Witam dziś po raz
kolejny!
Publikuję obiecywany
post, który dotyczy drugiego odcinka naszego ukochanego serialu. Znajdziecie w
nim zarówno dialogi scen, które pojawiły się w odcinku, jak i trochę mojej
własnej interpretacji. :)
Alicja i Maks na
szpitalnym korytarzu
Maks wychodzi od pacjenta. Idąc korytarzem, zauważa
opartą o ścianę Alicję. Podchodzi do niej.
Maks: Hej.
Alicja (jakby nieco onieśmielona wczorajszymi
wydarzeniami) odpowiada: Hej.
Maks: Zrobiłaś
wszystkie badania?
Alicja: Tak.
Jestem zdrowa. Jak nic się nie zmieni, to jutro będzie po wszystkim.
Maks słuchając tego, co mówi, jednocześnie rozgląda
się po korytarzu, sprawdzając czy nie ma nikogo w pobliżu.
Zaczyna całować Alicję, ale przerywa widząc
wychodzącą z pokoju obok pacjentkę.
Maks: Morfologia
w porządku. Przede wszystkim EKG bardzo dobrze.
Alicja: Pan
profesor kazał mi leżeć w łóżku.
Maks: Bardzo
dobrze. Trzeba cię mieć na oku.
Maks łapie Alicję za rękę i wciąga ją do pokoju.
Zaczynają się całować.
Alicja: Przecież
będę grzeczna.
Dalej się całują. Maks rozwiązuje Alicji szlafrok.
Alicja: Chyba,
że nie będę.
Maks odkrywa ramię Alicji i zaczyna je
pieszczotliwie całować.
Alicja: Tyle
rzeczy jeszcze nie zrobiłam. Ja będę musiała przeżyć tą operację.
Maks: Tak.
Maks. Muszę
iść.
Alicja: Aha.
Alicja zaczyna zawiązywać szlafrok. Przerywają
pocałunek.
Maks: Guz
trzustki.
Alicja: Ja
muszę kawałek wątroby oddać.
Maks: Tak,
wiem.
Ala jeszcze raz całuje Maksa i szybko wychodzi z
pokoju. Maks chwilę za nią.
Maks: Także ja
jeszcze do pani zajrzę.
Alicja odwraca się.
Alicja: Tak,
dziękuję panie doktorze.
Alicja odchodząc, poprawia szlafrok.
Rozmowa telefoniczna
Maksa
Maks rozmawia przez telefon. Alicja podchodzi do
niego, całuje w policzek i opiera brodę na jego ramieniu, czekając, aż zakończy
rozmowę.
Alicja: Jak
operacja?
Maks: Naciek
był zbyt duży. Niewydolność krążenia.
Alicja: Przykro
mi.
Maks: Zrobił
to dla córki.
Alicja: Znaczy
co?
Maks: Ostatnią
głupotę w życiu.
Maks: A ty
czemu nie w łóżku?
Alicja kładzie dłonie na klatce piersiowej Maksa i
patrząc mu w oczy, uśmiecha się.
Alicja: Zaraz
będę.
Maks. Nie, no
proszę cię. Nabawisz się jakiejś infekcji.
Alicja zaczyna się śmiać i całuje Maksa w usta.
Wychodzą razem objęci.
Wizyta Maksa u Beaty
Maks przyjeżdża do Beaty.
Beata: Wróciłeś.
Maks: Porozmawiać.
Beata: O mojej
siostrze? To daruj sobie, nie mamy o czym rozmawiać.
Maks: Rzadko,
ale czasem zdarza mi się zakładać najgorsze. Jeśli coś pójdzie nie tak,
zakładam, jeśli coś pójdzie nie tak i wszystko ułoży się tak jak nie powinno
się ułożyć i coś jej się stanie..
Beata: To jest
cios poniżej pasa.
Maks: Nie da
się cofnąć czasu. Nie marnuj go.
Beata: Maks.
Maks: Marnujesz
czas.
Rozmowa Eli z Leonem
Elżbieta: Walczymy
do końca.
