sobota, 13 czerwca 2015

"Prawo Agaty" - nieco inne zakończenie.. część III

 Prawo Agaty - nieco inne zakończenie.. część III

Agata drzemie z głową na teczce z aktami, obok niej na łóżku śpi Antek. Marek śpi na siedząco na podłodze, oparty plecami o łóżko, a jedną ręką o leżaczek, w którym usnęła Ania. Dookoła leżą rozrzucone zdjęcia, dokumenty i zabawki maluchów. Dzieciaki mają od kilku dni kolkę, więc Agata z Markiem czuwają całymi nocami i praktycznie nie śpią. Rozlega się pukanie do drzwi. Nie słyszą..
***
Marek się przebudził. Spostrzegł, że Ani nie ma w leżaczku. Był pewien, że zabrała ją Agata, nie chcąc go budzić. Wstaje, rozgląda się dokoła. Odwraca się za siebie, widzi śpiącą na łóżku Agatę.
- Agata! Agata! - próbuje ją obudzić.
- No co jest? - Agata pyta zaspanym głosem.
- Gdzie są dzieciaki?
- No jak to gdzie? Antek śpi tu ze mną.. a Ankę Ty usypiałeś.
- Agata, wstawaj!
- Co ty taki nerwowy?
- No powiedz, gdzie są dzieciaki!
- Weź, bo cię zaraz walnę. Nie widzisz.. - Agata podniosła głowę i spostrzegła, że obok niej łóżko jest puste.
Usiadła i rozejrzała się dokoła. Mieszkanie lśniło czystością. Wszystko było posprzątane..
- Kiedy ty zdążyłeś to ogarnąć? No, no, panie mecenasie, jednak potrafi mnie pan jeszcze zaskoczyć.. - zaśmiała się.
- Agata, do cholery, przestań się nabijać.
- O co ci chodzi? - Agata spojrzała na Marka i zrozumiała, że to nie on stoi za tym porządkiem..
Pobiegli do łóżeczek. Puste. Wózka nie było. Nerwy wzięły górę. Kuchnia.. Agata wpadła do niej pierwsza. Marek chwilę za nią. Podała mu znalezioną na stole karteczkę.
Jesteśmy na spacerze.
Odgrzejcie sobie obiad.
Macie dziś wolny wieczór.
Andrzej i Zosia
***
Wolny wieczór. Pierwszy raz od.. chyba już nie pamiętam od kiedy.. - myślała Agata, szykując się do wyjścia.
Kolacja w restauracji.. we dwoje.. bez dzieci. Już chyba zapomniałem jak to jest.. - nieświadomie wtórował jej myślami Marek.
W końcu po nakarmieniu maluchów i udzieleniu wszelkich rad Andrzejowi i Zosi, wyszli z domu, chociaż nie było to łatwe.
W trakcie drogi do knajpy, w której mieli zarezerwowany stolik, zmienili jednak plany. Jakby czytając w swoich myślach, zawrócili i skierowali swoje kroki w zupełnie inne miejsce.
- Masz klucze? - zapytała.
Uśmiechnął się i objął ją ramieniem. Szli tak w milczeniu, delektując się ciszą, której nie doświadczali od miesięcy.

