Macie jeszcze mały fragment opowiadania. Zostały jeszcze dwie części. Pojawią się jutro. Myślę jednak, że najbardziej spodoba Wam się ostatnia. To tak na zachętę. :)
Niedziela
Wielkanocna
Julka z Frankiem
usłyszeli dzwonek i szybko pobiegli w kierunku drzwi.
Alicja: Mówiłam Wam, że nie możecie sami otwierać drzwi.
Julka: Ale to na pewno dziadek, ciocia i wujek!
Ala otworzyła drzwi,
zza których wyłonili się Leon, Beata i Jacek .
Julka: A nie mówiłam!
Franek: Cześć dziadek!
Leon: Witam moje kochane szkraby. Był już u was
zajączek wielkanocny?
Franek: Nie.
Julka: Nie, nie było.
Beata: My go spotkaliśmy po drodze. Właśnie się do
was wybierał.
Jacek: Ale zaproponowaliśmy mu, że mu pomożemy i
wzięliśmy od niego to, co dla was przygotował.
Leon wręcza dzieciom
pistolety na wodę i czekoladowe zajączki.
Dzieci biegną do pokoju
rozpakować prezenty.
Alicja: Tato! Mówiłam ci, żebyś nie wydawał
pieniędzy na zabawki.
Leon: Ala, to moje wnuki. Daj mi się tym cieszyć.
Alicja: Oj tato.
Nowo przybyli goście
przywitali się z rodzicami Maksa i wszyscy razem zasiedli do stołu. Całą
niedzielę spędzili na wspólnych rozmowach i zabawie z dziećmi. Na twarzy Alicji
można było zauważyć wyraźny spokój i zadowolenie. Wszyscy doskonale czuli się w
swoim towarzystwie. Patrząc na nich z boku, nikt by nie powiedział, że jeszcze
parę miesięcy temu byli w konflikcie i
nic nie wskazywało na to, że kiedyś usiądą razem przy jednym stole, ciesząc się
każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie.
Cudne to opowiadanko, takie rodzinne i radosne! Czekam na następne części. ;)
OdpowiedzUsuńLimonka
ja też
OdpowiedzUsuń