Leon: Walczymy
do końca.
Przybijają sobie piątkę.
Leon, Ela i Krzysztof
Leon zwracając się do Eli i Krzysztofa: Słuchajcie. Chodzi mi o Alicję i o Beatę.
Gdyby mi się coś stało. Mówię.. gdyby.. to nie mają nikogo. Rozumiecie?
Elżbieta puka Leona w czoło.
Rozmowa Alicji z
Sylwią
Sylwia siedzi z Alicją na szpitalnym łóżku.
Sylwia: Nic a
nic? Ja bym się bała. Nigdy nie miałam narkozy.
Alicja: Ale
jak ja skoczyłam z 5000 tysięcy metrów.
Sylwia: No,
ale ty skoczyłaś. Tak.
Alicja: I jest
za czym tęsknić.
Sylwia: Ale
mówisz tylko o skoku?
Alicja: Tylko.
Sylwia: A
jeśli już nie będziesz mogła żyć tak jak do tej pory.
Alicja: To
zmienię swoje życie. Ty mnie lepiej przytul, zamiast krakać.
Sylwia przytula Alicję.
Radosna wiadomość
Jivana i Ewy
Jivan z Ewą wchodzą do gabinetu, w którym siedzi
Maks.
Jivan: Dzień
dobry panie doktorze.
Ewa: Dzień
dobry.
Maks: Cześć
Ewa.
Ewa: Cześć.
Jivan: Mamy
dla pana prezent.
Maks: Łapówkę?
Jivan: Tak, w
naturze. Ewa, powiedz.
Ewa: Jestem w
ciąży.
Maks: Żartujesz.
Poważnie? No to moje gratulacje. Łał.
Maks przytula Ewę.
Maks: Moje
gratulacje.
Przytula Jivana.
Jivan: Chcemy
żebyś został ojcem chrzestnym jego lub jej. Co ty na to?
Maks: No
chętnie. Pewnie, super. A kto będzie chrzestną? No, nie żartuj. Orda?
Śmieją się.
Prezent Maksa i
rozmyślenia Alicji
Maks z Alicją leżą razem objęci na szpitalnym łóżku.
Maks: Będziemy
rodzicami.
Alicja: Ale
chrzestnymi.
Maks: Oj
przestań. Od czegoś trzeba zacząć.
Alicja: No
tak.
Maks: A
czekaj, zapomniałbym.
Maks czegoś szuka.
Alicja: Maks.
Maks: Nie,
przestań. Wariatka. Proszę.
Maks podaje Alicji książkę Alicja w krainie czarów.
Maks: Mam
nadzieję, że takiej nie masz.
Alicja ogląda prezent.
Alicja: Piękna.
Ala spogląda na Maksa.
Maks: Co?
Alicja: Dziękuję.
Maks: Proszę
bardzo.
Alicja: Jesteś
romantykiem.
Maks: Nie, nie
jestem.
Alicja: Jesteś.
Maks: Może
trochę.
Alicja: Okazało
się, że jesteś.
Maks: Przestań,
proszę cię.
Alicja: Cudownie.
Maks: Nie,
chciałem ci zrobić przyjemność.
Alicja: Dziękuję.
Alicja całuje Maksa w usta. Potem odwraca się i
zamyśla.
Alicja: Ciekawe
co ja zobaczę po drugiej stronie mojego lustra.
Maks: Mam
nadzieję, że mi opowiesz.
Alicja siada na łóżku.
Maks: Ej.. ej. Chodź.
Maks kładzie Alę na łóżko, pochyla się nad nią i
patrzy jej w oczy.
Maks: Przestań.
Ala przytakuje, a Maks dwa razy całuję ją w usta.
Alicja: Już
przestałam.
Maks: Lecę, bo
się rozkleję.
Alicja: Rozklejony
dr Keller. Warto byłoby to zobaczyć.
Maks: Chciałabyś?
Alicja przytakuje.
Maks: Masz to
jak w banku.
Alicja: Spadaj.
Maks: Spadam.
Całują się.
