Obiecałam, że dziś pojawi się relacja z pierwszego dnia pobytu w Toruniu, więc oto ona. Napisana jest w nieco innej formie, więc nie wiem jak będzie się ją czytało. Jeśli taka forma Wam nie odpowiada to dajcie znać, to ją zmienię. ;) Jeśli coś pokręciłam, to dziewczyny pewnie sprostują. xd Minęło już sporo czasu, więc ciężko odtworzyć wszystko ze szczegółami..
Miłego czytania!
Toruń - dzień pierwszy.
8 lipca 2013..
16:00
Wróciłam
z pracy. Trzeba się brać za pakowanie. Nienawidzę tego. Boże, jak ja tego
nienawidzę! Niedbale wyrzucam z szafy wszystkie rzeczy po kolei. Selekcja tego,
co potrzebne i zbędne kończy się na tym, że pcham do walizki wszystko. Ugniatam
na siłę uprasowane przed chwilą ubrania. Nie ma szans. Muszę z czegoś
zrezygnować. Ponownie wyrzucam wszystko na środek pokoju i zaczynam od nowa.
Przebieram każdą rzecz po kolei, aby na koniec spostrzec, że odłożyłam tylko
trzy sztuki odzieży. To nie ma sensu. Straciłam kilka godzin, a efektów nie ma
żadnych. Zostawiam pakowanie. Przecież mam do zrobienia coś ważniejszego.
Album. W sumie to uważam, że jego wykonanie także mija się z celem, ale ze
względu na wszystkich, którzy wysyłali materiały muszę doprowadzić sprawę do
końca. Wysypuję na biurko zebrane materiały. Od czego zacząć? Jak to ma w ogóle
wyglądać? To chyba nie jest dobry dzień na ogarnianie czegokolwiek..
20:00
Świetnie.
Minęła godzina, a ja nawet nie ruszyłam z miejsca. To było do przewidzenia.
Kiedy zaczęłam oglądać zdjęcia z serialu to przepadłam. Zresztą to nic nowego.
Zawsze pochłania mnie to całkowicie. Juliett ogarnij się, bo czasu coraz mniej!
Masz tyle do zrobienia! – usiłuję zmotywować samą siebie. Ciężko mi dziś to
wszystko przychodzi..
Dobra!
Koniec rozczulania się nad zdjęciami! Biorę się za robotę. Samo się przecież
nie zrobi. Już późno. Nie ma czasu się zastanawiać nad wyglądem poszczególnych
stron. Odkładam na bok swój perfekcjonizm. Wybieram kilka zdjęć i jakiś tekst.
Rozplanowuję na kartce. Nie mam kiedy mierzyć linijką wszystkiego tak, aby było
równo. Żałuję, że nie zabrałam się za to wcześniej, ale nie miałam kiedy.
Przyklejam elementy. Pierwsza strona gotowa. Nie jestem zadowolona z efektu.
Trudno. Pierwsze koty za płoty. Następna.
22:00
Kilka
stron już za mną. Idzie mi opornie. Głowę zaprzątają myśli. Utrudniają pracę.
Nie pozwalają się skupić. Co się zdarzy jutro? Jak będzie wyglądało pierwsze
spotkanie z dziewczynami? Czy przypadniemy sobie do gustu? Po co mi to było?
Wyjeżdżam z całkiem obcymi osobami. Co będzie, jeśli się nie dogadamy? Czy
żałuję? Nie. Czy się boję? Chyba tylko tego, jak ułożą się relacje między nami.
Tylko tyle, albo aż tyle.. Nie mogę się dziś pozbierać. Sama nie wiem czemu.
Milion myśli pędem przemieszcza się po głowie. Jestem w totalnej rozsypce ze
wszystkim. ‘Burdel w mej głowie, jak w damskiej torebce’. Stop! Koniec! Wracam
do pracy.
9 lipca 2013..
2:30
Album
skończony. Zbieram do kupy wszystkie kartki. Przeglądam. Dupy nie urywa.
Trudno. Miałam za mało czasu – usprawiedliwiam samą siebie. Nic już nie
zmienię. Odkładam go w widocznym miejscu. Nie mogę go zapomnieć. Chociaż w
sumie.. przecież to i tak na nic. Nie wierzę, że go wręczymy komukolwiek.
Nieważne. Trzeba go zabrać.
3:30
Kładę
się spać. Ustawiam budzik na 6:30. Muszę dokończyć pakowanie. Zostało mi tak
mało snu. Znów myśli nie dają spokoju. Jak to będzie jutro? Śpij! Czy będziemy
się w stanie porozumieć? Obce sobie osoby, w różnym wieku, o różnych poglądach
i innym podejściu do życia. Jedyne co nas łączy to serial. Czy to wystarczy?
Śpij! A jeśli nie wystarczy? Co wtedy? Wrócę? Śpij! Może jednak będzie dobrze?
