Prawo Agaty - nieco inne zakończenie.. część III
Agata drzemie z głową na teczce z aktami, obok niej na łóżku śpi
Antek. Marek śpi na siedząco na podłodze, oparty plecami o
łóżko, a jedną ręką o leżaczek, w którym usnęła Ania.
Dookoła leżą rozrzucone zdjęcia, dokumenty i zabawki maluchów.
Dzieciaki mają od kilku dni kolkę, więc Agata z Markiem czuwają
całymi nocami i praktycznie nie śpią. Rozlega się pukanie do drzwi.
Nie słyszą..
***
Marek
się przebudził. Spostrzegł, że Ani nie ma w leżaczku. Był
pewien, że zabrała ją Agata, nie chcąc go budzić. Wstaje,
rozgląda się dokoła. Odwraca się za siebie, widzi śpiącą na
łóżku Agatę.
-
Agata!
Agata! -
próbuje ją obudzić.
-
No
co jest? -
Agata pyta zaspanym głosem.
-
Gdzie
są dzieciaki?
-
No
jak to gdzie? Antek śpi tu ze mną.. a Ankę Ty usypiałeś.
-
Agata,
wstawaj!
-
Co
ty taki nerwowy?
-
No
powiedz, gdzie są dzieciaki!
-
Weź,
bo cię zaraz walnę. Nie widzisz.. -
Agata podniosła głowę i spostrzegła, że obok niej łóżko jest
puste.
Usiadła
i rozejrzała się dokoła. Mieszkanie lśniło czystością.
Wszystko było posprzątane..
-
Kiedy
ty zdążyłeś to ogarnąć? No, no, panie mecenasie, jednak potrafi
mnie pan jeszcze zaskoczyć.. -
zaśmiała się.
-
Agata,
do cholery, przestań się nabijać.
-
O
co ci chodzi? -
Agata spojrzała na Marka i zrozumiała, że to nie on stoi za tym
porządkiem..
Pobiegli
do łóżeczek. Puste. Wózka nie było. Nerwy wzięły górę.
Kuchnia.. Agata wpadła do niej pierwsza. Marek chwilę za nią.
Podała mu znalezioną na stole karteczkę.
Jesteśmy
na spacerze.
Odgrzejcie
sobie obiad.
Macie
dziś wolny wieczór.
Andrzej
i Zosia
***
Wolny
wieczór. Pierwszy raz od.. chyba już nie pamiętam od kiedy.. -
myślała Agata, szykując się do wyjścia.
Kolacja
w restauracji.. we dwoje.. bez dzieci. Już chyba zapomniałem jak to
jest.. -
nieświadomie wtórował jej myślami Marek.
W
końcu po nakarmieniu maluchów i udzieleniu wszelkich rad Andrzejowi i
Zosi, wyszli z domu, chociaż nie było to łatwe.
W
trakcie drogi do knajpy, w której mieli zarezerwowany stolik,
zmienili jednak plany. Jakby czytając w swoich myślach, zawrócili
i skierowali swoje kroki w zupełnie inne miejsce.
-
Masz
klucze? -
zapytała.
Uśmiechnął
się i objął ją ramieniem. Szli tak w milczeniu, delektując się
ciszą, której nie doświadczali od miesięcy.
***
Agata udała
się do swojego gabinetu, zarzuciła na siebie leżącą togę,
opadła na krzesło i zamknęła oczy. Ocknęła się po chwili i
spostrzegła Marka z butelką whisky, opartego o drzwi oddzielające
ich gabinety od siebie.
-
I
co?
-
Pstro!
Roześmiali
się.
-
Drinka?
-
Nie,
dzięki, karmię.
-
Czyli
jeśli na przykład teraz zaproponowałbym ci seks, to też nie
spotkałoby się to z aprobatą?
-
Dlaczego?
Wręcz przeciwnie..
Uśmiechnęła
się i podeszła do niego.
-
Dorota?
- zapytała.
-
Na
wyjeździe służbowym w Toruniu.
Zaczęła
go całować.
-
Bartek?
-
Z
Anielą i Frankiem nad morzem.