***
Agata udała się do swojego gabinetu, zarzuciła na siebie leżącą togę, opadła na krzesło i zamknęła oczy. Ocknęła się po chwili i spostrzegła Marka z butelką whisky, opartego o drzwi oddzielające ich gabinety od siebie.
- I co?
- Pstro!
Roześmiali się.
- Drinka?
- Nie, dzięki, karmię.
- Czyli jeśli na przykład teraz zaproponowałbym ci seks, to też nie spotkałoby się to z aprobatą?
- Dlaczego? Wręcz przeciwnie..
Uśmiechnęła się i podeszła do niego.
- Dorota? - zapytała.
- Na wyjeździe służbowym w Toruniu.
Zaczęła go całować.
- Bartek?
- Z Anielą i Frankiem nad morzem. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Także moja kochana pani mecenas, kanca jest nasza.
Wziął ją na ręce i posadził na biurku. Jednym zamaszystym ruchem zdjął z niej togę (chociaż zawsze twierdził, że wygląda w niej bardzo seksownie). Ona wtopiła swoje usta w jego szyję. Marek rozpiął jej sukienkę i zaczął rękoma pieścić odkryte plecy. Zatracili się w sobie kompletnie, pierwszy raz od dawna, zapominając o wszystkim dookoła. Było im to bardzo potrzebne.
***
Marek wrócił z chińczykiem. Znalazł Agatę na dachu. Usiadł obok niej.
- To jest ta romantyczna kolacja? - zaśmiała się Agata.
- No wiesz.. w końcu od tego wszystko się zaczęło.
- No tak.. wyrwałeś mnie na najlepszego chińczyka w mieście.
- Niewiarygodne.
- No, ale tak było.
- Niewiarygodne jest to, że siedzę na dachu z mecenas Przybysz, która mówi ludzkim głosem.
- Ha! Ha! Ha!
Agata położyła głowę na kolanach Marka.
- Wiesz, że tamtego wieczoru, byłam u ciebie..
- Wiem, Maria mi powiedziała.. szkoda tylko, że nie od razu..
- Zastanawiasz się czasem, jakby to wszystko się ułożyło, gdyby..
- Jest dobrze tak, jak jest. - odpowiedział i pocałował ją w czoło.
- Jesteśmy zaproszeni jutro na kolację do Cybulskich.. aaa i Tośka dzwoniła, że przyjedzie w przyszły weekend poznać Ankę i Antka.
Siedzieli tak całą noc i wspominali stare czasy. Śmiali się z początków swojej znajomości i oglądali w telefonie zdjęcia dzieciaków. Przez chwilę tkwili w milczeniu, patrząc sobie w oczy.
- No powiedz to.. - szepnęli jednocześnie.
- Ale co? - znów razem.
- No przecież wiesz.. - zakończyli.
Nadal trudno przychodziło im mówienie o uczuciach, ale to przecież nie miało znaczenia. Czasem nie trzeba mówić wprost, to po prostu się czuje.
- Dobra. Dosyć tych zwierzeń, bo zaśniemy. Zwijka. - szturchnęła go w bok Agata.
Zamykając drzwi Marek szepnął jej jeszcze do ucha, że zawsze chciał to zrobić w kancelarii.
- Szczerze? Ja też. Mam tylko nadzieję, że nie będzie z tego kolejnej dwójki, bo nie dam rady.
Popatrzył na nią i wybuchnęli śmiechem.
- Pani mecenas nie da rady? W to akurat nigdy nie uwierzę! - krzyknął przekornie.
- No dobra, dobra.. Wracamy do tych naszych małych urwisów? Czy uciekamy? - spytała żartobliwie.
Odpowiedziała jej dłoń Marka, która objęła ją w pasie. Coraz częściej nie potrzebowali słów, aby się zrozumieć i wyrazić to, co czuli.. ten etap mieli dawno za sobą. Nie prowadzili już życia obok siebie, ale ze sobą i w dodatku z dwójką małych istot, uzależnionych od nich w stu procentach, które w tej właśnie chwili ostro dawały popalić swoim dziadkom.

The End. :))) Thanks for reading. 

Źródło zdjęć: 
http://prawoagaty.tvn.pl/foto,794,g/pocalunek-agaty-i-marka-w-13-odcinku,42461.html 
http://superseriale.se.pl/galerie/158964/386865/prawo-agaty-7-sezon-odc-1-andrzej-przybysz-marian-opania-zofia-ewa-borowik/

wtorek, 26 maja 2015

"Prawo Agaty" - nieco inne zakończenie.. część II

Prawo Agaty - nieco inne zakończenie.. część II

Agata przychodzi do domu. Pyta Marka gdzie jest Tośka. On mówi, że ojciec ją zabrał. Agata nerwowo szuka telefonu w torebce..

- Zostają. - szepcze Marek.

Agata patrzy na niego pytająco. Marek obejmuje ją i mówi, że matka Tośki zrezygnowała z kontraktu i zostają tu na miejscu. Młoda kazała cię uściskać.. aaa i odkupiła ci masło czekoladowe.

- Wariatka! - uśmiechnęła się Agata i wtuliła mocniej w Marka.
***

Marek wraca do domu, wszędzie pogaszone są światła, ale spostrzega, że Agata jest w łazience. 

- Mogę wejść? - pyta.
- Nieee!
- Nie wygłupiaj się.. wchodzę.. - zakomunikował Marek.

Agata przekręca zamek w drzwiach i mówi, że chce być sama. Po jakimś czasie Marek ponownie zbliża się do drzwi: Wszystko w porządku? Agata?
- 5 minut! Jak będziesz mnie popędzał to będzie 25!

Po chwili zamek się otwiera.