Maks, patrząc na Alicję z pożądaniem: Ale bym cię tak..
Alicja śmieje się i uderza go książką w głowę.
Krótki pocałunek i Maks wychodzi. Alicja spogląda
jeszcze raz na otrzymaną książkę i zamyśla się.
Odwiedziny Piotra
Piotr: Trzymam
kciuki.
Alicja potakuje.
Piotr: Jest
coś, o czym chciałem ci powiedzieć.
Alicja: Piotr..
Piotr: Wiem,
zawracam ci głowę w takiej chwili.
Alicja: Nie,
nie, nie.. ale.. po wszystkim?
Piotr: Po
operacji, tak. Wszystko będzie dobrze Alicja.
Alicja: Pewnie,
że będzie dobrze.
Piotr: No
jasne.
Alicja: Ej.
Piotr: Trzymaj
się.
Całuje Alicję w czoło i wychodzi.
Maks z Jivanem robią
pacjentce USG
Maks: Nie
jestem ginekologiem, ale na moje oko to ciąża.
Jivan: No i to
całkiem spora.
Pacjentka: Ale
jakim cudem? Przecież się zabezpieczaliśmy.
Jivan: Jak?
Pacjentka: Kalendarzykiem.
Maks: To
akurat średnia metoda.
Pacjentka: Dlaczego
średnia?
Jivan wskazując brzuch pacjentki: Dlatego.
Pacjentka: No
ale dziesięć lat się przecież sprawdzała. No chyba, że.. no tak.. w nocy mnie
zaskoczył. Nawet wiem kiedy.
Maks: Pani to
nie lubi być zaskakiwana?
Pacjentka: A
pan by lubił?
Jivan: Kolega
bardzo lubi.
Maks: Nie.
Przepraszamy.
Pacjentka: Przecież
mamy już jedno dziecko.
Maks: To
będziecie mieli do pary.
Pacjenta: Ale
ja miałam do Egiptu pojechać. Zobaczyć piramidy. I teraz już nie pojadę.
Maks: Ale
piramidy nie uciekną.
Pacjenta: A
jak mnie znowu zaskoczy?
Maks: To
będzie pani miała Egipcjanina.
Jivan: Przestań.
Maks: Dobrze.
Nie, przepraszam. Niech się pani nie martwi. Trzeba się cieszyć. Będzie miała
pani dziecko.
Sylwia z Alicją na
szpitalnym korytarzu
Sylwia zauważa krążącą po korytarzu Alicję.
Sylwia: A ty
co się tak włóczysz?
Alicja: Aj, bo
nie mogę.. znaczy się dobija mnie to leżenie.
Sylwia: Chodź,
chodź, chodź.
Alicja: Będę
matką. Mówiłam ci? Chrzestną. Jivan i Ewa mnie poprosili.
Sylwia: Tak, a
Maks będzie ojcem.
Alicja przytakuje i rozgląda się.
Sylwia: Nie ma
go. Poszedł na SOR.
Alicja: Kto?
Maks?
Sylwia: Tak.
Alicja: Nie..
ja się rozglądam, bo Beata często tędy przechodzi.. Moja siostra.
Sylwia: Wiem.
Tak. No, ale tylko ty tak myślisz. Ona raczej nie.
Alicja: Już
nie wiem co zrobić.
Sylwia: Olej
ją i czekaj aż zmądrzeje. Uwierz mi. Wiem co mówię. Mam trzech starszych braci.
Alicja: A ja
mam jedną siostrę. Na razie.
Dochodzą do sali, w której leży Alicja, a ona skręca
w drugą stronę.
Sylwia: Gdzie?
Do pokoju. Za godzinę masz operację.
W szpitalnej sali
Alicji
Sylwia: Orda
mi się oświadczył. Miałam ci nie mówić.
Alicja: Zgodziłaś
się?
Sylwia: Nie.
Alicja: Dlaczego
nie?
Sylwia: A dlaczego
tak? Wiesz ile rozwody kosztują. Poza tym, akurat dzisiaj.
