piątek, 19 kwietnia 2013

Czuła na krzywdę.

Magdalena Różczka opowiada o atmosferze na planie serialu "Lekarze" i wyznaje, co jest dla niej ważne poza pracą.

Aktorka działa w organizacjach charytatywnych, jest też ambasadorką UNICEF-u / fot. Mieszko Piętka

Ma pani w oczach chochliki, chyba lubi się pani często śmiać?
- Jestem śmieszką. Koledzy mówią, że można na mnie liczyć. Nawet kiedy opowiedzą mało zabawny kawał, ja się śmieję.
Słyszałam, że na planie "Lekarzy" robią pani psikusy.
- Była scena, którą powtarzaliśmy 6 razy. Do windy, w której jechałam, wchodził statysta. Za siódmym razem wszedł zabandażowany i w okularach na nosie. Trudno się nie 'ugotować'.
Za co pani lubi dr Alicję?
- Za to, że ze swojej pasji uczyniła zawód i wykonuje go najlepiej jak potrafi, dając z siebie dużo więcej niż musi. Ona jest po prostu dobrym człowiekiem.
A co panią w niej drażni?
- Miałam trochę problem z tym, że Alicja nie walczy o siebie, wycofuje się - chociażby z uczucia. Do granic wytrzymałości myśli o innych.
Nie ma pani potrzeby, by pogłębić wiedzę medyczną?
- Zupełnie nie. Nigdy nie chciałam zostać lekarzem.
Działa pani w organizacjach charytatywnych jest też ambasadorką UNICEF-u. Co udało się pani zrobić?
- Na przykład zbierałam fundusze dla dzieci w Gruzji. Byłam tam w obozach dla uchodźców. Dzięki zebranym pieniądzom powstają pierwsze przedszkola i szkoły. Do końca kwietnia zostało jeszcze kilka dni, dlatego zachęcam, by oddać 1 procent podatku na fundacje, np. Fundację Rodzin Adopcyjnych, która wspiera interwencyjny ośrodek w Otwocku. Czy pani wie, że rocznie ponad sto dzieci jest pozostawianych przez matki w szpitalach tuż po urodzeniu?
Wcześniej brała pani również udział w akcji plakatowej "Kocham, nie biję".
- Na plakacie pojawiłam się z moją córeczką Wandą, która miała wtedy 3 miesiące. Trzeba przypominać, że bicie, nawet przysłowiowy klaps, to nie jest metoda wychowawcza.
Dzieci czasami potrafią zajść za skórę.
- Wandzia jest grzeczna. Choć teraz, jako 4,5 latka, czasami wchodzi mi na głowę. Uważam, że trzeba rozmawiać i dawać dużo miłości.
Córka nie rozrabia, ale ponoć jest mądralą!
- O, tak. Przez to, że ja jej wszystko próbuję tłumaczyć, argumentować, nauczyła się trudnej sztuki negocjacji, potrafi dyskutować, czasem też szantażować.

Rozmawiała Ewa Modrzejewska.

1 komentarz:

  1. Kocham wywiady z Różczką, to taka pozytywna osoba, a tak poza tym ślicznie wyszła na tym zdjęciu. ;) No i jej się nie dziwię, że jej się z tego obandażowanego pacjenta brechtać chciało, sama bym nie wytrzymała.

    OdpowiedzUsuń