- Dobrze się czujesz? Jakoś blado wyglądasz..
- Chyba coś mi zaszkodziło. Jadłam dzisiaj lunch z klientem na mieście.
- Ty i te twoje zdrowe odżywianie.
- Odezwał się..

Siadają na kanapie, Marek opowiada Agacie o prowadzonej przez siebie sprawie, ale po chwili orientuje się, że ona go wcale nie słucha.

- Co jest? Agata, co się dzieje?
- Mówiłam ci.. coś mi zaszkodziło.
- Nie o to pytam.. Agata?

Agata wstaje i zaczyna się kręcić po mieszkaniu. Marek podchodzi do niej, łapie ją za ramiona, podnosi brodę i patrzy w oczy.. Agata sięga do kieszeni i wkłada mu w rękę jakiś przedmiot.
Marek spogląda na nią pytająco i sprawdza, co mu dała.


- Czy to znaczy, że.. ?
- Wygląda na to, że jestem w ciąży.

Agata patrzy na Marka z niepewnością, boi się jego reakcji..

- Agata Przybysz i dzieci? - zwraca się w końcu do niej.
- Marek Dębski i dzieci?- wtóruje mu Agata.

Oboje wybuchają śmiechem i przytulają się do siebie.

***

Pierwsze wspólne USG. Agata i Marek wzruszeni, co do nich niepodobne. :)

- Płód rozwija się prawidłowo. Proszę o siebie dbać. Odpowiednia dieta, więcej odpoczynku. 
- Niech pan pilnuje żony. - lekarz zwraca się w stronę Marka.
- Będę miał żonę cały czas na oku. - rzuca Marek i uśmiecha się do Agaty.

Wychodzą z gabinetu.


- No to moja droga żono, zapraszam na pyszny, zdrowy obiad.
- Weź, bo cię zaraz walnę! - Agata trąca Marka, a on przyciąga ją do siebie i całuje.

***

Kontrolne USG

- Doktor Więckiewicz jest na urlopie, więc dzisiaj to ja się panią zajmę. Jak się pani czuje?
- Dobrze.
- Wskaźnik wagi mówi sam za siebie. - wtrąca Marek.

Agata mierzy go wzrokiem.

- No tak to jest przy dwójce, waga rośnie nieco szybciej.
- Przy jakiej dwójce?! - zapytali jednocześnie.
- To państwo nie wiecie?

Wzrok Agaty i Marka nie wskazywał na to, żeby wiedzieli..

- To ciąża bliźniacza! Byłem pewien, że.. no to w takim razie gratuluję! Ciąża rozwija się prawidłowo. Proszę na siebie uważać podwójnie. - lekarz uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu.

Agata z Markiem patrzyli na siebie w bezruchu, a w ich oczach widać było lekkie przerażenie.

***

Kilka miesięcy później..

Dorota w drodze do kluczowego świadka w sprawie. Odbiera telefon od przerażonej Agaty. 
- Cześć! Co tam? - pyta Dorota.
- Zaczęło się! - wrzasnęła Agata.
- Jedziecie już do szpitala?
- Jedziemy to za dużo powiedziane. Nie mogę się dodzwonić do Marka.. co mam robić?!
- Zaraz będę! - odpowiada Dorota.

***

Porodówka

Dorota 'rodzi' razem z Agatą. Historia lubi się powtarzać, co? I raz, dwa, trzy.. oddychaj!
Na salę wpada zdyszany Marek. Łapie Agatę za drugą rękę. Jednak mdleje przy kolejnym skurczu. Siedzi na korytarzu ze szklanką wody. Wychodzi lekarz.

- Może pan iść do żony.. już po wszystkim.

Marek wchodzi do sali.

- Sorry Agata.
- A na sali sądowej taki odważny. - rzuca Agata i śmieją się z Dorotą na głos.

Położna podaje jednego malucha Markowi, a drugiego kładzie na brzuchu Agacie. 

- Zarówno córka, jak i syn po 10 punktów. Gratuluję!
- A pan niech się uodparnia, bo z taką dwójką to nie żarty! - rzuca położna, poklepując Marka po ramieniu.

Dębski opada na łóżko i ukradkiem ociera łzy wzruszenia.

- No to kochani, jakie im dacie imiona? - pyta Dorota.
- Anna. - szepnął Marek unosząc córkę do góry. Wiedział, że Agata chciałaby, aby mała miała imię po jej matce.
- Antek! - dodaje Agata, głaszcząc syna po główce.