Powyżej są sceny, które mi się podobały w odcinku drugim. Było ich całkiem sporo.
Jednak po jego obejrzeniu czułam lekki niedosyt. Szczerze mówiąc, zdecydowanie
zabrakło mi w nim kilku rzeczy takich jak: odprowadzenie Alicji na salę
operacyjną przez Maksa oraz rozmowa ojca i córki przed operacją. Dlatego
chciałabym poniżej zaproponować moją wizję zakończenia tego odcinka. Będą tu
moje wersje zdarzeń poprzeplatane scenami faktycznie występującymi w odcinku. Mam
nadzieję, że Wam się spodoba. Miłego czytania! J
Przed operacją
Po wyjściu Sylwii, Alicja siedziała na łóżku, myśląc
o tym, co wydarzy się za chwilę. Od operacji dzieliło ją zaledwie kilkanaście
minut. Tak strasznie się bała, chociaż nie dawała tego po sobie poznać.
Dopiero, kiedy zostawała sama, czuła, że to wszystko ją przerasta. Chyba
pierwszy raz od śmierci swojej mamy, tak bardzo się bała. Sama nie wiedząc
właściwie, czy bardziej o siebie, czy raczej o niedawno odzyskanego ojca.
Chciała być dobrej myśli, ale czasem wyobrażała sobie najgorsze. Teraz, kiedy
odzyskała ojca, siostrę i zyskała miłość, mogłaby to wszystko w jednej chwili
stracić. Właśnie teraz, kiedy najbardziej pragnęła żyć i cieszyć się tym
wszystkim. Nie żałowała podjęcia takiej decyzji, ani przez chwilę. Gdyby miała
wybierać drugi raz, zrobiłaby tak samo, tego była pewna, ale emocje brały górę
i nie miała na to żadnego wpływu..
Kiedy odsuwała od siebie myśli dotyczące operacji,
za chwilę przychodziły inne dotyczące Beaty i Maksa. Alicja chciała, aby jej
relacje z siostrą się poprawiły, nie tylko ze względu na ojca, ale na nią samą.
W gruncie rzeczy cieszyła się, że ma siostrę i chciała, aby wszystko się jakoś
ułożyło. Poza tym ciągle myślała o tym, czy Maks zdąży załatwić wszystkie sprawy
i przyjdzie tutaj, aby towarzyszyć jej w drodze na salę operacyjną. Tak bardzo
tego potrzebowała, tak strasznie chciała go mieć przy sobie w takiej chwili.
Siedziała tak już dłuższą chwilę, zastanawiając się nad tym wszystkim i nagle
poczuła, że do oczu napływają jej łzy. Nie chciała płakać, nie ona, zawsze
silna i pewna siebie Alicja. Nie mogła pozwolić na to, żeby ktoś ją zobaczył w
takim stanie. Szybko przetarła zaszklone oczy i spojrzała na drzwi w
oczekiwaniu Maksa. Jednak nic nie wskazywało na to, że się za chwilę otworzą.
Położyła się na łóżku i wzięła w rękę książkę, otrzymaną od Maksa. Przejrzała
kilka pierwszych stron i przez chwilę zapomniała o tym wszystkim, co ją
dręczyło jeszcze parę minut temu. Na jej twarzy dało się nawet zauważyć lekki uśmiech.
Nagle usłyszała, że drzwi się otwierają. Odwróciła się szybko, myśląc, że to
Maks. Niestety to salowy, który przyszedł spytać, czy jest gotowa do operacji.
Rozczarowana tym, że Maks nie zdążył, przytaknęła głową i wstała z łóżka.
Jadąc korytarzem na szpitalnym łóżku zauważyła
biegnącą w jej stronę Beatę. Ucieszyła się.
Beata: Zdążyłam.
Chcę, żebyś wiedziała. Może ja i jestem głupia, ale na pewno nie niewdzięczna.
Alicja: Nie
jesteś głupia.
Beata: Poczekaj.
Naprawdę doceniam to, co robisz dla naszego ojca. I gdybym tylko mogła, sama
bym to zrobiła.