Drrrrrrr. Budzik. No to sobie nie pospałam. Dlaczego wcale mnie to nie dziwi?
9:00
Zanoszę
walizkę do samochodu. Dopiero teraz dopadł mnie prawdziwy stres. Ruszam w
drogę. Pierwszy punkt wycieczki – odebranie Justy z Dworca Zachodniego. Chyba
zaczynam się bać. Czego? Już sama nie wiem. Z jednej strony nie mogę się
doczekać, a z drugiej..
Bądź
dobrej myśli! Bądź dobrej myśli! – powtarzam sobie w duchu. Upewniam się w tym,
że nie jestem optymistką. Nie przekonuję siebie samej. Po głowie krążą czarne
myśli. Włączam muzykę z ‘Lekarzy’. Uspokajam się trochę.
9:45
Wysiadam
z samochodu. Niepewnym krokiem wchodzę na dworzec. Powtarzam sobie w myślach
numer peronu, na którym ma czekać Justa. Próbuję przywołać sobie Jej wygląd ze
zdjęcia. Wchodzę po schodach. Serce wali jak oszalałe. Poznaję Ją. Zbliżam się.
Przedstawiam. Razem ruszamy do samochodu. Na szczęście rozmowa się klei. W zasadzie
to gadamy bez przerwy. Teraz zaczynam wierzyć w to, że będzie dobrze. Przed
nami kolejny punkt – Metro Młociny. Tam spotykamy się z Emiką. O Nią nie muszę
się martwić. Miałyśmy okazję poznać się wcześniej. Uspokajam się. Ruszamy.
11:00
Siedzimy
we trzy, czekając na busa, który ma być za godzinę. Zapoznałam Emikę z Justą.
Na razie wszystko po mojej myśli. Oby tak dalej!
12:30
Siedzimy
już w busie. Kierunek – Toruń! Emocje coraz większe! Zmieniam nastawienie. Nie
mogę się doczekać. Czuję, że będzie dobrze. Musi być! Nie ma innej opcji! Kolejne
minuty podróży spędzamy na rozmowie. Bardzo głośnej rozmowie. Śmiejemy się.
Jest dobrze. Dla nas dobrze. Dla pasażerów jadących z nami – trochę gorzej. Czy
wytrzymają? Czy nas zaraz wyrzucą? Ciekawe o czym myślą dziewczyny? Czy ja
zawsze muszę tak wszystko zgłębiać? – pytam siebie, ale nie uzyskuję
odpowiedzi.
15:00
Jesteśmy
na miejscu. W końcu! To szczególnie dobra wiadomość dla osób jadących tym samym
busem. Chociaż z Torunia do Bydgoszczy będą mieli trochę spokoju. Zabieramy
bagaże i zajmujemy miejsce obok stanowisk. Lada chwila ma pojawić się tu
Limonka. Czekamy z niecierpliwością na kolejną uczestniczkę naszej przygody.
Monia to jedyna osoba, którą każda z nas kojarzyła z bloga, więc mniej więcej
wiedziałyśmy kogo się spodziewać. Dostaję sms-a. Bus Limonki ma lekkie
opóźnienie. Czas szybko leci. Wytrzymamy. Telefon. Przyjechała. Emika rusza w
Jej kierunku. Po chwili stoimy już we cztery. Zapoznajemy się. Obieramy kierunek
– Hostel. Czas mija nam na rozmowie. Docieramy na miejsce. Jestem lekko
przerażona widokiem naszego tymczasowego miejsca zamieszkania. Na szczęście w
środku jest zdecydowanie lepiej. Meldujemy się. Zanosimy bagaże do pokoju. Parę
minut odpoczynku i ruszamy w teren. Zaliczamy sklep. Rzucamy zakupy w pokoju i kontynuujemy zwiedzanie Starego Miasta. Nie
interesują nas zabytki. Cel jest jeden – znaleźć wszystkie miejsca związane z
serialem! Go!
Nie
mamy zbyt wiele czasu, bo za godzinę musimy odebrać z dworca ostatnią koleżankę
– Anett. Jedyną, której zdjęcia nie miałam i kompletnie nie wiedziałam kogo się
spodziewać. Nie przeszkadza nam to jednak w odnalezieniu ul. Łaziennej, na
której znajduje się mieszkanie Alicji i Sylwii. Milion zdjęć. Zamieszanie.
Ludzie dziwnie się na nas patrzą. Ale kto by się tym przejmował? Lecimy dalej..
Miejsce, gdzie Sylwia zabrała Alicję do wróżki. Wszystkie obiekty poznajemy od
razu i odtwarzamy w głowie poszczególne sceny. Szaleństwo!