Dorota wychodzi, żeby zadzwonić do Wojtka. Marek zbliża się do Agaty, patrzy w jej zmęczone oczy i szepcze: dziękuję, całując ją przy tym w usta. Tkwią tak jeszcze przez chwilę blisko siebie, wpatrując się w te dwie małe istoty, które od teraz będą nieodłączną częścią ich życia. 

***

3 miesiące później..

Agata z Markiem resztkami sił próbują ogarnąć wszystko, co się dookoła nich dzieje. Żadne z nich nie chciało, aby drugie rezygnowało z pracy. Oboje wiedzieli, jakie to dla nich nawzajem ważne. Postanowili, że zdecydowanie ograniczą liczbę spraw, ale nie będą całkowicie rezygnować z ich prowadzenia. Nie spodziewali się, że wychowanie dwójki małych dzieci jest o wiele trudniejsze niż walka o klienta na sali sądowej. Już po kilku dniach zrozumieli, że łatwiej obronić winnego mordercę niż dogodzić tej małej dwójce. W ich domu panował totalny rozgardiasz. Akta przywalone pieluchami i grzechotkami. Dowody w sprawie zalane resztkami mleka. 

- Mareeek! - krzyknęła Agata.
- Cicho! Antek dopiero zasnął. Muszę popracować nad sprawą. Rozprawa za dwa dni, a linia obrony leży.
- Mógłbyś skoczyć do apteki?
- Po co tym razem? Byłem już dzisiaj dwa razy.
- Nie mogę znaleźć nigdzie smoczka Anki.. Nie uśpię jej bez niego.. 
- Nie dziwię się. Porządek tego mieszkania mówi sam za siebie. - rzucił Marek, potykając się o leżącą na podłodze deskę do przewijania. - Zaraz wracam..
- Dzięki! 


***

- Cześć Dorota! - krzyczy spanikowana Agata.
- Co tym razem?
- Słuchaj Anka cały czas płacze, nie mogę jej uspokoić od dwóch godzin.
- Agata wyluzuj trochę. Dzieci czasem płaczą, to normalne.
- Bardzo śmieszne. Nie wiem co robić.
- Na sali sądowej dajesz radę z kilkoma bandziorami, a z dwójką małych dzieci nie możesz się ogarnąć..
- Przesadzam? - zapytała retorycznie Agata.
- Agata, odpuść trochę. Weźcie wolne z Markiem. 
- Dzięki, paaa.
- Agata! Agata..
- No i się rozłączyła.. - szepnęła Dorota pod nosem.
- Znowu Agata? Który to raz? - zapytał Wojtek.
- Dzisiaj dopiero dwudziesty. - roześmiała się Dorota.

Źródła zdjęć: 
http://prawoagaty.tvn.pl/video,727,v/agata-przybysz-chce-miec-dziecko,697511.html
http://superseriale.se.pl/kulisy-seriali/prawo-agaty-6-sezon-odcinek-1-agata-przybysz-w-ciazy-znowu-zostaje-sama_419761.html
http://superseriale.se.pl/multimedia/galeria/145252/332990/prawo-agaty-6-sezon-agata-przybysz-agnieszka-dygant/
http://superseriale.se.pl/galerie/160797/420296/prawo-agaty-7-sezon-odc-13-agata-przybysz-agnieszka-dygant-marek-debski-leszek-lichota/

poniedziałek, 25 maja 2015

"Prawo Agaty" - nieco inne zakończenie..

Post kompletnie nie ma nic wspólnego z tematyką tego bloga.. Lekarze to dla mnie od dawna zamknięty etap.. i przykład na to, że można zepsuć coś naprawdę fajnego.. ale to już nie ma znaczenia.. nie mam czasu i głowy do tego, aby zakładać kolejnego bloga.. więc opublikuję tu tekst dotyczący serialu Prawo Agaty, serialu, który w przeciwieństwie do innych potrafił utrzymać poziom przez wszystkie sezony, a było ich aż 7. Mogę śmiało go polecić, bo uważam, że na obecnym rynku coraz gorzej z produkcjami tego typu, a ten serial naprawdę jest godny uwagi. Nie ukrywam, że miało to być dość długie opowiadanie, a jego forma miała być zupełnie inna, ale okoliczności sprawiły, że powstało coś takiego. Zdaję sobie sprawę z tego, że już nikt tu nie zagląda i wcale się nie dziwię, skoro jednak udało mi się coś napisać, postanowiłam to tu umieścić. Tak po prostu..