Alicja: Przestań,
bo się poryczę.
Beata: No to
rycz, albo może lepiej nie. Wrócimy jeszcze do tej rozmowy. Dobrze? Trzymaj się
siostra.
Beata kładzie dłoń na ręce siostry.
Alicja: Dzięki.
Beata odsunęła się na bok, aby umożliwić przejazd
Alicji na łóżku i zmierzała za nią. Zza zakrętu wyłoniło się kolejne łóżko. To
Leon wieziony na salę obok. Ojciec i córka spotkali się ramię w ramię na
szpitalnych łóżkach, wiezieni na operację, która jednemu z nich może uratować
życie. Spojrzeli sobie w oczy i jakby czytając w swoich myślach, powiedzieli
chórem: Wszystko będzie dobrze.
Alicja uścisnęła rękę Leona. Potem oboje spojrzeli na Beatę, która podeszła i dołączyła
swoją dłoń do ich uścisku. Popatrzyli chwilę na siebie w milczeniu i każde z
nich odjechało w stronę sali, na której miało być operowane. Beata poszła za
Leonem, a Alicja jechała dalej sama.
Kiedy już dojeżdżała do drzwi, za którymi
spędzi najbliższe kilka godzin, walcząc o życie dla siebie i swojego ojca, usłyszała
głośne kroki.
Nagle ujrzała zdyszanego Maksa, który wybiegł zza
zakrętu i wydał z siebie głośny okrzyk: Zdążyłem!
Alicja: Ciszej
wariacie!
Maks podszedł bliżej, złapał Alę za rękę i zwrócił
się do salowego: Możesz iść, ja za chwilę
dostarczę Alicję na blok.
Salowy: Dobrze,
ale szybko, bo i tak jesteśmy już spóźnieni.
Maks: W
porządku.
Salowy znika za drzwiami.
Alicja: Tak
się cieszę, że jesteś.
Maks schyla się i namiętnie całuje ukochaną.
Alicja: Rozmawiałam
z Beatą.
Maks: Wyjaśniłyście
sobie wszystko?
Alicja: Tak.
Wydaje mi się, że teraz już powinno być dobrze.
Maks: Bardzo
się cieszę.
Alicja: Musimy
jechać.
Maks: Wiem.
Szybko uwiń się z tą operacją i nie odwalaj żadnych numerów. Ja będę w pobliżu krążył jak ten satelita. Przecież
wiesz..
Alicja łapie Maksa za lekarską koszulę i przyciąga
do siebie. Składa na jego ustach pożegnalny pocałunek. Następnie oboje
wjeżdżają na blok operacyjny.
W tym samym czasie na sali obok, trwają
przygotowania do rozpoczęcia operacji Leona. Na blok wpada w ostatniej chwili Elżbieta i opowiada
Leosiowi o tym, co wydarzyło się na sesji rady miasta.
Elżbieta: Leoś.
Cześć. Zdążyłam.
Leon: No co
tam? Opowiadaj.
Elżbieta: Nie
zawracaj sobie teraz tym głowy.
Leon: Nie, nie
no mów, bo inaczej wstaję i wychodzę.
Elżbieta: Leżeć
mi tu pacjent. Dobra w skrócie. Chcieli mnie odwołać.. Lis, ale mu się nie
udało. Chyba się go pozbędą.
Leon: Tak?
Elżbieta: Łapówy.
Wyprowadzili go w kajdankach, ale najważniejsze, szpital dostał dotację.
Leon: Jest!
Przybijają sobie piątkę.
Leon: No to
wygląda na to, że wiszę ci zakład.
Elżbieta: No.
Leon: Wiesz,
ja oddaję długi.
Elżbieta: Spróbowałbyś
nie. Uporaj się z tym szybko.
Elżbieta podchodzi do Leona, nachyla się nad nim i
całuje go w czoło.
Elżbieta: Leoś.
Trzymaj się chłopaku.
Jak się podobało?
Pozdrawiam!
Byle do poniedziałku! :)
Super, zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://loveovercomesallmedics.blogspot.com/