19:00
Znamy
już ostatnią uczestniczkę naszego teamu. Odebrałyśmy Anett z dworca i ponownie
ruszyłyśmy do Hostelu. Cała historia się powtarza. Po załatwieniu formalności
związanych z zakwaterowaniem Anett – ponownie ruszamy na podbój miasta! Teraz
już nic się przed nami nie ukryje. W ekspresowym tempie odnajdujemy następujące
miejsca związane z naszymi ‘Lekarzami’: ponownie ul. Łazienna, ul. Flisacza
(gdzie była nakręcona scena z Alicją, która niestety nie weszła do serialu),
Hotel 1234, ul. Szczytna (wróżka), Bulwar,
most (po którym biegała Alicja). Szał! Karty pamięci w aparatach
załadowane zdjęciami! Nie możemy się powstrzymać! Ludzie dziwnie patrzą, kiedy
fotografujemy obiekty, które u nikogo nie wzbudzają zainteresowania. My się
jednak nie przejmujemy! Gorąco dyskutujemy o scenach, które miały tam miejsce.
Fajnie spotkać ludzi, którzy tak bardzo głęboko siedzą w tym serialu. Nie tylko
ja oszalałam? Inni też są tak pozytywnie zakręcenie na jego punkcie? Super! –
myślę sobie.
22:00
Wpadamy
do Hostelu. Zabieramy cieplejsze rzeczy i obieramy kierunek – Copernicus!
Podekscytowane całą sytuacją nawet nie odczuwamy, jaki kawał drogi pokonałyśmy.
Docieramy na miejsce. Cisza. Zamarłyśmy. Jakie to dziwne zobaczyć ten budynek
na żywo. Jest ciemno ledwo go widać, ale i tak robi ogromne wrażenie. Brama
jest zamknięta. Rozmyślamy jak się włamać. Rezygnujemy. Nie chcemy, żeby nas
zgarnęła ochrona. Mamy jutro ciekawsze rzeczy do roboty niż tłumaczenie się na
komisariacie. xD
Nagrywamy
filmik, robimy zdjęcia. Postanawiamy, że okupujemy obiekt do rana.
00:30
Rezygnujemy
z nocowania przed bramą. Dziewczyny wrzucają na teren ‘szpitala’ kartkę z moim numerem telefonu. Wkurzam się.
Dlaczego akurat z tym numerem? No tak.. nie mają drugiego. Zabieram ją. Chwilę
się droczymy. Uspokajam się. Zabieram papier na pamiątkę. Ostatnia sesja
zdjęciowa na środku ulicy i oddalamy się od tego wspaniałego miejsca.
3:00
Siedzimy
w pokoju. Wysyłam sms-a do Anett. Odpisuje, że nie śpi. Zapraszam Ją do nas. Po
chwili wszystkie oglądamy album. Rozczulamy się nad zdjęciami, czytamy opinie
fanów. Rozmawiamy do rana. Czas płynie szybko. Wszystko jest w porządku. Jestem
zadowolona z pierwszego dnia i nocy! ;)
No jestem z Ciebie dumna siostra!:) Super wybrałaś to opisywanie w pierwszej osobie! Czekam aż opiszesz tak Sękocin!! :)
OdpowiedzUsuńDo Sękocina daleka droga, ale kiedyś się na pewno doczekasz siostra! :P
UsuńSuper! ;) Bardzo fajna forma opowiadania, nie zmieniaj jej. :)
OdpowiedzUsuńAnett: Brawo siostra :-) Bardzo milo sie czyta i wraca pamiecia do tych niesamowitych chwil. Czekam z niecierpliwoscia na opis kolejnych dni! Do dziela ;-)
OdpowiedzUsuńNo i w końcu żem się Siostra doczekała. I to mi się podoba. Jak to miło wrócić do tamtych chwil. Tak trzymaj! Forma relacji świetna. ;)
OdpowiedzUsuńjj89:No forma super ! :) czyta się to bardzo fajnie :D Od razu wszystko mi się przypomniało :) ach my szalone XD
OdpowiedzUsuńHaha nie no świetnie to opisałaś co najważniejsze z humorem czekam na ciąg dalszy xD. Z tego co piszesz to pewwnie ludzie na ulicy porównywali was do Japończyków którzy na wycieczce wychodzą z aparatami i fotografują wszystko dookoła XDD
OdpowiedzUsuńDokładnie! To porównanie jest jak najbardziej trafione. Miałam go nawet użyć w opisie. ;P
UsuńOjeeeeeeeeeeeeej - cudownie się to czyta!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, jak niesamowicie musiałyście się tam czuć!
I czekam na opis kolejnych dni. Forma jest świetna, nie zmieniaj jej! ;)
świetnie to opisałaś :D Czekam na kolejne dni też w takiej formie napisane :D
OdpowiedzUsuńDouble: bosko się czyta, nie mogę doczekać się kolejnej części relacji! Jak najwiecej szczegółów poproszę ;)
OdpowiedzUsuń