PRAWO AGATY - nieco inne zakończenie..


Agata wchodzi wieczorem do kancelarii i zastaje lekko wstawionego Bartka, który topi swoje problemy w butelce whisky. Dostrzega obok niego otwartego laptopa, na którym widnieje jego zdjęcie z Frankiem. Agata uświadamia sobie, że dzisiaj rano Bartek pożegnał małego, który wyjechał z Justyną do Brukseli. Siada obok niego bez słowa i polewa sobie whisky.


- No powiedz to.. - zwraca się do niej Bartek po dłuższej chwili.

Agata spogląda na niego pytająco.

- .. jestem beznadziejny. Straciłem syna. Pokłóciłem się ze wszystkimi dookoła. Do tego chciałem zapłacić facetowi Justyny, żeby nie przyjmował pracy za granicą. Co ja sobie wyobrażałem? Że kasa załatwi wszystko? Idiota.. po prostu idiota. Do tego niewdzięczny.. Tak wspaniale odpłacam Ci za to, co dla mnie zrobiłaś.. to mi chciałaś powiedzieć, prawda? Nie musisz..

Bartek wstał i szybko skierował swoje kroki do drzwi wyjściowych z kancelarii. Agata w jednej chwili zrozumiała jak bardzo jest on rozżalony utratą syna.. przypomniała sobie, kiedy to ona straciła dziecko. Wtedy nic nie miało znaczenia. Nie chciała żyć. Nie zależało jej na niczym.. Chciała zniknąć i nie czuć tego bólu. Mimowolnie obwiniała wszystkich, chociaż wiedziała, że nie ma w tym ich żadnej winy..

- Bartek! Bartek, poczekaj! - krzyknęła, kiedy zobaczyła zamykające się drzwi.

Podeszła do niego, mówiąc: Właśnie to ci chciałam powiedzieć, ale nie tylko.. rozumiem twój żal.. ale ten wyjazd nie jest równoznaczny z utratą.. Masz wspaniałego syna i nie ma znaczenia czy jesteś przy nim cały czas, czy nie.. zawsze będziesz jego ojcem. Nie każdy ma tyle szczęścia..

Bartek nie wiedział, co kryje się za tymi słowami i ile ta rozmowa Agatę kosztuje, ale w tym jednym momencie poczuł, że ktoś go rozumie.. Przytulił Agatę i szepnął: Przepraszam.. gdyby nie ty, nie byłoby tego wszystkiego.. nie byłoby mnie tutaj.. 

- No już wystarczy, bo jeszcze doprowadzisz patronkę do łez, a to byłoby niewybaczalne.. - rzekła Agata.
- Jest szansa, że patronka mnie stąd nie wyrzuci za moje wybryki?
- Twoje zdrowie! - Agata dopija whisky ze szklanki, którą trzyma w ręku i wychodzi.

***

Między Dębskim a Czerską dochodzi do coraz częstszych spięć. Marek ma serdecznie dosyć klientów, którzy nie są uczciwi, a wymigują się od sprawiedliwości tylko dlatego, że są jej znajomymi. Postanawia coś z tym zrobić. 

***

Marek umawia się na spotkanie z Dorotą, Agatą i Bartkiem. Pyta ich czy przyjmą go z powrotem do kancelarii. Agata jest zaskoczona, bo Marek nic jej o tym pomyśle nie wspominał. W końcu wszyscy razem podejmują decyzję o rozbudowie kancelarii. Bartek zgadza się na powrót Marka. Postanawiają, że nie będą przyjmować nikogo z zewnątrz. 
Dwa miesiące później rusza Dream Team, a przed kancelarią umieszczona zostaje nowa tabliczka: Gawron & Przybysz & Dębski & Janowski. Cały czas wspiera ich Aniela, dla której również przewidują miejsce, jak tylko ukończy studia.


***

Do Gawronów przyjeżdża w odwiedziny Jasiek wraz ze swoją dziewczyną. Jest to dla nich dużym zaskoczeniem, ponieważ ciągle 'z tyłu głowy' mają obawę przed tym, że ich syn interesuje się chłopcami. Ponadto oznajmia im, że chciałby się jej oświadczyć i przenieść się do Polski na studia.

