto by pomyślał że prowadzenie bloga jest takie fascynujące? Mam tak samo, a co do opowiadania, jak zawsze świetnie, wczułam się. ;P
OdpowiedzUsuń