czwartek, 11 kwietnia 2013

Chwila prawdy.


Hej!

Poniżej kolejny fragment opowiadania, co prawda bardzo krótki, ale niedługo pojawi się następny. :)


Maks siedział przy Ali, gdy do sali weszła Elżbieta.

Ela: Maks, chcę ci coś powiedzieć.

Maks: Ja też chciałem z Tobą porozmawiać.

Ela: Daje ci kilka dni wolnego. Posiedź przy Ali. Odpocznij. Widzę, że jest ci to potrzebne.

Maks: Skąd wiedziałaś, że chcę cię o to prosić? Był u Ciebie Krzysztof?

Ela: To nie ma znaczenia. Najważniejsza jest teraz Alicja.

Maks: Dziękuję.

***

Po kilkunastu minutach w sali pojawili się Krzysztof i Jivan.

Jivan: Jak sytuacja?

Maks: Bez zmian.

Krzysztof: Zabieramy Alę na tomografię.

Maks: Po co?

Krzysztof: Zapomniałeś już, ile trwała reanimacja?


Maks kompletnie zapomniał o tym, co działo się poprzedniego dnia.. Może nie tyle zapomniał, co starał się o tym nie myśleć. Faktycznie reanimacja trwała dosyć długo, a każda sekunda mogła nieść za sobą poważne i nieodwracalne zmiany w mózgu. Trzeba było koniecznie sprawdzić, czy nie ma znaków niedotlenienia poszczególnych jego fragmentów. 

W chwili, gdy Maks o tym pomyślał, po plecach przeszły mu zimne dreszcze. Chociaż każdy bał się o tym mówić, to nadeszła ta chwila, kiedy wszystko stanie się jasne. Kiedy dowiedzą się, na ile poważny jest stan Alicji i czy w ogóle z tego wyjdzie. Maks wiedział, że to konieczne i gdyby Ala była zwykłym pacjentem już dawno by wykonał badanie. Jednak teraz paraliżował go ogromny strach. Bał się dowiedzieć prawdy, jakakolwiek by ona nie była. Ostatnią dobę żył nadzieją, a teraz będzie już wiedział na pewno. Był lekarzem i mimo wszystko jednak zdawał sobie sprawę z tego, że Alicji stan jest bardzo poważny i bardzo mało prawdopodobne jest to, żeby tak długa reanimacja, nie pozostawiła po sobie żadnych śladów.

4 komentarze:

  1. jejku, czemu aż tak pesymistycznie? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obejdzie się bez szczęśliwego zakończenia, nie u mnie na blogu. Także trochę cierpliwości. :)

      Usuń
  2. Smutno jest, ale dzięki temu, happy end bardziej ucieszy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja tam lubię dużo pesymizmu, a na końcu szczęśliwe zakończenia.
    Przyjemnie się czyta. ;)

    OdpowiedzUsuń