***

Bartek co dwa tygodnie lata do syna, ale ciągle nie potrafi do końca pogodzić się z całą sytuacją. Wyrzuca sobie, że nie jest przy nim częściej, że traci czas, którego nigdy nie nadrobi. Po kilku miesiącach w jego drzwiach staje Justyna z Frankiem. Wyznaje mu, że ten wyjazd to była pomyłka. Przeprasza go i pyta czy zajmie się Frankiem przez tydzień, dopóki ona nie uporządkuje spraw w Brukseli, aby na stałe wrócić do Polski. Bartek nie ukrywa zadowolenia. Bierze urlop w pracy i cały czas poświęca dla syna. Poprawiają się także relacje pomiędzy Bartkiem i Anielą. Wracają do wspólnego mieszkania. Aniela stara się zaakceptować to, że dla Bartka zawsze najważniejsze będzie dziecko, chociaż nie jest to dla niej łatwe. On zaś próbuje tak gospodarować czasem i sercem, aby każde z nich czuło się kochane i docenione.

***

Do kancelarii przychodzi przyjaciel Doroty i Wojtka, którego rozwodem zajmowała się jakiś czas temu Agata wraz z wiolonczelistką, której rozwodem zajmował się Marek. Okazuje się, że są razem. Przyszli podziękować pracownikom kancelarii i przynieśli zaproszenia na swój ślub. W końcu to dzięki nim mieli okazję się poznać, mimo tego, że okoliczności nie były zbyt sprzyjające.

***

Wspólnicy postanawiają zrobić imprezę z okazji rocznicy założenia kancelarii. Dorota, Wojtek, Agata, Marek, Bartek i Aniela wspominają przy winie stare czasy. Do kancelarii wpada młoda dziewczyna, która była kiedyś klientką Dębskiego. Pomógł jej wtedy opłacając hotel, bo nie miała się gdzie zatrzymać z dzieckiem. Okazuje się, że jej synek jest ciężko chory, a ona zbiera pieniądze na operację w zagranicznym szpitalu. Przyszła zapytać czy może zostawić w kancelarii plakat informujący o zbiórce pieniędzy.


***

Wszyscy angażują się w sprawę chorego chłopca i robią co w ich mocy, aby mu pomóc. Sprawa najbardziej pochłania Wojtka, który postanawia zorganizować maraton, z którego dochód zostanie przeznaczony na leczenie chłopca. W finale udaje się zebrać brakującą kwotę i maluch zostaje zoperowany.

***

Dorota bierze sprawę o morderstwo. Dużo ją to kosztuje, ale w końcu czuje, że robi coś ważnego i ma okazję się sprawdzić na innym polu niż prawo rodzinne i sędziowanie w sprawach zepsutych urządzeń gospodarstwa domowego. Wojtek ją bardzo w tym wspiera i motywuje do dalszego działania.

***

Agata wraca wieczorem do domu. Kiedy zaczyna otwierać drzwi kluczem, dostrzega kogoś siedzącego na schodach. Ze zdziwieniem odkrywa, że to..

- Co tu robisz? - pyta.
- Mówiłaś, że nikt nie zabroni mi od czasu do czasu wpaść do ciebie i wyjeść trochę masła czekoladowego. - rzuca przez ramię dziewczyna i wchodzi do mieszkania.
- Skąd wiedziałaś, gdzie teraz mieszkam?
- Przecież jestem córką policjanta.. 

- No dobra, mów.. - zwraca się do niej Agata. - Co jest?
- Powiedzmy, że się stęskniłam. Niech pani mecenas trochę wyluzuje.


Dzwoni telefon Agaty.

- Przepraszam, ale będę musiała wyskoczyć. To pilne. Wrócę to pogadamy. Aaa i jeszcze jedno.. już nie mieszkam sama, więc spodziewaj się, że lada chwila..
- .. wróci z pracy mecenas Dębski. - dokończyła.
- Zaczynam się ciebie bać. Nie wyrwij mi faceta. 

Agata wychodzi. Wraca bardzo późno. Wchodzi po cichu do domu i jest zaskoczona tym, co zastaje. Na kanapie śpią na siedząco, oparci o siebie Marek i Tośka, na kolanach mają miskę popcornu, a na stole leży stos młodzieżowych filmów na DVD. Agata zabiera miskę, przykrywa ich kocem, siada naprzeciwko i wpatrując się w nich, zasypia z uśmiechem na twarzy.

***

Następny dzień spędzają we trójkę. Wychodzą razem na miasto do knajpy. Przechadzając się po centrum handlowym Agata zatrzymuje się przy wystawie sklepu z artykułami dziecięcymi, na której dostrzega znaną sobie karuzelę składającą się z pomarańczowo - żółtych ptaszków. Zamyśla się, nie słyszy jak woła ją Tośka. 