- odpowiedział zgodnie z prawdą. - Także
moja kochana pani mecenas, kanca jest nasza.
Wziął
ją na ręce i posadził na biurku. Jednym zamaszystym ruchem zdjął
z niej togę (chociaż zawsze twierdził, że wygląda w niej bardzo
seksownie). Ona wtopiła swoje usta w jego szyję. Marek rozpiął
jej sukienkę i zaczął rękoma pieścić odkryte plecy. Zatracili
się w sobie kompletnie, pierwszy raz od dawna, zapominając o
wszystkim dookoła. Było im to bardzo potrzebne.
***
Marek
wrócił z chińczykiem. Znalazł Agatę na dachu. Usiadł obok niej.
-
To
jest ta romantyczna kolacja? -
zaśmiała się Agata.
-
No
wiesz.. w końcu od tego wszystko się zaczęło.
-
No
tak.. wyrwałeś mnie na najlepszego chińczyka w mieście.
-
Niewiarygodne.
-
No,
ale tak było.
-
Niewiarygodne
jest to, że siedzę na dachu z mecenas Przybysz, która mówi
ludzkim głosem.
-
Ha!
Ha! Ha!
Agata
położyła głowę na kolanach Marka.
-
Wiesz,
że tamtego wieczoru, byłam u ciebie..
-
Wiem,
Maria mi powiedziała.. szkoda tylko, że nie od razu..
-
Zastanawiasz
się czasem, jakby to wszystko się ułożyło, gdyby..
-
Jest
dobrze tak, jak jest. -
odpowiedział i pocałował ją w czoło.
-
Jesteśmy
zaproszeni jutro na kolację do Cybulskich.. aaa i Tośka dzwoniła,
że przyjedzie w przyszły weekend poznać Ankę i Antka.
Siedzieli
tak całą noc i wspominali stare czasy. Śmiali się z początków
swojej znajomości i oglądali w telefonie zdjęcia dzieciaków.
Przez chwilę tkwili w milczeniu, patrząc sobie w oczy.
-
No
powiedz to.. -
szepnęli jednocześnie.
-
Ale
co? -
znów razem.
-
No
przecież wiesz.. -
zakończyli.
Nadal
trudno przychodziło im mówienie o uczuciach, ale to przecież nie
miało znaczenia. Czasem nie trzeba mówić wprost, to po prostu się
czuje.
-
Dobra.
Dosyć tych zwierzeń, bo zaśniemy. Zwijka. -
szturchnęła go w bok Agata.
Zamykając
drzwi Marek szepnął jej jeszcze do ucha, że zawsze chciał to
zrobić w kancelarii.
-
Szczerze?
Ja też. Mam tylko nadzieję, że nie będzie z tego kolejnej dwójki,
bo nie dam rady.
Popatrzył
na nią i wybuchnęli śmiechem.
-
Pani
mecenas nie da rady? W to akurat nigdy nie uwierzę! -
krzyknął przekornie.
-
No
dobra, dobra.. Wracamy do tych naszych małych urwisów? Czy
uciekamy?
- spytała żartobliwie.
Odpowiedziała
jej dłoń Marka, która objęła ją w pasie. Coraz częściej nie
potrzebowali słów, aby się zrozumieć i wyrazić to, co czuli..
ten etap mieli dawno za sobą. Nie prowadzili już życia obok
siebie, ale ze sobą i w dodatku z dwójką małych istot,
uzależnionych od nich w stu procentach, które w tej właśnie
chwili ostro dawały popalić swoim dziadkom.
The
End. :))) Thanks for reading.
Źródło zdjęć:
http://prawoagaty.tvn.pl/foto,794,g/pocalunek-agaty-i-marka-w-13-odcinku,42461.html
http://superseriale.se.pl/galerie/158964/386865/prawo-agaty-7-sezon-odc-1-andrzej-przybysz-marian-opania-zofia-ewa-borowik/
Jest szansa na dalszy ciąg np. 5 lat później? :D
OdpowiedzUsuńjj89: No no no :D:D Bardzooo mi się podobało,takie opowiadania to ja mogę czytać :D:D
OdpowiedzUsuń