Poniżej dwie ostatnie części opowiadania Justy-jj89. ;)
Patrząc
przed siebie - część 3
Wszedł do środka i
zobaczył Alicję uderzającą pięścią w niewielki otwór między blatem a półką.
-No wychodź! Cholera
jasna no. Wszystko tam mogło wpaść, ale nie to.
Keller stał dłuższą
chwilę mocno rozbawiony w drzwiach pokoju lekarskiego, jednak postanowił
skrócić walkę Szymańskiej z jakimś przedmiotem, który najwyraźniej się
zaklinował.
- Co się dzieje?
- Wisiorek się
zaklinował. Wyciągałam chusteczkę z kieszeni fartucha i znalazłam tam wisiorek,
którego ostatnio wszędzie szukałam. Położyłam go na blacie, ale kiedy chciałam
go schować, wymsknął mi się z ręki i zaklinował się tutaj.
Keller odsunął Alicję i
po chwili wydobył wisiorek.
-Proszę.- podał go jej
z uśmiechem.
-Dzięki.- westchnęła
ciężko.
-Nie ma za co, a na
drugi raz nie pięścią, tylko weź do ręki klucz, albo kawałek czegoś i staraj
się to wyciągnąć. Przez to uderzanie mógł się zsunąć tak, że już w ogóle byś go
nie zauważyła.
- Zdaje się, że będę
twoją dłużniczką.
-Daj spokój. Za
wisiorek?
-Mhm. Od czegoś trzeba
zacząć.- uśmiechnęła się robiąc kawę dla siebie i dla Maksa.
- Dzięki.
Usiadła koło niego.
-Wrócimy razem? Jestem
pieszo, a nie chcę wracać po dyżurze sama.
Keller spojrzał na nią.
-Miałem ci to
zaproponować.
-Czyli trafiłam z
propozycją. Widzę, że nawet bardzo trafiłam. I będziemy sami. Beata wychodzi na
dyżur rano.- Alicja w ogóle nie czuła jakiegokolwiek zażenowania mówiąc o tym
Maksowi, a on nawet się nie sprzeciwił.
Po skończonym dyżurze
Alicja czekała na niego w szatni, przebrana, gotowa do powrotu.
- Jestem. Przebieram
się i jedziemy.
-Zaczekam przy
samochodzie.
Jednak zanim wyszła
zaśmiała się i pocałowała go w policzek. Maksa tak to zaskoczyło, że nie zdążył
zareagować.
Jednak w drodze do
samochodu wiedział i czuł, że nie skończy się na tym jednym pocałunku w
policzek. Podszedł do Szymańskiej z uśmiechem na twarzy.
- Za szybko. Nie
zdążyłem się odwrócić, a ty już byłaś za drzwiami.
- Obiecuję nadrobić.- roześmiała
się wsiadając do jego samochodu.
Nie mogła się doczekać
kiedy dojadą pod jej dom. W końcu jednak mogła wysiąść. Zamierzała wyciągnąć z
torebki klucze, jednak uznała, że zrobi coś kompletnie spontanicznego. Podeszła
do Maksa wtulając się w niego.
-A to co?- roześmiał
się widząc co wyprawia Szymańska.
- Zimno mi. - spojrzała
na niego.
Wyciągnęła z torebki
klucze i wręczyła ja Maksowi. Kiedy znaleźli się w środku, Ala od razu zabrała
się za zrobienie czegoś ciepłego do picia.
-Maks czuj się jak u
siebie. Jeśli masz ochotę na prysznic, czy na kąpiel, to łazienka jest na
górze, po prawej stronie, a zaraz obok mój pokój.
Maks rzeczywiście
marzył o prysznicu, więc udał się do łazienki. Zajęło mu to kilka minut. Po
wyjściu z łazienki udał się do pokoju Alicji.
Ona natomiast z gorąca
herbatą wróciła na górę. Jednak to, co zobaczyła po wejściu do swojego pokoju,
wywołało u niej szeroki i ciepły uśmiech.
Patrząc
przed siebie - część 4 (ostatnia)
Weszła po cichu do
środka, odstawiła kubki i przyglądała się obrazowi, który miała przed oczami -
śpiącego Maksa. Śpiącego Maksa w jej łóżku.
Stała tak dość długo,
ale wiedziała, że nikt im nie będzie przeszkadzał. Okryła Maksa i usiadła na
krześle z kubkiem herbaty. Jednak nie mogła i nie chciała siedzieć skoro mogła
być tak blisko niego. Kucnęła przy łóżku głaszcząc go delikatnie po głowie,
uśmiechała się do siebie. Nagle Maks otworzył oczy. Chciała się odsunąć, ale
chwycił ją za rękę.
-Chodź.
Wahała się, ale nie
długo. Kiedy tylko położyła się przy nim, wszystko było dla niej oczywiste.
Wiedziała że go kocha i wiedziała, że on kocha ją. Objął ją, co spowodowało, że
od razu zasnęła. Te kilka godzin w jego ramionach to było dla niej stanowczo za
krótko.
Kiedy się obudziła,
nadal ją obejmował. Ale nie mocno, więc mogła spokojnie wstać i udać się do
łazienki. Zajęła się szybko poranną toaletą, przebrała i z powrotem znalazła w
pokoju. Keller dalej spał. Z najszerszym uśmiechem jaki w życiu widziała.
Zaczęła się po cichu śmiać. Przestała, kiedy zobaczyła, że przewraca się powoli
na plecy i otwiera oczy. Podniósł się na łóżku bardzo szybko.
-Jesteś… Myślałem że
gdzieś uciekłaś.- spojrzał na nią, wyciągając rękę w jej stronę.
Ala usiadła na łóżku,
ściskając jego dłoń.
-Nie miałam nawet
takiego zamiaru.- przysunęła się bliżej, by zaraz znaleźć się znowu w jego
ramionach.
Czuła jego ciepło,
jednak dopiero kiedy go pocałowała, zrozumiała, że kocha go bardziej, niż to
sobie wyobrażała.
-Że ja tak długo
czekałem, żeby ci powiedzieć, że cię kocham.
-Ja ciebie też.
-Nie musisz mówić.
Poczułem to kiedy tylko znalazłaś się obok mnie. To mi w zupełności
wystarczyło.
Nie mogła się z nim nie
zgodzić, czuła dokładnie to samo. Miłość trafiła ich jak grom z jasnego nieba.
Wystarczyło intensywnie patrzeć przed siebie i była na wyciągnięcie ręki, a oni
dzięki temu zyskali siebie.
Świetne :-) Szkoda że to już koniec
OdpowiedzUsuńPiękne :D
OdpowiedzUsuńZbyt przewidywalne
OdpowiedzUsuń:D Czekam na kolejne opowiadanie :) Zapraszam do mnie http://alicjawtoruniu.bloa.pl/
OdpowiedzUsuń