- Wszystko w porządku? - usłyszała za plecami głos Marka.

Mimo, że od poronienia minęło dużo czasu, nigdy do tego nie wrócili, nigdy na ten temat nie porozmawiali. Za bardzo bolało. Oni nie należeli do ludzi, którzy rozdrapują rany, ale idą do przodu. Tak jest łatwiej..

- W porządku. - odpowiedziała bez przekonania.

Marek jednak czuł, że coś jest nie tak. Od jakiegoś czasu Agata zachowywała się nieco inaczej. Była trochę nieobecna, zamyślona.. od czasu kolacji u Cybulskich i rozmowy z małą Zuzią, Agata czuła pustkę.. tak jak wtedy, gdy straciła dziecko.. coraz częściej zastanawiała się, jakby się to wszystko ułożyło, gdyby wtedy..

Kiedy siedzieli w knajpie, Marek dostał wezwanie na nieplanowane posiedzenie i musiał zostawić dziewczyny same,

- Czemu jesteś smutna? - zapytała Tośka.
- Ja smutna? Ja nigdy nie jestem smutna. Lepiej powiedz mi w końcu, co u ciebie, co u was.. nie odzywałaś się tyle czasu.
- Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś. 

Zdziwiony wzrok Agaty nieco rozbawił Tośkę.

- No co? Sama mi dałaś tą książkę..
- Nie bądź taka mądra. - rzuciła Agata, naciągając jej czapkę na oczy.
- Było dobrze, naprawdę dobrze. Starała się. Była. Chciała nadrobić stracony czas.. do momentu..
- Do momentu? 
- .. gdy nie otrzymała propozycji zajebistego kontraktu w Barcelonie.
- Tośka! 
- No co? Niech sobie jadą..
- Jadą? - dopytywała Agata.
- Ojciec chce, żebyśmy jechali z nią..
- A ty?
- Czy to ważne? Oni już zdecydowali.

***

Nie odmówię sobie przyjemności wstawienia kolejnych postów, więc ciąg dalszy nastąpi.. xd

Źródła zdjęć:
http://twoje-seriale.pl/prawo-agaty-7x12-bartek-i-agata-przeciwnikami-w-sadzie/
http://twoje-seriale.pl/prawo-agaty-4x07-co-wydarzy-sie-w-odcinku/
http://player.pl/seriale-online/prawo-agaty-odcinki,562/odcinek-15,S01E15,12401.html
http://www.swiatseriali.pl/seriale/prawo-agaty-653/news-ulubione-seriale-wracaja-jesienia,nId,598680

niedziela, 23 marca 2014

Gazeta "Pani" - wywiad z Pawłem.

Hej!

Wrzucam Wam odpowiedź Pawła na pytanie związane z rezygnacją z roli Maksa w serialu "Lekarze". Przyznaję, że w stu procentach się z Nim zgadzam. Fragment pochodzi z najnowszego numeru gazety "Pani".

Małgorzata Domagalik: A powiedz mi, dlaczego rezygnuje się z dużej roli w serialu?

Paweł Małaszyński: (śmiech) Naprawdę cię to interesuje? Niech ci będzie, trudno, powiem, chociaż nigdy nie chciałem odpowiadać na to pytanie. Kiedy mniej więcej dwa lata temu wsiadłem do pociągu z napisem "Toruń Copernicus", nie umawiałem się z nikim, że w połowie naszej podróży ten pociąg zacznie skręcać w kierunku Brazylii, Wenezueli, rejonów, które nie są moimi ulubionymi klimatami, więc na pierwszym zakręcie postanowiłem wyskoczyć. Nie przedłużyłem umowy. Tyle. Kropka.

sobota, 22 marca 2014

Rocznica/ Podziękowanie/ Wiersz

Kochani!

