niedziela, 31 marca 2013

Opowiadanie wielkanocne - część I

Cześć!
Obiecywałam Wam coś specjalnego, więc publikuję pierwszą część mojego świątecznego opowiadania. Jest nieco inna, bo wybiega trochę w przyszłość, gdyż Alicja i Maks mają tu już dwoje dzieci - urocze bliźniaki (Julkę i Franka). Mam nadzieję, że historia Wam się spodoba, bo spędziłam na jej przygotowaniu prawie cały dzisiejszy dzień. :P

Miłego czytania!

Opowiadanie wielkanocne.

Nieznani bohaterowie:

Julka – 3 –  letnia córeczka Alicji i Maksa
Franek – 3 – letni synek Alicji i Maksa

Zbliżały się święta wielkanocne. Pierwsze wspólne Święta Alicji i Maksa. Od dwóch miesięcy mieszkali w nowym przestronnym mieszkanku, które kupili, aby zapewnić dzieciom własne pokoje. Ostatni czas był dla nich bardzo trudny. Na nowo przyzwyczajali się do mieszkania razem, do obecności dzieci w ich wspólnym życiu. Ciągle coś załatwiali, meblowali, urządzali. W końcu nadarzała się chwila, aby móc trochę zwolnić, odpocząć i nacieszyć się tym wszystkim. Po wyjaśnieniu spraw z przeszłości i pogodzeniu Alicji z ojcem Maksa, ich relacje układały się zadziwiająco dobrze. Dziadkowie często odwiedzali wnuki i rozpieszczali je, przywożąc coraz to nowe zabawki i słodycze. Zdarzało się, że wyręczali opiekunkę i zabierali Julkę i Franka na zakupy, spacery i wycieczki, podczas kiedy ich rodzice mieli jednocześnie dyżur w szpitalu. Leon oczywiście też mocno angażował się w opiekę nad wnukami, także na brak zainteresowania ze strony najbliższych nie mogli narzekać. Czasem wręcz męczyły ich ciągłe telefony z zapytaniami, czy wszystko jest w porządku, czy aby na pewno nie trzeba im w niczym pomóc.

Wielka Sobota

Alicja jak zwykle wstała rano i krzątała się po kuchni. Po urodzeniu dzieci musiała zdecydowanie przeorganizować swoje nawyki. Nie zapominała już o śniadaniu, ponieważ to była chwila kiedy mogli wszyscy razem usiąść przy stole i spędzić ze sobą czas. Chwilę po niej obudził się Maks i dołączył do ukochanej.

Maks: Dzień dobry.

Podszedł do niej i pocałował ją w usta.
Alicja zajęta była przygotowywaniem posiłku dla dzieci i nawet nie odpowiedziała.


Maks: Pomóc ci?

Alicja: Twoi rodzice dzisiaj przyjeżdżają.

Maks: Wiem. Coś nie tak?

Alicja: Nie, wszystko w porządku.

Maks zauważył jednak, że Ala jest jakaś rozkojarzona i zdenerwowana. Podszedł do niej, spojrzał jej w oczy i zapytał: Co się dzieje?

Alicja: Mówiłam ci już, że nic.

Maks: Przecież widzę.

Ala: Denerwuję się, bo to pierwsze Święta u nas. Boję się, że coś się nie uda, że coś pójdzie nie tak.

Maks: Kochanie nie masz się czym martwić. Moja mama ci we wszystkim pomoże. Beata również zadeklarowała się, że przygotuje parę potraw. Naprawdę nie masz się czym przejmować.

Maks ogarnął Alicję swoim spojrzeniem, które zawsze ją rozczulało.

Ala: Jak to dobrze, że ciebie mam.

Objęła go i zaczęła całować, gdy nagle usłyszeli jakieś krzyki.

Julka: Mamo! Tato!

Franek: Idziemy dziś święcić koszyczek!

Alicja: Całkiem zapomniałam! A Ty mi mówisz, że wszystko będzie dobrze.

Rzuciła na Maksa krótkie, ale przenikliwe spojrzenie.

Maks, zwracając się do dzieci: Idźcie umyć rączki. Potem zjecie śniadanie i wszyscy weźmiemy się za przygotowanie wielkanocnego koszyczka. Zgoda?

Julka i Franek: Taaaak!


Wszyscy razem zjedli śniadanie, rozmawiając o tym, co należy włożyć do święconki. Julka i Franek nie mogli się już doczekać i deklarowali swoją pomoc we wszystkich przygotowaniach. Wyniknął tylko mały spór pomiędzy rodzeństwem o to, które z nich będzie niosło koszyczek. Maks postanowił więc, że każde z nich będzie miało swój własny. Kiedy wszystko było już gotowe, cała czwórka ubrała się odświętnie i pojechała do Kościoła.

Wracając wstąpili do Leona, aby upewnić się, czy wszystko w porządku i potwierdzić godzinę jutrzejszego śniadania. Kiedy wreszcie dotarli do domu, zobaczyli przed blokiem samochód Gustawa i Krystyny. Szybkim krokiem pokonali parking i znaleźli się na klatce schodowej.

Maks: Witajcie. Długo czekacie?

Alicja: Przepraszamy. Byliśmy poświęcić koszyczek.

Krystyna: Nic się nie stało. Dopiero przyjechaliśmy.

Julka: Babciu! Dziadku! Zobaczcie, jaki mam ładny koszyczek!

Franek: Ja mam ładniejszy!

Julka: Nieprawda!

Gustaw: Mi się podobają oba koszyczki. Wejdźmy do środka.



Julka z Frankiem powygłupiali się chwilę z dziadkiem i poszli bawić się do swojego pokoju. Alicja, Maks, Krystyna i Gustaw usiedli przy stole i wypili kawę.

Krystyna: Musimy brać się za robotę, bo nie zdążymy ze wszystkim.

Maks: Ja z tatą i dzieciakami pójdziemy na spacer, aby wam nie przeszkadzać.

Alicja: Dobry pomysł. Mają dziś zdecydowanie za dużo energii, będą mieli okazję ją rozładować, a my spokojnie sobie wszystko przygotujemy.

Maks: Julka! Franek!

Dzieci przybiegają do kuchni.

Maks: Chcecie iść ze mną i dziadkiem na spacer do parku?

Julka i Franek: Taaak!

Alicja i Krystyna sprawnie uwinęły się z zaplanowanymi pracami i już po paru godzinach wszystko było gotowe.


7 komentarzy:

  1. no to wrzucaj dzisiaj! zaraz! :D bo nie wytrzymam!!!! tak na świąteczny prezent :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę nad tym i może wieczorem wrzucę jeszcze jeden fragment. :)

      Usuń
  2. Bardzo ładnie Ci to wyszło. Fajna rodzinna atmosfera. :)
    Ale do poprzedniego opowiadania wrócisz, prawda? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wrócę do tamtego.
      To świąteczne opowiadanie to tylko taka miła odskocznia. :)

      Usuń
  3. O jak miło i świątecznie!! ;)
    Limonka

    OdpowiedzUsuń