Znów nawaliłam.. wiem i przepraszam.. miałam wstawić posta następnego dnia, a trwało to tyle czasu. Nie chcę się usprawiedliwiać, bo to w 100 % moja wina. Chciałabym prowadzić tego bloga tak, jak dawniej. Niestety chyba już nie potrafię.. Coś się zmieniło, w zasadzie wszystko się zmieniło. To, co było jakimś nierealnym wyobrażeniem stało się z dnia na dzień rzeczywistością. Zabrakło czasu, zabrakło pewności w pisaniu, zabrakło wiary w to, że ktoś to jeszcze będzie chciał czytać. Utrata anonimowości dodatkowo utrudniła sprawę. Powstało wiele nowych blogów, a ja gdzieś zamknęłam się ze swoimi pomysłami i nie potrafiłam z taką łatwością przelać tego, co mi siedzi w głowie na nowe opowiadania. Przestałam wierzyć w to, że mogę napisać coś fajnego, coś, co w jakiś sposób spełni Wasze oczekiwania. Nie będę ukrywała, że to także wina serialu, który według mnie zatracił tą magię, którą mnie urzekł na samym początku. W każdym razie główna para, a więc Alicja i Maks zawsze zostaną gdzieś w serduchu. Cała ta blogowa przygoda i to, że dzięki niej poznałam wspaniałych ludzi będzie stanowiła swego rodzaju sentyment.

W ostatnim czasie minął zarówno rok od założenia bloga, jak i stuknęło mi ponad 200 000 wyświetleń. Wszystko dzięki WAM! DZIĘKUJĘ wszystkim razem i każdemu z osobna! Za każde wejście, każdy komentarz, każdego maila, każde miłe słowo, za chęć dyskutowania o odcinkach, o bohaterach, za wiarę w to, że miłość Ali i Maksa dla nas nie przeminie. ;)

STATYSTYKI

Liczba wejść na bloga: 216 675

Liczba komentarzy: 2836

Czy wrócę do pisania? Nie wiem, nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie. Nie chcę usuwać bloga.. zostawiam sobie i Wam otwarte drzwi.. zarówno do wspomnień, jak i do tego, że może prędzej czy później wrócę z czymś nowym. Mam nadzieję, że prędzej niż później. Chciałabym, a to już część sukcesu.

Pozdrawiam Was gorąco! ;)))

Teraz mała niespodzianka.. trochę niedopracowana i nieudana, ale prosto z serducha.
Enjoy! ;)


Bezsilność Jej siłą
 
Ja już nie mam komu wybaczać!
- krzyknęła z bezsilności.
Serce pękło na milion kawałków,
nie potrafiła stłumić w sobie miłości.
 
Grała cholerną twardzielkę,
radziła sobie sama,
chociaż od środka rozrywała ją,
ciągle niezagojona rana.
 
Każdy służył jej pomocą,
lecz ona tego nie chciała.
Godziła ciężką pracę chirurga
z najpiękniejszą rolą kobiety, jaką jest 'mama'.
 
Gdy los postawił ją przed wyborem,
nawet się nie zastanawiała.
Zrezygnowała z największego marzenia
i szybko do Kubusia pognała.
 
Musiała kochać za Maksa,
chociaż nie było to łatwe.
Robiła wszystko, co w jej mocy,
aby zastąpić małemu ojca i matkę.
 
Miała wiele wątpliwości,
zadawała sobie mnóstwo pytań.
Strasznie bała się przyszłości
i tego, o co ją kiedyś Kubuś zapyta.
 
Siedziała przy łóżeczku,
trzymając maleństwo za rączkę.
Opowiadała mu o życiu
i jego biologicznej matce - Oldze.
 
Zamiast oglądać książeczki,
pokazywała mu zdjęcia rodziców.
Zamiast spacerów po parku,
spędzali czas przy pomniku.
 
Powoli traciła siły,
przestała w nocy sypiać.
Wylała chyba wszystkie łzy,
bała się o cokolwiek Boga pytać.
 
Mijały kolejne miesiące,
ona się wewnętrznie sypała.
Mimo postawionych warunków,
na terapii nie bywała.
 
Walczyła o prawa do opieki,
resztkami swoich sił,
ciągle słysząc jedno zdanie:
zajmij się Kubą kochanie..
 
Zmieniła całe swoje życie,
dla synka kochanki męża.
Marzenie o karierze transplantologa,
musiała w sobie przezwyciężać.
 
Szybko zrozumiała, że było warto,
że doprowadziła do rezultatu oczekiwanego.
Kuba powiedział pierwsze słowo - tato,
widząc zdjęcie Maksa roześmianego.

wtorek, 11 marca 2014

Pierwsza rocznica.

Hej!
Dziś mija dokładnie rok od opublikowania pierwszego posta na tym blogu. Jestem padnięta i nie mam siły na żadne podsumowania. Powiem krótko: DZIĘKUJĘ!!!
Jutro napiszę coś więcej.
Pozdrawiam!  :*